Samotność Gabriela
Tak, to znowu ja. W końcu... Ale na początek chce Was przeprosić, wiem, że obiecałam trzem osobą one shoty o nich, jednak na razie nie mam kompletnie weny, żeby napisać coś "na życzenie" ale naprawdę się postaram.
Po drugie przepraszam, za długą przerwę ale niestety, depresja nie daje mi pisać.
Ten one shot jest dla Was ode mnie na święta, ale nie jest w świątecznym klimacie. Przygotujcie sobie chusteczki, bo ja płakałam jak go pisałam.
Adrien zamarł gdy zobaczył ciało swojej matki w szklanym inkubatorze.
-Robiłem to dla niej... Dla nas – powiedział Gabriel do syna -Chciałem, żeby znowu była z nami...
-Tato... – szepnął chłopak -Ale jak.... Dlaczego?
-To było kilka lat temu, byliśmy na wycieczce w Tybecie, znaleźliśmy tą przeklętą biżuterię... Amelie tak bardzo pragnęła syna... Takiego jak Ty... Więc Emily postanowiła.
-Nie.... – szepnął -Tato... Felix jest...
-Sentimonsterem, zrobionym przez Twoją matkę... – ściągnął obrączkę – Pióro jest w jej obrączce. Niestety zaczęła tracić siły, prosiłem ją żeby przestała, żeby zniszczyć Felixa ale... Ona nie chciała zranić siostry. Zapadła w śpiączkę z której nie potrafię jej obudzić...
-Dlatego byłeś Władcą Ciem? Żeby uratować mamę?
-Chciałem tylko cofnąć czas, powiedzieć jej, żeby tego nie robiła... Wtedy wszystko by było normalnie – mówił a z Jego oczu płynęły łzy.
Adrien go objął
-Przepraszam tato ale nie mogę Ci pomóc, Biedronka mówi, że jeżeli użyje się mocy absolutnej trzeba będzie za to zapłacić...
-Wiem... Już się z tym pogodziłem – powiedział
Przynajmniej będę udawał, że tak, dopóki nie spełnię swojego planu – pomyślał
-Będę z Tobą tato, obiecuje, że Cię nie zostawię – powiedział chłopak patrząc mężczyźnie w oczy
-Adrien, jesteś dorosły, za chwilę bierzesz ślub z Marinette, nie możesz się mną opiekować – westchnął
-Mogę, właśnie, że mogę, wprowadzimy się tutaj, żebyś nie był sam, Marinette to zrozumie. – uśmiechnął się do Ojca
Gabriel wtulił się i po prostu się rozpłakał, wyrzucając z siebie cały ból, który tłumił przez te wszystkie lata.
Później gdy już wrócili na górę, Adrien poszedł do swojej narzeczonej, porozmawiać o rzekomej przeprowadzce. Gabriel jednak miał inne plany, ale to później.
Położył się na łóżku zrezygnowany. Minęło tyle lat odkąd nie ma Emily. Adrien potrafił ułożyć sobie życie, radził sobie z tym wszystkim. A on...?
Zamknął oczy wspominając czasy gdy ukochana była z nimi.
Wszyscy byli tacy szczęśliwi... Ona sprowadzała taki promień szczęścia do ich życia.
Agreste od zawsze był chłodny i szorstki, odtrącał każdego kto się do Niego zbliżył... Lecz ona była wyjątkowa. Gdy tylko pierwszy raz się do Niego uśmiechnęła, poczuł jak lód w Jego sercu topnieje. Tylko ona potrafiła wywołać na Jego twarzy uśmiech, sprawić, ze czyli się na prawdę szczęśliwy i spełniony. Oddałby wszystkie pieniądze za to, by móc ją chociaż raz pocałować...przytulić...poczuć jej ciepło.
Westchnął i zamknął oczy
Już niedługo, będziemy razem ukochana – pomyślał i zasnął
Minęły trzy miesiące
Adrien z Marinette mieszkali w rezydencji Agrestów, byli świeżo po ślubie i starali się cieszyć chwilą. Gabrielowi przypominali Jego i Emily w czasach młodości... Starał się nie wchodzić im w drogę, zamykał się w gabinecie i pracował do późnych godzin. Prawie nie jadł, często ukradkiem popijał whisky w ciągu dnia. Później zasypiał pijany na fotelu naprzeciwko ich rodzinnego portretu. Tak mijały dzień za dniem, a Gabriel upewniał się w przekonaniu, że nic go tu nie trzyma.
Kolejnego dnia wstał i poszedł się odświeżyć. Przebrał się w czyste ubrania i po prostu, bez słowa wyszedł. Spacerował przez cały dzień myśląc.
Teraz albo nigdy pomyślał i poszedł na wierze Eiffla. Było już późno, mrok ogarnął miasto. Stał na szczycie i pierwszy raz od dawna się szczerze uśmiechał.
-Już za chwilę będziemy razem, ukochana – szepnął i skoczył w dół.
Adrien właśnie wrócił z ukochaną do domu.
-Tato! Tato! Jesteśmy i musimy Ci coś powiedzieć – zawołał wesoło Adrien
-Myślisz, że się ucieszy? – zapytała Marinette
-Jasne, że tak. On ma na prawdę dobre serce. – powiedział blondyn.
Wszedł do gabinetu ojca i od razu wiedział, że coś jest nie tak. Na biurku leżał list oraz pudełko z broszką motyla. Adrien zbladł.
-Nie... Nie zrobił tego... – szepnął i wziął kartkę trzęsącymi się dłońmi.
Synku
Jeżeli to czytasz, to pewnie już mnie wśród Was nie ma. Chciałem Cię przeprosić ponieważ nie jestem w stanie dłużej żyć bez niej.. Kocham Cię, chociaż nie zawsze Ci to odpowiednio okazywałem, i żałuję tego co robiłem jako Władca Ciem... Chociaż nie do końca, bo gdyby nie to, może byś przeoczył wielką miłość. Oddaje broszkę e ręce strażniczki, teraz Paryż będzie bezpieczny. Dbaj o nią i ciesz się każdą, nawet najmniejszą chwilą.
Proszę Cię nie smuć się i nie rozpaczaj, jestem teraz w lepszym miejscu w końcu z moja ukochaną. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz i wybaczysz.
Gabriel
Adrien czuł łzy napływające mu do oczu.
-Zrobił to – szeonal do Marinette
-Kochanie... – dziewczyna objęła ukochanego
-Ale przynajmniej jest szczęśliwy...
______________________
Adrien był dumny z Marinette.
-Jest przepiękny, idealny – powiedział do żony patrząc na ich pierwszego syna – Będzie Hugo? -zapytał z uśmiechem
-Nie... Gabriel – spojrzała mu w oczy
Adrien poczuł jak łzy wzruszenia napływają mu do oczu. Tata znowu będzie mógł być razem z nimi.
Dajcie koniecznie znać co myślicie ❤
Życzę Wam Miraculusowych świąt i dużo prezentów pod choinką 🥰🥰🥰
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro