Skakanka (Magnus Chase)
Zamówienie: TenczowyNinja
Fierrochase (Alex Fierro×Magnus Chase)
To... Pewnie nie do końca jest to, czego oczekiwałaś, ale mam nadzieję, że Ci się spodoba
Magnus bardzo lubił wycieczki z mamą. Na prawdę, zawsze, kiedy myślał, że widzieli już wszystko, co było ciekawe, to Nathalie znajdowała kolejne niesamowite miejsce, w którym spędzali następny weekend. Jednak było coś, co lubił jeszcze bardziej niż bycie w plenerze. Place zabaw. Zawsze, gdy widział jakiś, jego ciało rwało się do różnych fajnych głupot, które mógł na nich zrobić. Zjeżdżanie na brzuchu głową w dół? Zaliczone. Stanie na huśtawce pajęczynie i bujanie się w ten sposób? Zaliczone. Zwisanie ze szczebelków na torze przeszkód utrzymując się samymi nogami? Zaliczone. Wchodzenie na dach domku przy zjeżdżalni? Oczywiście, że zaliczone, nawet próbował na nim tańczyć macarenę, ale zrezygnował, kiedy podskakując, prawie spadł.
Dlatego, gdy zobaczył jedno z tych miejsc podczas kolejnego obozowania z mamą, nie mógł się powstrzymać i spytał:
– Mamo... Mogę tam iść? Proszę...
Gwar głosów innych dzieci jeszcze bardziej utwierdził go w chęci dołączenia do zabawy.
– Proszę... Obiecuję, będę grzeczny.
– Na pewno?
– Oczywiście mamo.
– Na paluszek?
– Mamo...– jęknął – Nie mam pięciu lat, jestem za duży na takie rzeczy.
– Magnusie – powiedziała, idealnie łącząc w swoim głosie matczyną dobroć i stanowczość w taki sposób, że nie było szans na sprzeciw. Chłopiec westchnął nieco zbyt dramatycznie.
– Na paluszek.– odpowiedział, zahaczając swój mały palec o palec swojej mamy i szybko odbiegł w kierunku bawiących się dzieci. Kiedy się zbliżył, zawiedziony zobaczył, że właściwie nie ma tam jego rówieśników tylko dużo młodsze dzieci, co nie spodobało mu się do tego stopnia, że chciał już wracać do mamy na dalszą wyprawę, gdy zauważył dość śmiesznie ubraną postać przy płocie. Z takiej odległości miał pewien problem z określenie czy to chłopiec, czy dziewczynka, ale ten ktoś był znacznie wyższy od reszty dzieci na placu, co budziło jego nadzieję. Uśmiechnął się szeroko i zaczął iść w tamtym kierunku. Będąc już bliżej, zauważył skakankę w ręce tajemniczej osoby, której płci wciąż nie był w stanie określić z całą pewnością. Wyglądała zupełnie neutralnie jak bardzo ładna dziewczynka lub bardzo ładny chłopiec. Wzruszył ramionami sam do siebie, dochodząc do wniosku, że to bez znaczenia.
– Hej jestem Magnus. A ty?- spytał, wyciągając rękę w kierunku tajemniczej osoby.
– Alex.– Blondyn energicznie potrząsnął podaną dłoń.
Jesteś chłopcem czy dziewczynką chciał spytać, ale doszedł do wniosku, że byłoby to bardzo niemiłe.
– Na razie jestem dziewczynką.– powiedziała, jakby czytając mu w myślach. Nie do końca rozumiał tego "na razie", ale nie zamierzał dopytywać – Umiesz skakać na skakance?
– Jasne! Kto nie umie?
On. Znaczy się, potrafił przeskakiwać, ale zwykle po pięciu, może sześciu przeskokach sznurek plątał mu się wokół nóg i prawie się przewracał.
– Nareszcie. Co powiesz na zawody? Kto przeskoczy więcej razy i zrobi to ciekawiej, wygrywa.
Alex wcisnęła mu do ręki kabel, zanim zdołał zaproponować cokolwiek innego, na czym się choć trochę się znał. Wiedział, że to się źle skończy. Bardzo źle, ale nie chciał wyjść na cykora, więc powoli złapał uchwyty przy końcach i rozciągnął skakankę tak mocno, jak tylko mógł. Przełknął ciężko ślinę. Zaraz się ośmieszy. Ośmieszy się przed ładną dziewczynką, z którą pewnie już nigdy się nie spotka. Ta świadomość jednak niewiele zmieniła. Denerwował się tym. Przekręcił ręce tak, żeby sznurek dyndał za jego plecami. Wziął głęboki wdech, po czym z pełnym skupieniem zaczął powoli skakać. Raz... Dwa... Trzy... Cztery... Pięć... Sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć, jedenaście... Stopniowo zaczął przyspieszać, czując się coraz bardziej pewnie. Właśnie to doprowadziło do jego zguby gdzieś przy dwudziestym piątym przeskokiem, bo skakał już zbyt szybko i opadł na ziemię jeszcze zanim skakanka przeleciała za jego nogi, co prawie sprawiło, że się przewrócił. Dumny oraz pełen samouwielbienia uśmiechnął się do Alex, która tylko pokręciła głową, mając na twarzy dziwną mieszankę zawiedzenia, zażenowania oraz ironicznego uśmieszku i wyciągnęła rękę po swoją własność. W jej spojrzeniu było coś takiego, co sprawiło, że nagle całe zadowolenie z niego uleciało. Niby poszło mu wyjątkowo dobrze jak na jego umiejętności, ale to jak na niego patrzyła, doprowadziło go do takiego zawstydzenia, jakby przewrócił się w błoto przy pierwszym skoku, po stwierdzeniu swojego mistrzostwa. Oddał dziewczynce skakankę.
– Patrz i się ucz – powiedziała.
Rozciągnęła skakankę i zaczęła skakać, tak szybko, iż Magnus w pewnym momencie przestał widzieć kabel, a sam różowawy ślad. Mimo wszystko usilnie starał się liczyć. Po chwili, która wystarczyła Alex do wykonania około trzydziestu pięciu przeskoków, zaczęło się przedstawienie. Na początku po prostu krzyżowała ręce przed sobą i przeskakiwała w ten sposób wciąż kręcący się kabel. Nawet to wystarczyłoby do tego, żeby chłopiec zyskał do niej ogromny szacunek, ale ona jeszcze nie skończyła. Nie miał pojęcia, jak w ogóle powinien opisać to, co zrobiła, jednak nie mógł zaprzeczyć. Wyglądało to zjawiskowo. Bardzo zjawiskowo. Początkowo z uwagą patrzyła na swoje nogi, ale potem uniosła głowę, żeby spojrzeć na nowego kolegę. Podobało jej się to, z jakim zafascynowaniem się jej przyglądał. To było przyjemne odstępstwo od nieprzyjemnego spojrzenia, jakim zwykle obdarzał ją ojciec oraz macocha. Uśmiechnęła się do niego, po czym znów się schyliła, żeby wykonać tę sztuczkę, która zwykle jej nie wychodziła, ale była najfajniejsza. Gdzieś do połowy wszystko poszło, jak należy, jednak potem wszystko się popsuło. Skakanka zaplątała się jej o nogi, przez co nie była w stanie stabilnie wylądować. Ze stłumionymi piskiem niebezpiecznie się przechyliła, po czym wylądowała na ziemi, zanim zdołała się podeprzeć.
Jakby tego było mało, poczuła, jak zaczynają się jej męskie dni. Znaczy mu.
– Hej, Alex, wszystko ok? Nic ci nie jest?
Bolał go nos. Chyba leciała z niego krew. Prawie na pewno leciała z niego krew.
Powoli się podniósł i wymusił uśmiech. Przecież nie był beksą.
Zaniepokojenie na twarzy blondyna zaskoczyło go. Czemu się martwił? Przecież właściwie się nie znali, a nic złego się nie stało. Nie miał otwarcie złamanej kości lub głębokiej rany, lub wstrząśnienia mózgu, lub czegokolwiek tego typu. Nie miał powodu, żeby jechać do szpitala. Za pięć minut powinno mu przejść. Mimo wszystko Magnus wyglądał na zmartwionego oraz lekko spanikowanego.
– Poczekaj tutaj chwilkę, moja mama będzie wiedziała jak ci pomóc.– powiedział szybko i odbiegł w kierunku blondwłosej kobiety, która rozmawiała z jej opiekunką z zajęć garncarskich, dzięki której cała grupa mogła wyjechać na tę wycieczkę. Magnus pociągnął rękaw mamy, po czym zaczął jej coś tłumaczyć, gwałtownie gestykulując oraz co jakiś czas wskazując w kierunku nowej koleżanki. Blondynka położyła mu ręce na ramionach i coś powiedziała. Chłopiec odpowiedział, po czym obie panie ruszyły w kierunku Alex. W międzyczasie zdążył znaleźć gdzieś w kieszeni chusteczkę do przyłożenia do nosa. Siedział na ziemi z kwaśną miną, przyciskając kawałek materiału do twarzy.
– Nic mi nie jest.–powiedział kwaśno, przymykając oczy.– Zaraz przestanie.
Nauczycielka garncarstwa niepewnie się odwróciła i odeszła obserwować inne dzieci szalejące na placu. Jednak mama Magnusa kucnęła przed Alex. Spokojnym głosem poprosiła o zabranie chusteczki od twarzy. Miała niezwykle przyjemny głos. Delikatnie przekręciła głowę chłopca tak, aby móc dokładnie sprawdzić, czy nie ma żadnych uszkodzeń. Wyjęła swoją chusteczkę, żeby przetrzeć mu twarz. Zadała kilka pytań o to, jak się czuje, ale poza nieco bolącym nosem nic mu nie dolegało, więc z uśmiechem powiedziała, że wszystko wygląda, jak należy. Poczochrała mu włosy, podniosła się i zrobiła to samo swojemu synowi, co wywołało u niego widoczne niezadowolenie. Alex nie potrafił zrozumieć, o co mu chodziło, bo on sam oddałby wiele za to, żeby jego rodzina okazywała mu taką bliskość. Kobieta odeszła gdzieś, a blondyn usiadł na ziemi obok nowego kolegi.
– Na pewno dobrze się czujesz?
Alex nie mógł powstrzymać się od niemiłego tonu odpowiedzi:
– Jasne. Przecież nie jestem porcelanową lalką, obicie sobie nosa to nic wielkiego. Nie traktuj mnie jak ułoma.
– Przepraszam.– Widać po nim było, jak bardzo zawstydzony był. Przeprosiny właściwie wymamrotał, ze spojrzeniem wbitym w ziemię, wyłamując sobie palce.
Heterochromik czuł się tym nieco zaskoczony. Gdyby powiedział to samo przy swoich rodzicach, dostałby w twarz i usłyszałby głośną tyradę na temat bycia niewychowanym gówniarzem. Zwykłe przeproszenie nie było czymś, czego się spodziewał. Było dziwne. Ogólnie ten chłopiec oraz jego mama byli dziwni, ale fajnie dziwni. Może bardziej powinien powiedzieć "niezwykli". To brzmiało przyjemniej oraz bardziej pasowało. Byli niezwykli jak dobre, magiczne postacie z bajek, które Alex czytał na dobranoc młodszym dzieciom z zajęć garncarskich podczas dłuższych wycieczek.
– Ok, przyjmuję. Masz fajną mamę.
– Dziękuję.
Magnus oparł się rękami o bruk za swoimi plecami i odchylił głowę tak, aby widzieć niebo. Po chwili oderwał jedną dłoń od ziemi, po czym uniósł ja w kierunku chmur.
– Widzisz tamtą chmurę? Wygląda jak królik, prawda?
Alex również spojrzał w tamtą stronę.
– Jak dla mnie to bardziej kot.
– Teraz tak, bo wiatr ja przesunął i zmienił.
– Aha. A tamta wygląda jak gliniany garnek.
– Trochę... Ej, a tamta wygląda jak pies, co nie?
– Masz rację. Ładnie wygląda.
Przez chwilę siedzieli w ciszy, patrząc na przepływające obłoki. Potem jednak mama Magnusa zawołała go, żeby znaleźli miejsce na obozowisko. Blondyn szybko zerwał się na nogi.
– Muszę już iść, do zobaczenia.– powiedział szybko, ale po chwili dodał – Mam nadzieją, że jeszcze się kiedyś spotkamy. Jesteś bardzo fajnym chłopakiem Alex.
– Do zobaczenia.– odpowiedział, a gdy Chase odbiegł, z konsternacją zdał sobie z czegoś sprawę. Przecież powiedział, że jest dziewczynką i nigdy tego nie sprostował. Skąd ten niepozorny chudzielec mógł wiedzieć o zmianie?
********
I jak TenczowyNinja, podoba się?
Wiem, że to pewnie nie jest to czego się spodziewałaś, ale mam nadzieję, że jest znośne. Nie udało mi się dołączyć tutaj czegoś o Samiamir, ale po prostu nie miałam jak ich tam jakoś logicznie dopisać. Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać. Jak coś, to jeśli znajdę czas to spróbuję naskrobać coś o Samiamir.
Miłych wakacji ❤
Vide de mox
Wandixx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro