Zakazane pragnienie
Uwaga!
Rozdział zawiera sceny
+18
Oraz ship Luka +Gabriel
Czytasz na własną odpowiedzialność
Czy pił czwartego już drinka?
Tak
Czy był już lekko wstawiony?
Być może
Czy go to obchodziło?
Ani trochę.
Gabriel już chciał sięgnąć ręką po kolejnego drinka, gdy spotkał surowe spojrzenie Nathalie
-Oto Pan Maruda, niszczyciel dobrej zabawy – westchnął
-Bardzo Cię proszę, zachowaj umiar. – powiedziała kobieta
-Wiesz jak nienawidzę tych bankietów.. – wywrócił oczani
-Nie jesteś małym dzieckiem, dasz radę... Ale musisz się wyjść przewietrzyć - powiedziała chłodno
-Ja z Panem pójdę – wtrącił się Luka in zabrał Gabriela na taras.
-A Ciebie kto prosił o zdanie? Bo sobie nie przypominam – zaprotestował mężczyzna
-Jest Pan wstawiony i to dość mocno – zachichotał chłopak
-Nie jestem wystawiony tylko mam dobry humor chłopcze. – poprawił go Gabriel -Ale ta jędza mi go oczywiście psuje..
-Pani Nathalie nie chce, żeby zrobił Pan jakaś gafe – uśmiechnął się chłopak – przewietrzy się Pan i wrócimy do środka.
Gabriel niechętnie usiadł na krześle.
-Dobra niech wam kurwa będzie. – rozluźnił krawat pod szyją -Co mnie wogole podkusiło, żeby się zgadzać na ten bankiet? – powiedział sam do siebie.
-Ja się tam cieszę, ze Pan przyszedł. – powiedział chłopak
-Tak? A to niby dlaczego? – Gabriel spojrzał mu w oczy
-Bo mi się Pan podoba. – Luka uśmiechnął się figlarnie
-Dobra, jestem pijany ale na to się nie dam nabrać. – Gabriel wywrócił oczami i czekał aż chłopak się zaśmieje.
Ten jednak dalej patrzył na Niego z powaga.
-Już możesz zacząć się śmiać... Czy coś.. – spojrzał na Niego
-Ale ja nie żartuje. – położył dłoń na Jego kolanie.
Gabriel nagle wstał. Chciał wrócić do środka, jednak chłopak przyparł go do ściany i pocałował.
Nie wiedział czy to alkohol, czy po prostu mu się to spodobało, ale przez kilka sekund go nie odepchnął a odwzajemnił pocałunek.
Brakowało mu tego, od lat nie zaznał czułości i rozkoszy. Jego przyjaciel od razu stanął na baczność. Właśnie wtedy odepchnął Luke.
-Nigdy więcej tego nie rób. – powiedział ostro i wrócił do środka.
Przez resztę bankietu czuł na sobie spojrzenie chłopaka, jednak starał się to ignorować.
Co więcej postanowił się zmyć przed końcem.
-Jadę do domu. – powiedział do Nathalie
-Ale to jeszcze nie koniec. – zaprotestowała
-Jak na mnie i tak za długo. – powiedział i wyszedł.
Wrócił taksówką do domu i postanowił wyrzucić z głowy to wspomnienie.
Następnego ranka już przed 6 pił kawę w kuchni i przeglądał oferty nowych dostawców.
-Hej tato. – powiedział Adrien wesoło wchodząc do kuchni.
-Hej już nie śpisz? Nie masz dzisiaj zajęć. – Gabriel spojrzał na syna.
Nie był sam, obok niego stał Luka.
-Nie, nie mam ale jestem umówiony z Marinette w schronisku dla zwierząt. – powiedział z uśmiechem
-Rozumiem. – Gabriel zachował zimna twarz
-Dzień dobry Panie Agreste. – Luka uśmiechnął się uroczo
-Dla kogo dobry, dla tego dobry. – powiedział Gabriel i po prostu wyszedł z kuchni.
Co ten smarkacz sobie myślał?
Poszedł do gabinetu i zaczął odpisywać na maile. Był tak pochłonięty, że nie usłyszał, jak ktoś wszedł do gabinetu.
Luka podszedł do Niego i objął go od tyłu.
-Nie uciekniesz mi tak szybko. – szepnął
Gabriel od razu wstał.
-Co Ty sobie myślisz? Za kogo się masz? – warknął Gabriel
-Jezu, nawet nie wiesz jak mnie podnieca, że jesteś taki zimny i ostry. – zamruczał mu do ucha
Agreste mimowolnie zadrżał. Żadna kobieta na Niego tak nie działała jak ten chłopak... Cholera co z nim jest nie tak.
-Nie pozwalaj sobie. – powiedział Gabriel jednak nie odsunął go od siebie
-Dlaczego? Przecież Cię podniecam. – powiedział zmysłowo do ucha
-Adrien jest w domu, przestań... – to była jedyna wymówka jaka przyszła mu do głowy.
-Wyszedł a drzwi zamknąłem na klucz. No dalej, poddaj się, pokaz mi jak ostry potrafisz być. – szepnął odpinając koszule mężczyzny
-Luka ja... – zaczął ale Luka go pocałował
Gabriel nie potrafił, a może nie chciał go odepchnąć. Poddał się Jego pocałunkom i pieszczotą. Couffaine zrzucił z mężczyzny koszule i zaczął całować Jego nagi, umięśniony tors.
Gabriel jęknął , nie mógł już dłużej z tym walczyć. Przyparł Luke ostro do ściany i pocałował namiętnie.
-Oh tak, takiego Cię pragnę – uśmiechnął się lubieżnie – Pokaz jak ostry jesteś..
-Żebyś tego nie żałował. – uśmiechnął się i odwrócił Luke przodem do ściany. -A teraz bądź grzeczny. – szepnął
-Tak jest Panie Agreste- jęknął mocno podniecony Luka
Gabriel wszedł w Niego a chłopak krzyknął
-Ah tak!
Gabriel poruszał się w nim, trzymając go za szyję.
-O tak, mocniej Panie Agreste... – jęknął
Mężczyzna jedną ręką pociągnął Luke za włosy, a drugą pieścił Jego penisa. Musiał przyznać, było mu cudownie.
Nagle Luka się odwrócił, wszedł w Gabriela i go pocałował.. Mężczyzna nie potrafił powstrzymać jęku rozkoszy.
-Dobrze Ci? – zapytał chłopak
-Mniej gadaj, więcej rób. – Gabriel uśmiechnął się lubieżnie
-Tak jest mój Panie. – zamruczał Luka i zaczął mocniej poruszać się w Gabrielu.
Chłopak poruszał się coraz mocniej, Gabriel czuł, że jest bliski dojścia, jednak właśnie wtedy Luka przerwał.
-Co jest? – warknął niezadowolony.
-Ależ nic... – szepnął mu do ucha – chce czuć jak dochodzisz we mnie.
Posadził mężczyznę na fotelu i zaczął go ostro ujeżdżać.
Gabriel zadrżał dochodząc w nim.
-Ahhh, Luka... – jęknął
-Teraz będę tylko Twój, mój Panie – powiedział chłopak z uśmiechem i go pocałował.
Może oszalał, ale ten chłopak działał na Niego bardziej niż niejedna kobieta. Może Luka zostanie Jego mała zabaweczką.
Podoba się?
Czujecie Niedosyt? 🙃
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro