#ROCZNICA ŚMIERCI# (BLACHARY I TROCHE PASTELI)
Pov.: Trzecia osoba
Spakował tylko kilka rzeczy . Przecież miał zamiar być tam tylko dwa dni. Trochę ubrań , trochę jedzenia , a przede wszystkim dwa znicze . Wpakował plecak do bagażnika i odjechał . Jadąc w stronę rodzinnego miasta napisał szybkiego SMS do szefitka ,że będzie pojutrze i wyłączył telefon . Puścił jakąś przyjemna nutkę z radia . I ostrożnie jechał w stronę los Andreas.
Gdy dojechał do miasta , zatrzymał się żeby założyć maskę , i sprawdzić najbliższy hotel . Pojechał w wybrana przez siebie lokalizację . Będąc pod hotelem , zarezerwował sobie pokój na dwa dni . I poszedł rozpakować to co miał . Po rozpakowaniu rzeczy albo raczej położeniu ich na łóżku wyszedł z pokoju i udał się w stronę jakiegoś fast-food'a.
Szedł w dobrze znanym mu kierunku do bardzo starej burgerowni. Pamiętał jak miał 16 lat i tutaj często jadał jak miał czas i policja go nie goniła. Co akurat w tamtym czasie było bardzo ciężkie do zrealizowania . Tutaj po raz pierwszy odkrył jakiej jest orientacji . I tutaj ocalił swojego kuzyna Dante capele . Bardzo dużo rzeczy tu się działo . Począwszy od założenia w burgerowni stoiska z lemoniada w wieku 11 lat. Do dołożenia się do remontu w wieku 20 lat. Wziął burgera zapłacił i usiadł . Po zjedzeniu poszedł do hotelu . I zadzwonił do ...
W tym samym dniu około 10 rano ale w los Santos.
Vasquez poszedł na zs'a w celu poszukiwania pewnego białowłosego. Znalazl tylko zarumienionego barta i zarumienionego Lucasa . Którym znając życie przeszkodził w czymś.... Stwierdzając ,że może jeszcze śpi albo robi coś . Pojechał na trackera . Spotykając policję . Pobawił się z nimi . Cieszył się ,że coś się dzieje . Ale w głębi serca czuł się samotny. I tak spędził prawie cały dzień na uciekaniu policji . Wieczorem tylko na chwilę podjechał na Zs'a, w celu dowiedzenia się czy może ktoś z ekipy wie co z Speedo . Bo już się zaczynał irytować ,że nie odbiera jego telefonów.
- Część chłopaki , wiecie co ze Speedo?- zapytał spokojnie Vasquez, widząc, że chyba nikt mu nie odpowie. Carbo gonił Dawida , Dawid krzyczał na carbo , labo siedział w aucie i szukał jakieś dobrej nuty . Jedynie kto zauważył ,że coś powiedział to był Erwin , który o dziwo słuchał .
- Napisał ,że pojutrze będzie . Ale o chuj mu chodzi to ja nie wiem . Dobra , bo muszę do kogoś przedzwonić . - powiedział i szybko odszedł .
Vasquez tylko podszedł do auta laboranta i się o nie oparł zastanawiając się co ten debil znowu robi. Usłyszał jak labo wychodzi z auta . I już chciał coś powiedzieć do Vasquez'a gdy usłyszeli ...
- NO KURWA CAPELA JAK TO CIE NIE MA I NIE BĘDZIE KILKA DNI , NO PO PIERDOLI MNIE , SŁUCHAJ ALBO MI MÓWISZ GDZIE WYJEŻDŻASZ ALBO JADE Z TOBA I NIE MA NIE CZY TY WOGULE MNIE SŁUCHASZ KURWA CAPELA , I SIE JESZCZE ROZŁĄCZA - zwraca uwagę ,że wszyscy patrzą na niego - no co ? - pyta i już nikt nie zwraca uwagi na niego . Biegnie w stronę auta i krzyczy - Vasquez podrzuć mnie pod dom capeli - mówi siwowłosy.
- Ej a co z bankiem ? - pyta carbo .
- Ja sobie dziś odpuszczę ale jak chcecie zrobić to zróbcie -mówi Erwin.
- Wsiadasz ? - pyta niebieskooki
-Juz już już .
Jadą w stronę domu capeli i widzą odjeżdżające auto capeli . Po szybkim spojrzeniu na erwina Vasquez jedzie za mustangiem w sporej odległości ,żeby capela nie zauważył .
W tym samym czasie w aucie capeli .
- Jadą za mną ! - mówi capela .
- Ale kto ? I czym ?
- Vamos , Erwin i chyba Vasquez?
- Napewno ? Przecież oni flecce mieli robić , no nic nie pokazuj ,że wiesz ,że jadą , to spotkamy się pod hotelem ok?
-ok - i się rozłączył .
Puścił cichutko muzyczkę i sobie nucił przez całą droge . Jadąc powolutku wspominał chwilę spędzone ze swoją matką , ale bardzo mało pamiętał bo bardzo szybko umarła . Dużo chwil szczęśliwych i tych mniej szczęśliwych miał z swoją ciocia . Matka Alberta i jak samym Albertem . Pamiętał jak często białowłosy ratował mu życie czy to przypadkiem czy przy okazji . Miał bardzo dużo szczęścia że większość tych crime'owych rzeczy robił Albert i on tylko co wyłącznie zrobił to pranie brudnych pieniędzy . Ale bardzo szybko to skończył , gdy dostał okazję spełnienia marzeń .
Podjeżdżając pod hotel już było widać Speedo pod drzwiami . Podjechał po niego , po czym poczekał aż usiądzie . I popatrzył złowrogim wzrokiem na niego.
- No już daj mi chwilę . - powiedział poczym odłożył plecak ze zniczami i się zapiął - Zadowolony?
- I to bardzo .
- Jadą dalej za nami ?? - zapytał się Dantego
- A co nie widzisz , kupić ci okulary .
- Mam nie trzeba , ale dzięki że pytasz . Ty ja ich nie widzę - powiedział Speedo
- No bo ślepy jesteś.
- Nie prawda , to ty jesteś ślepy jak tyle razy się wywracasz .
- O ty kurwo .
- O ty szmato - już chciał coś jeszcze powiedzieć kiedy zadzwonił telefon.
- No czego ? - powiedział Speedo jak odebrał .
- I KURWA TO JA MAM PRETENSJE JAK KTOŚ DZWONI , GDZIE JESTEŚ I CO ROBISZ ? - zapytał albo raczej wykrzyczał Erwin .
- Kłócę się z capela - powiedział gdy się zatrzymali .
- Speedo co robisz z capela ? - zapytał spokojny głos z chrypka .
- Właśnie stoimy i parkujemy a co ? - powiedział po czym spojrzał w stronę capeli i zauważył jak capela zabiera jego znicze - O ty kurwo oddawaj to moje - rozłączył się .
- Już nie są twoje - szybko zabrał wszystkie znicze i szedł szybkim krokiem w stronę cmentarza.
- NO CHOCIAZ POCZEKAJ NA MNIE TY DEVILU- krzyczał Speedo w stronę capeli . Czarnowłosy zatrzymał się i poczekał na białowłosego . Razem poszli do grobów swoich matek . Stanęli zapalili znicz i zaczęli się modlić . W pewnym momencie dali się słyszeć ciche przekleństwa od Erwina ,że czemu tu są i co robią Speedo i Dante .
- No zamknij się już bo nas usłyszał - powiedział Vasquez, chcąc dowiedzieć co Speedo robi w takim miejscu z policjantem .
-Ej możecie być cicho na drugim końcu cmentarzu było by was słychać. -powiedział Speedo po skończonej modlitwie .
- Oj ty to nie chcesz ,żebym ja był cicho - powiedział Vasquez
- Masz zapalniczkę ? Bo swoją gdzieś zgubiłem - zapytał Dante , po przeszukaniu wszystkich kieszeni , i znalezieniu tylko papierosów .
- Masz tylko potem oddaj to sobie sam zapale - powiedział Speedo poczym rzucił mu zapalniczkę . Dante podpalił papierosa i rzucił w stronę Speedo zapalniczki . Pech chciał że nie trafił . Vasquez ze zwinnością ninji podpierdolil ja .
- Ej oddaj - powiedział Speedo .
- Oddam jak powiecie po co tu jesteście i czemu razem ?-powiedział brunet porzucając zapalniczka .
- A po co moglibyśmy tu być ? No na pewno nie po to ,żeby odwiedzić zmarłych . -powiedział Dante patrząc na hipnotyzujące złote oczy.
- A dokładniej naszych matek .- dodał Speedo
- Masz , ale nie pal dobrze ? - podał , po czym podszedł i staną po między capela ,a Speedo i popatrzył na dwa groby . - Rocznica ?
- Tak , 10 i 12 lat . W tym samym dniu umarły tylko w innych latach . -powiedział Speedo patrząc na erwina ,który szykuje się jak kot do ataku na papierosa Dantego . Speedo stwierdził ,że pomoże siwowłosemu .
- Ej Dante czy to są wszystkie znicze ? - zapytał białowłosy .
- Chyba tak -powiedział i zaczął się rozglądać czy wszystkie są rozłożone . W tym czasie Erwin zauważając okazję do zabrania papierosa , szybko zabrał i zaczął uciekać
- Ty kurwo , oddawaj go - powiedział po czym pobiegł za chłopakiem .
- To co zostaliśmy sami -powiedział Vasquez i poruszył brwiami. - Czemu nie odbierałes ? Martwiłem się -
- Bo byłem zajęty - powiedział po czym odwrócił wzrok. Poczuł jak Vasquez zatrzymuje się . Więc też się zatrzymał się . Dalej patrząc na wszystko inne byle nie na niebieskookiego.
- Patrz na mnie jak do ciebie mówię - powiedział to po czym podniósł podbródek w jego stronę i popatrzył się w szare oczy . Przybliżył się i lekko pocałował w usta .- Nie rób tak więcej
-mhnm - zapatrzył się w oczy bruneta . Dotarło to do niego co zrobił niebieskooki dopiero jak usłyszał .
- Gorzko , gorzko .- krzyczał Erwin . Speedo słuchając się rady siwowłosego . Oddał niebieskookiemu pocałunek pogłębiając go . Zaskoczony Vasquez po chwili zaczął dominować Alberta .
- Skończymy później - powiedział Vasquez do ucha Speedo lekko je przegryzając. Cichy jęk wydobył się z ust młodszego. Po chwili odsunęli się od siebie . I podeszli do drugiej pary .
- A wy kiedy będziecie razem ? - zapytał Speedo
-eee ...- jeden jak i drugi zarumienili się i nie odpowiedzieli na pytanie
- Capela podeślij mi potem jak zdjęcia wyszły ok? - powiedział Vasquez
- Dobra
- Ej czy robiłeś nam zdjęcia? - zapytał Speedo....
I tak w czwórkę skierowali się w stronę hotelu kłócąc się ,żeby Capeli usunął zdjęcia .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro