Pączek (LiangxReader)
-Liang!!!- krzyknełam na całą cele, jednocześnie przyciągając uwagę Upy i Qi. Usłyszałam jak czarno włosy z wielkim hukiem uderza o ziemie, gdy ciwyczył stanie na rękach.
-Co znowu?- zapytał z niesmakiem, masujac obolałe miejsca.
-Jak to "co znowu", dziś 23 lutego! Czwartek, tłusty czwartek!- krzyknełam na niego, a on popatrzył się na mnie jak na idiotkę.
-Takie święto chsześcijanskie.- dopowiedział znudzonym głosem Qi.
-Ha? Na czym ono polega?- zapytał Liang, gdy stał już na nogach.
-Po poierwsze, atejiści też to opchodzą. Po drugie to święto kończy karnawał i można obżerać się pączkami!- wytłumaczyłam mu. Liang zamyślił się, a ja czekałam aż coś powie.
-A co to pączek?- pewnie w tej chwili moje oczy wyglądały jak gby zaraz miał mi wypaść. Stanełam przed nim i chwyciałam go za ramiona.
-Jak nie możesz zanać tak dobrej słodyczy???!!!- zapytałam rozpaczliwie, potrząsając czarno włosym. Po około 2-3 minutach chwyciał mnie za nadgarstki i odczepił od siebie.
-Wiedz, że pochodzę z Azji, a dokładniej Japonii, a nie z Europy.- powiedział beznamiętnym głosem, patrząc w moje (kolor) oczy. Patrzyłam w jego ciemnoróżowe oczy aż nie usłyszałam otwierającej się cel. Przez drzwi wszedł Inori Hakkai jeden z obiekunów budynku 5-tego.
-Idzie ze mną Nr.02 i (t/nr).- zakomendowal, a my posłusznie za nim poszliśmy.
-Ne, ne Inori czy ta "wycieczka" jest na stołówke?- zapytałam.
-Tak.- odpowiedział z uśmiechem.
-I z tłustym czwartkiem!?- zapytałam podksetywana.
-Owszem.- powiedział spoglądając na mnie przez ramię. Skakałam przez resztę drogi jak głupia i cieszyłam się, że Liang spróbuje czegoś oprucz tych swoich bułeczek. Weszliśmy przez metalowe drzwi i zajeliśmy wolne miejsca. Po chwili kucharz przyniósł nam po jednym pączku. Ja jak wygniodniały wilk żuciałam się na słodycz. Czarno włosy podchodził do tego z dyntansem.
-Liang spróbuj, chyba, że chcesz żebym cię nakarmiła.- pomachałam mu palcem wskazującym w geście ostrzeżenia. On jedynie zrobił skwaszoną minę i wzioł jeden gryz. -I, i, i..- popendzałam go zniecierpliwiona.
-Może być.- odpowiedzial i dalej jadł.
-Tak!!!- kolejny raz w tym dniu krzyknełam. Popatrzyłam się po stołówce, podrapałam się zakłopotana po karku, jak zobaczyłam, że wszyscy się na mnie patrzą.
-(T/i)..., wiesz czego brakuje?- zabytał mnie czarno włosy. Ja spojrzałam się na niego z podnieśoną brwią. Dał mi znak ręką żeby się do niego zbliżyć. Liang delikatni się podniósł, a ja nim się zorientowałam to jego usta były na moich. -Bo ty miałaś brzoskwiniową.- wyszeptal mi do ust i wrócił na swoje miejsce. Miał rację teraz było idealnie bo on miał nadzienie czekoladowe.
Ohayo~
Zabijecie mnie, ja to wiem, shot po 6 dniach ;-;.
Ale byłam zajęta pisaniem innej książki.
Można powiedzieć, że to mały specjal z okazji tłustego czwartku. I mam pytanie czy ktoś też nie lubi pączków o.O?
Łączmy się!!! XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro