ŁYŻWY
oneshot dla
-wow, ale mam szczęście bro!-krzyknął Kirishima klepiąc Bakugo po ramieniu-patrz mam ciebie!-uśmiechał się
-debilu! Nie wiesz co to znaczy kurwa prezent!?
- Blasty Mam ci całą definicję powiedzieć?-zaśmiał się nerwowo
-kurwa debilu losujesz kogoś z klasy i kupujesz mu prezent wręczając go na wigilii klasowej!
-no taki mam zamiar bro!-uśmiechnął się
-nie mówisz kogo wylosowałeś! To do cholery na być niespodzianka!
-niespodzianki są takie męskie! To, kogo ty masz Blasty!
-ughhh! Wysadzę ci ten łeb i tak nic tam nie ma!-przysłuchiwałem się tej rozmowie gniotąc w ręku karteczkę z imieniem osoby, której muszę kupić prezent
-czy oni razem słodko nie wyglądają- jęknęła Mina
-taa...widać, że Bakugo tak naprawdę lubi naszego idiotę
-a ja wiem kogo lubi nasz drugi idiota-mruknęła z uśmiechem
-jest drugi?-westchnęła teatralnie
-ty, idioto
-ze ja się w kimś kocham!?-krzyknąłem a klasa na mnie spojrzała, gdy wszystko wróciło do normy dziewczyna złapała mnie za brodę i pokierowała moją twarz, jaki i wzrok na czarno włosego chłopaka. Od razu miałem czerwone policzki.
-oj pikachu widać jak na niego na lekcjach się patrzysz. Swoich rumieńców nie ukryjesz weź zagadaj do niego.
-s-sero t-to jest mój przyjaciel....nie shipuj nas!-szepnąłem zestresowany.
-Bakugo i Kirishima to też przyjaciele Todoroki i deku też, a jakoś ich shipuje
-a...-przerwał mi dzwonek-Zebrałem swoje rzeczy i wyszedłem z klasy chowając kartkę w kieszeni
-idziesz do mnie po szkole?-podszedł do mnie Sero. "widać jak na niego na lekcjach się patrzysz" przypomniały mi się słowa Miny, zrobiłem się lekko czerwony.-kupiłem nową grę chciałem ją przetestować
-j-jasne
-dobrze się czujesz?
-tak tak!-zaśmiałem się idąc do szafki na buty, która niestety była trochę dalej od niego. Włożyłem buty czapkę i szalik. Wyszedłem przed budynek. Po chwili przyszedł do mnie czarno włosy. Szliśmy spokojnie chodnikiem. W głowie miałem kilka tematów do rozmowy, jednak nadal pomiędzy nami była cisza.
-chłopaki! Ej!-krzyknęła do nas z daleka Mina, która ciągnęła za rękę Kirishime, który ciągnął wkurwionego Bakugo
-co jest?-zapytałem
-idziemy na łyżwy!-krzyknęła łapiąc Sero za rękę, a on złapał mnie trochę mogło to dziwnie wyglądać. Moje serce zabiło czując ciepłą rękę chłopaka. Dotarliśmy na miejsce. Nie wielkie odkryte lodowisko. Jak na godzinę 14 było tu mało ludzi. Wypożyczyłem razem z przyjaciółmi odpowiednie łyżwy. Zostawiliśmy plecaki/torby w "szatni" i weszliśmy na lód oczywiście nie odbyło się bez krzyków Bakugo, który bił naszego idiotę. Wszedłem na lód i od razu straciłem równowagę, spadł bym na dupe ale czarno włosy mnie złapał
-stary, założyłem się z Miną, że pierwszy wywróci się Kirishima- pomógł mi wstać i złapać się barierki
-dawno nie jeździłem chyba zapomniałem co i jak-zaśmiałem się
-musisz ugiąć kolana i no jechać-zaśmiał się nerwowo. Widać było, że nie jest dobrym nauczycielem.
Po dobrych paru minutach przypomniałem sobie co i jak, tak w miarę. Nie jeździłem jakoś szybko tak jak Bakugo i Kirishima, ale zawsze coś
-możemy trochę przyspieszyć dobrze Ci już idzie-powiedział i trzymając mnie za rękę przyspieszył. Nagle usłyszałem śmiech, a po sekundzie ktoś mnie popchnął od tyłu. Pojechałem szybciej nie puszczając chłopaka co w rezultacie skończyło się naszą wywrotką. Po chwili usłyszałem dźwięk robionego zdjęcia i flesz.
Sero leżał na lodzie ja leżałem na nim. Trzymaliśmy się za rękę jego jedno kolano było zgięte pomiędzy moimi udami. Zrobiłem się cały czerwony. Chłopak szybko podniósł się na rękach, przez co nasze nosy się stykneły tak samo, jak usta. Kolejny błysk telefonu Miny. Spaliłem się tam żywcem. Oderwałem się od niego szybko. Chciałem wstać, ale przez łyżwy tylko się poślizgnąłem i otarłem o kolano przyjaciela. Cicho pisnąłem. Bardziej czerwony nie mogłem być. Zrobiłem się twardy. Szybko wstałem z niego koślawo wychodząc z lodu. On nadal tam leżał i dopóki Kirishima mu nie pomógł wstać to by nie wstał. Ja w tym czasie szybko oddałem łyżwy i uciekłem stamtąd z daleka mogłem usłyszeć "Denki?" Nie mogłem na niego patrzeć, czułem wstyd. Podnieciło mnie kolano przyjaciela. Szedłem szybkim krokiem w stronę domu, gdy nagle ktoś złapał mnie za rękę
-mieliśmy iść do mnie obczaić tą nową grę- znów byłem czerwony na twarzy. Nagle coś kapnęło mi na nos spojrzałem na niebo
-pierwszy śnieg- pisnąłem patrząc na białe śnieżynki-jak pięknie-mruknąłem nagle niespodziewanie chłopak złączył nasze usta. Zdziwiony otworzyłem szerzej oczy, ale gdy zobaczyłem, że on ma zamknięte też to zrobiłem. Oddałem się pocałunkowi, oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam powietrza-d-dlaczego ty...-pisnołem dotykając ust. Uśmiechnął się po czym pokazał palcem do góry na jemiołę zawieszoną na szyldzie sklepu
-to idziemy do mnie -złapał mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę jego domu
///
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro