KABUTO X READER - Eksperyment
Zamówienie
UWAGA - SHOT ZAWIERA SCENY +18
Młody mężczyzna o białych włosach, poprawił swoje okulary czytając uważnie kolejny zwój z rzędu. Ponad pięć godzin siedział w ciemnym pomieszczeniu oświetlanym wyłącznie przez tlące się świeczki zgłębiając kolejne tajniki zakazanych technik ninjutsu.
Kryjówka Orochimaru w której obecnie przebywał świeciła pustkami, a to z powodu przenoszenia więźniów i szkolenia nowych popleczników sanina. Konoha regularnie wysyłała swoich shinobi w celu odnalezienia zbiega i jego miejsc pobytu. Tak było i tym razem, jednak Kabuto jako medyk odkrywca nie zamierzał rezygnować ze swoich badań, które właśnie tutaj rozpoczął. Na licznych stołach w probówkach i innych naczyniach podgrzewały się tajemnicze mikstury, które bacznie doglądał.
Po kolejnej godzinie obserwowania tajemniczych eliksirów i studiowaniu ksiąg, podszedł do jednego ze stołów i wyłączył niebieską miksturę.
- Według moich obliczeń i zapisów, ta mieszanka powinna wzmacniać receptory czuciowe, a także wyostrzać wszelkie zmysły – powiedział do siebie. Od pewnego czasu pracował nad serum, które zwiększałoby poczucie bólu torturowanej ofiary, przy mniejszym wysiłku kata. Dzięki temu przy zwykłym uderzeniu, przesłuchiwany tak by cierpiał, że już po kilku minutach zdradzałby najgłębsze sekrety. Niestety nie mógł przetestować tego na żadnym z potencjalnych kandydatów, gdyż w kryjówce przebywał on sam.
Chęć wypróbowania i przetestowania swoich eksperymentów towarzyszy chyba każdemu z naukowców. Tak samo było i w tym przypadku. Kabuto by dalej móc opisać swoje dzieło, bez wahania wypił zawartość fiolki. Nie minęło pięć minut, a zauważył zmiany, które natychmiast zaczął notować.
Wyczulony słuch, zmysł powonienia, a także dotyku... Niestety jego eksperyment miał także pewien skutek uboczny... Mianowicie lek stworzony był, by zwiększyć doznania bólu. Jednak, kiedy go nie zadawano, wszelki dotyk, napięcie na skórę, kontakt z wszelkimi przedmiotami powodowało zwiększenie podniecenia... Pilnie notował wszelkie swoje reakcje starając się ignorować pożądanie, które coraz bardziej rosło i którego nie szło w żaden sposób zatrzymać.
W tym samym czasie grupka shinobi z Konohy przeczesywała pobliski teren. Zwiadowcy dostali bowiem informacje o wzmożonym ruchu migracyjnym w tej okolicy, a Hokage doskonale wiedziała co to może oznaczać. Wysłała pięć jednostek mających na celu sam zwiad, bez angażowania się w jakiekolwiek walki. Tylko i wyłącznie dlatego pozwoliła by przydzielono ciebie do tej misji. Byłaś początkującą w szeregach ANBU Kunoichi, dlatego ucieszyłaś się, że pomimo łatwości zadania przydzieliła cię do niej sama Tsunade.
Czym prędzej wyruszyłaś ze swoją jednostką, słuchając każdego polecenia przełożonego. No prawie każdego. Jedną z twoich wad niestety była chęć udowodnienia swojej przydatności, a co za tym idzie niczym Naruto w przeszłości pakowałaś się w wiele kłopotów. Gdy dowódca kazał wam się rozdzielić i wyznaczył ci teren do zwiadu, ty poszłaś w zupełnie inną stronę. Dlaczego? Miałaś przeczucie, a wręcz wiedziałaś, że tam nic nie znajdziecie.
Idąc przed siebie i szukając jakiejkolwiek wskazówki i dowodu na swoją tezę, nie zauważyłaś nici z czakry, która zaplątała się tuż pod twoimi nogami. Nie zdążyłaś nawet krzyknąć, a spadałaś w dół w ciemną otchłań. Przerażona próbowałaś w jakikolwiek sposób uchwycić się ścian, jednak bezskutecznie, gdyż hamowały one dziwnym trafem przepływ czakry!
„Pięknie... dowódca mnie zabije... jeśli to przeżyje" – pomyślałaś zrozpaczona, ale wola walki cię nie opuszczała. Wiedziałaś, że w pewnym sensie dowiodłaś swego... znalazłaś kryjówkę Orochimaru. Jedynie co to wiedziałaś, że za moment będziesz musiała walczyć, a tego nie przewidywało twoje zadanie od Hokage...
W pewnym momencie głęboki dół się skończył, a ty upadłaś z hukiem na dość miękkie podłoże. Utknęłaś bowiem w wielkiej siatce utworzonej z czakry, która sprawiła, że bardzo szybko straciłaś przytomność.
.................................
Gdy się obudziłaś byłaś poprzypinana skórzanymi pasami do metalowego, niezbyt wygodnego stołu. Ręce miałaś związane najciaśniej tak, że niemożliwym było wykonanie jakiejkolwiek pieczęci.
- Wreszcie się obudziłaś – usłyszałaś głos nad sobą i dopiero teraz uchwyciłaś ostrość obrazu spoglądając na chłopaka w okularach. Z akt doskonale wiedziałaś z kim rozmawiasz
- Kabuto... - wyszeptałaś – a więc znalazłam kryjówkę Orochimaru. Dowódca się ucieszy
- Owszem, kryjówkę znalazłaś, ale na nic nie przyda ci się ta informacja – powiedział spokojnie przygotowując strzykawkę – po tym jak z tobą skończę, zabierzesz tę informację do grobu
Mimo że nie chciałaś tego pokazać, aż przełknęłaś ślinę ze strachu. Nie byłaś w stanie walczyć. Po pierwsze byłaś związana, a po drugie czułaś, że coś ci podał bo wiotczały ci wszystkie mięśnie. Spojrzałaś tylko jak podchodzi spokojnym krokiem i wstrzykuje ci do żyły jakiś niebieski płyn
- Gdy tylko się uwolnie skopię ten twój pewny siebie tyłek! – warknęłaś, ale świat zamigotał momentalnie, a ty z przerażeniem zauważyłaś, że zaczynasz słyszeć wszelkie dzwięki... bicie własnego serca a nawet tupot pająków!
- Co to jest!? – zapytałaś oszołomiona, ale białowłosy ci nie odpowiedział. Patrzył na ciebie jakby nad czymś się intensywnie zastanawiał.
Otóż Kabuto, gdy wyczuł, że wpadłaś w jego zasadzkę postanowił przetestować na tobie swoje dzieło. Planował torturować cię udowodniając skuteczność swojego serum. Do momentu, gdy zobaczył jak płycej oddychasz związana na stole operacyjnym.
Mimo że swoją partię leku zażył godzinę temu jego skutki uboczne dalej cisnęły go w spodniach... W tym momencie gdy zadałaś mu pytanie, wahały się twoje losy... Kabuto zastanawiał się czy zacząć cię torturować i dalej robić pilnie notatki czy może dać upust własnym uczuciom i doznaniom.
Wybrał to drugie, gdyż uczucie zaczynało być dla niego nie do wytrzymania.
Podszedł do ciebie i nic nie mówiąc delikatnie musnął dłonią twój obojczyk. Zdziwiło cię takie zachowanie, ale po chwili poczułaś, że i z tobą dzieją się dziwne rzeczy. Jego dotyk mimo że minimalistyczny był dla ciebie niezwykle przyjemny. Stęknęłaś mimowolnie przymykając oczy, a on zauważając twoją reakcję powtórzył kilkakrotnie zbieg.
Nie rozumiałaś jakim cudem możesz tak się podniecać na sam dotyk i to mężczyzny, którego nie znałaś a na dodatek był wrogiem twojej wioski!
- Co ty mi wstrzyknąłeś??? – zapytałaś ponownie czując jak wilgotniejesz, gdy pogłaskał cię po policzku
- Eksperymentalne serum – odpowiedział okrążając stół – ale jak zapewne zauważyłaś ma on skutek uboczny.
Nie chciałaś już dłużej z nim konwersować. Twój mózg zajęty był tylko jedną rzeczą. Zaspokoić tę palące pragnienie, które rosło z każdą chwilą. Spojrzałaś uważnie na niego i po chwili patrząc na jego krocze już zrozumiałaś, że wcześniej sam też wypił tajemną miksturę.
Nie oponowałaś, gdy wszedł na łóżko i usiadł na tobie okrakiem, po czym nachylił się by cię pocałować. Wręcz przeciwnie, oddałaś pocałunek zmuszając go do pogłębienia pieszczoty. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wasze tętna przyspieszyły, a pocałunek stał się mocniejszy i intensywniejszy. Gdy poczułaś jak wkłada swoje dłonie pod twoją bluzkę i ściska w biustonoszu twoje piersi, aż jęknęłaś zadowolona. Nie był to twój pierwszy raz, ale zdecydowanie ten był wyjątkowy bowiem jego najmniejsze otarcie się o ciebie powodowało falę rozkoszy.
O dziwo Kabuto nie spieszył się z zakończeniem pieszczot. Widziałaś, że pomimo iż starał się to ukryć jemu też sprawiało to maksimum przyjemności
- Rozwiąż mnie... - wyszeptałaś mu do ucha przygryzając jego kawałek. Mężczyzna przez chwilę się wahał, ale już po sekundzie twoje ręce były wolne, mimo że tłów i nogi dalej miałaś przywiązane.
Objęłaś go za szyję mocniej przyciągając do siebie. To był moment zwrotny w tempie waszych pieszczot. Dokładnie w tym momencie Kabuto stęknął, a ty poczułaś jak zdejmuje z ciebie dolną partię kostiumu wraz z majtkami i wchodzi w ciebie bez żadnych przeszkód.
Niczym zsynchronizowana maszyna wtrzymaliście oddechy przymykając z rozkoszy oczy, a gdy Kabuto zaczął poruszać biodrami nie byłaś w stanie powstrzymać swoich jęków, które wypełniły puste korytarze. Jego tempo jeszcze bardziej cię nakręcało, a jego twoje rozchylone, szczęśliwe usta...
Lek nie tylko powodował wzmożone odczuwanie pożądania, ale sprawiał także że oboje byliście bardziej wytrzymali. Nie zdawałaś sobie sprawy, że ta dla ciebie chwilka uniesień, tak naprawdę trwała już trzecią godzinę, a wy dalej nie mieliście dość.
Gdy doszłaś któryś raz z rzędu poczułaś jak eliksir słabnie, a twoje ciało zaczyna wracać do normalności. Podobnie było w przypadku mężczyzny, który po raz kolejny zanurzył się w twoim ciele. Cali spoceni i zmęczeni po kolejnej rundzie, zasnęliście wyczerpani, nawet nie zdając sobie sprawę, że dawno temu nastał kolejny dzień...
...............................................................
Gdy się obudziłaś znajdowałaś się sama na ciemnej polanie, a wokoło nie było żywego ducha. Nie byłaś także w stanie nikogo wyczuć, ani wykryć. Rozejrzałaś się nie wiedząc czy to co cię spotkało było prawdą czy snem na którego wspomnienie się rumieniłaś. Odpowiedzi nie musiałaś daleko szukać. Parę metrów od ciebie leżał list z małą fiolką fioletowego płynu.
„ Darowałem ci życie tylko raz... nie szukaj więcej mnie ani Orochimaru – sama, bo wtedy nie będzie już litości...
P.S. Wypij fiolkę by po tym co miało miejsce nie nastąpiły żadne konsekwencje"
Uznałabyś ten list za żart gdyby nie fakt, że nogi miałaś jak z waty i dalej czułaś wilgotność w dolnych partiach. Zszokowana przeczytałaś jeszcze raz list wiedząc, że to był i będzie najprawdopodobniej najlepszy seks twojego życia, a wszystko z powodu nie udanego eksperymentu. Spojrzałaś na fioletową fiolkę i czym prędzej ją wypiłaś, bowiem podobnie jak Kabuto nie chciałaś by po tej dziwnie cudownej nocy pozostały jakiekolwiek pamiątki...
Dobra pierwszy one shot za nami xD Wiem, że lekko zryty, ale cóż... Wilcza kochanie mam nadzieję, ze warto było czekać półtora roku hahhahahah
Kocham!
Wasza/Twoja
Juri/Deki
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro