Ucieczka (JyugoXReader)
#1 shot walentynkowy
Biegłam ile sił w nogach przez korytarze. A za mną biegło około 5-ciu strażników. Ha, jakie cioty! Nie mogą złapaci mnie (T/I), dziewczyny, a myślałam, że więzienie Nanba ma leprzych strużów. Znajdowałam się już w 20 budynku, niespodziewanie skręciłam w jedną alejkę przez co gubiąc 3-ech strażników. Przebiegłam z kilka metrów, aż prze demną nie pojawiła się ściana. Nie zdąrzyłam wychamować, przez co wpadłam na nie.
-Kto zamontował to coś???!!!!- krzyknełam gdy upadłam na twarde podłorze.
-Tu taj jest!!!- usłyszałam krzyk ze strony jednegi z strażników. Szybko podniosłam się z podłogi i znów szaleńczym biegiem ruszyłam w stronę niezablokowanych drzwi. Po drodzę spotykałam najrórzniejsze przeszkody, które były czasem śmieszne. Zatrzymałam się jak zobaczyłam przed sobą czerwoną strzałkę w lewo, a w prawo zieloną. Wziełam się na intuicję i skręciłam w prawo.
-Coś jest nie tak.- wymamotrałam do siebię jak zobaczyłam pusty korytarz. Popatrzyłam do okoła, tak jak myślałam, lasery. Poszukałam przy ścianach jakiegoś przycisku, wypuklenia, czego kolwie. Jest, dotknełam jednej z płytek, a ta odsuneła się i ukazała zamek z napisem "zablokowane". Po paru naciśnięciu cyfr napis zmienił się na "odblokowane".
-Nanba chyba schodzi na psy. Nawet przeczkolaki umiał by to rozszyfrować.- skomentowałam z niesmakiem. Przeciąknełam się i ruszyłam dalej. Miałam wrarzenie, że ten korytarz idzie ku górze, a może to moja wyobrazinia? Po około 5 minutach dotarłam do czarnchy, metalowy drzwi. Bezwachanie je otworzyłam. Zaskoczyłam się co jest za nimi, a mianowicie byłam na dachu, ale bardzieł zdziwiła mnie jakaś sylwetka przy barierce. Po cichu się do niej, a bardziej niego zbliżałam. Gdy byłam z 10 metrów od niego mogłam się lepiej przypatrzeć. Czarne włosy z przebłykami czerwieni z przednich kosmyków, miał na sobię zwykły więzienny kawtan w czarno białe pasy. Ale zaciekawiły mnie masywne kajdany na jego kończynach i szyji. Podeszłam jeszcze bliżej ale losn mnie nie lubi i kopnełam kawałek cegły, która pewnie odleciała od ściany. Czarno włosy w szybkim tempie odwócił się w moją stronę.
-Kim jesteś?- zapytał się. Jak stał do mnie przodem dopiero mogłam zobaczyć jego oczy. Ale nie takie zwyczajne, bo mieniły się wszystkimi kolorami. Gdy dotarło do mnie, że patrzę się na niego, szybko się otrząsnełam i speszona odwóciłam wzrok.
-(T/I), numer (T/Nr).- odpowiedziałam na jego wczeszniejsze pytanie.
-Co tu taj robisz?- strzyżował ręce na piersi i plecami oparł się o barierkę.
-Uciekam z więzienia. Nie widać?- też skrzyżowałam ręce i odpowiedziałam śmielej.
-Hahaha..., wyjście jest z drugiej strony.- powiedział jednocześnie tłumąc śmiech. Mi, aż ręce opadł on chyba żartuje???!!! -Uprzedzając twoje pytanie nie, nie zartuję.- pewnie wyglądałam jak jakaś idiotka, bo widziałam wielkie rozbawienie na jego twarzy. Nawet niezauwarzyłam jak się zbliżył, gdy się odcknełam był bardzo blisko, prawie że stykaliśmy się nosami. -Do twarzy ci w czerwonym.- uśmiechną się, a ja dopiero poczułam jak policzki mnie szczypią. Przez jego uwagę przybrałam jeszcze bardziej czerwony kolor. -Jestem Jyugo, znany także jako numer 15.- powiedział. Nie miałam odwagi odezwać się ani słówkiem tylko patrzyłam w te cudowne oczy. Otrząsnełam się jak poczółam jego wargi na moich, nie wiem dlaczegi ale oddałam pocałunek. -Zostań moją walentylką.- zakomendował, a ja stałam jak słup soli. On jedynie się zaśmiał i popędził do drzwi. -JESTEM W CELI 13, BUDYNEK 13!!!- krzykną zanim zamkną.
*Czyli miłość od pierwszego wejrzenia istnieje* pomyślałam, a później przypomniały mi się jego słowa "Zostań moją walentynką". Walnełam się w czoło ręką.
-Dziś są Walentynki!- krzyknełam.
Wiatam!
Jak tam mój pierwszy shot????
Bohaterka jest trochę podobna do mnie, bo ja zawsze zapominam o walentynkach xD
I piszę to o 4:40 \(;-;)/
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro