23. [Nataniel x OC] "Kryminalni partnerzy"
Dziewczyna siedziała ukochanemu na biodrach okrakiem, oddychając ciężko po orgazmie, który właśnie osiągnęła. Opierała się dłońmi o tors Nataniela, a on dyszał szybko i głośno zarazem. Uśmiechał się szeroko i trzymał dłonie na talii swojej kobiety.
- Jesteś niesamowita - szepnął z uznaniem, przyglądając się jej mokrej od potu twarzy. - Co Ty ze mną robisz, dziewczyno...
- To ja powinnam Cię o to zapytać - uśmiechnęła się. - Jak Ty to zrobiłeś, że zgodziłam się rzucić dla Ciebie studia, zamieszkać z Tobą i ukrywać się przed policją?
- Wiesz... - nachylił się do jej ucha i przygryzł jego płatek. - Mam tendencję i umiejętności wystarczające, żebyś tańczyła, jak Ci zagram - uśmiechnął się diabelsko, a Vanessa zagryzła dolną wargę.
Doskonale wiedziała, że Nataniel z ogromną łatwością potrafił przekonać ją do wielu rzeczy. Nigdy jednak nie pomyślała, że będzie w stanie zrezygnować dla tego faceta ze swoich marzeń. Odkąd była dzieckiem, marzyła o byciu prawnikiem. O dotarciu na sam szczyt, wspinaniu się po drabinie kariery zawodowej, aż jej nazwisko znałby cały kraj. A teraz, gdy ponownie zbliżyła się do tego mężczyzny, który w liceum był jej chłopakiem, ulegała mu całkowicie. Mimo że nigdy nie powiedział jej dosłownie "Rzuć dla mnie studia", czuła, że im obojgu było by łatwiej, gdyby to zrobiła. Tak też się stało.
Od paru już tygodni nie uczęszczała na uniwersytet. Rozalia, Alexy i Priya nie byli zadowoleni z tego powodu, zwłaszcza że nie podała przyczyny tej decyzji. Powiedziała tylko, że "zmieniła zdanie i ma inne plany". Nie wyznała, że jest ukochaną najbardziej znanego w mieście dealera narkotyków, rabusia i złodzieja zarazem. Nie miała także zamiaru przyznać się komukolwiek, że tak jest. Wiedziała, że gdyby tak zrobiła, każdy by próbował wybić jej z głowy pomysł o dalszym związku z Carello. Problem w tym... Że ona go pragnęła.
Spojrzała w piękne, miodowe oczy mężczyzny i pogłaskała jego chropowaty przez kilkudniowy zarost policzek.
- Jesteś pewien, że to wypali? - spytała niepewnie. - To już jutro...
- Kochanie - zaśmiał się gardłowo. - Rozśmieszasz mnie. Obserwuję ten bank już jakiś czas i doskonale wiem, co i jak musimy zrobić. Uwierz mi. Nie pozwolę, by coś poszło nie tak - pocałował czule jej usta. Było czuć, że po kolejnej z rzędu rundzie intensywnego seksu, zaczyna być zmęczony. - Połóż się, mała. Jutro wielki dzień.
Blondynka uśmiechnęła się lekko. Położyła się na boku, pozwalając, by członek ukochanego opuścił jej wnętrze, a wraz z nim jego sperma oraz jej soki. Postanowiła zmienić pościel następnego dnia. Teraz musieli się wyspać, bowiem następnego dnia czekało ich coś ważnego.
Ich pierwszy wspólny napad.
***
Z łatwością weszli do budynku banku. Było chłodno, więc to, że mieli na sobie grube kurtki, nie wzbudziło żadnych podejrzeń. Co mogło być dziwne, Vanessa miała zarzuconą na ramię torbę sportową. Nikt jednak nie zwrócił im uwagi.
Uśmiechnęli się do siebie, by następnie udać się w stronę toalet. Carello pocałował namiętnie usta ukochanej, by zmylić personel banku, a gdy tylko drzwi damskiej łazienki się zamknęły, sprawnie rozpięli suwaki kurtek. Pod materiałem znajdowały się kominiarki, rękawiczki oraz naładowane, prawdziwe pistolety.
- Gotowa? - spytał Nataniel, uśmiechając się lekko i patrząc na swoją partnerkę.
- Nie wiem... Serce mi wali... - powiedziała jedynie, na co blondyn położył dłoń na jej piersi.
- Spokojnie - szepnął. - Jestem przy Tobie, wszystko będzie dobrze. Nie pozwolę, żeby cokolwiek Ci się stało. Obiecuję - pocałował czule jej usta.
Dziewczyna związała włosy w koczka nieco powyżej karku, czując wyraźnie, że jej dłonie drżą ze stresu. Spojrzała na ukochanego, a ten posłał jej pocieszający uśmiech. Odwzajemniła to, po czym założyła na twarz kominiarkę. Wciąż nie wierzyła, że to się dzieje naprawdę. Że to, co zaraz się wydarzy, zwykle oglądała jedynie w serialach kryminalnych, a teraz sama miałaby dokonać czegoś takiego. Czy Nataniel także bał się przed swoim pierwszym napadem?
Założyła rękawiczki na swojej dłonie, po czym schowała zabezpieczony pistolet pod czarną bluzkę. Popatrzyła na blondyna, który po chwili także ukrył broń pod bluzą. Założyli kurtki z powrotem, Van zarzuciła torbę na ramię, a następnie ruszyli z powrotem, w stronę wyjścia z łazienki.
Wszedłszy do głównego pomieszczenia, ona odeszła nieco na bok, a on podszedł do kobiety siedzącej przy recepcji.
- Dzień dobry - powiedziała uprzejmie. - Jak mogłabym panu pomóc? - spytała.
- Jest taka jedna rzecz, którą chciałbym zgłosić... - powiedział z cwaniackim uśmiechem, by następnie wyjąć broń, błyskawicznie ją odbezpieczyć i wycelować w stronę kobiety. - To jest napad!
Vanessa, usłyszawszy to, zrzuciła torbę z ramienia i wyjęła swój pistolet, odbezpieczając go niemal równie szybko, co jej chłopak. Długo uczył ją szybkiego działania, aż w końcu osiągnęła praktycznie perfekcję.
Wycelowała broń w stronę ludzi, którzy zaczęli biec do głównego pomieszczenia. Nikt się nie poruszył. Nataniel natomiast podszedł do kobiety od tyłu, objął jej szyję ręką i podniósł gwałtownie, by następnie przytrzymać pistolet przy jej skroni.
- Blokuj drzwi, natychmiast! - warknął głośno, na co przerażona blondynka posłusznie kliknęła odpowiedni przycisk.
Zaciągnął kobietę na środek pokoju, po czym zbliżyli się ze sobą z ukochaną. Ich plecy się stykały, a oczy dokładnie badały całe pomieszczenie. Vanessa czuła, że jej serce wali coraz mocniej, jednak nie było jej z tym źle. Adrenalina, którą czuła w żyłach, powodowała u niej przyjemną ekscytację i taką ekstazę, jaką zwykle czuła tylko wtedy, gdy jej partner zaspokajał ich zwierzęce popędy.
A Nataniel? On już dawno był w swoim żywiole. Patrzył na wszystkich spod przymrużonych oczu, wciąż trzymając przy sobie przestraszoną pracownicę banku. Uwielbiam czuć dominację i być władczym. Oblizał seksownie usta, mimo że nikt tego nie widział, a następnie uśmiechnął się diabelsko.
- Jak tylko ktoś z Was się ruszy, ta dziewczyna będzie leżeć z rozwalonym łbem, rozumiemy się? - warknął.
- Was jest dwójka. Nas jest dziesiątka - usłyszał głos od jednego z mężczyzn.
- Morda! - krzyknął w stronę zakładników. - Chuj mnie to obchodzi. Jesteśmy bardziej przygotowani niż możecie sobie to wyobrazić. A teraz ruchy i dajcie nam całą kasę, jaka tu jest!
Vanessa zabrała torbę i ruszyła za jednym z mężczyzn, podczas gdy Nataniel został z pozostałymi zakładnikami. Dziewczyna szła spokojnie za szatynem, który kroczył w stronę skarbca. Była parę kroków za nim i celowała bronią prosto w jego plecy. Nie odzywali się. Zresztą, o czym mieliby ze sobą rozmawiać?
Mężczyzna podszedł do sejfu i przyłożył palec do czytnika, by następnie wpisać kod. Gdy otworzył wielkie, stalowe drzwi, oczom jego oraz blondynki ukazały się stosy banknotów o wartości dwustu euro. Jej oczy zaczęły się świecić. Nigdy w życiu nie widziała tak wielkiej ilości pieniędzy...
Podała torbę mężczyźnie i zmrużyła oczy.
- Pakuj - powiedziała jedynie.
Szatyn posłusznie złapał torbę i zaczął pakować kolejne banknoty, podczas gdy Nataniel pozwolił blondynce z recepcji podejść do reszty pracowników. Patrzył na każdego z nich uważnie, mając nadzieję, że jego kobieta da sobie radę sama z bardziej umięśnionym mężczyzną. Owszem, ćwiczył z nią, ale to co innego. Nie wiadomo, jaką tamten facet miał kondycję...
Nie docenił ukochanej, zdecydowanie nie. Gdy zabierała torbę zapakowaną pieniędzmi po brzegi, poczuła, jak ktoś zaczyna ją od tyłu podduszać. To zdecydowanie był mężczyzna, który chwilę wcześniej jej "pomagał" w pakowaniu banknotów. Zaczęła oddychać ciężej i otworzyła szeroko oczy. Złapała się mocno ręki mężczyzny, by po chwili z całych sił nacisnąć obcasem na jego stopę. Jego krzyk bólu zdecydowanie usłyszeli także pozostali. Nataniel uśmiechnął się pod nosem, a zakładnicy - przestraszyli.
Brązowooka warknęła głośno, podczas gdy mężczyzna od razu ją puścił. Wycelowała w niego pistolet.
- I na co Ci to było, pieprzony idioto? - krzyknęła niemal, by następnie strzelić w podłogę obok mężczyzny.
Zabrała torbę i wybiegła z sejfu, by następnie zamknąć sprawnie szatyna w środku. Wróciła do ukochanego i spojrzała na niego radośnie.
- Co z nim? - spytał Nataniel obojętnym, zimnym tonem.
- Jeszcze trochę pożyje - powiedziała. Blondyn wiedział, że nie zrobiła mu krzywdy. Od początku umawiali się, że nikomu z pracowników nie zrobią nic złego.
Spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się. Nataniel następnie skierował wzrok na dziesięcioro ludzi przed sobą.
- Powiem tak - zaczął z szerokim uśmiechem. - Zajebiście było nam Was napaść, ale pora się pożegnać. Do zobaczenia!
Wraz z ukochaną ponownie ruszył w stronę łazienki dla kobiet. Zabrali kurtki, a następnie sprawnie otworzyli okno i wyskoczyli przez nie. Szczęśliwie, było ono na parterze, więc nie zrobili sobie krzywdy. Schowali się w wąskiej uliczce, by następnie zdjąć kominiarki z głów. Popatrzyli na siebie, po czym wybuchnęli głośnym śmiechem. Blondyn przyciągnął ukochaną do siebie i pocałował namiętnie jej usta, przypierając ją do ściany. Uniósł jej udo i uśmiechnął się między pieszczotami, przygryzając jej dolną wargę.
- Kocham Cię, kobieto - szepnął, gdy wreszcie się od siebie odsunęli. - Jak się czujesz? - spytał
- Jakbym właśnie podbiła cały świat - powiedziała zgodnie z prawdą, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Ubierzmy się. W domu pogadamy - powiedział Nataniel, by następnie założyć swoją kurtkę, zabezpieczyć pistolet i schować go wraz z rękawiczkami i kominiarką pod ubrania.
Jego kobieta zrobiła to samo. Zarzucił torbę na ramię, a następnie udał się ze swoją dziewczyną do ich mieszkania. Tam, od razu rzucił torbę na ścianę w sypialni, a ukochaną położył na łóżku.
- Mała, jestem z Ciebie dumny - mruknął z uśmiechem. - Odwaliliśmy razem kawał dobrej roboty.
- To dzięki Tobie. Ty powiedziałeś mi, co powinnam robić - odpowiedziała, całując namiętnie jego usta.
***
Gdy po ciepłej kąpieli i gorącym seksie zwycięstwa leżeli na łóżku, dziewczyna wciąż się uśmiechała. Nie potrafiła pozbyć się myśli, że tego dnia doszło do jej pierwszego w życiu napadu. Pierwszego i pewnie nie ostatniego. Spodobało jej się to, ile adrenaliny to wszystko wnosi.
- Myślisz, że już o nas piszą? - spytała cicho, gdy Nat rysował palcem serduszka między jej łopatkami.
- Zawsze możemy to sprawdzić - mruknął i sięgnął po telefon. Uśmiechnął się szeroko, widząc pierwszy artykuł.
"Napad w Narodowym Banku Francji!"
Przysunął telefon do ukochanej, aby także ona mogła czytać kolejne słowa.
"Około godziny siedemnastej dzisiejszego dnia, para młodych ludzi wtargnęła do Narodowego Banku Francji. Zamaskowani, wyszli z damskiej łazienki oraz zaatakowali najpierw recepcjonistkę, a później innego pracownika. Jak wynika z relacji świadków, nikomu nie stała się krzywda, jednak oboje, a zwłaszcza mężczyzna, wyglądali na dobrze przeszkolonych i świadomych tego, co robią. Ukradli kilka milionów euro, a następnie uciekli przez okno w damskiej toalecie. Policja i prokuratura wciąż bada okoliczności zdarzenia oraz ogląda nagrania z monitoringu."
Vanessa zaśmiała się w duchu.
- Znajdą coś? - spytała.
- Absolutnie nic - uśmiechnął się Nataniel. - Nie ma tam kamer, które byłyby skierowane na twarze, a na zewnątrz również nie ma monitoringu. Jesteśmy czyści. Nie znajdą nas.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i znów usiadła na biodrach ukochanego.
- Co zrobisz z taką kasą? - spytała z lekkim uśmiechem na ustach.
- Najpierw spłacę kolejną część długu dla ludzi z szajki - ucałował jej czoło. - A reszta... Ulokuję ją w banku, żebyśmy mogli oboje wypłacać ją z mojego konta. No i oczywiście kupię większe mieszkanie - uśmiechnął się do niej. Jesteśmy kryminalnymi partnerami. Nie mogę się doczekać, aż ponownie obmyślimy jakiś plan.
- Ja bardziej. Kocham Cię najmocniej na świecie - uśmiechnęła się i pocałowała go namiętnie.
Z czasem zaczęła być niejako uzależniona od adrenaliny. Przez to, że wraz z Carello przeprowadzali kolejne napady, czuła się coraz bardziej zżyta z nim. Uwielbiała być blisko niego. Kochali się z wzajemnością. Czekali tylko na odpowiedni moment, aby się zaręczyć, wziąć ślub i zacząć kończyć swoją przestępczą karierę.
**********
Hejka kochani!
natalvsa i jak, podobało się?
Jak mi ktoś powie, że było do bani, będę zła. Jestem z tego rozdziału strasznie dumna i nie przyjmuję do wiadomości, że komuś się nie podobało 😜
Kolejny rozdział to Rayan x Reader, cz. II. Również będzie ciekawie, to jest pewne.
Pozdrawiam, wera9737.
Enjoy! =^.^=
PS: W mediach: Set It Off - "Partners In Crime"
("You'll never take us alive. We swore that death will do us part, they'll call our crimes a work of art")
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro