Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Spełnione marzenie

⚠️TW⚠️
Nieodpowiednie dla
Młodzieży poniżej 18 roku
Życia




Gabriel wkońcu zdobył większość Miraculi. Teraz był potężniejszy od tej dwójki smarkaczy. Użył Miraculum królika, aby cofnąć się w czasie i uratować ukochaną.

Gdy sceny z Jego życia migały podczas „przewijania” wstecz zatrzymał na jednym wspomnieniu. Byli tam tylko on i Emily... Była piękna jak zawsze, uśmiechała się do Niego a on był szczęśliwy... Musiał z nią być za wszelka cenę...

Nagle go olśniło. Jest jedno wyjście, które na 100% sprawi, że będzie z ukochaną. Jaki on był głupi, miał najprostsze wyjście cały czas pod nosem. Wyszedł z norki Bunnix i złapał Biedronkę i Czarnego Kota.
-Puść nas! – wrzasnął Czarny Kot
-Nie oddamy Ci Miraculi- dodała Biedronka
-Ja ich wcale nie chce. – powiedział mężczyzna – Co wiecej, oddaje Wam wszystkie Miracula, łącznie z moim- powiedział
-Co?! – powiedzieli jednocześnie nastolatkowie.
-Od teraz zero tajemnic. Otóż nie robiłem tego, żeby mieć władze nad całym światem czy coś w tym stylu. Chciałem... Odzyskać ukochaną którą zabrało mi to cholerne Miraculum. – westchnął – Nooro chowaj skrzydła. – powiedział


Czarny Kot nie mógł uwierzyć..
-Tata? – zapytał szeptem patrząc na Gabriela

Mężczyzna spojrzał na Niego zaskoczony
-Nie... Kocie to na pewno pułapka! – powiedziała Biedronka

Jednak on jej nie słuchał
-Plagg, chowaj pazury – powiedział i zmienił się w Adriena. Chłopak natychmiast objął Gabriela.
-Adrien... Przepraszam... – szepnął mężczyzna obejmując chłopaka
-Na prawdę robiłeś to dla mamy? – zapytał ze łzami w oczach.



Mężczyzna skinął głowa
-Przez uszkodzone Miraculum Pawia zapadła w śpiączkę... Mówiłem jej, żeby tego nie robiła ale nie słuchała ... – patrzył w oczy synowi


Biedronka stała zszokowana, nie wierzyła w to co się dzieje...
-W tej chwili ma Pan oddać wszystkie Miracula, rozumie Pan? – warknęła.
-Uspokój się, nie widzisz, ze on cierpi? – powiedział Adrian bardzo chłodno.
-Spokojnie Adrien, wszystko oddam. – mężczyzna podał wszystkie Miracula Biedronce .


Dziewczyna wzięła je ze złością.
-To co Pan zrobił było straszne! Narażał Pan wszystkich! Powinnam wszystkim powiedzieć kim Pan jest! – krzyczała
-Ale tego nie powiesz, nikt się nie dowie – Adrien spojrzał na ojca – a ja Ci pomogę tato. Dam Ci opiekę psychologa i...
-Nie, nie trzeba. Nie chce być wysłany do czubków. – zaprotestował
-Pasowałby Pan tam – wymamrotała Biedronka
-Możesz przestać?! – Adrien warknął na nią
-Tak po prostu mu wybaczysz? Po tym wszystkim?!
-Tak! Bo tylko on mi został! – Adrien patrzył ze złością na Biedronkę.



Gabriel natomiast stał bez żadnego wyrazu twarzy, po prostu tam był, nic więcej.
Adrien zabrał ojca do domu. Sam poszedł się położyć do swojego łóżka.





Następnego ranka obudził się z dziwnym przeczuciem, jakby coś było nie tak
-Tato! Tato gdzie jesteś?! -Adrien wolał szukając ojca
Miał źle przeczucie. Wszedł do gabinetu, był pusty jednak na stole był list. Dłonie zaczęły mu drzeć, gdy czytał list.

Adrienie...

Wiem, że Ty i Nathalie chcecie mi pomóc i chcecie dla mnie dobrze... Dziękuję, że mi wyłączyłeś to co robiłem jako Władca Ciem oraz, że nikomu nie zdradziłeś mojej drugiej tożsamości. Nigdy nie chciałem nikogo skrzywdzić a jedynie odzyskać ukochaną... Wiem, że chciałeś mi pomóc, ale...to moje życie i to ja zadecyduje kiedy je zakończę.... Czuje, że to już ten czas.

Pamiętaj, że Cię kocham, mimo, że tego nie okazywałem.

Gabriel

Adrien zbladł....

„Tylko nie to.... Proszę nie...” pomyślał i pobiegł do sypialni ojca.

Otworzył drzwi, Gabriel leżał nieprzytomny na ziemi. Wokół było mnóstwo butelek z alkoholem oraz leków.
-Nie... Nie pozwolę Ci odejść – szepnął i od razu zadzwonił na pogotowie.


Resztę pamiętał jak przez mgłę. Policja, karetka, Nathalie wbiegająca przerażona.
Na szczęście udało się uratować Gabriela, dzięki szybkie reakcji Adriena leki nie zdążyły się wchłonąć i wystarczyło płukanie żołądka.



Adrien chciał odwiedzić ojca, gdy usłyszał podniesiony głos Nathalie.
-I Pan w to uwierzył? Przecież on się chciał zabić!
-Panno Sancoeur, nie mogę go trzymać na siłę. Psychiatrze powiedział, że to był wypadek, że za dużo wypił i wziął niechcący za dużo leków. W związku z tym nie jest to uznawane jako próba samobójczą.
-Banda idiotów – warknęła i wyszła trzaskając drzwiami.


Adrien poszedł do Sali ojca, ten właśnie się pakował.
-Tato... Już wychodzisz? – zapytał zdziwiony
-Tak synu, przecież nic mi nie jest. – mówił z fałszywym uśmiechem
-A list? – chłopak uniósł brew
-Nie wiem o czym mówisz. – skłamał

Czyli tak zamierzał się wybielać? No nic, nie będzie naciskał. Skoro mówi, że wszystko jest dobrze...

Gdy mieli zamiar wyjść, do Sali weszła policja razem z Nathalie.
-Pan Agreste? – zapytał jeden z policjantów.
-Tak, o co chodzi? – zapytał łagodnie i z uśmiechem Gabriel
-Pana wspólniczka uważa, że Pan zagraża swojemu życiu, w związku z tym jesteśmy zmuszeni zabrać Pana do szpitala.
-Nonsens, już to tłumaczyłem, to był wypadek. – mówił łagodnie.
-Adrien, chodź, wyjdziemy. – Nathalie zabrała Adriena z Sali
-Ale dlaczego? Tata mowi, że wszystko jest dobrze. – protestował jednak poszedł z kobietą.
-Adrien, widziałeś list, prawda? Ukryłeś go przed policją? – zapytała


Adrien skinął głową. Wtedy usłyszeli jakieś odgłosy szarpanina w Sali.
-Proszę to zostawić! – zawołał jeden z policjantów
-Niech Pan tego nie robi! – krzyknął drugi.


Adrien zbladł, wiedział co się dzieje... Następne chwile działy się jakby w zwolnionym tempie. Adrien chciał otworzyć drzwi ale usłyszał strzał. Nathalie natychmiast wzięła go w ramiona, żeby nie widział ciała ojca we krwi. Chłopak nie protestował wiedział co tata zrobił... Płakał przytulony w kobietę która zastępowała mu matkę, a teraz miała zastąpić i ojca.



Gabriel w końcu dopiął swego, strzelił sobie prosto między oczy i zmarł na miejscu. Po chwili przestał czuć ból, jakby ktoś zdjął z niego ciężar. Otworzył oczy i się rozejrzał.

Leżał na polanie na kocu.

-Hej śpiochu, nie śpij na słońcu bo będziesz czerwony – usłyszał głos ukochanej.

-Emily... Skarbie... – szepnął

-Jestem kochanie, jestem tutaj, czekałam na Ciebie. – powiedziała i pocałowała go słodko.
-Już nigdy mnie nie zostawisz, prawda? - zapytał
-Teraz będziemy razem, na zawsze. - uśmiechnęła się



Tak, to ja. Żyje. Jeszcze 🤷‍♀️
 

Nie obiecuje, że będę teraz dodawać systematycznie, bo tak nie będzie...
Ale dodaje cokolwiek🤷‍♀️

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro