Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Brandy

Pov. Brooklyn

Od kilku dni, Andy unika wszystkiego co jest związane ze mną . Mało tego, gdy wchodzę do kuchni on wychodzi, kiedy siedzę w salonie i gram, chłopak nawet tam nie zerknie. Całe dnie za nim latam lecz tylko wymówię jego imię, nawet dobrze nie zacznę zdania, a odpowiada, że nie ma czasu. Rozumiem wszystko, można mieć nawał pracy, tylko szkoda, iż blondyn siedzi w pokoju i patrzy się w telewizor...

Z każdym następnym olaniem mnie, było mi coraz ciężej...

W końcu porozmawiałem z Rye'm na ten temat. Stwierdził, iż łatwiej mi będzie dostać się do blondyna jak oni wyjdą, dlatego dziś zostaje z nim sam , a reszta wybywa na melanż. Kiedy standardowo zapytali się go czy idzie, odpowiedział, że źle się czuje - zapewne myśląc, iż ja pójdę z nimi. Niestety "ważna wizyta u lekarza" mi w tym przeszkodziła

- Bądź grzeczny, wrócimy nad ranem - usłyszałem troskliwy głos Mikey'a, skierowany w stronę Fovv'sa, co oznacza, że to już ta godzina

- Spróbuj to załatwić - dosłownie sekundę później, w moich drzwiach stanął Bee

- Bawcie się dobrze! - krzyknąłem za nimi, tym samym uświadamiając Fovv'iego, że zostałem

Odczekałem pół godziny po czym ruszyłem w stronę pokoju chłopaka. Zapukałem dwa razy lecz nie dostałem odzewu. Stwierdziłem, że pierdole uprzejmości, po prostu chwytając za klamkę oraz wchodząc jak do siebie. Pomieszczenie było puste lecz na łóżku leżały jego rzeczy, więc zapewne zaraz tu przyjdzie. Rozsiadłem się wygodnie na pościeli, a po kilku minutach zawitał Fovv's

- Co ty tu robisz Brook? - zapytał nie pewnie, stojąc przy drzwiach

- Wyjaśnisz mi może, dlaczego mnie unikasz? - zbyłem go, wyczekując odpowiedzi

- Nnie uniikam cię - zająkał się, podchodząc do łóżka - Jestem zajęty, mógłbyś wyjść? - spojrzałem na niego z niedowierzaniem, podnosząc się z łóżka

- Czym Andy? Nowym odcinkiem? A może będę ci przeszkadzał podczas jedzenia hmm? - warknąłem, przyszpilając blondyna do ściany - Odkąd cię pocałowałem na scenie zachowujesz się inaczej... Chcę wiedzieć co jest tego powodem - szepnąłem, patrząc mu wymownie w oczy

- Nie wiem o czym mówisz Brooklyn - chłopak odwrócił wzrok

- Sądzę, że jednak wiesz. Jestem aż taki zły? Nie podobało ci się? Powiedz coś - złapałem go za twarz, by nie oderwał oczu od mojego spojrzenia

- Ja... - widziałem po nim, iż nie wie co powiedzieć, więc zacząłem działać inaczej

- Nie podobam ci się Fovv's? - mruknąłem, przygryzając płatek jego ucha

Językiem tworzyłem sobie ścieżkę, począwszy od policzka do szyi, którą zahaczyłem zębami, by zostawić po sobie czerwony ślad

- Brook... Proszę... Przestań - jęk uciekł z jego warg, gdy oblizałem swoje dzieło

- Nie wydaje mi się, byś na prawdę tego chciał - szepnąłem, dociskając kolano do nadbrzmiałego kroku blondyna

- Proszę - mruknął, przygryzając wargę

- Jesteś pewny? - zapytałem, przysysając się do obojczyka chłopaka

- Ja.. Uhhh.. Boże... - krzyknął, kiedy ścisnąłem jego pośladki

- Grzeczny chłopiec - odparłem, podnosząc go za uda

Nakierowałem się na łóżko z Andy'm na rękach, od razu nad nim zawisając oraz atakując te malinowe wargi. Wielokrotnie prosiłem o dostęp lecz blondyn był nie ugięty. Odsunąłem się od niego, oczekując wyjaśnień lecz ani mu się śniło mi ich udzielić

- W takim razie - uśmiechnąłem się przechodząc do rzeczy

POV. Andy

Blondyn uśmiechnął się pewnie, następnie podwijając moją bluzkę. Stwierdziłem, że będąc obojętnym na to co robi, zniechęcę go do tego ale kurwa tak trudno, jest mi powstrzymywać te wszystkie jęki, zwłaszcza, iż chłopak zna moje czułe punkty

- Brooklyn zostaw mnie - szepnąłem, patrząc w okno

- Póki nie dowiem się o co chodzi nie ma takiej opcji - mruknął, a mój brzuch owiał jego oddech

Po chwili moje dłonie zostały skrępowane i przywiązane do łóżka, koszulką

- Przestań - byłem na pieprzonej granicy płaczu

Nie przez to, że blondyn zachowuje się w taki sposób....

A dlatego, iż wiedziałem jak to się skończy...

Jak ja skończę...

- Andy o co chodzi? - warknął, wyprowadzony z równowagi, patrząc na mnie z góry

- O niic - zająkałem się, czyli wie już, że kłamię

- Mógłbyś z łaski swojej powiedzieć prawdę? - wyprostował się, siadając idealnie na moim kroczu - Masz mnie dość? O to chodzi? Wolisz Ryan'a? Mam spierdalać tak? Dobra! - krzyknął, wstając

- Boże nie! Japierdole! - próbowałem, wyciągnąć dłonie lecz materiał, miał inne plany

- Jakoś ci nie wierze - mruknął, podchodząc do drzwi

- Kurwa kocham cię idioto! O to chodzi do jasnej anielki! Zakochałem się! - wyrzuciłem to z siebie, czując jak po moim policzku spływają łzy - Ale wiem, że dla ciebie to nie ma znaczenia - dodałem, już ciszej

- Andy - szepnął, od razu podchodząc w moim kierunku. Chłopak uwolnił moje ręce, następnie ciągnąc mnie na swoje kolana - Ty głupi blondynku - powiedział, uśmiechając się?

- Nie musisz się litować... - spojrzałem na swoje palce, w ciągu dalszym siedząc na nim

- Kochanie - podniósł mój podbródek, dzięki czemu zobaczyłem troskę w jego oczach - Jak mogłeś sądzić, że dla mnie jest to bez znaczenia? Przecież na każdym kroku pokazuje ci jak bardzo mi na tobie zależy - nic nie powiedziałem, patrzałem po prostu w te cudowne, zielone oczy, czekając na dalsze słowa - Jesteś tak cholernie ważny dla mnie Andy... Kocham cię moja mała blondynko - złożył czuły pocałunek na moich ustach, nosie oraz obydwóch policzkach

- Tty koochaasz mmnie? - nie wierzyłem w to co usłyszałem, dosłownie miałem wrażenie, że to sen

- Najmocniej jak tylko to możliwe - uśmiechnął się, głaskając moje plecy

Momentalnie wpiłem się w usta blondyna, ręce układając na jego szyi, podczas gdy on ściskając moje biodra, przysunął mnie bliżej. Sapnąłem, czując język Brook'a na swoich wargach. Udzieliłem mu dostępu, a on nie bawiąc się w żadne podchody, od razu mnie zdominował. Poruszyłem się na jego kolanach, otrzymując przyjemne tarcie na swoim kroczu. Zrobiłem tak jeszcze kilka razy, jęcząc w usta chłopaka, aż w końcu zostałem położony na poduszkach. Ponownie moje dłonie powędrowały do ramy, wcześniej pozbywając się koszulki. Blondyn sunął mokrymi pocałunkami wzdłuż mojej szyi, gdzie zostawił sporą malinkę, następnie zahaczając zębami o moje stwardniałe z podniecenia sutki. Kręciłem się po tym łóżku jak pojebany, przez przyjemność ogarniającą moje ciało. Brook schodził coraz niżej, a kiedy dotarł do podbrzusza postanowił mnie podroczyć, przygryzając moją skórę

- Brook proszę - jęknąłem, ocierając się o ciało chłopaka

- O co prosisz aniołku? - zapytał, niskim tonem, błądząc rękoma po moim zakrytym przyrodzeniu

- Zrób coś... Błagam.. Dotknij mnie chociaż - sapnąłem, natomiast blondyn ściągnął w reszcie ze mnie te cholernie obcisłe rurki

Wyginąłem się pod wpływem rozkoszy, kiedy chłopak zasysał lub przejeżdżał językiem po moim penisie, wciąż okrytym materiałem bokserek. W końcu, po którymś z kolei głośniejszym jęku, złapał za gumkę bielizny i po woli zmierzał nią w dół, aż mój kolega nie odbił się od mojego brzucha. Brook przystawił pod moją twarz palce, które intensywnie zacząłem obśliniać.

Zielonooki wyjął ze mnie swoją dłoń, w momencie gdy moje zęby je przygryzły. Pochylił się nad moim penisem, następnie przystawiając koniuszek do dziurki. Zakręciłem zachęcająco biodrami, gdy kreślił wokół niej kółeczka lecz podziałało i chwilę później poczułem w sobie coś długiego oraz gorące usta wokół główki. Na samo dotknięcie, jęki opuszczały moje wargi, a teraz można by było porównać mnie do rasowej dziwki.

Chłopak poruszał głową w górę i w dół, w tym samym czasie zagłębiając się we mnie już dwoma palcami. Trudno było mi się skupić, czując jak krzyżuje je wewnątrz mnie, doskonale operując językiem na czubku

- Kurwa Brook - wplotłem dłonie w jego włosy, nadając swoje tempo, przez co pieprzyłem jego usta, jęcząc jak głupi

Z dodaniem kolejnego paliczka, blondyn uderzył w moją prostatę w tym samym czasie zasysając policzki, a fala gorąca opanowała moje ciało. Wiedziałem, że jeszcze chwila i skończę, dlatego chciałem, by Wyatt we mnie wszedł lecz on miał inne plany. Docisnął moje biodra do łóżka jedną ręką, w środku robiąc nożycowate ruchy

- Brook! - krzyknąłem w uniesieniu, kończąc w jego wargach

Chłopak połknął moją spermę po czym opadł obok mnie

- Jesteś wspaniały gdy dochodzisz - szepnął, czule całując moje usta

- Co ty przepraszam robisz? - zapytałem, widząc pokaźną erekcję w jego spodniach

- Kładę się, a co? - odpowiedział jak gdyby nic, zdejmując ubranie

- Żartujesz sobie teraz? Co z tobą? - wskazałem na podniecenie blondyna, oczekując odpowiedzi

- Andy nie musimy wszystkiego robić od razu - uśmiechnął się, głaskając mój policzek

- Ty to zrobisz albo sam sobie poradzę - powiedziałem, wstając do siadu

- Zaskocz mnie - prychnął, układając dłonie pod głową

Od razu pozbyłem się jego bokserek, tym samym uwalniając sporych rozmiarów kutasa. Przełknąłem ciężko ślinę, następnie pochylając się do przodu. Naplułem na członka Brook'a i raz za razem, zacząłem go pompować. Widziałem jak chłopak stara się powstrzymywać jęki, przygryzając wargę ale mu to nie wychodziło.

W końcu złapałem penisa w usta, mocno zasysając policzki i nie bawiąc się w nic, wziąłem go do końca.

Co było najgłupszą decyzją w moim krótkim życiu.

Prawie się dławiąc, poruszałem głową i dopiero czując preejektualt na języku, przestałem. Przerzuciłem nogę przez biodra blondyna po czym łapiąc za nasadę, podstawiłem sobie penisa pod samą dziurkę. Powolnie zszedłem w dół, na doskonale wypełniającym mnie penisie, następnie po kilku głębokich oddechach, ułożyłem dłonie na torsie Brook'a, zaczynając się podnosić. Z początku wolno, kręcąc biodrami ósemki lecz chłopak tracąc kontrolę, wbił palce w moje pośladki, podnosząc mnie szybciej w górę.

Ujeżdżałem go niczym najlepszy cowboy, jęcząc w niebo głosy ale Wyatt wcale nie był lepszy. Nasze stęki mieszały się ze sobą w cudownej melodii, obijania ciała o ciało. Wychodziłem i wchodziłem po same jądra, chcąc jak najczęściej oraz mocniej uderzać w swoją prostatę. Brook z każdym moim zaciśnięciem był coraz bliżej, zresztą jak ja.

Ułożyłem głowę w zagłębieniu jego szyi, czując, iż braknie mi sił lecz blondyn pomógł mi, przyspieszając tempo oraz wypinając biodra. W końcu nie wytrzymałem i wpijając się w słodkie wargi, doszedłem wprost pomiędzy nasze brzuchy.

Chłopak dosłownie po sekundzie od mojego ostatniego zaciśnięcia, rozlał się głęboko we mnie. Wtuliłem się ciepłą klatkę, wciąż siedząc na penisie Brook'a, a on delikatnie głaskał moje plecy

- Kocham cię... - szepnąłem, zamykając oczy

- Kocham cię... - odpowiedział, podnosząc mnie, następnie otulając ramionami

Wszystko nagle stało się łatwiejsze...

-----------------------------------------------------------
One shot na zamówienie cute_acc❤mam nadzieje ze chociaz troszke opisalam to tak jak chciałas❤ ogl przepraszam ze seksy takie sobie ale nie mialam juz sily i ledwo pisze ta notatkę ❤kocham mocno oraz czekam na kolejne propozycję ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro