[Ayato Kirishima x Reader]
Pierwszy raz spotkałaś Ayato Kirishimę, kiedy ciągnąc za sobą błękitną walizkę na kółkach, zagapiłaś się i na niego wpadłaś. Chłopak chyba był pochłonięty pisaniem czegoś na telefonie, bo jedyne co zrobił, to powiedział "Patrz jak łazisz" i odszedł, nie zwracając na ciebie uwagi. On pewnie teraz nawet cię nie pamiętał, ale ty jego zachowasz w pamięci na długo. Między innymi jego zapach. To po nim wyczułaś, że jest taki jak ty.
Poznaliście się przez przypadek i w dość niecodziennych okolicznościach. Jeżeli twoim wymarzonym pierwszym spotkaniem ze swoim chłopakiem jest zobaczenie go w ciemnym zaułku, jedzącego martwego człowieka, to to, które przeżyłaś byłoby dla ciebie idealne. Tak właśnie potwierdziłaś swoje przypuszczenia- był ghulem. A ty byłaś wtedy głodna. Trzy dni wcześniej przeprowadziłaś się do Tokyo, nie znałaś tego miejsca i zasad społeczności ghuli (w twoim poprzednim mieście jakby podzielono ludzi między grupy, a zabicie jakiegoś z innej było surowo karane), a widząc kogoś, kogo mogłabyś uznać za "znajomego" (w końcu raz się widzieliście, nawet coś do ciebie powiedział), kto się pożywia, postanowiłaś skorzystać z okazji. W końcu taka szansa mogła się nie powtórzyć przez następne miesiące.
- Podzielisz się?- warknęłaś, starając się brzmieć chociaż trochę przyjaźnie. Chyba ci nie wyszło, bo chłopak odwrócił się i spojrzał na ciebie z wrogością. Okolice ust miał całe ubrudzone we krwi tego człowieka. Poczułaś głód.
-Spieprzaj, dziewczynko.- Powiedział oschle. Nie przestawał patrzeć na ciebie czarno-czerwonym oczami, jakby mimo jego obojętności do ciebie jednak się czegoś obawiał. Delikatny podmuch wiatru rozwiał mu długie, granatowe włosy. Nie zamierzałaś dać za wygraną.
- Proszę, tylko trochę. Od tygodni nic nie jadłam.- w twoim głosie nie było błagania, powiedziałaś to jako argument, a nie prośbę. Nad wami mrugnęła uliczna latarnia.
- To naucz się polować. Nikt nie da ci tego, co sam zdobył. -Nawet nie podniósł wzroku znad ciała, jakby ciebie tu nie było. Ze złości zacisnęłaś pięści.
- Jeśli nie chcesz się przekonać, że to potrafię, oddaj mi człowieka. -Zagroziłaś mu głosem wypranym z emocji. Musiałaś się do tego zabrać inaczej, bo prośby podziałałyby tylko na kogoś o dobrym sercu, a on z pewnością go nie miał.
- Jeśli musisz.- Powoli wstał z demonicznym uśmiechem na ustach. Z palców ściekały mu krople krwi, rozbryzgujące się na szarych kamieniach ulicy. Czyli jednak musiałaś z nim walczyć. - Zaczynaj.
Nie dałaś się prosić. Instynkt przejął nad tobą kontrolę, nie miało znaczenia czy przez tą walkę narazisz się silniejszym albo złamiesz jakieś głupie zasady. Byłaś głodna.
Z twoich pleców wysunęło się błękitne kagune podobne do macek ośmiornicy. Ustawiłaś je w kierunku Ayato i przyjęłaś pozycję obronną. Chłopak tylko rozłożył barwne skrzydła, nawet się nie starając, jakby z ciebie drwił. Teraz cię tak traktował, ale to zaraz się zmieni, kiedy mu pokażesz na co cię stać.
Podbiegłaś do niego i skierowałaś na niego kagune, które utwardziłaś na końcach, tworząc ostre szpice. Ayato szybko zareagował i z łatwością odskoczył w bok. Drwiący uśmieszek nie schodził mu z ust. Nagle wystrzelił w twoją stronę kilkadziesiąt ostrych kryształów z kagune. Ty też nie byłaś słaba- bez trudu zakryłaś się swoim i uniknęłaś ostatnich kilku ostrzy. Na razie to była tylko zabawa.
Kątem oka zobaczyłaś martwe ciało i przypomniało ci się, że nie walczysz z nim dla rozrywki. Straciłaś ochotę na pokazowy pojedynek. Wysunęłaś macki w jego stronę, przeskakując kilka metrów do niego. Znów posłał w twoją stronę kryształy, tym razem celując w kagune, którego na ziemię spadały coraz większe, odcięte kawałki.
Nagle wyraz twarzy chłopaka się zmienił. Przez moment widziałaś przerażenie, a zaraz potem obawy i zawziętość. Tak było zawsze, gdy ktoś zobaczył cię w walce. Uśmiechnęłaś się.
Twoją szczególną zdolnością była regeneracja. Z każdego odciętego kawałka macki wyrastały dwie nowe, a po serii strzałów rozrosły się już podobnie do średniego drzewa. Teraz bez trudu złapałaś chłopaka, unieruchamiając go. Mimo że wierzgał i się wyrywał, spokojnie do niego podeszłaś, złapałaś go za gardło i z pomocą macek, które dalej go ściskały, podniosłaś do góry. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie bólu, a teraz to ty się roześmiałaś.
- Czy już mogę go sobie wziąść? -Zapytałaś sztucznie słodkim głosem. Zdołał tylko z wściekłością i bólem skinąć na tak. Co on musiał teraz czuć? Wstyd? Bezradność? Strach?
Wypuściłaś go ze swoich więzów i ciężko upadł na ziemię. Ty jakby nigdy nic podniosłaś ciało, oblizując się na samą myśl o jedzeniu, po czym wskoczyłaś na wyższy budynek, znikając chłopakowi z oczu.
~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
-Jest silna.- Usłyszał Ayato, rozmasowując obolałe kończyny. Wysoki głos odbijał się echem od maski i bandaży. Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył znajomą sylwetkę dziewczynki w płaszczu Aogiri z króliczymi uszami.
- I co z tego?- warknął. -To tylko głupi ghul, zrobi wszystko dla pożywienia.
- Byłaby przydatna w Aogiri.- zignorowała go Eto. Po chwili siedziała już na barierce czyjegoś balkonu nad głową Ayato, machając nogami.
- Nie mam zamiaru z nią pracować.-zacisnął pięści.
- Nie umiesz przegrywać, Ayato.- Zaśmiała się. Chłopak tylko zagryzł zęby.- Może nawet to ty ją do nas wprowadzisz?
- Nie!- krzyknął.- Drzewo wcale jej nie potrzebuje. Równie dobrze poradzimy sobie bez niej, i tak już jesteśmy silni.
- Ona jest silniejsza od większości.
- Tch.-syknął. -Ja nie zamierzam przeciągać jej na naszą stronę.
- Teraz to twoje zadanie, Aya-to.
Niepostrzeżenie zniknęła, zostawiając go samego na ulicy z nową misją do wypełnienia.
~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
Następnego dnia czułaś się jak nowo narodzona. Zanim się pożywiłaś, już zaczynałaś zapominać, jak smakuje krew. Teraz siedziałaś w jednej z wielu kawiarni, sącząc ciemnobrązowy, aromatyczny napój i przeglądając przewodniki turystyczne. Nadal nie mogłaś się odnaleźć w tym miejscu, raz nawet przez przypadek zamiast do sklepu z antykami weszłaś komuś do mieszkania. Na szczęście skończyło się tylko na kilku przekleństwach pod twoim adresem.
Nagle usłyszałaś dźwięk dzwoneczka, który znaczył otwarcie drzwi. Nawet nie podniosłaś wzroku znad książki- mieli tu wielu klientów i co chwila ktoś wchodził i wychodził w towarzystwie brzdąkania. Od tego siedzenia cała zdrętwiałaś, więc przeciągnęłaś się, obracając się w stronę dużego okna wychodzącego na ulicę, po którym ścigały się krople deszczu. Wyjrzałaś przez nie na pędzące gdzieś samochody, ludzi z parasolkami i kałuże, pogrążając się we własnych myślach, kiedy nagle w oknie zobaczyłaś coś jeszcze: swoje odbicie, a obok niego dziwnie znajome, granatowe włosy.
Jak poparzona odwróciłaś się w ich stronę, napotykając obojętny wzrok Ayato.
-Co ty tu robisz?!- syknęłaś ze złością. Uniósł kąciki ust w uśmiechu identycznym do tego wczoraj, ale dziś wydawał się być bardziej... Przyjazny? Nie byłaś pewna.
- Chciałem tylko pogadać ze starą znajomą.- Wyszczerzył się. Dalej miałaś wrażenie że się z ciebie nabija, ale zignorowałaś to. W końcu to ty wczoraj wygrałaś, nie miałaś czego się wstydzić. Uniosłaś głowę.
-Nie znamy się.- Zaprzeczyłaś chłodno.
-Jak to? Wydawało mi się, że wczoraj się poznaliśmy, i to dość blisko. Jeśli wiesz co mam na myśli.- wskazał na swoje ręce pokryte siniakami.
-Nie zamierzam z tobą rozmawiać.-Dalej starałaś się utrzymać ten ton. To było dziwne, że jeszcze wczoraj rzuciliście się sobie do gardeł, a teraz on tu przyszedł i chciał wciągnąć cię w jakąś rozmowę. Mimo że byłaś ciekawa, wolałaś być ostrożna. Nie miałaś nic przeciwko niemu, po przemyśleniu tego co zrobiłaś zorientowałaś się, że to ty zachowałaś się brutalnie i bestialsko, ale on mógł chcieć się zemścić. Wtedy miałby idealną okazję do zabicia cię.
-Daj mi chociaż chwilę.- Zmienił ton na bardziej poważny, jakby to było dla niego coś ważnego. Niechętnie przytaknęłaś, w końcu co ci szkodzi? Jesteś silniejsza, najwyżej znowu skopiesz mu tyłek.
- Słuchaj, to poważna sprawa, a ja robię to tylko z przymusu, więc nie przedłużaj.- zajął miejsce przed tobą i pochylił się w twoją stronę, żeby nikt was nie usłyszał.- Potrzebujemy cię w drzewie Aogiri. Chcemy, żebyś do nas dołączyła.
-To to Drzewo, o którym wszyscy mówią?- Otworzyłaś oczy ze zdziwienia. Jesteś tu trzeci dzień, a już jedna z elitarnych organizacji chce cię w swoich szeregach. Byłaś pod wrażeniem. Już zaczęłaś się zastanawiać co mu odpowiedzieć.
-Nie, kurwa, plantacja egzotycznych dębów. Jest jedno Aogiri w Tokyo.- Przewrócił oczami. Chciałaś się upewnić, czy myślicie o tym samym, a on wziął cię za nic nie wiedzącą idiotkę. Tch, co za typ.
-Dlaczego miałabym się zgodzić?- Uniosłaś jedną brew.- I co ważniejsze, co będę z tego mieć?
-Bezpieczeństwo, informacje i możliwość zabijania. Musimy się wzajemnie kryć, więc nie będziesz musiała się martwić o CCG, informacje przekazują ci przy każdej misji, poznasz tożsamość różnych osób, którym wolałabyś się nie narażać. I będąc pod naszą ochroną, poza zasięgiem CCG, możesz zabijać do woli.- Mówił, jakby recytował to już któryś raz, i nie miał ochoty na jeszcze jeden. Musiałaś przyznać, że brzmiało zachęcająco, a Aogiri było legendą, więc kto by odmówił? Ale jednak nie miałaś pewności, że to co mówi jest prawdą, a przy kolejnych zadaniach mogłaś zginąć, zabita przez inspektorów.
Przez chwilę biłaś się z myślami, a Ayato patrzył na ciebie wyczekująco, po czym powiedziałaś:
-Zgadzam się.
Chłopak uśmiechnął się z triumfem.
-Witamy w Aogiri.
Zdziwiłaś się, że tak łatwo podjęłaś decyzję, ale w końcu nie była przemyślana. Według media i innych organizacji byli źli, ale dla ciebie teraz każdy był neutralny, bo nie zdążyłaś nikogo poznać. Nawet jeśli mieli coś na sumieniu, sama w poprzednim mieście robiłaś okropne rzeczy, których wolałabyś nigdy nie dokonać, więc też nie byłaś czysta.
-Jak masz na imię?- Zapytałaś z ciekawości.
-Ayato. Ayato Kirishima.- odpowiedział.
~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
Nie spodziewał się, że dziewczyna tak łatwo da się przekonać. Myślał że będzie musiał jej wszystko pokazać, wytłumaczyć i stracić na nią mnóstwo czasu, a nagle okazało się, że był już wolny. Albo była bardzo głupia, albo odważna. A on stracił wczoraj kilka godzin na wymyślanie planu, i po co?
Wchodząc do kawiarni ledwo mógł opanować bicie serca, głównie dlatego że wczoraj go pokonała i wstydził się tak pokazać. Wrócił do niej jak pobity pies, ale nie z własnej woli. Wszystko przez głupi pomysł Eto, gdyby nie ona, teraz nie musiałby siedzieć w kawiarni dla ludzi z Ośmiornicą. Zdążyli już ją tak nazwać, od macek którymi wczoraj go złapała. Wzdrygnął się na to wspomnienie. Mimo, że nic mu nie zrobiła, to było nieprzyjemne. Oślizgłe i mokre.
Wytłumaczył jej jeszcze kilka rzeczy, co kazali mu zrobić, i oboje trochę odeszli od tematu, bo zanim się zorientowali, minęła godzina, a oni rozmawiali o swojej przeszłości. Dlaczego spędził z nią tak dużo czasu?! Miło mu się z nią rozmawiało, byli do siebie podobni, ale jeszcze wczoraj była wrogiem. Nie polubiłby jej tak w kilka minut. Nie po tym, jak go upokorzyła. Prawda...?
Nie rozumiał tego. Ta dziewczyna miała na niego jakiś dziwny wpływ.
Kiedy po powrocie do tematu organizacji opowiadał jej o ich zadaniach, nagle dzwonek zabrzęczał wyjątkowo głośno. Do środka wbiegło trzech inspektorów w białych fartuchach z quinque w rękach. Chłopak z przerażeniem szeroko otworzył oczy. Ktoś musiał ich wydać, albo trafili tu w pogoni za jakimś ghulem, tylko że teraz w bonusie dostaną jeszcze dwa.
Korzystając z tego, że w kawiarni wybuchła panika, chwycił dziewczynę mocno za rękę i bez słowa pociągnął za sobą. Wypadli na odosobnioną uliczkę przez wyjście dla personelu i puścili się biegiem, potykając się o wystające kamienie mokre od deszczu. Jeden z inspektorów zauważył ich i zaczął biec za nimi, obracając kwadratową maczugę w rękach. Cholera. Szybko się do nich zbliżał, Ayato musiał coś wymyślić. Przed nim była mała ulica skręcająca w prawo, pewnie ślepy zaułek. Cały czas ciągnąc [Twoje imię] za rękę, skręcił w lewo, po czym przyciągnął dziewczynę do siebie, objął ją w talii i skoczył, ignorując jej zaskoczony krzyk. Gdyby nie to, że uciekali, żeby nie dać się rozpoznać, nigdy by się tak do niej nie zbliżył. Chciałby, ale by tego nie zrobił, wstydziłby się. Zaraz, co?! Przecież nigdy by nie chciał takiej jak ona.
Jednak musiał przyznać, że jest wyjątkowo ładna. Gdy lecieli na dach dość niskiego budynku, żeby zniknąć z oczu inspektorowi, jej [długość włosów], [kolor włosów] rozwiewał wiatr. Wyglądała ślicznie. Nie, nie wyglądała! Dlaczego cały czas tak o niej myślał?! Tch, musiał się skupić na zadaniu i po prostu dostarczyć ją Sowie, wtedy może uczucia skończą w nim tak buzować.
Ale dlaczego w ogóle przy niej czuł się inaczej?
Z impetem uderzyli w beton na szczycie małego budynku. Ayato nadal przyciskał dziewczynę do siebie, ale widząc, że na niego patrzy, puścił ją, zawstydzony. Co z nim do cholery nie tak? Teraz musieli przeczekać tu chwilę, aż skończą te śmieszne poszukiwania i wrócą na komendę. Nagle zorientował się, że gdyby nie zaczął uciekać, nikt by ich nie podejrzewał. Chociaż nie miał pewności, może i dobrze zrobił, bo mieli ich sprawdzić? Z resztą teraz nie musiał się nad tym zastanawiać.
-Nie masz maski, prawda?- Rzucił do dziewczyny, która w odpowiedzi tylko skinęła przepraszająco głową. Utknęli tu. Gdyby chcieli zeskoczyć, ktoś by ich rozpoznał, przecież ludzie nie skaczą tak wysoko i przeważnie po spadnięciu z kilkunastu metrów kończą z połamanymi żebrami. Ulica, na której byli, była zaraz przy jednej z najbardziej ruchliwych w Tokyo. Lepiej nie mogli trafić. Z wściekłością uderzył pięścią w beton.
~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
Siedzieliście na tym dachu już od kilku godzin, bo CCG wyjątkowo się zawzięło i cały czas patrolowało okolicę. W pobliżu chyba wybuchła jakaś większa afera, bo zjeżdżało się tam coraz więcej jednostek. Pewnie dowiesz się co to było w jutrzejszych wiadomościach.
Sporo rozmawiałaś z Ayato, mimo że był arogancki i wredny, z jakiegoś powodu coś cię do niego ciągnęło. Naprawdę go polubiłaś. Chwilami nawet nie wiedziałaś, czy to może być coś głębszego, ale szybko odrzucałaś tą opcję od siebie. Jeszcze wczoraj trzymałaś go za gardło a on w ciebie strzelał. Dało się tak szybko przejść z nienawiści w miłość? Słyszałaś, że dzieli je tylko cienka warstwa uczuć.
Jednak już po kilkunastu minutach byłaś pewna, że się da.
Na dachu, na którym byliście, można by było zrobić brodzik dla dzieci. Woda sięgała ci do połowy podeszwy. Było okropnie mokro i ślisko. Jedyny powód, dla którego jeszcze cała nie przemokłaś, to wystający z dachu kształt podobny do pokoju, ale bez drzwi, i na szczęście z dachem. Siedziałaś oparta o jego ścianę, co jakiś czas krzywiąc się od skapujących ci na kark zimnych kropli.
W pewnym momencie między tobą a Ayato zaczęło się robić bardziej... Poważnie? Chwilami przestawało to być tylko przyjacielską rozmową, a twoje policzki zalewały się czerwienią. Ale podobało ci się to, nawet bardzo. Tylko dlaczego?
Chłopak podszedł do krawędzi, żeby sprawdzić czy już możecie zejść, ale szybko zaczął wracać na miejsce obok ciebie, co znaczyło że musicie tu spędzić jeszcze więcej czasu. Cudownie. Kiedy był już prawie obok ciebie, nagle poślizgnął się i wpadł na ścianę, o którą byłaś oparta, zamykając cię w swoich ramionach. Jeszcze nie byłaś tak blisko niego. Spojrzał na ciebie przepraszająco, zakłopotany, ale nagle jakby zmienił zdanie i zaczął się do ciebie przybliżać. Zarumieniłaś się i chciałaś go odepchnąć, ale coś ci nie pozwoliło, jakby mózg stracił kontrolę nad ciałem. Przeczuwałaś jak to się skończy. Między wami zawisło napięcie, cienka nić łącząca wasze emocje. Twoje serce biło jak szalone, kiedy czułaś na policzkach delikatny oddech chłopaka, aż w końcu czule dotknął twoich ust swoimi. Zamknęłaś oczy i odwzajemniłaś pocałunek, muskając palcami jego policzek. Czułaś motyle w brzuchu i rozkoszowałaś się tą chwilą. Musiałaś przyznać, że sama już kilka razy chciałaś to zrobić, kiedy był blisko, a teraz twoje serce szalało ze szczęścia.
Po chwili zrobiło się bardziej ostro- niebieskowłosy przyparł cię ciałem do ściany, namiętnie całując. Objęłaś go i przyciągnęłaś bliżej siebie. Po włosach skapywały ci krople deszczu. W tych pocałunkach nie było miejsca na wahanie się czy niewinność- nie taki był Ayato, w którym się zakochiwałaś. Był władczy i silny, jakbyś była jego własnością. Pełen ognia.
Nagle tą cudowną chwilę przewał wam znajomy śmiech. Chłopak nagle, przestraszony jakby ktoś przyłapał go na czymś złym, odsunął się od ciebie i spojrzał w tamtą stronę.
-Pośpieszcie się. Mamy zadanie.-Głos Eto rozniósł się echem po okolicy, a po dachu potoczyła się biała, skórzana maska zakrywająca usta z pionowymi wycięciami. To było wasze pozwolenie na zejście na dół i ukrycie twojej tożsamości. Zakładając ją, naprawdę zostałaś częścią organizacji.
Po chwili wahania chłopak złapał cię za rękę i ścisnął ją, skacząc na dół.
Przed tobą było pierwsza misja w Aogiri, i zamierzałaś dać z siebie wszystko. Szczególnie, że obok był on, Ayato.
-----------------------------------------------------
A teraz pora na randomowe przemyślenia. Wuhu!
Przepraszam jak zawsze za błędy, zaraz poprawię, ale muszę chwilę odetchnąć i chcę wam wstawić jak najwcześniej, bo znając mnie to będzie 2-3 w nocy.
Opowiadanie moim zdaniem średnie, ale mam chyba jakiś kryzys pisarski, bo napisałam 2 rozdział to ff z Leviem na 4000 słów i usunęłam całe bo mi się nie podobało. A oglądając TG trochę nie rozumiałam kilku rzeczy, pewnie niektóre wątki tu na górze są bez sensu, ale trudno, może komuś się to spodoba. Liczę na cud heh.
Następne już dziś zacznę pisać, teraz Juuzou x Reader, jeśli mnie pamięć nie myli, więc się cieszę bo lubię tego pana ♥ Potem napiszę Ace'a, a później Eren x Reader, z którego się niezwykle cieszę, bo naprawdę mam jakąś schizę na punkcie AoT ;-;
I jeszcze taka jedna sprawa. Ostatnio się zastanawiałam że fajnie by było pisać z osobami które np. też piszą tu fanfiki o Ataku Tytanów, albo ogólnie otaku na wattpadzie. Więc jak znacie jakieś strony albo coś to powiedzcie proszę.
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia, followy, gwiazdki itd ♥
Edit: Może jakiś pomysł na nazwę dla rozdziału? Wymyślę jakieś nagrody :v
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro