Miłość z niższych sfer [Iwaoi]
Anime: Haikyuu!!
Główny ship: Iwaizumi Hajime x Oikawa Tooru
Uwagi: Iwaizumi jest księciem, Oikawa zaś jego sługusem... Co wyniknie z ich miłości?
Ostrzegam, że jedna z głównych postaci umrze. Tak tylko wolę o tym napomknąć.
👑👑👑
Hajime nigdy by się do tego nie przyznał, jednak czasami miewał serdecznie dość swojego życia jako królewskiego syna. To nie tak, że miał chęć od razu rzucić się z dachu wysokiego budynku - tak po prawdzie, to nie bardzo miał ku temu sposobność, bo gdziekolwiek szedł, w ślad za nim podążała obstawa, mająca go chronić. Przecież w każdej chwili jakiś szaleniec mógł urządzić zamach na jego życie...
Nie, to nigdy nie przeszło przez myśl młodego księcia. Pomimo tego, że musiał wiele się nauczyć przed objęciem tronu, czasami jego życie bywało dla niego sielanką. Pomijając całą tę obstawę, dla relaksu mógł oddać się przyjemnej lekturze, pograć na pianinie czy zagrać w siatkówkę. Do tego ostatniego potrzebował akurat towarzystwa, jednak tu nie było problemu - jego przyrodni bracia chętnie grali razem z nim. Mało tego, ich tradycją były cotygodniowe sobotnie minimecze. Dlatego w tej kwestii Hajime nie miał na co narzekać.
O wiele bardziej doskwierała mu samotność - fakt, miał rodzeństwo, lecz w tygodniu byli oni obłożeni nauką o wiele bardziej niż on, więc nie do końca widywał ich bez przerwy. Służba nie zawsze była zbyt rozmowna - jego aktualny służący odzywał się tylko wtedy, kiedy musiał. Z tego powodu Hajime miał nadzieję, że pewnego dnia się to zmieni - czasami potrzebował rozmowy z kimś, kto by go zrozumiał. Potrzebował przyjaciela.
I jego nadzieje zostały wysłuchane.
Tego dnia wezwawszy służbę zaraz po przebudzeniu się doznał szoku, kiedy zamiast wysokiej, blondwłosej i irytującej go tyczki ujrzał młodzieńca o brązowych włosach, których końcówki lekko sterczały do góry. Szatyn miał wesoły wyraz twarzy, a jego oczy w ciepłym kolorze brązu wręcz skrzyły się, jakby marzeniem tego chłopaka była służba księciu.
Książę nie miał o tym pojęcia, ale tak właśnie było.
— Oikawa Tooru, do usług Waszej Wysokości — powiedział, kłaniając się.
— Och... — Hajime był lekko zaskoczony widokiem kogoś innego niż irytującego Tsukishimy. Zaraz potem przypomniał sobie, że jego ojciec poprzedniego dnia wspominał o nowym służącym. Skinął więc głową. — Tak, miło mi cię poznać.
— Zobowiązuję się sumiennie wypełniać rozkazy Waszej Wysokości... — kontynuował Oikawa, na co książę uniósł dłoń, zamierzając delikatnie uciszyć służącego. Ten natychmiast zamilkł.
— Mam dla ciebie pierwszy rozkaz — powiedział ostrożnie — który może wydawać się nie do pomyślenia...
Szatyn patrzył na niego wyczekująco. Zobowiązał się wypełniać rozkazy księcia, jednak teraz nie miał pojęcia, czego może się spodziewać na pierwszy ogień. Miał tylko nadzieję, że książę nie każe mu skoczyć z dachu, by udowodnić swoją lojalność. To byłaby, jego zdaniem, wielka strata dla wszystkich.
Milczenie trochę się przedłużało, zupełnie jakby Hajime celowo trzymał Tooru w niepewności. W końcu kąciki jego ust uniosły w uśmiechu.
— Tak na osobności mów mi Hajime, proszę.
Ten rozkaz Oikawa mógł spełnić z radością i zaszczyceniem.
👑👑👑
Powody, dla których Oikawa postanowił służyć na zamku, mogły być różne. Najważniejszy zapewne brał się z jego sympatii do księcia, a ponieważ jego wujek był tam szanowanym gwardzistą, to Oikawa od razu został służącym księcia Hajime. Najwyraźniej po rekomendacji gwardzisty nikt już nie zawracał sobie głowy niższymi sferami, z których pochodził Oikawa - najważniejsze, aby był lojalny i nie wydał królewskich sekretów. A jeszcze lepiej, gdyby tych sekretów nigdy nie poznał.
Sama sympatia Oikawy do księcia Hajime sięgała jeszcze czasów jego dzieciństwa. I nie tylko dzieciństwa jego, ale i Hajime.
Po raz pierwszy Oikawa zobaczył Hajime mając siedem lat - wtedy to książę wraz z rodziną przybyli z wizytą do rodzinnego miasta Oikawy. Była to, można powiedzieć, "integracyjna" wizyta z poddanymi, podczas której ojciec Hajime i jego macocha sporo przemawiali do ludu.
W tym czasie rodzina Oikawy miała lekki kryzys w budżecie, przez co Tooru wraz z rodzicami słuchał słów władcy jedynie ubrany w cienką kurtkę, która niezbyt chroniła go przed panującym mrozem, bo nieustannie trząsł się z zimna. O wiele bardziej wolałby zostać w domu i nie marznąć - wtedy jeszcze nie znał miłosiernej strony księcia.
Odchodząc, Hajime szedł trochę bardziej z tyłu za rodzicami. Właśnie wtedy rzucił mu się w oczy Oikawa, bez wątpienia marznący na mrozie. Skulony, bez szalika...
Niewiele myśląc, Hajime odwiązał z szyi swój ciepły, bordowy szalik, po czym przechodząc obok Tooru, po kryjomu wepchnął mu go w dłonie i odszedł, wcześniej jeszcze posyłając mu krótki uśmiech.
O tym wiedział tylko Oikawa, jego rodzina oraz Hajime. Sam Hajime nieco wtapiał się w idących za nim gwardzistów, dlatego historia z szalikiem nie była powszechnie znana.
Właśnie dlatego od tamtej pory coraz bardziej dorastający Oikawa za każdym razem widząc księcia w telewizji czuł do niego niezwykłą sympatię.
👑👑👑
Pierwszy tydzień Oikawy jako służącego Hajime minął całkiem nieźle z perspektywy samego księcia. To nie tak, że Tooru nie odstępował go na krok - Hajime miał przecież swoje typowo książęce sprawy, w których służba mu nie pomagała. Wtedy Oikawa udawał się na pomoc reszcie służby, wśród której już zarobił niezbyt zadowalającą reputację. Głównie to część męska uważała go za lekko aroganckiego i dumnego jak paw ze swojego powodzenia u płci przeciwnej. Tym bardziej, że zachowywał się, jakby był od nich lepszy z samego powodu, że kopnął go zaszczyt bezpośredniego usługiwania księciu, podczas gdy reszta służby zajmowała swoje stanowiska jako służba kuchenna czy sprzątająca.
Pod koniec tygodnia Hajime otrzymał list. Przyniesiony został mu naturalnie przez Oikawę, który przyszedł do jego książęcego gabinetu, jak co dzień ubrany w swój granatowy uniform, doskonale na nim leżący. W dłoni dzierżył tacę, na której spoczywała jasnofioletowa koperta, opisana starannie napisanymi literami, układającymi się w słowa Jego Wysokość Książę Iwaizumi Hajime.
Hajime wziął list, po czym krótko podziękował Oikawie za dostarczenie mu go. Ten tylko ukłonił mu się w odpowiedzi, nie tracąc uśmiechu, z którym tu przyszedł. Miał już odejść, kiedy zatrzymała go prośba Hajime:
— Jeśli nie jesteś jakoś szczególnie zajęty, byłbym wdzięczny, gdybyś tu ze mną został.
Oikawa nie bardzo miał sposobność, by się od tego wymigać, a zresztą taki zamiar nawet mu przez myśl nie przeszedł. Już po chwili zajął miejsce w fotelu przed Hajime, patrząc na niego z uśmiechem.
— Pochodzisz z daleka? — chciał wiedzieć Hajime.
— Z Miyagi — wyjaśnił Oikawa. — Musisz koniecznie odwiedzić kiedyś Miyagi, Hajime.
Książę lekko się uśmiechnął, słysząc swoje imię. Praktycznie wszyscy (oprócz jego rodziny) zwracali się do niego per Wasza Wysokość, więc aż się ucieszył, słysząc swoje imię z ust Oikawy.
— Kiedyś tam byłem — Hajime pokiwał głową. — Dosyć dawno temu...
— Pamiętam to — przytaknął Oikawa. — I nawet mam pamiątkę z tego spotkania.
Hajime spojrzał na niego pytająco.
— Słucham?
— Może pamiętasz, Hajime — zaczął wyjaśniać — po całej uroczystości ty oraz Jego i Jej Królewska Mość odchodziliście, a po drodze przechodziliście obok mnie i moich rodziców...
Książę spojrzał na niego ze zdumieniem. W tym momencie zaczął kojarzyć twarz Oikawy z twarzą tamtego chłopca - teraz co prawda trochę się zmienił, jednak dostrzegł cień podobieństwa.
— Więc to tobie oddałem szalik — zauważył, na co Oikawa pokiwał głową.
— Zgadza się! — przytaknął służący. — Wciąż go mam. I... Nigdy nie miałem możliwości, żeby za to podziękować. Dlatego dziękuję — dodał, powstawszy, by się ukłonić.
Hajime uśmiechnął się.
— Cieszę się, że od tej pory nie marzłeś.
👑👑👑
Hajime miał o tyle pecha, że nie do końca mógł sam zadecydować o swoim życiu. Jego ojciec wraz z królem Włoch mieli zamiar w przyszłości doprowadzić do ślubu Hajime i włoskiej księżniczki Glorii. Ponieważ miało to przynieść obu tym krajom korzyści, Hajime był w stanie się na to zgodzić dla poddanych. Dodatkowo lubił Glorię, więc nie miał powodów do narzekania, bo mógł mu się trafić ktoś gorszy.
Pomijając fakt, że nawet jej nie kochał, to rzeczywiście nie miał na co narzekać.
Samą relację Hajime i Glorii można było spokojnie określić jako przyjacielską, choć nie była tak przesączona radością i śmiechem jak wszelkie inne przyjaźnie. Głównie ze względu na charakter Glorii - księżniczka była dosyć ponura i Hajime pamiętał, że kiedy pierwszy raz ją spotkał, miał wrażenie, jakby była zupełnie pozbawiona chęci do życia. Rzadko widywał ją uśmiechniętą bez powodu, ale czasami i jemu udało się sprawić, że się uśmiechała.
I za każdym razem, kiedy zauważał choćby cień uśmiechu na jej twarzy, automatycznie on też się uśmiechał.
To właśnie od Glorii Hajime otrzymał list, który przyniósł mu Oikawa. Z wiadomości tej dowiedział się, że za dwa tygodnie Gloria, jej rodzice i siostra odwiedzą Japonię, a zatrzymają się w ich zamku. Była to dla niego dobra wiadomość, bo chętnie zobaczyłby się ze swoją przyjaciółką. Z listu nie mógł wywnioskować, co u niej słychać - Gloria była oszczędna w słowach, jedynie zapewniła go, że u niej wszystko dobrze.
Ale do przyjazdu Glorii pozostało sporo czasu. W tym czasie Hajime dowiedział się czegoś o swoim nowym służącym.
— Ty też lubisz siatkówkę? — zapytał z niedowierzaniem Hajime.
— Dlaczego ja też? — Oikawa nie do końca zrozumiał pytanie księcia.
— Cóż, ja i moi bracia też lubimy — wyjaśnił Hajime z krzywym uśmiechem.
Oikawa nie spodziewał się, że dzieli pasję z księciem. Było to dla niego taką niespodzianką jak fakt, że został przyjęty do służby. Doskonale wiedział, jak bardzo jest dobry w siatkówce, jednak był pewien, że książę może przewyższać go swoimi umiejętnościami. Miał go za idealnego pod wieloma względami.
Hajime przekrzywił głowę i uśmiechnął się.
— Masz ochotę zagrać?
To było oczywiste pytanie, na jakie uzyskał oczywistą odpowiedź.
— Będę zaszczycony.
Książę lekko przewrócił oczami.
— Wyobraź sobie, że nie będziesz grał z księciem. Miałeś jakiegoś rywala, którego szczególnie źle wspominasz?
Oikawa skinął głową.
— Tobio-chan — mruknął pod nosem, a kiedy uświadomił sobie, że książę mógł usłyszeć jego idiotyczne słowa, zreflektował się. — Tak, miałem i zawsze chciałem być lepszy od niego.
— Więc potraktuj to jako grę z rywalem — powiedział Hajime, po czym dodał, zniżając głos: — Takim jak Tobio-chan.
Oikawa uśmiechnął się i zgodził się na wspólną grę.
Na niższych kondygnacjach znajdowało się pomieszczenie, w którym członkowie rodziny królewskiej mogli rozwijać sprawność fizyczną. Jak każde pomieszczenie w zamku było ono strzeżone. Gwardziści również mieli swoje miejsce do ćwiczeń, z którego korzystali.
— Zazwyczaj nie zabieram tu służby — zaczął Hajime, schodząc z Oikawą do piwnicy — ale postanowiłem zrobić wyjątek.
— Czuję się zaszczycony — odpowiedział służący. W jego głosie pobrzmiewała swoboda, co odpowiadało księciu. Nie lubił sposobu, w jaki służba z nim rozmawiała - jakby bali się powiedzieć coś więcej z obawy, że Hajime każe ich za to powiesić. — A dlaczego jestem pierwszy, jeśli mogę spytać?
— To zabawne, że pytasz — zaśmiał się Hajime. — No, po prostu mój poprzedni służący nie wydawał się być chętny do wspólnej gry. Ledwo był chętny do rozmawiania ze mną, jeśli mam być szczery — dodał, wykrzywiając usta. Zaraz potem uśmiechnął się lekko do Oikawy. — Ale wydaje mi się, że ty jesteś bardzo chętny do grania.
Szatyn energicznie pokiwał głową. Ze słów Hajime wywnioskował, że księciu bardziej odpowiada on niż Tsukishima, który był jego poprzednim służącym. Według Oikawy to był dobry znak.
— Na jakiej pozycji zazwyczaj grałeś? — zainteresował się książę.
— Rozgrywający.
Hajime pokiwał głową ze zrozumieniem.
— Zazwyczaj to mój brat Ren wystawia — powiedział, po czym uśmiechnął się. — Zobaczymy, czy przewyższasz go umiejętnościami.
Normalnie pewny swoich umiejętności Oikawa stwierdziłby, że żadną filozofią jest dla niego bycie lepszym od byle dzieciaka, jednak tu w grę wchodził już szacunek, który był oddawany książętom. Z tego powodu jego odpowiedź była pełna nietypowej dla niego skromności.
— Nie sądzę, bym był w stanie być lepszym księcia Rena, Hajime.
— Nie bądź taki znowu skromny — odparł dowcipnie książę. Po jego tonie i uśmiechu na twarzy Oikawa wywnioskował, że Hajime tylko się z nim droczy.
W ramach rozgrzewki ćwiczyli przyjęcia, uprzednio zdjąwszy okrycia wierzchnie, by zostać jedynie w koszulach.
Niefortunnie Oikawa odbił piłkę tak, że ta uderzyła Hajime w głowę. Szatyn z przerażeniem zakrył dłońmi usta.
— O mój Boże, bardzo przepraszam, Hajime... — powiedział ze szczerą skruchą, kłaniając się przed księciem.
Hajime pomasował miejsce, w które został uderzony, po czym uśmiechnął się.
— Nie martw się, nie zamierzam cię za to rozstrzelać.
Służący powoli się wyprostował, a na jego twarzy wykwitł uśmiech.
Zaraz potem książę miał okazję przekonać się, jak dobrym rozgrywającym jest Oikawa. Sam rozgrywający jednak zapatrzył się na Hajime, który wyskoczył do ataku. Teraz szatyn wiedział, że chociaż książę podobał mu się zawsze i wszędzie, to podczas gry w siatkówkę jakoś szczególnie.
Był świadom, że niemożliwością jest, by Hajime był nim zainteresowany tak, jak on. Sam fakt, że Oikawa pochodził z dużo niższych sfer, mógł być powodem skandalu.
Jednak miłość miała gdzieś skandale i reguły - ona działała według własnych zasad.
👑👑👑
Gloria była księżniczką, która osobiście nie przykładała wagi do tego, jak wygląda, jednak nie było tego po niej widać. Mimo wszystko musiała wyglądać nieskazitelnie, a dbała o to jej służba.
Zauważywszy ją, Oikawa od razu przyznał przed sobą, że księżniczka bez dwóch zdań byłaby lepszą partią od niego. I tego najbardziej jej zazdrościł.
Pochodząca z Włoch księżniczka pomimo wiecznie ponurego usposobienia uchodziła za niezwykle urodziwą. Miała lekko opaloną cerę i brązowe oczy, przywodzące na myśl kolor czekolady. Jej czarne włosy upięte były wysoko, a dwa z kosmyków wymykały się z koka i opadały na opalone obojczyki.
Choć po Glorii nie było tego widać, to cieszyła się, że mogła spotkać się z Hajime.
— Co słychać we Włoszech? — zainteresował się Hajime.
Gloria wzruszyła ramionami, obrzucając ponurym spojrzeniem ogród.
— Było dosyć słonecznie, zanim wylecieliśmy — odparła. Ona i Hajime siedzieli pod zadaszeniem, natomiast cały ogród oblewany był deszczem.
— Mogłaś wziąć słońce ze sobą — zaśmiał się Hajime. — Tutaj pada od dwóch dni.
Księżniczka roześmiała się krótko.
— Nie zmieściłoby się w bagażu, musisz mi wybaczyć.
Porozmawiali jeszcze o swoich problemach. Gloria niezbyt lubiła dzielić się z ludźmi tym, co skrywała w najdalszych odmętach swojego serca, jednak Hajime był jedyną osobą, przy której umiała się bardziej otworzyć. W ten sposób dowiedział się, że Glorii spodobał się książę pochodzący z Hiszpanii.
— Nawet tego nie komentuj, Hajime — poprosiła, podniósłszy na niego wzrok. — Może raz widziałam go na żywo, a jednak...
— Nie mam zamiaru cię oceniać, Gloria — zapewnił ją Hajime.
Gloria tylko westchnęła. Mimo wszystko nie lubiła otwierać się przed ludźmi.
— Ostatnio wspominałeś o swoim nowym służącym — zagaiła. — Jest bardziej rozmowny niż ten blondynek, który był kiedyś?
— Dużo bardziej — przytaknął Hajime. — Podejrzewam, że gdyby mógł, to nawijałby bez przerwy — po tych słowach zamilkł na chwilę, po czym dodał: — Ale jeśli mam być szczery, to mogę zaliczyć to na plus.
👑👑👑
Oikawa z zainteresowaniem słuchał, jak Hajime gra na pianinie. Był wprost oczarowany faktem, że z jednego instrumentu można wydobyć tak piękną muzykę. I to jedynie uderzając palcami w klawisze.
— Gdybyś miał komponować coś własnego, chciałbyś to komuś zadedykować, Hajime? — zainteresował się Oikawa. Był pewien, że usłyszy imię Glorii, jednak odpowiedź księcia nieco go zaskoczyła.
— Kiedy cokolwiek gram, zawsze myślę o mojej mamie.
— To urocze, że myślisz o Jej Królewskiej Mości, Hajime.
Książę przez chwilę patrzył na Oikawę, jakby nad czymś się zastanawiał. Zaraz potem utkwił wzrok w stojących przed nim nutach, rozpisanych na pięciolinii. Mało kto znał szczegóły, a ponieważ ufał szatynowi, postanowił go w to wtajemniczyć.
— Nie miałem na myśli tylko królowej — odpowiedział spokojnie.
Na twarzy Oikawy zaczęło malować się zdziwienie.
— Ale... Nie rozumiem.
— To dosyć proste — stwierdził książę, przejeżdżając opuszkami palców po białych klawiszach. — Żona mojego ojca nie jest moją biologiczną matką.
Hajime był pewien, że w tym momencie w umyśle Oikawy pojawiły się zawiłe kalkulacje.
— Krótko mówiąc, mój ojciec miał romans — wyjaśnił. — Z moją mamą. Była muzykiem, często grała na różnych ważnych uroczystościach tu, w zamku. Ogólnie rzecz biorąc, kiedy się urodziłem, mama ukrywała, kim jest mój ojciec, bo... Cóż, wiesz, jaki powstałby skandal, gdyby się wydało, że jestem nieślubnym dzieckiem króla?
Tu Oikawa musiał przyznać rację. Wszelkie portale plotkarskie mogłyby wprost brać garściami, a z tego mógłby powstać skandal na skalę światową, bo rodzina, mająca być przykładem idealnej, ma swoje sekrety, o których nikt nie mógł się dowiedzieć.
— Miałem jakieś trzy lata, kiedy zmarła. Nie, proszę, nie mów, że ci przykro — zaprotestował, kiedy Oikawa już otwierał usta, by coś powiedzieć. — To nawet nie jest twoja wina.
Szatyn posłusznie zamknął usta, na co Hajime kontynuował opowiadanie.
— Pamiętam, że jechałem z nią tym samochodem, kiedy zdarzył się wypadek. Ja jakimś cudem uszedłem z życiem, mama nie miała tyle szczęścia.
— Naprawdę... Przykro mi to słyszeć — odezwał się Oikawa.
Hajime skinął głową i mówił dalej.
— Trafiłbym na dobre do sierocińca, gdyby ojciec z macochą nie dowiedzieli się, że mama miała wypadek — tu na chwilę przerwał, bo stukając w klawisze, niechcący przycisnął jeden z nich, który wydał z siebie długi dźwięk. — No i macocha nawet nie chciała słyszeć o tym, by pozostawić mnie pod opieką obcych ludzi. Wcześniej upewniała się, że ojciec wspiera finansowo mamę, a po jej śmierci jeszcze się mną zajęła. Za to jestem jej wdzięczny i jest dla mnie drugą mamą.
Oikawa był zaskoczony, ale jednocześnie zaszczycony, bo Hajime darzył go tak wielkim zaufaniem, że podzielił się z nim swoją życiową historią. Szatyn nie miał zamiaru tego zepsuć.
— Właśnie dlatego królowa nie jest jedyną mamą o której myślę, grając na pianinie — zakończył Hajime i nie czekając na odpowiedź Oikawy zagrał na pianinie kolejną melodię, myśląc o swojej zmarłej mamie, a następnie o tej, która wychowała go jak własnego syna.
👑👑👑
Po tym wyznaniu Hajime miał wrażenie, jakby relacja jego i Oikawy nieco się zacieśniła. Czuł się przy nim, jakby znali się od zawsze. Jakby miał przyjaciela, który rozumiał go jak nikt inny.
— O, wreszcie ci się odpłaciłem — zaśmiał się książę, kiedy rzuciwszy piłkę do Oikawy, ta uderzyła go w głowę.
— To było wredne, Iwa-chan — zauważył szatyn, na co Hajime zmarszczył brwi.
— Jak ty mnie nazwałeś? — zapytał go ze zdziwieniem. Takiego zdrobnienia to jeszcze nie słyszał.
— Iwa-chan... — powtórzył Oikawa, a widząc spojrzenie księcia zaczął się zastanawiać, czy lepiej od razu wyskoczyć z okna, czy poczekać, aż pożre go gniew Hajime. Tyle że byli w piwnicy, a tam o okno było raczej trudno.
Hajime powoli zaczął się zbliżać do Oikawy ze śmiertelnie poważnym wyrazem twarzy. Stanąwszy tuż przed nim, jedną ręką chwycił go pod żuchwą, zmuszając służącego do patrzenia na siebie.
— Jakieś specjalne życzenia co do twojej egzekucji? — zapytał spokojnie, a wtedy Oikawa przeraził się nie na żarty. Przez chwilę panowała cisza, której służący nie śmiał przerwać choćby oddechem, aż w końcu zrobił to Hajime, który zaczął się śmiać i puścił Oikawę. — Spokojnie, nie mam zamiaru cię uśmiercać. Za bardzo cię polubiłem, żeby tego dokonać, a zresztą nie jestem aż tak bezlitosny.
Służący prawie zachłysnął się wdychanym powietrzem, kiedy usłyszał, że książę go polubił. Podejrzewał, że nie mógł liczyć na nic więcej, więc starał się cieszyć z tego, że jest przynajmniej lubiany przez księcia.
— Cieszę się, że tak bardzo mnie polubiłeś, Iwa-chan.
Oikawa tego nie słyszał, ale z ust Hajime padły trzy ciche słowa.
— Aż za bardzo.
👑👑👑
— Jak nie przestaniesz gadać, to poważnie zastanowię się nad tą egzekucją — Hajime ostrzegł Oikawę.
— Trudno ci będzie znaleźć drugiego takiego służącego jak ja, Iwa-chan — odparł niewinnie Oikawa.
Od jakiegoś czasu zachowywali się jeszcze bardziej jak dwójka bliskich przyjaciół, biorąc pod uwagę fakt, że często dogryzali sobie jeden drugiemu. Oczywiście nie na poważnie, a zresztą robili to tylko na osobności - inni w zamku mogliby się zdziwić, kiedy Oikawa zacząłby nazywać Hajime Iwa-chan, dodatkowo nie słuchając jego nakazów, by tego nie robił.
Bo pomimo że Hajime uważał to przewisko za idiotyczne, to i tak czuł jakieś dziwne ciepło na sercu, kiedy Oikawa tak się do niego zwracał.
— Fakt, drugiego takiego śmiecia to nawet na śmietniku trudno byłoby znaleźć — stwierdził książę, na co Oikawa spojrzał na niego z oburzeniem.
— Nie uważasz, że takie słownictwo nie przystoi księciu, Iwa-chan? — zapytał Oikawa, na co Hajime położył sobie palec na ustach.
— Ciszej, zanim ktoś zauważy, że tu jesteśmy — polecił mu książę. — Albo raczej że ty jesteś tu ze mną.
Służba nie bardzo miała nakaz pałętania się po zamku ciemną nocą, dlatego Oikawa pokiwał głową i dalej szedł za Hajime ciemnymi korytarzami.
Tego wieczoru Oikawa opowiadał Hajime, jak razem ze swoją siostrą często obserwował gwiazdy na nocnym niebie. Książę zaproponował mu, że jeśli chce, to mogą udać się na jedną z najwyższych wieży, by być jak najbliżej nieba. Oikawa chętnie się na to zgodził - tak blisko nieba jeszcze nie był.
Dlatego teraz szli ciemnymi korytarzami, kierując się na najwyższą z wież.
— Daleko jeszcze? — zainteresował się Oikawa.
— Spokojnie, przed nami jeszcze schody — pocieszył go Hajime. — Przynajmniej z formy nie wypadniesz.
Oikawa puścił żart księcia mimo uszu i na szczyt wieży doszli już w ciszy.
Zauważywszy niebo usiane gwiazdami, szatynowi aż dech zaparło. I nie tylko jemu, bo Hajime też uważał to za piękne.
— Rzadko oglądam gwiazdy, ale teraz chyba zacznę to robić częściej — powiedział książę, po czym uśmiechnął się do swojego przyjaciela. — Co ty na to?
Oikawa energicznie pokiwał głową.
— Chętnie będę oglądał je z tobą, Hajime.
— W takim razie jeszcze nieraz będziemy mieć nocną przechadzkę.
— Jutro? — spytał Oikawa z nadzieją, jednak książę się na to nie zgodził.
— Nie. Jutro w nocy masz spać, a nie pałętać się po zamku, bo się nie wyśpisz — stwierdził.
Oikawa już się nie targował - Hajime tak o niego dbał, że aż serce mu się cieszyło.
Obydwaj usiedli na podłodze, by wpatrzeć się w nocne, rozgwieżdżone niebo.
— Widziałeś kiedyś spadającą gwiazdę? — zainteresował się Oikawa. Kiedy książę zaprzeczył, dodał: — Ja wi... Hej, zobacz, tam jedna chyba spada!
Hajime spojrzał we wskazanym przez Oikawę kierunku, gdzie rzeczywiście ujrzał spadającą gwiazdę.
— Pomyśl życzenie, Iwa-chan! — ponaglił go szatyn.
Książę zastanawiał się, czy powinien wspomnieć, że to światło, które Oikawa wziął za spadającą gwiazdę, jest tak naprawdę helikopterem.
Tyle że to Oikawa sam zauważył, kiedy helikopter zaczął lecieć trochę bliżej, jednocześnie hałasując.
Szatyn spojrzał na Hajime, który wprost umierał ze śmiechu.
— Hej, to naprawdę wyglądało jak spadająca gwiazda!
— Jasne, gwiazdo, jasne — zaśmiał się Hajime.
Dosyć długo siedzieli na wieży. Noc była dosyć ciepła, a oni ubrani w coś cieplejszego, dlatego nie musieli od razu wracać. Koniec końców zmienili pozycję i położyli się na plecach, żeby wygodniej im było patrzeć w gwiazdy.
W pewnym momencie Hajime zaczął morzyć sen. Nie wiedział nawet w którym momencie oparł głowę o ramię Oikawy i zasnął.
To spowodowało, że serce Oikawy zaczęło bić jak szalone. Patrzył na śpiącego Hajime i zastanawiał się, czy to wszystko aby na pewno mu się nie śni. Gdy był młodszy, zawsze marzył o byciu przyjacielem księcia. I teraz to dziecięce marzenie się spełniło. Tylko że starszy Oikawa miał już trochę inne marzenia.
Szatyn przez długi czas patrzył na Hajime zamiast na gwiazdy. Śpiący książę wydawał się niezwykle spokojny, tak jak zresztą przez większość czasu. Oikawa uniósł dłoń, by przygładzić mu jego ciemne i bardzo zmierzwione włosy. Zrobił to jak najdelikatniej, by Hajime przypadkiem się nie obudził. Koniec końców również Oikawa zasnął, z dłonią niebezpiecznie blisko dłoni księcia. Zupełnie jakby zamierzał wziąć go za rękę, ale w ostatniej chwili z tego zrezygnował.
👑👑👑
Hajime obudził się zanim zaczęło świtać. Przypomniał sobie, że w nocy wybrali się z Oikawą na wieżę, gdzie obserwowali gwiazdy. Na tej właśnie wieży się obudził, a obok niego spał jego służący. Mając w głowie myśl, że tak uroczej istoty dawno nie widział, pogłaskał go po policzku. Zdążył jednak zabrać dłoń zanim Oikawa podniósł swoją rękę do policzka. Wtedy udałoby mu się nakryć Hajime na tym.
Szatyn podniósł się do pozycji siedzącej i ziewnął, po czym uśmiechnął się do Hajime.
— Dzień dobry, Iwa-chan.
— Raczej dobranoc — poprawił go książę, podnosząc się. — Powinniśmy już wracać, do rana jest jeszcze czas, więc zdążysz jeszcze pospać.
Oikawa podniósł się z miejsca, a ponieważ dopiero co się obudził i zrobił to chwiejnie, Hajime przytrzymał go dla pewności. Przez tą bliskość obydwoje mieli wrażenie, jakby serce miało rozsadzić im klatkę piersiową.
Rozdzielili się przy sypialni Hajime, zamierzając przespać jeszcze te pozostałe im kilka godzin. Tyle że zanim udało im się zasnąć musiało minąć trochę czasu, bo uczucia pozostałe im po wspólnym obserwowaniu gwiazd, po czym zaśnięciu obok siebie i podziwianiu, jak bardzo pociąga ich ten drugi, jeszcze nie zdążyły opaść.
Rankiem Oikawa jak co rano pojawił się w sypialni Hajime, by następnie zniknąć w łazience z zamiarem przyszykowania mu porannej kąpieli.
— Naprawdę się zastanawiam, jakim cudem chce ci się wstawać o tak nieludzkich porach — zauważył Hajime, obudzony przez dźwięk puszczanej wody do wanny. — Nie zostałeś przypadkiem porwany przez kosmitów i zwrócony z powrotem z taką wadą?
— Absolutnie nie, Iwa-chan — odparł, wychodząc na chwilę z łazienki.
Książę patrzył na niego nieco nieprzytomnym wzrokiem. Zaraz potem pokiwał głową ze zrozumieniem.
— W sumie to twoja praca...
— To też — Oikawa chcąc, nie chcąc, przytaknął, gdyż poniekąd była to prawda. — Ale mimo wszystko lubię wiedzieć, że miło zaczynasz dzień, Iwa-chan.
Hajime uniósł brwi. Ta druga informacja z rana po prostu ocieplała mu serce.
— A tak à propos kosmitów, to całkiem ciekawy temat — dodał Oikawa. — Kto wie, czy gdzieś tam w kosmosie ich nie ma?
— Jak sobie chcą, to mogą być, ich sprawa — Hajime wzruszył ramionami. — Ale jak będą chcieli cię znowu porwać, to przekaż, że im na to nie pozwalam.
— To królewski rozkaz?
— A żebyś wiedział, że tak.
— W takim razie nie ma szans, że mnie zno... Zaraz, zaraz, nie byłem nigdy porwany przez kosmitów!
— Fakt, to trochę nie pasuje — przyznał Hajime. — Prędzej to ty porwałeś ich.
Oikawa udał oburzonego, po czym uśmiechnął się do Hajime.
— Kąpiel już gotowa.
— O proszę, co za szybka zmiana tematu — droczył się z nim książę.
— Nie mogę przecież powiedzieć o kosmitach, których uwięziłem w piwnicy — powiedział szatyn, po czym udał przerażonego faktem, że wydał swoją największą tajemnicę. Zakrył usta dłonią. — O nie, jak mogłem wszystko wypaplać...
— To za dużo informacji naraz — zaprotestował Hajime, masując skronie. — Nigdy więcej tematu kosmitów.
Zaraz potem obydwaj parsknęli śmiechem i ruszyli w dwie inne strony - Hajime do wanny, natomiast Oikawa do garderoby księcia w poszukiwaniu ubrań dla niego. Następnie udał się po śniadanie.
Wróciwszy z tacą, zastał Hajime na środku pokoju, mocującego się z guzikami przy mankietach koszuli.
— Może ci pomogę? — zaproponował, ujmując jego nadgarstek. Hajime nie protestował, więc szatyn zręcznie zapiął guziki, w pewnym momencie niechcący muskając palcami skórę jego dłoni, powodując u księcia jakiś dziwny dreszcz.
Oikawa podniósł wzrok znad mankietu koszuli i wtedy odkrył, że Hajime na niego patrzy. Ich spojrzenia spotkały się i obydwoje poczuli, jak na ich policzki wpływa przyjemne ciepło.
W końcu Oikawa odwrócił wzrok i odchrząknął, wiedząc, że nie bardzo ma na co liczyć.
— Przyniosłem ci śniadanie.
👑👑👑
Po upływie kilku dni książę i jego służący wciąż odczuwali nieco inną niż kiedyś atmosferę pomiędzy nimi. Mimo to nie zrezygnowali z pomysłu wspólnego patrzenia w gwiazdy.
— Chyba nie muszę wspominać, że lepiej, żebyś aktualnie był cicho — powiedział Hajime, na co Oikawa pokiwał głową.
W milczeniu udali się na wieżę. Prawie spotkali się z jakimś gwardzistą, jednak Hajime w porę usłyszał jego kroki i skierował Oikawę na jeden z pustych korytarzy. Gwardzista tylko pokłonił się przed księciem i oddalił się, a Hajime szybko odnalazł Oikawę.
Oikawa patrzył za odchodzącym gwardzistą tak, jakby mu nie ufał.
— Nie martw się, Ushijima na pewno cię nie zastrzeli — zapewnił go Hajime.
— Naraziłby się na twój gniew, Iwa-chan? — zapytał Oikawa niewinnie.
W odpowiedzi oczekiwał bardziej czegoś w stylu "Zamilcz, Oikawa", morderczego spojrzenia księcia albo od razu jednego i drugiego. Tymczasem Hajime uśmiechnął się do niego.
— W rzeczy samej, Oikawa. Nie miałby gdzie się ukryć, tak wielki gniew by go dopadł.
Dotarłszy na wieżę, tak jak ostatnio rozsiedli się na podłodze, by utkwić wzrok w nocnym, rozgwieżdżonym niebie. Hajime doskonale widział, jak gwiazdy te odbijały się w brązowych oczach Oikawy.
W pewnym momencie szatyn zauważył, że książę na niego patrzy. Od razu poczuł znajome ciepło na policzkach, które wcale nie zniknęło, kiedy Hajime chwycił go za ramiona, przyciągnął do siebie i pocałował w usta.
Wtedy wszystkie uczucia, które Oikawa żywił do księcia, wystrzeliły z niego prawie jak z pistoletu, powodując ich pierwszy pocałunek tak żarliwym, jakby w istocie miał być tym ostatnim. Przez nadmiar tych uczuć Hajime aż stracił równowagę i wylądował na plecach, a razem z nim również Oikawa, który trafił głową na klatkę piersiową księcia.
Hajime odgarnął mu z twarzy kosmyk brązowych włosów.
— Strasznie narwany jesteś — stwierdził spokojnie, po czym zaczął nawijać sobie kosmyk włosów Oikawy na palec, by następnie je puścić.
Oikawa nie zamierzał już dłużej owijać w bawełnę.
— To wszystko dlatego, że cię kocham. I to odkąd pamiętam. I z każdym dniem coraz bardziej...
Teraz już obydwaj siedzieli przed sobą, patrząc sobie w oczy. Hajime jako pierwszy odwrócił wzrok i utkwił go w widoku na uśpione miasto, które oświetlane było tylko przez uliczne latarnie.
— Nie powinienem był cię całować — pokręcił głową.
— Czemu? To tylko mi uświadomiło, że też coś do mnie czujesz — zauważył Oikawa.
Hajime ponownie pokręcił głową.
— Nie rozumiesz? Dałem ci tylko fałszywą nadzieję, bo tak naprawdę nigdy nie będziemy mogli być razem. Przecież prędzej czy później ożenią mnie z Glorią, bo nasi ojcowie już to sobie uplanowali.
Oikawa chwilę przyswajał to, co usłyszał. No tak, jak mógł o tym zapomnieć... Nie pomagał też fakt, że obydwaj pochodzili z zupełnie innych grup społecznych - arystokracja romansowała raczej z ludźmi z tych wyższych sfer.
— A kochasz ją chociaż? — zapytał niby od niechcenia, choć tak naprawdę miał ochotę wydrzeć sobie serce i wrzucić je do blendera, gdyby się dowiedział, że książę kocha kogoś jeszcze tak, jak jego.
Hajime pokręcił głową.
— Nie. Ani ja jej, ani ona mnie — odparł, po czym podniósł się z miejsca i stanął przy ścianie wieży, by lepiej widzieć miasto.
Oikawa podszedł do niego i przytulił go od tyłu, kładąc głowę na jego ramieniu.
— Szkoda, że nie jestem księciem — mruknął.
Książę położył swoją dłoń na dłoniach Oikawy, które spoczywały gdzieś poniżej jego szyi.
— Dla mnie jesteś kimś dużo lepszym niż książę — powiedział cicho i prawie niedosłyszalnie.
Jak na złość Oikawa to usłyszał, po czym mocniej się w niego wtulił.
👑👑👑
Koniec końców romans księcia i jego służącego nabrał rozpędu. Choć początkowo Hajime czuł wyrzuty sumienia, bo cały czas musieli się z tym ukrywać, a dodatkowo według niego nikt nie zasługiwał na to, aby patrzeć, jak ukochana przez niego osoba wiąże się na jego oczach z kimś innym, nawet jeśli nie kocha tego kogoś. Oikawa jednak stwierdził, że mimo wszystko zostanie w zamku.
— Brzmisz jak masochista — zauważył Hajime.
— Dlaczego?
— Bo sam sobie świadomie zadajesz ból i jeszcze się z tego cieszysz — stwierdził książę. W odpowiedzi na to Oikawa przytulił go z boku i pocałował w policzek
— To wszystko dlatego, że cię kocham, Iwa-chan.
Słowa te spowodowały, że Hajime zrobiło się cieplej na sercu i powoli zaczął odwzajemniać czułe gesty do Oikawy, choć wciąż nie był pewien, czy to dobry pomysł.
Jednak z czasem przekonał się, że nie dość, iż był to dobry pomysł, to jeszcze doszedł do wniosku, że przejęcie tronu wcale nie jest tym, czego by pragnął. Tak po prawdzie to nigdy wcześniej nawet o tym nie marzył, ale teraz to już szczególnie. I głównym powodem tego była chęć bycia z Oikawą bez obawy, że kiedyś zostaną nakryci. Chciał móc obudzić się u jego boku, pocałować na dzień dobry i nie musieć przejmować się tym, że widok Oikawy wychodzącego z jego sypialni po nocy może być podejrzany dla kogoś.
Akurat zbliżały się jego dwudzieste urodziny, czyli czas, kiedy miał stać się już pełnoletni. Hajime jednak już teraz był gotów podjąć bardzo dorosłą decyzję.
Zamierzał zrzec się tronu, który kiedyś miał przejąć.
Dowiedziawszy się o tym, Oikawa nie krył zdumienia. Szczęka po prostu mu opadła, kiedy książę powiedział mu o swoich planach.
— Iwa-chan... — przez chwilę tylko tyle był w stanie z siebie wydusić, wpatrując się w swojego ukochanego. Kiedy szok minął, starał się odwieść go od tego pomysłu, choć gdzieś tam w środku chciał wykrzyczeć mu, by to zrobił. — Potem możesz tego żałować, nie rób tego tylko ze względu na mnie...
— Prędzej żałowałbym, że nie spróbowałem — odrzekł książę. — I robię to nie tylko dla ciebie. Ja też będę dużo szczęśliwszy z tobą, nie jako następca tronu.
— Ale wiesz, że byłbyś wspaniałym królem? — spytał Oikawa. — Wszyscy poddani byliby zachwyceni, mając cię za władcę.
— Możliwe — Hajime przytaknął. — Ale cóż dałby im władca nieszczęśliwy z tego, że nim jest?
Tu Oikawa musiał się z nim zgodzić. Nie potrafił jednak nic powiedzieć, więc tylko posłał Hajime najpromienniejszy ze swoich uśmiechów i wtulił się w niego jak miś koala.
Nigdy w życiu by nie pomyślał, że los będzie dla niego na tyle hojny, że obdarzy go uczuciem od jego księcia. Bez wątpienia dla nich obojga było to najlepsze, co mogło się w życiu przydarzyć, a teraz mieli zrobić krok ku wspólnej przyszłości.
👑👑👑
— Że co takiego chcesz zrobić? — zagrzmiał poważny i lekko wytrącony z równowagi głos króla, który z tego wszystkiego aż zerwał się z miejsca.
Hajime aż się wzdrygnął. Spodziewał się, że jego ojciec niezbyt spokojnie zareaguje na wiadomość o tym, że chce zrzec się tronu. Królowa siedziała spokojnie, położywszy swoją dłoń na dłoni męża.
— Wyrzec się tronu — powtórzył spokojnie Hajime.
— Co ty opowiadasz?! — zawołał jego ojciec, uderzając dłonią o biurko. — Jesteś najstarszy z rodzeństwa, więc to tobie przypada objęcie tronu po mnie! Tyle czasu przekazywałem ci wszystko, co musisz wiedzieć jako władca, a ty mi teraz mówisz, że zamierzasz się tego wszystkiego wyrzec?!
— Hitoshi, to decyzja Hajime — zauważyła królowa, starając się uspokoić męża. — W dodatku niezwykle doro...
— Nie wtrącaj się! — przerwał jej stanowczo, na co ta tylko zacisnęła zęby.
Hajime otworzył szerzej oczy. Ojciec nigdy nie był aż tak ostry w stosunku do macochy... Bez wątpienia był bardzo wytrącony z równowagi.
— Dlaczego chcesz zrzec się praw do tronu? — zapytał król z mocą.
— Nigdy tego nie chciałem — stwierdził Hajime. — Być królem. Co dobrego zrobiłby dla poddanych władca, który nie chce nim być?
Król uśmiechnął się krzywo. Jego żona patrzyła na niego z niedowierzaniem.
— Nie kłam, Hajime. Jedna ze służących doskonale widziała ciebie i tego służącego w dosyć intymnej sytuacji.
Hajime od razu poczuł, jak na jego policzki wpływa ciepło, którego wolałby uniknąć. Owa służąca zapewne musiała ich podejrzeć, kiedy całowali się w ogrodzie, bo wtedy słyszeli jakiś szelest, jednak nikogo nie zauważyli i doszli do wniosku, że to wiatr. Ale, jak widać, ten wiatr potrafił mówić, a byli pewni, że są i będą absolutnie sami w tej części ogrodu.
— Nie rozumiem, czemu akurat on, Hajime — powiedział król, a Hajime nie spodobał się ton, jakim to powiedział - jakby Oikawa był kimś gorszym i niewartym uwagi. — Ale zapewne to właśnie dla niego tak bardzo chcesz zrezygnować z tronu.
— Chyba masz rację, ojcze. Tooru to dużo lepszy powód do zrzeczenia się władzy — odparł Hajime. — Ale to cały czas moja decyzja, którą ty powinieneś uszanować.
— A zastanawiałeś się, co ja powiem królowi Włoch? — spytał król z irytacją. — Był już plan, że ty i księżniczka Gloria weźmiecie ślub.
— Plany można zmienić — zauważył książę. — A zresztą, nigdy nie prosiłem, abyś ustawiał mi życie.
Król zacisnął zęby, powstrzymując się od uderzenia własnego syna. Koniec końców zgodził się i wyszedł z gabinetu.
Królowa natomiast podeszła do Hajime i przytuliła go do siebie matczynym gestem.
— Najważniejsze, żebyś to ty był szczęśliwy, Hajime — powiedziała, głaszcząc go po głowie. — Życzę wam tego. Tobie i Oikawie.
Hajime aż się uśmiechnął.
— Dziękuję, mamo — odparł i pocałował jej policzek.
Mimo początkowej burzliwości przy tej rozmowie wszystko zdawało się normować. Oikawa i Hajime razem cieszyli się z faktu, że wszystko ułożyło się dla nich tak szczęśliwie. Teraz obydwaj mieli mieć to, czego pragnęli.
Jednak nie mieli pojęcia, jak wiele przeszkód na nich czekało.
Następnego ranka po sypialni Hajime nie krzątał się Oikawa, co lekko go zdziwiło, jednak powiedział sobie, że nie ma powodów do zmartwień. Pojawiły się dopiero wtedy, kiedy po wezwaniu służby do Hajime przyszedł Tsukishima, a nie Oikawa.
Jego niepokój wcale nie opadł, kiedy przyszedł po niego Ushijima. Gwardzista przekazał mu wiadomość od królowej, która chciała, aby ten niezwłocznie przyprowadził do niej Hajime. Książę nie miał pojęcia, gdzie aktualnie znajduje się królowa, ale posłusznie ruszył za gwardzistą.
— Co się dzieje? — spytał go. — To ma coś wspólnego z Oikawą? Nie widziałem go dzisiaj...
Ushijima widocznie unikał wzroku księcia, co tylko uświadomiło Hajime, że ma rację. Mimo to czekał, aż gwardzista mu odpowie.
— Można tak powiedzieć — odparł ostrożnie. — Jego Królewska Mość nie życzył sobie, abyś się o tym dowiedział, Wasza Wysokość, ale...
— Ale mama kazała mnie przyprowadzić — dokończył Hajime, kiwając głową. — Skoro tak, to lepiej się pospieszmy, bo coś mi mówi, że już dawno powinienem tam być.
Ushijima nic nie odpowiedział, ale zgadzał się - książę powinien o tym wiedzieć od początku, by móc temu zapobiec.
Gwardzista doprowadził Hajime do prawdopodobnie najgłębszych podziemi, jakie tylko były w zamku - oświetlone były tylko przez lampy, wiszące na kamiennych ścianach. Z tego wszystkiego książę miał wrażenie, że jego serce bije wszędzie - w jego klatce piersiowej, w głowie, a nawet w tych ścianach.
W końcu dotarli do jednej z komnat, którą uprzednio otworzył Ushijima, puszczając księcia przed sobą.
To, co Hajime tam ujrzał, przechodziło jego wszelkie podejrzenia.
Na kamiennej podłodze klęczała jego macocha, trzymając na kolanach głowę Oikawy, który wyglądał, jakby dopiero co przejechał go pociąg - twarz miał posiniaczoną, podobnie jak tors, który widoczny był zza trochę bardziej rozpiętej koszuli. Najgorszy był fakt, że z jego ciętych ran na szyi i przedramionach nieustannie ciekła krew i pomimo wszelkiego materiału, które królowa i inny gwardzista przyciskali do jego ran, nie przestawało jej ubywać.
— Na Boga, co się stało? — zapytał przerażony Hajime, przyklękając obok swojego ukochanego.
Odpowiedzi od Oikawy się nie doczekał, gdyż ten najwyraźniej już stracił przytomność. Odpowiedziała mu królowa, która wyglądała na dosyć zdenerwowaną.
— Twój ojciec torturował go w nocy — odpowiedziała, zaciskając zęby. Była blada na twarzy, jakby przerażała ją krew, która ubywała z ran Oikawy, jednak nie opuściła go, trzymając go, jakby była jego matką. — Rano powiedział mi o tym gwardzista Tendou. Jak tylko się o tym dowiedziałam, kazałam go pojmać i wtrącić do lochu. Popatrz tylko, do czego ten łajdak go doprowadził!
Hajime miał ochotę ucałować swoją macochę, jednak w tym momencie żadne z nich nie myślało o podziękowaniach. Ważniejszy był Oikawa, z którego wciąż uchodziło życie, bo za chwilę mógł wykrwawić się na śmierć.
— Ktoś wezwał lekarza? — zapytał Hajime. — Na pewno da się go jeszcze uratować, nie ma opcji, że nie...
— Tak, został wezwany — królowa pokiwała głową. — Zaraz powinien... — urwała, kiedy Oikawa uniósł drżącą dłoń. Zamierzał unieść ją do policzka Hajime, lecz nie dał rady - zakrwawiona dłoń szatyna opadła na dłoń księcia.
— Król chciał... Dowiedzieć się, jak wiele mi powiedziałeś — powiedział ostrożnie. — Czy wiem coś czego nie powinienem... Bałem się, że cię skrzywdzi, jeśli okaże się, że tak, i...
— I doprowadziło cię to tutaj — skwitował Hajime. Delikatnie ujął dłoń Oikawy i uniósł do ust, by ją ucałować. — Tooru, mogłeś to po prostu powiedzieć...
Królowa ostrożnie ułożyła Oikawę na kolanach syna, po czym wybiegła z Ushijimą, by sprawdzić, czy lekarz już dotarł.
Oikawa ponownie podniósł dłoń na wysokość policzka Hajime - tym razem nie utracił siły i lekko pogłaskał go dłonią po policzku.
— Iwa-chan — powiedział cicho. — Wiesz, że zawsze o tobie marzyłem?
Hajime czuł, jakby łamało mu się serce. Mieli nadzieję na wspólną przyszłość, a tymczasem plany te mogły zostać przekreślone krwistoczerwonym markerem przez króla.
Książę nie miał pojęcia, jakimi grzechami zasłużył sobie na takie nieszczęście.
— Ja też... Zawsze marzyłem o kimś takim, jak ty — powiedział Hajime, pociągając nosem. Krew z przedramienia Oikawy plamiła mu ubranie, na co on nie zważał.
— Nie uważasz mnie za śmiecia? — spytał jakby nigdy nic, na co Hajime pokręcił głową ze zrezygnowaniem.
— Czy naprawdę musisz mnie o to pytać w takiej sytuacji?
— Muszę się tego dowiedzieć... Zanim przyjdzie mi umrzeć — głos Oikawy zaczynam być coraz słabszy, jakby ten tracił siły. Fakt ten łamał serce Hajime i jeszcze bardziej uświadamiał mu to, co niebawem miało nadejść.
— Błagam, nie... — westchnął zrozpaczony Hajime, na co Oikawa mu przerwał.
— Iwa-chan... Mogę mieć do ciebie jedną prośbę?
Książę tylko pokiwał głową, na co Oikawa westchnął.
— Zostań... Zostań królem i... I władaj lepiej niż twój ojciec.
Hajime przez chwilę milczał, po czym pokiwał głową. Następnie schylił się i złożył na ustach swojego ledwo żywego ukochanego długi pocałunek.
Ostatni w całym życiu Oikawy.
👑👑👑
Lekarz dotarł o wiele za późno - kiedy przybył do komnaty, Oikawa już dawno wydał z siebie ostatni dech, teraz kołysany przez Hajime.
Najgorsza dla księcia było upewnienie się, że jego ukochany nie żyje. Kiedy spóźniony lekarz zbadał go i spojrzał na Hajime ze współczującym wyrazem twarzy, książę już wiedział, że jego nadzieja właśnie umarła.
Książę razem z dwójką gwardzistów i swoją macochą odniósł nieruchome ciało Oikawy do pokoju, który kiedyś zajmował służący - musiało zostać niedługo odtransportowane do Miyagi, by jego rodzina mogła odprawić mu pogrzeb. Hajime wiedział, że chce, by rodzice Oikawy dowiedzieli się, jak zginął ich syn i, jeśli nie będą mieli nic przeciwko, uczestniczyć w pogrzebie.
Królowa podeszła do syna, po czym objęła go i zaczęła lekko kołysać na boki, zupełnie jak on przed chwilą Oikawę. Nawet nie wiedział, w którym momencie po prostu rozpłakał się na ramieniu swojej macochy, która nie odrzuciła go, a przeciwnie - jeszcze mocniej go do siebie przytuliła.
— Mamo — powiedział w pewnym momencie. — Zanim Tooru umarł, powiedział, że chce, abym... Abym jednak przejął tron.
— Będziesz wspaniałym królem, kochanie — zapewniła go, całując Hajime w policzek.
Hajime skinął głową.
— Skoro mnie o to poprosił, chcę tak zrobić — dodał. — I... Nie zapomnę go. Nigdy.
— On też na pewno cię dobrze wspomina — powiedziała królowa. — Gdziekolwiek teraz jest.
👑👑👑
Pogrzeb Oikawy odbył się niedługo potem, a jego rodzina nie miała nic przeciwko, by Hajime wziął w nim udział. Zanim trumna się zamknęła, pocałował go w czoło i był to ostatni raz, kiedy go zobaczył.
Hajime nie miał kiedy snuć się po zamku z ponurą miną - w ciągu dnia musieli razem z macochą zająć się zbrodnią jego ojca. W tym celu postanowili ujawnić światu to, czego się dopuścił. Hajime nie zagłębiał się w szczegóły samej śmierci Oikawy, jednak wspomniał, że był dla niego kimś ważnym.
Poddanymi wstrząsnęła wiadomość o morderstwie ze strony króla, ale także ta mówiąca o tym, że przed laty król zdradził królową. Tak jak obawiał się król, wywołało to skandal, a ludzie jeszcze bardziej znienawidzili króla. Byli zdania, że ich władca powinien smażyć się w piekle, a także mieli pewność, że Hajime będzie dużo lepszym władcą - zresztą on sam im to obiecał.
Jedynie nocą czasami jego twarz zdobiły łzy, ciurkiem płynące po jego policzkach.
👑👑👑
Dosyć szybko głowa Hajime została udekorowana koroną - kraj potrzebował władcy, natomiast królowa postanowiła odsunąć się w cień. Była już rozwiedziona ze swoim mężem, który wciąż przebywał w lochach i najwyraźniej miał przebywać tam do końca swojego życia.
Jakieś półtora roku później dłonie Hajime i Glorii zdobiły obrączki. Tę dwójkę połączyła troska o dobro poddanych, natomiast sama miłość zdołała rozkwitnąć jakiś czas po zaręczynach - na ślubie z radością wymienili się obrączkami.
Poddani byli bardzo zadowoleni z rządów Hajime i Glorii - byli oni sprawiedliwymi władcami, dążącymi do tego, by ich poddanym żyło się jak najlepiej.
W miarę jak mijał czas, w życiu króla pojawiało się jeszcze więcej zmian. On i Gloria doczekali się syna, który dumnie nosił imię po Tooru Oikawie, o którym Hajime absolutnie nie zapomniał.
Co roku w rocznicę jego śmierci na jego grobie spoczywały kwiaty od króla. Hajime zatrzymywał się tam dłużej, mówiąc do grobu swojego zmarłego kochanka, jakby miał nadzieję, że ten go usłyszy. To już stało się jego tradycją.
W którąś z rocznic Hajime kupował w Miyagi kwiaty na grób, gdzie niedawno utworzona została kwiaciarnia. Właściciel owej kwiaciarni nie mógł wyjść z zaskoczenia, kiedy próg sklepu przekroczył król we własnej osobie. Fotoreporterzy za wszelką cenę chcieli to wybadać, jednak nie pozwalali im na to gwardziści - Ushijima i Tendou od wielu lat spisywali się na medal.
— To dla nas zaszczyt gościć tu Waszą Królewską Mość — powiedział sprzedawca, kłaniając mu się.
Hajime skinął głową, uśmiechając się. Sprzedawca niewątpliwie był młody, miał szare włosy, utrzymujące się w lekkim nieładzie i brązowe oczy. Cechą charakterystyczną dla niego był promienny uśmiech i pieprzyk pod okiem.
— Bardzo ładna kwiaciarnia — pochwalił go Hajime. — I pewnie mi pan nie uwierzy, ale... Chciałbym kupić kwiaty — powiedział dowcipnie, na co sprzedawca aż się uśmiechnął.
— Proszę się nie martwić, Wasza Królewska Mość. Mamy ich pod dostatkiem — zapewnił go z uśmiechem. — Co konkretnie interesuje Waszą Królewską Mość?
Co prawda Hajime nie do końca wiedział, czego szuka - co roku zostawiał Oikawie inne kwiaty - jednak sprzedawca pomógł mu wybrać idealne.
W końcu Hajime dotarł na cmentarz, gdzie odnalazł grób Oikawy. Tam ułożył na nim lilie w doniczce, które zakupił w kwiaciarni, po czym przykucnął, by po raz kolejny porozmawiać z kochankiem, który odszedł.
— Hej, Tooru — powiedział, lekko się uśmiechając. Naprawdę miał nadzieję, że ten go słyszy, gdziekolwiek jest. — Pewnie już się przyzwyczaiłeś, że jakiś wariat przychodzi tu co roku i gada do grobu, co? — po tych słowach roześmiał się. — W każdym razie wiesz, że to twój wariat.
Po tych słowach na chwilę zamilkł, jakby dawał Oikawie czas na odpowiedź.
— Mam nadzieję, że dobrze spisuję się jako król. I jako tata. I mąż. Ty pewnie masz wgląd we wszystko, więc wiesz o tym, ty przebiegły draniu — zaśmiał się serdecznie, zupełnie jakby naprawdę rozmawiał z Oikawą. — Kiedyś na pewno przyjdę tu z Tooru. Młody musi wiedzieć, czyje imię ma zaszczyt nosić.
Znów zamilkł. Odpowiedziała mu jedynie cisza i szum lekkiego, letniego wietrzyku, który rozwiewał mu włosy.
— Wiem, że mówię ci to co roku, ale... Nigdy o tobie nie zapomnę, Tooru — dodał, patrząc na zdjęcie Oikawy, przybite do grobu. — Takich ludzi jak ty się nie zapomina. Takich miłości tym bardziej.
Znów odpowiedziała mu cisza, jednak Hajime był do tego przyzwyczajony.
— I... Kocham cię. Sprawiłeś, że tamten czas był jednym z najlepszych w moim życiu. Dziękuję ci za to.
Po tych słowach podniósł się z kucek i chwilę popatrzył jeszcze na zdjęcie Oikawy.
— Do zobaczenia, Tooru.
Zaraz potem oddalił się, po drodze jeszcze kilka razy obejrzawszy się za swoją miłością, która odeszła, jednak na zawsze pozostała w jego sercu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro