Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#ROCZNICA ŚMIERCI# (BLACHARY I TROCHE PASTELI)

Pov.: Trzecia osoba

Spakował tylko kilka rzeczy . Przecież miał zamiar być tam tylko dwa dni. Trochę ubrań , trochę jedzenia , a przede wszystkim dwa znicze . Wpakował plecak do bagażnika  i odjechał . Jadąc w stronę rodzinnego miasta  napisał szybkiego SMS do szefitka ,że będzie pojutrze i wyłączył telefon . Puścił jakąś przyjemna nutkę z radia . I ostrożnie jechał w stronę los Andreas.

Gdy dojechał do miasta , zatrzymał się żeby założyć maskę , i sprawdzić najbliższy hotel . Pojechał w wybrana przez siebie lokalizację . Będąc pod hotelem , zarezerwował sobie pokój na dwa dni . I poszedł rozpakować to co miał . Po rozpakowaniu rzeczy albo raczej położeniu ich na łóżku wyszedł z pokoju i udał się w stronę jakiegoś fast-food'a.

Szedł w dobrze znanym mu kierunku do bardzo starej burgerowni. Pamiętał jak miał 16 lat i tutaj często jadał jak miał czas i policja go nie goniła. Co akurat w tamtym czasie było bardzo ciężkie do zrealizowania . Tutaj po raz pierwszy odkrył jakiej jest orientacji . I tutaj ocalił swojego kuzyna Dante capele . Bardzo dużo rzeczy tu się działo . Począwszy od założenia w burgerowni stoiska z lemoniada w wieku 11 lat. Do dołożenia się do remontu w wieku 20 lat.  Wziął burgera zapłacił i usiadł . Po zjedzeniu poszedł  do hotelu . I zadzwonił do ...

W tym samym dniu około 10 rano ale w los Santos.

Vasquez poszedł na zs'a w celu poszukiwania pewnego białowłosego. Znalazl tylko zarumienionego  barta i zarumienionego Lucasa . Którym znając życie przeszkodził w czymś.... Stwierdzając ,że może jeszcze śpi albo robi coś . Pojechał na trackera . Spotykając policję  . Pobawił się z nimi . Cieszył się ,że coś się dzieje . Ale w głębi serca czuł się samotny. I tak spędził prawie cały dzień na uciekaniu policji . Wieczorem tylko na chwilę podjechał na Zs'a, w celu dowiedzenia się czy może ktoś z ekipy wie co z Speedo . Bo już się zaczynał irytować ,że nie odbiera jego telefonów.

- Część chłopaki , wiecie co ze Speedo?- zapytał spokojnie Vasquez, widząc, że chyba nikt mu nie odpowie. Carbo  gonił Dawida , Dawid krzyczał na carbo , labo siedział w aucie i szukał jakieś dobrej nuty . Jedynie kto zauważył ,że coś powiedział to był Erwin , który o dziwo słuchał .
- Napisał ,że pojutrze będzie . Ale o chuj mu chodzi to ja nie wiem . Dobra , bo muszę do kogoś przedzwonić . - powiedział i szybko odszedł .

Vasquez tylko podszedł do auta laboranta i się o nie oparł zastanawiając się co ten debil znowu robi. Usłyszał jak labo wychodzi z auta . I już chciał coś powiedzieć do Vasquez'a gdy usłyszeli ...

- NO KURWA CAPELA JAK TO CIE NIE MA I NIE BĘDZIE KILKA DNI , NO PO PIERDOLI MNIE , SŁUCHAJ ALBO MI MÓWISZ GDZIE WYJEŻDŻASZ ALBO JADE  Z TOBA I NIE MA NIE  CZY TY WOGULE MNIE SŁUCHASZ  KURWA CAPELA , I SIE JESZCZE ROZŁĄCZA   - zwraca uwagę ,że wszyscy patrzą na niego - no co ? - pyta i już nikt nie zwraca uwagi na niego . Biegnie w stronę auta i krzyczy - Vasquez podrzuć mnie pod dom capeli - mówi siwowłosy.
- Ej a co z bankiem ? - pyta carbo .
- Ja sobie dziś odpuszczę ale jak chcecie zrobić to zróbcie -mówi Erwin.
- Wsiadasz ? - pyta niebieskooki
-Juz już już .

Jadą w stronę domu capeli i widzą odjeżdżające auto capeli . Po szybkim spojrzeniu na erwina Vasquez jedzie za mustangiem w sporej odległości ,żeby capela nie zauważył .

W tym samym czasie w aucie capeli .

- Jadą za mną ! - mówi capela .
- Ale kto ? I czym ?
- Vamos , Erwin i chyba  Vasquez?
- Napewno ? Przecież oni flecce mieli robić , no nic nie pokazuj ,że wiesz ,że jadą , to spotkamy się pod hotelem ok?
-ok - i się rozłączył .

Puścił cichutko muzyczkę i sobie nucił przez całą droge . Jadąc powolutku wspominał chwilę spędzone ze swoją matką , ale bardzo mało pamiętał bo bardzo szybko umarła . Dużo chwil szczęśliwych i tych mniej szczęśliwych miał z swoją ciocia . Matka Alberta i jak samym Albertem . Pamiętał jak często białowłosy ratował mu życie czy to przypadkiem czy przy okazji . Miał bardzo dużo szczęścia że większość tych crime'owych   rzeczy robił Albert i on tylko co wyłącznie zrobił to pranie brudnych  pieniędzy . Ale bardzo szybko to skończył , gdy dostał okazję spełnienia marzeń . 

Podjeżdżając pod hotel już było widać Speedo pod drzwiami . Podjechał po niego , po czym poczekał aż usiądzie . I popatrzył złowrogim wzrokiem na niego.
- No już daj mi  chwilę . - powiedział poczym odłożył plecak ze zniczami i się zapiął - Zadowolony?
- I to bardzo .
- Jadą dalej za nami ?? - zapytał się Dantego
- A co nie widzisz , kupić ci okulary .
-  Mam nie trzeba , ale dzięki że pytasz . Ty ja ich nie widzę - powiedział Speedo
- No bo ślepy jesteś.
- Nie prawda , to ty jesteś ślepy jak tyle razy się wywracasz .
- O ty kurwo .
- O ty szmato - już chciał coś jeszcze powiedzieć kiedy zadzwonił telefon.
- No czego ? - powiedział Speedo jak odebrał .
- I KURWA TO JA MAM PRETENSJE JAK KTOŚ DZWONI , GDZIE JESTEŚ I CO ROBISZ ? - zapytał albo raczej wykrzyczał Erwin .
- Kłócę się z capela  - powiedział gdy się zatrzymali .
- Speedo co robisz z capela ? - zapytał spokojny głos z chrypka .
- Właśnie stoimy i parkujemy  a co ? - powiedział po czym spojrzał w stronę capeli i zauważył jak capela zabiera jego znicze - O ty kurwo oddawaj to moje  - rozłączył się .
- Już nie są twoje - szybko zabrał wszystkie znicze i szedł szybkim krokiem w stronę cmentarza.

- NO CHOCIAZ POCZEKAJ NA MNIE TY DEVILU- krzyczał Speedo w stronę capeli . Czarnowłosy zatrzymał się i poczekał na białowłosego . Razem poszli do grobów swoich matek . Stanęli zapalili znicz i zaczęli się modlić . W pewnym momencie dali się słyszeć ciche przekleństwa od Erwina ,że czemu tu są i co robią Speedo i Dante .

- No zamknij się już bo nas usłyszał - powiedział Vasquez, chcąc dowiedzieć co Speedo robi w takim miejscu z policjantem .
-Ej możecie być cicho na drugim końcu cmentarzu było by was słychać. -powiedział Speedo po skończonej modlitwie .
- Oj ty to nie chcesz ,żebym ja był cicho - powiedział Vasquez
- Masz zapalniczkę ? Bo swoją gdzieś zgubiłem  - zapytał Dante , po przeszukaniu wszystkich kieszeni , i znalezieniu tylko papierosów .
- Masz tylko potem oddaj to sobie sam zapale - powiedział Speedo poczym rzucił mu zapalniczkę . Dante podpalił papierosa  i rzucił w stronę Speedo zapalniczki  . Pech chciał że nie trafił . Vasquez ze zwinnością ninji podpierdolil ja .
- Ej oddaj - powiedział Speedo .
- Oddam jak powiecie po co tu jesteście i czemu razem ?-powiedział brunet porzucając zapalniczka .
- A po co moglibyśmy tu być ? No na pewno nie po to ,żeby odwiedzić zmarłych . -powiedział Dante patrząc na hipnotyzujące złote oczy.
- A dokładniej naszych matek .- dodał Speedo
- Masz , ale nie pal dobrze ? - podał , po czym podszedł i staną po między capela ,a Speedo i popatrzył na dwa groby . - Rocznica ?
- Tak , 10 i 12 lat . W tym samym dniu umarły tylko w innych latach . -powiedział Speedo patrząc na erwina ,który szykuje się jak kot do ataku na papierosa Dantego . Speedo stwierdził ,że pomoże siwowłosemu .
- Ej Dante czy to są wszystkie znicze ? - zapytał białowłosy .
- Chyba tak  -powiedział i zaczął się rozglądać czy wszystkie są rozłożone . W tym czasie Erwin zauważając okazję do zabrania papierosa , szybko zabrał i zaczął uciekać
- Ty kurwo , oddawaj go - powiedział po czym pobiegł za chłopakiem .
- To co zostaliśmy sami -powiedział Vasquez i poruszył brwiami. - Czemu nie odbierałes ? Martwiłem się -
- Bo byłem zajęty - powiedział po czym odwrócił wzrok. Poczuł jak Vasquez zatrzymuje się . Więc też się zatrzymał się . Dalej patrząc na wszystko inne byle nie na niebieskookiego.
- Patrz na mnie jak do ciebie mówię - powiedział to po czym podniósł podbródek w jego stronę i popatrzył się w szare oczy . Przybliżył się i lekko pocałował w usta  .- Nie rób tak więcej
-mhnm - zapatrzył się w oczy bruneta . Dotarło to do niego co zrobił niebieskooki dopiero jak usłyszał .
- Gorzko , gorzko .- krzyczał Erwin . Speedo słuchając się rady siwowłosego . Oddał niebieskookiemu pocałunek pogłębiając go . Zaskoczony Vasquez po chwili zaczął dominować Alberta .
- Skończymy później - powiedział Vasquez do ucha Speedo lekko je przegryzając. Cichy jęk wydobył się z ust młodszego. Po chwili odsunęli się od siebie . I podeszli do drugiej pary .
- A wy kiedy będziecie razem ? - zapytał Speedo
-eee ...- jeden jak i drugi zarumienili się i nie odpowiedzieli na pytanie
- Capela podeślij mi potem jak zdjęcia wyszły ok? - powiedział Vasquez
- Dobra
- Ej czy robiłeś nam zdjęcia? - zapytał Speedo....

I tak w czwórkę skierowali się w stronę hotelu kłócąc się ,żeby Capeli usunął zdjęcia .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro