Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ostatnia noc na Ziemi [Kamijiro]

Anime: Boku no hero academia
Główny ship: Kaminari Denki x Jiro Kyouka
Uwagi: Piosenka, której tekstu tu użyłam, to Last Night on Earth zespołu Green Day

No i dziękuję Cicha_Psychopatka za pomysł z piosenką hehe

I. Pocztówka

O ile Kyouka potrafiła wyjaśnić, dlaczego kocha muzykę, tak nie potrafiła wyjaśnić, jak to się stało, że zakochała się w Kaminarim Denkim. Było to dla niej niemożliwe do wyjaśnienia, no i wiedziała o tym jedynie jej najlepsza przyjaciółka Momo. Kłamstwem byłoby, że dowiedziała się o tym od Jiro - Momo miała nosa do romansów i zauważyła, że jej przyjaciółka patrzy jakoś inaczej na Kaminariego. Jiro podejrzewała, że Momo wiedziała to z własnego doświadczenia.

Kyouka zamierzała jakoś wziąć sprawy w swoje ręce, bo wychodziła z założenia, że nie chce potem czegoś żałować. Jednak ilekroć przymierzała się do tej rozmowy z Denkim, ogarniał ją stres i cały plan spalał na panewce.

— Może wyślij mu list? — zaproponowała Momo. — Niektórzy tak robią, kiedy nie mają dość odwagi...

Ta opcja jednak mało przemawiała do Jiro. List? Tak po prostu? Nie, pisanie listów nie było w jej stylu, bo niby co miałaby tam napisać? Kyouka najchętniej opisałaby za pomocą muzyki to, co czuje, ale ciężko było umieścić muzykę na papierze. Chyba, że...

— Wiesz co, Momo? Pomysł z listem wcale nie jest taki zły — stwierdziła Kyouka, na co Momo spojrzała na nią ze zdumieniem.

— Tak uważasz?

Jiro pokiwała głową, uśmiechając się szeroko.

Jej plan był prosty - każdego tygodnia będzie podrzucała Kaminariemu kartkę, na której napisane zostaną słowa piosenki, którą wybrała Jiro. Karteczki miały być podrzucane nieregularnie, tak, aby Denki nie mógł się niczego spodziewać. Kyouka musiała się sporo natrudzić, aby jej pismo w niczym nie przypominało jej normalnego pisma, ale uważała, że było to warte swojego zachodu.

Pozostało jej tylko podrzucić list Kaminariemu.

▪︎ ▪︎ ▪︎

I text a postcard, sent to you, did it go through?
Sending all my love to you.

Te dwa zdania widniały na kartce, którą Denki znalazł wsuniętą w szparę pod drzwiami jego pokoju w internacie. Patrzył na nie z zaskoczeniem. Skąd się to wzięło? Domyślał się, że ktoś mu to podrzucił, ale nie miał bladego pojęcia, kto. Nie było podpisu, a charakteru pisma też nie rozpoznawał.

Tekst wypisany na kartce też dawał mu trochę do myślenia. Kto mógł wysyłać mu całą swoją miłość? Szkoda, że nie było tam żadnej wskazówki, od kogo mógł dostać tę kartkę.

Kaminari miał też podejrzenie, że to może nawet nie być do niego. Ewentualnie ktoś tylko sobie z niego zażartował. Nie zajmował sobie tym długo głowy.

To pewnie tylko jakaś pomyłka.

II. Światło księżyca

Była już noc, kiedy Denki wreszcie ułożył się do snu. Nie miał w zwyczaju chodzić spać szczególnie wcześnie - jego mózg działał na najwyższych obrotach właśnie w nocy, więc zazwyczaj o tej porze odrabiał lekcje i powtarzał materiał na następną lekcję, choć nie zawsze robił to na tyle, by w całości napełnić swoją głowę wiedzą.

Tego dnia jednak był wyjątkowo zmęczony, więc zamierzał zasnąć. Przez okno do pokoju wdzierało się słabe światło księżyca, co niespecjalnie przeszkadzało Denkiemu. O wiele bardziej przeszkadzał mu fakt, że słyszał jakieś kroki, dobiegające z korytarza.

W tym momencie chłopak nieco się przeraził. A co, jeśli na internat napadli złoczyńcy, a teraz jeden z nich przeszedł obok pokoju Kaminariego, nie zdając sobie sprawy z tego, że jest on w środku? Wizja złoczyńców w internacie wybitnie przerażała Denkiego... Ale jednocześnie powodowała, że zapalała się w nim maleńska iskierka odwagi, która mogła zapłonąć żywym ogniem, kiedy ten stanie do walki. Był szkolony na bohatera, a dalej panikował w tak poważnych sytuacjach. To nie napawało go dumą.

Denki cicho podniósł się z łóżka i na palcach zbliżył się do drzwi. Nacisnął klamkę i zaczął je powoli otwierać. Te odpowiedziały mu głośnym skrzypieniem, na co Kaminari uderzył się dłonią w czoło. Drzwi zdradziły jego pozycję!

Z duszą na ramieniu Denki wystawił głowę za drzwi i zauważył, że nie ma żadnych złoczyńców. Na korytarzu panowała cisza i wyglądało na to, że ci złoczyńcy byli tylko wytworem jego wybujałej wyobraźni.

Jednak wolał się upewnić. Pomijając fakt, że godzina była późna, Kaminari cicho udał się do pokoju Kirishimy, a stanąwszy przed jego drzwiami, zapukał. Odpowiedział mu odgłos szamotaniny, a już po chwili w drzwiach stanął zaspany Eijirou.

— Kaminari? Co ty tu robisz o tej porze... Znów miałeś — tu Kirishima ziewnął przeciągle — koszmar?

— Kirishima! Wszystko dobrze, nie dorwali cię złoczyńcy! — powiedział entuzjastycznie Kaminari, na szczęście nie zapomniawszy o tym, by mówić ciszej. Uścisnął swojego przyjaciela. — Normalnie kamień z serca!

— Ta. Miałeś koszmar — stwierdził Kirishima, ale tego już Denki nie słuchał.

— Dobranoc, Kirishima! — odpowiedział, po czym udał się z powrotem do swojego pokoju.

Tam rzucił się z powrotem na łóżko i mógł już spać spokojnie, a rano przy drzwiach natrafił na kartkę podobną do tej, którą otrzymał ostatnio.

You are the moonlight of my life every night.
Giving all my love to you.

▪︎ ▪︎ ▪︎

Jiro prawie przeszła zawał, kiedy usłyszała trzeszczenie drzwi do pokoju Kaminariego. Bardziej przylgnęła do ściany, za którą się ukrywała, próbując uspokoić oddech. Odważyła się wyjrzeć zza ściany, by spojrzeć na drzwi pokoju Kaminariego. Chwilę później zza drzwi wyjrzała złotowłosa głowa chłopaka, przez co Kyouka z prędkością światła ukryła się z powrotem za ścianą, żywiąc ogromną nadzieję, że Denki jej nie zauważył.

Jiro zaczęła powoli wycofywać się w bok, a zamarła, usłyszawszy kroki - to Kaminari cicho szedł korytarzem, chcąc sprawdzić, czy Kirishima jest u siebie. Denki zwyczajnie udał się w przeciwną stronę do tej, gdzie stała Kyouka. Chwilę później dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi i rozmowę dwójki przyjaciół.

— Kirishima! Wszystko dobrze, nie porwali cię złoczyńcy! — Jiro oddalała się w kierunku swojego pokoju, słysząc jeszcze po drodze głos Denkiego.

Dotarłszy do swojego pokoju, dziewczyna westchnęła z ulgą, oparłszy się o drzwi.

— Mało brakowało... — powiedziała szeptem. — Na przyszłość muszę być ostrożniejsza.

III. Róże i łzy

Wsunąwszy kartkę pod drzwi pokoju Kaminariego, Jiro skierowała się ku wyjściu z internatu. Zdecydowanie nie spodziewała się tego, że usłyszy czyjś płacz. Obróciła się na pięcie, poszukując źródła owego dźwięku. Po dłuższej chwili wsłuchiwania się doszła do wniosku, że ktoś płacze za krzewami różanymi.

Jeszcze bardziej zdziwił ją fakt, że to Kaminari był tą płaczącą osobą.

Ze zdumienia Kyouka chyba ze trzy razy spoglądała na Denkiego i za każdym razem on wciąż tam siedział. Obejmował ramionami kolana, a wilgotne od łez złote włosy nieco przyklejały mu się do czoła. Twarzy Denkiego nie była w stanie dostrzec - ukrywał ją, opierając czoło o kolana.

— Kaminari? — odezwała się.

Głowa Denkiego natychmiast poderwała się do góry, a na jego twarzy odmalowało się zaskoczenie. Wydawało się, że zacznie jak najszybciej wycierać twarz i udawać, że wcale nie płakał, ale tego nie zrobił. Zaskoczenie zniknęło z jego twarzy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki (choć w tym przypadku było to pociągnięcie nosem przez zapłakanego Kaminariego), a na jego miejsce wstąpiło przygnębienie. Ponownie oparł czoło o kolana i wyglądało na to, że Denkiemu jest wszystko jedno, czy ktoś zobaczy jego chwilę słabości, czy nie.

Jiro przysiadła obok niego, zaś Denki nie powiedział nic, co sugerowałoby, że nie życzy sobie jej towarzystwa.

— Co się stało? — zapytała go ostrożnie.

Przez chwilę chłopak milczał, dopiero po chwili uniósł głowę. Twarz miał zaczerwienioną, a w oczach błyszczały mu łzy.

— Może jestem słaby, bo płaczę, Jiro, ale... Nie potrafię inaczej. Nie, kiedy umarł mój dziadek, z którym byłem bardzo blisko.

To spowodowało współczucie Kyouki względem Denkiego. Ostrożnie uniosła dłoń i położyła ją na ramieniu Kaminariego, w ten sposób zwracając na siebie jego uwagę.

— Nie jesteś słaby, Kaminari. Wiesz, nawet jeśli mówią, że chłopcy nie płaczą, to nie ma nic złego w okazywaniu emocji.

Kaminari posłał Jiro pełen wdzięczności uśmiech przez łzy.

▪︎ ▪︎ ▪︎

My beating heart belongs to you,
I walked for miles 'til I found you.

Dopiero po tym, jak Denki wrócił z pogrzebu dziadka, zauważył kartkę leżącą na podłodze w jego pokoju w internacie. Nie wiedział, czy została mu ona podrzucona przed czy po pogrzebie, ale wiedział dwie rzeczy: bez wątpienia dostał ją od tej samej osoby, co ostatnio, oraz najwyraźniej nie były to żarty. Ktoś naprawdę wysyłał mu jakieś listy miłosne.

Pozostawało pytanie: kto?

IV. Cukiernicy

Nawet jeśli Denki chciał dowiedzieć się, kto przysyła mu owe karteczki, aktualnie nie miał do tego głowy. Chwilowo próbował na dobre pozbierać się po śmierci dziadka, więc nie w głowie mu były liściki miłosne. Jak zauważył, karteczki dostawał co tydzień, jednak dni były różne. Raz był to wtorek, potem poniedziałek, a ostatnio czwartek. I od ostatniego listu nie otrzymał na razie żadnego więcej, a była już sobota.

W sobotnie popołudnie Kaminari i Jiro nudzili się, można powiedzieć, wspólnie. Reszta klasy miała jakieś zajęcie, zaś oni dwoje nie mieli szczególnych planów na ten dzień.

— Może poróbmy coś razem? — zaproponował jej Denki.

Kyouka na początku udawała, że zastanawia się nad jego propozycją, aż w końcu na nią przystała. Denki przywykł do tego, że niekiedy dziewczyna się z nim drażniła, więc wcale go to nie zdziwiło.

Tym razem miało to też drugie dno - Kyouka przypomniała sobie słowa koleżanek z klasy, które mówiły, że czasami trzeba pograć niedostępną. Zastanawiała się tylko, czy to rzeczywiście jest tak konieczne, bo nie lubiła grać niedostępnej - zazwyczaj kiedy zamierzała się na coś zgodzić, to się zgadzała i nie komplikowała tego.

— Masz jakiś pomysł, co możemy robić? — zapytała go.

Denki pomyślał chwilę, aż w końcu wypalił ze swoim genialnym pomysłem:

— Wiem! Upieczemy ciasto!

Kyouka przez chwilę zastanawiała się, czy Kaminari aby sobie nie żartuje, jednak kiedy chłopak wciąż patrzył na nią z entuzjazmem w oczach, domyśliła się, że mówi jak najbardziej poważnie.

— No dobra, skoro tak mówisz... — zgodziła się niepewnie.

Słysząc aprobatę Jiro, Kaminari uśmiechnął się szerzej i chwycił dziewczynę za dłoń.

Wiedząc, że Sato często zajmuje się pieczeniem i ma w swoim pokoju piekarnik, Denki skontaktował się z nim i uzyskał zgodę na skorzystanie z owego urządzenia. Mało tego, Sato był zachwycony z wiadomości, że Kaminari i Jiro chcieli podjąć się pieczenia, więc życzył im udanego popołudnia. Dodał też, że gdyby potrzebowali, to mogą sobie pożyczyć jakieś jego przyrządy kuchenne.

Postanowili, że zamiast ciasta upieką babeczki. Załatwiwszy składniki do nich, zajęli się wyrabianiem ciasta.

— Za dużo cukru sypiesz — stwierdziła Kyouka, zabierając Denkiemu torebkę z cukrem. — No spuść z ciebie oko tylko na chwilę i już ciasto przesłodzisz...

— Przecież babeczki musi być słodkie — bronił się Kaminari.

— Ale nie za słodkie — zaśmiała się Jiro. Zajrzała do przepisu, który również pożyczyli od Sato. — No dobra, teraz musimy wbić jajka...

Chłopak odszukał wytłaczankę z jajkami i wziął dwa. Jedno z nich ułożył na blacie, zamierzając rozbić skorupkę drugiego, ale nie przewidział, że jajko potoczy się po blacie, by spaść na ziemię. Denki aż wydał z siebie zaskoczony okrzyk i rzucił się na ratunek jajku. Jego misja zakończyła się sukcesem, bo uratował spadające jajko.

— Uratowałem jajko! — powiedział z dumą, na co Kyouka pokręciła głową z rozbawieniem.

— Cóż za bohaterski czyn — parsknęła, po czym zabrała uratowane jajko od Denkiego, by następnie wbić je do miski.

— Dopiero je uratowałem, a ty już je zabijasz! — powiedział urażony Kaminari.

— Znalazł się obrońca jajek.

— Jajka też mają uczucia!

Kyouka roześmiała się, po czym podsunęła Denkiemu miskę oraz mikser.

— Nie marudź, obrońco jajek, tylko to miksuj.

Kiedy ciasto znalazło się już w foremkach, nie obyło się bez bałaganu, którego sprzątaniem Kaminari i Jiro zajęli się zaraz po tym, jak babeczki wylądowały w piekarniku.

— Strasznie wolno się pieką — stwierdził Kaminari, patrząc na babeczki przez szybę w piekarniku. — Myślisz, że gdybym wspomógł ten prąd, to piekłyby się szybciej?

— Jeśli chcesz przy okazji wysadzić pokój Sato, to droga wolna — odparła Jiro ze śmiechem. Zaraz potem nieco spoważniała, by zadać kolejne pytanie: — A... Jak się trzymasz? Wiesz, po tym, jak twój dziadek zmarł...

Denki odwrócił wzrok od szyby piekarnika i wyprostował się.

— Noo, na początku nie było łatwo, ale pocieszające jest to, że mam przyjaciół, którzy mnie wspierają. I... — Tu na chwilę zamilkł, jakby zastanawiał się, jak ma to ubrać w słowa. — Dziadek zawsze bardzo mnie wspierał w tym, że chcę być bohaterem. Dużo mu mówiłem o tym, jak nas uczą i w ogóle... Chciałbym, aby pewnego dnia patrząc na mnie z góry dziadek był ze mnie dumny. — Na koniec Kaminari lekko się uśmiechnął.

Kyouka też się uśmiechnęła, po czym - pchnięta nieznanym impulsem - zbliżyła się do niego i przytuliła go. Denki może i był zaskoczony, ale ani myślał tego odrzucić i również ją objął.

Problem polegał na tym, że kiedy później zagadali się na dosyć ciekawy temat, babeczki zdążyły się upiec. I to aż za bardzo, bo w pewnym momencie Jiro wyczuła dym.

— BABECZKI! — zawołała, alarmując o tym Kaminariego, który z przerażeniem złapał się za głowę.

— OCHOLERAPALISIĘ! — zawołał na jednym wdechu i czym prędzej wyjął spalone babeczki z piekarnika.

Koniec końców Kyouka i Denki parsknęli śmiechem. Zdecydowanie nie była im pisana kariera cukierników.

▪︎ ▪︎ ▪︎

Pod wieczór Denkiego dalej bawił incydent z babeczkami. Opowiedział o tym też reszcie klasy i oni również zaśmiewali się z tego do łez, zaś oprócz tego Sato uznał, że następnym razem będzie musiał trzymać pieczę nad dwójką niedoświadczonych cukierników.

Po powrocie do pokoju na Denkiego czekała niespodzianka, którą była kolejna karteczka z listem miłosnym. Kaminari naprawdę pomyślał, że chciałby poznać osobę, która wysyła mu te listy, ale tak na dobrą sprawę to nie wiedział nawet, komu mógłby je dać. Pomimo tej niewiedzy poszedł spać, w głowie wciąż mając słowa, które ktoś napisał mu w liście:

If I lose everything in the fire,
I'm sending all my love to you.

Kaminari roześmiał się pod nosem. Jego zdaniem to był całkiem śmieszny zbieg okoliczności, bo akurat tego dnia on i Jiro prawie puścili z dymem pokój Sato.

W pewnym momencie coś zaczęło chodzić mu po głowie. To możliwe, żeby to Jiro mi to wysłała?, pomyślał. Zaraz potem potrząsnął głową. Niemożliwe. Jiro ma mnie tylko za przyjaciela.

Denki dopiero miał się przekonać, że był w błędzie.

V. Gitarzyści

Denki doskonale wiedział, że w skład zainteresowań Kyouki wchodziła głównie muzyka. Któregoś dnia przechodził obok jej pokoju i usłyszał dźwięki gitary basowej, na której grała Jiro. Nie mógł się powtrzymać od wejścia do środka, za co został dźgnięty końcówką od jej Earphone Jack, przypominającego wyglądem gniazdo słuchawkowe.

— Ała! - zawołał Kaminari, masując ramię, w które został dźgnięty. — Jesteś brutalna, Jiro!

— To nie ja wchodzę do cudzego pokoju bez pozwolenia — odparła dziewczyna, po czym westchnęła. Jej dłoń wciąż spoczywała na strunach gitary, ale w tym momencie instrument pozostawał uśpiony przez Kyoukę. — Co właściwie tu robisz?

Denki schował dłonie za plecami i uśmiechnął się, udając niewiniątko.

— No, przechodziłem sobie... Słyszałem muzykę i to brzmiało genialnie, Jiro!

— I to jest powód, dla którego przyszedłeś? — zapytała Kyouka z lekkim rozbawieniem. Obracała w dłoni końcówkę Earphone Jack i raczej nie zamierzała narzekać na to, że Kaminari do niej przyszedł.

— No wiesz, muzyka na żywo to coś nie do opisania — stwierdził chłopak z uśmiechem. — Tym bardziej, że tobie wychodzi to genialnie!

— No dobra, siadaj. — Jiro ruchem głowy wskazała Denkiemu miejsce na podłodze obok siebie. On z radością usiadł obok i przysłuchiwał się muzyce, która zaczęła płynąć z instrumentu Kyouki.

Kaminari raczej nieczęsto miał okazję widzieć muzyka przy pracy, więc z ciekawością patrzył, jak zręczne palce Jiro szarpią struny gitary, wydobywając z nich interesujący dźwięk.

Nie miał bladego pojęcia, że Kyouka właśnie wygrywała melodię piosenki, której słowa stale wysyłała mu w liścikach.

Dziewczyna na chwilę przestała grać, a spojrzawszy na swojego towarzysza, zauważyła, z jaką ciekawością patrzy on na to, jak gra ona na gitarze. W głowie Kyouki pojawił się pomysł, który od razu zrealizowała. Totalnie zaskoczyła Denkiego, podając mu gitarę i układając ją tak, aby było mu łatwiej grać.

— Zaraz, co? — zdziwił się, patrząc na instrument tak, jakby nie wiedział, do czego on właściwie służy.

— Będziesz grał, ot co — zaśmiała się Kyouka.

— Ale kiedy ja nie umiem!

— Nikt nie rodzi się muzykiem, Kaminari — zauważyła Kyouka. — Małymi kroczkami można się wszystkiego nauczyć.

— W takim razie ucz mnie, mistrzu — poprosił Denki, uśmiechając się, wybitnie zmotywowany do grania na gitarze.

— Najpierw to trzymaj jakoś po ludzku tę gitarę — pouczyła go Kyouka. Dotknęła jego dłoni, by podsunąć ją nieco wyżej na gryfie. Miała wrażenie, jakby wtedy przeszedł ją jakiś prąd elektryczny, ale zignorowała to uczucie. — O, tutaj — powiedziała, zatrzymując jego dłoń na właściwym miejscu.

Denki z uwagą słuchał, jak dziewczyna tłumaczy mu podstawy gry na gitarze basowej. Kiedy już mniej więcej wiedział, co z czym się gra, spróbował nawet zagrać jakiś prosty utwór. Nie wyszedł mu co prawda tak dobrze, jak Kyouce, ale nie przejmował się tym, jak mu ona nakazała. W końcu nikt nie rodził się genialnym muzykiem, jak zauważyła Jiro.

— Nieprędko zaprzyjaźnię się z gitarą — zaśmiał się Kaminari. — Ale mam pomysł. Zaśpiewajmy coś!

— Naprawdę nie wiem, skąd u ciebie takie genialne pomysły. — Kyouka pokręciła głową. — Ale w porządku. Co proponujesz?

— Pamiętasz tę piosenkę z koncertu, który daliśmy?

— Jak mogłabym zapomnieć. Poczekaj, zaraz znajdę tekst.

Denkiemu naprawdę podobało się muzyczne popołudnie, które spędził z Kyouką. Uważał, że dziewczyna śpiewa naprawdę ładnie, co oczywiście jej powiedział. Choć Jiro próbowała to ukrywać, chłopak zauważył, jak na jej policzki wpłynął rumieniec.

Nie wiedział, czemu tak bardzo ciągnęło go do Jiro. Lubił jej towarzystwo i odnosił wrażenie, że jej też nie przeszkadza jego, co go bardzo cieszyło.

Wieczorem zdał sobie sprawę, że przez całe popołudnie w kieszeni jego bluzy tkwiła karteczka z kolejnym, jak podejrzewał, listem miłosnym. Nie miał pojęcia, że to Jiro jakimś sposobem wetknęła mu ją niepostrzeżenie. Nie dowierzała, że udało jej się to zrobić, a Denki nic nie zauważył.

With every breath that I am worth here on Earth,
I'm sending all my love to you.

— Cholera — mruknął sam do siebie, wpatrując się w wypisane na karteczce słowa. — I dalej nie wiem, od kogo dostaję te wszystkie kartki!

VI. Niewypał

Jiro nie wiedziała, co właściwie zrobi, kiedy wyśle Kaminariemu ostatni fragment piosenki. Pewnie wtedy nadszedłby czas na powiedzenie mu, co do niego czuje, ale dziewczyna dalej uważała, że prędzej zapadłaby się pod ziemię, niż zdobyła na takie wyznanie.

Któregoś dnia uznała, że może jednak powinna spróbować mu o tym powiedzieć. Powtarzała sobie, że to przecież nic strasznego. Najwyżej potem będzie pomiędzy nimi irytująco żenująca atmosfera. Najwyżej nie będą mogli spojrzeć sobie w oczy. Najwyżej... Ich znajomość się zakończy. Kyouka potrząsnęła głową. Umiesz pocieszyć samą siebie, kretynko, skarciła się w myślach.

Wyglądało na to, że wszystko pójdzie po jej myśli - nawiązała przyjemną rozmowę z Denkim, ponadto wyglądało na to, że cieszy się on z jej towarzystwa, jednak coś musiało jej przeszkodzić. Albo raczej ktoś.

— Wiesz, ogólnie chciałam z tobą jeszcze o czymś pogadać — odezwała się, na co Denki posłał jej szeroki uśmiech, zachęcając ją do mówienia.

— Mów, Jiro. Zawsze świetnie mi się z tobą rozma...

— KAMINARI! — wydarł się Mineta, biegnąc w ich kierunku. — Jakieś dwie dziewczyny chcą mnie zabić!

Trzy, pomyślała Jiro, z irytacją zaciskając pięści. Nie powiedziała jednak tego na głos.

— Nie wiem, czy w tej sytuacji uda mi się ciebie uratować, Mineta... — odpowiedział Kaminari, rokładając ręce w bezradnym geście. — Ale może uda się coś zrobić. Widzimy się później, Jiro? — zapytał ją, podnosząc się z miejsca.

Ona niewyraźnie pokiwała głową, jednak nie była pewna, czy będzie w stanie po raz kolejny podjąć się próby wyznania Denkiemu swoich uczuć. A przynajmniej nie dzisiaj. I nie wprost.

▪︎ ▪︎ ▪︎

So if you dare to second guess, you can rest,
Assured that all my love's for you.

Denki odnalazł przy drzwiach kolejną kartkę. Naprawdę chciał się dowiedzieć, kto zostawia mu te karteczki, ale ciężko było mu to odgadnąć.

Zastanawiał się, co dokładnie miały znaczyć te wszystkie teksty, które otrzymał. Odnalazł poprzednie kartki i ułożył je według kolejności, w jakiej je otrzymał. Długo mu to zajęło, bo wcześniej leżały zupełnie pomieszane, ale jakoś doszedł do właściwej kolejności. Z uwagą przyjrzał się tekstom na kartkach. Wyglądało to jak jakiś wiersz albo coś w tym stylu. Tylko... Kto byłby w stanie coś takiego napisać?

W Kaminarim odezwała się drobna nadzieja, że była to Jiro.

VII. Tulipany

Serce Jiro ścisnęło się, kiedy zobaczyła przez okno Kaminariego z nieznaną jej dziewczyną. Uśmiechał się do niej, trzymając w dłoni trzy różowe tulipany. Kyouka wyszła z założenia, że kwiaty te były właśnie dla owej dziewczyny, więc odeszła od okna, nie chcąc na to patrzeć. Po cichu zaczęła żałować, że zostawiła dziś Kaminariemu kartkę z kolejnym fragmentem piosenki...

Jednak Kyouka nie wiedziała wszystkiego. W istocie Kaminari dawał dziewczynie nie kwiaty, a kosza, kiedy ta zaprosiła go gdzieś, a on jej odmówił. Tulipany miał zamiar dać Jiro, ale akurat kiedy przyszedł do jej pokoju, nie zastał jej w środku, bo dziewczyna jakiś czas temu udała się do Momo. Zamierzając po prostu zostawić tulipany w pokoju Jiro, wszedł do środka. Kiedy znalazł się przy biurku, czuł, jak serce zaczyna mu szybciej bić.

— Niemożliwe... — wymamrotał, patrząc na przerwaną na pół kartkę, która leżała na biurku.

Na samej górze kartki widniały słowa Last Night on Earth. Kiedy zbliżył do siebie przerwane połówki kartki, zauważył, że poniżej rozpisany był tekst piosenki, który - ku zdziwieniu Denkiego - był dokładnie tym, co otrzymywał na karteczkach przez ostatnie tygodnie. Prawie wszystkie wersy były już podkreślone, pomijając dwa ostatnie - to sugerowało, że były już one użyte w listach. Pozostały tylko dwa.

Kaminari przez chwilę patrzył na to w szoku, aż wreszcie uśmiechnął się, kiedy w jego głowie narodził się pewien pomysł.

Wróciwszy do własnego pokoju, zauważył kolejną kartkę z dwoma wersami piosenki. Teraz już wiedział, że zostawiła mu ją Kyouka, podobnie jak pozostałe z listów.

My beating heart belongs to you,
I walked for miles 'til I found you.

Uśmiechnął się, przypomniawszy sobie, że ten fragment znalazł po tym, jak Jiro pocieszyła go po śmierci dziadka.

Zaraz potem wyszukał tekst piosenki, którą przez ostatnie tygodnie przysyłała mu Jiro i przepisał na kartkę dwa ostatnie wersy.

VIII. Dwa ostatnie wersy

Kyouka nie pamiętała, kiedy ostatnio była przygnębiona przez miłość. Możliwe, że nawet nigdy nie była. Musiała dopiero zakochać się w Denkim, aby poczuć to rozgoryczenie, kiedy widziała go z inną dziewczyną. To znaczyło, że raczej nie ma na co liczyć i powinna już teraz usunąć się w cień.

Momo patrzyła na swoją przyjaciółkę ze zmartwieniem. Było jej naprawdę szkoda Jiro, bo wiedziała, że musiało być to dla niej naprawdę trudne. Niewiele myśląc, przytuliła ją do siebie. Niby niewielki gest, ale Jiro poczuła się minimalnie lepiej.

— Co ty na to, żebyśmy poszły na spacer? — zaproponowała Yaoyorozu. — Przyda ci się odetchnąć świeżym powietrzem, Kyouka...

Jiro przytaknęła. Nie miała nic przeciwko spacerowi, zresztą Momo mogła mieć rację - może jej to pomoże? Miała tylko nadzieję, że nie spotka Kaminariego. Nie żeby miała mu za złe, że się z kimś umawiał, ale chwilowo jego widok tylko przypominałby jej o dzisiejszej sytuacji.

W czasie kiedy Momo i Kyouka spacerowały, słońce coraz bardziej chyliło się ku zachodowi, przez co robiło się coraz ciemniej. Wtedy zdecydowały się wrócić do internatu.

— Yaoyorozu! — zawołał do niej Kirishima, zmierzając po schodach w kierunku dziewczyn, które dopiero co wróciły ze spaceru. — Mogłabyś mi pomóc?

— Jasne — przytaknęła brunetka. — Z czym masz problem?

— Z zadaniem z matmy... — wymamrotał Kirishima.

— Nie martw się, pomogę ci z tym — zapewniła go Yaoyorozu, po czym spojrzała na Jiro. — Może pójdziesz z nami, Kyouka? Nie chcę zostawiać cię samej...

Dziewczyna pokręciła głową. Ostatni temat z matematyki jakoś udawało jej się ogarnąć, ale nie potrafiła tłumaczyć tak dobrze, jak Momo, więc raczej by się nie przydała.

— Nie zginę, pani profesor — zapewniła ją ze śmiechem. Yaoyorozu tylko uśmiechnęła się i już po chwili Kyouka została sama.

Jednak samotność Jiro nie trwała długo. Ledwo Yaoyorozu i Kirishima weszli do internatu, Kyouka nie zdążyła wejść do środka, bo wyszedł stamtąd Denki. Uśmiechał się do niej, trzymając ręce za plecami.

No masz. A mieliśmy się nie spotkać...

— Hej, Jiro — powiedział do niej, po czym wyciągnął w jej kierunku trzy różowe tulipany, które wcześniej trzymał za plecami. — To dla ciebie.

Kyouka przez chwilę gapiła się na kwiaty jak oniemiała. Coś tu nie grało. Przecież zaledwie kilka godzin temu widziała Kaminariego z jakąś dziewczyną i dokładnie tymi samymi tulipanami. Teraz dotarło do niej, że najwyraźniej wyciągnęła fałszywe wnioski, ale mimo to ciągle nie mogła uwierzyć, że kwiaty były dla niej.

Uśmiech Denkiego nieco się zmniejszył, kiedy Kyouka przez dłuższą chwilę nic nie mówiła. Lada moment zacząłby panikować, że kwiaty jej się nie spodobały, ale powiedział sobie, że musi być spokojny, dlatego zapytał najspokojniej jak potrafił:

— Jiro, nie trafiłem z kwiatami? Proszę, powiedz, bo czuję się teraz jak idiota, że wcześniej się tego nie dowiedziałem!

— Nie, spokojnie, wszystko w porządku, tulipany są śliczne — zapewniła go od razu po tym, jak oprzytomniała. — Tylko... No dobra, widziałam cię dzisiaj z jakąś dziewczyną i myślałam, że jej dawałeś te kwiaty...

— No nie spodziewałem się, że mnie szpiegujesz, Jiro — powiedział Denki ze śmiechem. — A tak na poważnie, to z Kodai nic mnie nie łączy. Znaczy, ona pewnie chciałaby, żeby łączyło, ale... I'm sending all my love to you. — Kaminari wyśpiewał owy fragnent, patrząc prosto na Jiro. Jednocześnie wyciągał w jej kierunku tulipany, które ona w końcu przyjęła.

Zdecydowanie nie spodziewała się zobaczyć przy wstążeczce obwiązującej tulipany karteczki z ostatnimi dwoma wersami piosenki, którą sama mu wysyłała.

If I lose everything in the fire,
Did I ever make it through?

— Skąd... Skąd wiedziałeś, że to ja?

Kaminari podrapał się po karku, jakby miał zdradzić Jiro jakiś szczegół, który wolałby zachować dla siebie.

— Noo... Byłem dziś w twoim pokoju i zauważyłem kartkę z tekstem piosenki... Auć! Brutalna jesteś, Jiro! — zawołał, kiedy został lekko dźgnięty Earphone Jackiem za wkradanie się do pokoju Kyouki. — No dobra, niech będzie, że mi się należy... No i łatwo zauważyć, że był to ten sam tekst, który otrzymywałem przez ostatnie tygodnie... Ale to naprawdę pomysłowy sposób.

Kyouka roześmiała się cicho. Przez chwilę nie wiedziała, co powiedzieć, ale nie stali długo w ciszy, bo Denki zadał jej pytanie:

— Wiem, że robi się ciemno, ale... Może pójdziemy na spacer?

Jiro uśmiechnęła się i przytaknęła. Kaminari też się uśmiechnął, po czym wyciągnął w jej kierunku dłoń. Dziewczyna nawet nie wahała się jej ująć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro