Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🎇🎆~Niezapomniana Impreza~🎆🎇

Zamówienie dla MigdaLove_Sny

~~~~~~~~~~~~~~~~

Zaczęło się to niewinnie... Ta historia cała... Przez co Fresh w swym domu... Znalazł robaka co pełzał po ścianach...

Wracając do powieści ,która jest szalona ,trzeba wspomnieć także jak się to zaczyna...

Jest południe , w piątek słońce praży niczym suchy piasek na gorącej plaży...

Wszystko niby fajnie ,ładnie się zaczyna ,lecz tu nagle w domu impreza się zaczyna...

Lust barmanem , Fresh na stole kręci zadkiem jak jakimś porządnym łomem, tak wywija , tak wywija i po chwili stół się kiwa...

Tak się kiwa ,że już nagle Fresh ląduje na dywanie ,ah to straszne , niesłychanie !

Wnet do niego, maksymalnie podbiegają Sans z Reaperem ,który tańczył kaloryferem...

Sans zdziwiony tym zjawiskiem bierze Fresha na barana i udaje kapitana ,lecz Fresh dobrze wie ,że Sans z downem urodził się...

Nie pomoże nawet ksiądz ,co pod dywan schował koc , lecz Lust wiedział gdzie on jest i posolił solą pieprz...

Wszystko niby bardzo dziwne , lecz dopiero to początek ! Co jak gdyby zrobić w końcu jakiś karaoke konkurs ?

Zbiegli wszyscy się do kuchni , gdzie na blacie przy szufladzie stoi radio z mikrofonem no i czeka na ofiarę.

Jako pierwszy idzie Blue co już wodę zjadł i słój...

Podszedł wolno , trochę zgrabnie i mikrofon pochwycił właśnie , lekko dotkną swym językiem i polizał go po czubku po czym rzucił pomalutku...

Wyszedł z kuchni ,wszedł do lutni i zabębnił na klarnecie aby wiosna była w lecie...

Geno zdziwił się normalnie ,lecz on także minimalnie podszedł sobie do stolika i zabrał do ręki chomika...

Gdy już myślał ,że go hapsnie ,ten go gwoździem w net trzaśnie , lecz nie koniec jego życia ,bo przecież wypił red bula o smaku niedźwiedzia...

Ale skończmy wreszcie z tym chomikiem , i wróćmy do naszych gości , co wciąż stoją w tej kuchni i przy radiu psują kości...

Temmie nagle tu też wbiła i Sansa już  pochwyciła , uciekła z nim w net do szafy ,by znaleźć jej dwa dolary...

Sans z tym downem wystraszony, lekko chwycił w ręce szpony i już chciał zabić Temmie co od rana w domu leni ,lecz niestety tez nie trafił bo jest ślepy muzumanin...

Aż tu nagle niesłychanie Error wbija im na chatę a w swej ręce z różnych kości trzyma wódę i worek ości...

Usiadł zgrabnie na sedesie i zaczyna pić z butelki ,lecz po chwili nie dał rady i upity w trzy perełki wstał i poszedł bo kelnerki...

Lust wyraźnie zaskoczony zabrał wnet pistolet i przyłożył go do głowy przez co chwile myślał sobie "A co jeśli prąd mnie kopnie?"

Lecz niestety... Puf nie zdążył i już z dywaniku skoczył...

Wszyscy równo wnet krzyknęli "PIERDOLIMY WSZYSTKICH CWELI" no i oczywiście wspólnie wyskoczyli z paralotni co leciała nad chodnikiem i kręciła swoim kółkiem...

×><><><><><><><><><×

O mój boże... Co to jest XDDD
Pozwalał abyście mnie zabili xDDD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro