Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. [Larry x OC] "Przepraszam"

Jednorazówka na zamówienie @NIEMIECKI_PADALEC

**********

- Wstawaj! - krzyknęła Harumi, wskakując gwałtownie na łóżko Larry'ego i w ten sposób sukcesywnie go budząc.

Szatyn otworzył szeroko oczy, niemal wypluwając swoje wnętrzności na twarz białowłosej dziewczyny.

- Kurwa, laska, chcesz, żebym się na Ciebie zrzygał? - powiedział, opadając głową na poduszkę i zrzucając przyjaciółkę z łóżka.

- Nie. Chcę, żebyś nauczył mnie rysować - zielonooka dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.

- Boże - jęknął cierpienniczo chłopak. - I dlatego budzisz mnie o... - spojrzał na wiszący na ścianie naprzeciwko jego łóżka zegar. - O za piętnaście ósma. Dziewczyno, ja się o tej godzinie dopiero na drugi bok obracam.

- Mam to gdzieś - wzruszyła ramionami. Złapała Larry'ego za bark i potrząsnęła. - Wstawaj! - przeciągnęła obie samogłoski.

- Dobra, kuźwa, ale puszczaj mnie! - krzyknął chłopak, po czym zrzucił z siebie pościel i podniósł tyłek z łóżka.

Harumi patrzyła, jak Johnson podchodzi do krzesła, na które poprzedniego wieczoru rzucił swoje ciuchy. Głównie skupiała się na jego tyłku. W końcu która dziewczyna nie robi tego, gdy akurat obok przechodzi jej crush?

- Ja wiem, że mam zajebistą dupę, ale nie musisz się ślinić na jej widok - dopiero słysząc słowa chłopaka zdała sobie sprawę, że jest on już ubrany i, patrząc na nią przez ramię, widzi, gdzie dziewczyna kieruje swój wzrok.

- Ja się nie ślinię - fuknęła i skrzyżowała dłonie na przykładnym biuście, na który z kolei zaczął gapić się Larry.

Podszedł do niej i, ku zdziwieniu dziewczyny, złapał ją za prawą pierś przykrytą stanikiem oraz ciemną koszulką.

- Przyjemny - zaśmiał się Larry, gdy Harumi odepchnęła go od siebie.

- Zostaw moje cycki, zboczeńcu - warknęła cicho.

- Łaski bez - wywrócił oczami. - Po kim Ty masz taki charakter? Chodź, zacznijmy już lekcję.

Usiedli razem na łóżku. Każde z nich trzymało kartkę oraz podstawkę pod nią na kolanach, a w dłoniach ołówek. Dziewczyna tak naprawdę nie chciała nauczyć się rysować. Wymyśliła to na poczekaniu, aby móc spędzić trochę czasu sam na sam z Larrym. A nuż on także coś do niej poczuje.

Cóż, Johnson także czuł coś do swojej przyjaciółki. Wiedział o tym jednak tylko Sally, który obiecał, że nikomu o tym nie powie, a zwłaszcza Harumi. Zresztą, nie pałali oni do siebie zbytnią sympatią. Dziewczyna uwielbiała czarny humor i często śmiała się z protezy Sala. Udawał on, że go to bawi, ale tak naprawdę wręcz przeciwnie - bardzo go to bolało. Porozmawiał o tym z Larrym, który obiecał, że omówi to z przyjaciółką. Jednak nie nadeszła jeszcze odpowiednia chwila.

A może nadejdzie dziś? Czas pokaże.

Johnson namalował na swojej kartce miękkim ołówkiem kontur głowy, po czym spojrzał na przyjaciółkę, która próbowała powtórzyć jego ruchy. Gdy się jej to udało, spojrzał na niego zwycięsko.

- Ha! Wyszło mi! - uśmiechnęła się.

- Widzę - Larry wywrócił oczami rozbawiony. - Więc tak. Ciało dorosłego człowieka ma specyficzne proporcje. Na wysokość jest takie same, jak jego osiem głów ułożonych jedna na drugiej, a otwarta dłoń z rozłożonymi palcami jest tak duża, jak twarz. Dlatego musisz mniej więcej starać się zachować te wielkości. Musisz też pamiętać, że gdybyś poprowadziła oś symetrii wzdłuż dokładnego środka ciała, zobaczyłabyś, że obie połowy nie są identyczne. Nieco się od siebie różnią, ale różnice są tak minimalne, że na pierwszy rzut oka tego...

- Dobra, skończ już gadać - przerwała mu dziewczyna, znudzona teoretycznym wykładem. - Więcej działania, proszę Cię.

- Haru, to tak nie działa - westchnął ciężko. - Najpierw musisz poznać podstawowe informacje, dopiero potem możemy zacząć.

- Ale ja chcę już - warknęła cicho, patrząc przyjacielowi w oczy.

- Dobra. Ale jak Ci nie wyjdzie, nie wiń mnie. Ja chciałem być szczegółowy, wstrętny krasnalu - nazwał ją przezwiskiem, którego osobiście wręcz nienawidziła.

- Jak sobie życzysz, Lar-bear - odpłaciła mu się tym samym. Larry nie cierpiał przezwiska, które wymyśliła mu matka. Sal kiedyś usłyszał, jak Lisa tak go nazwała, rozpowiedział to wśród przyjaciół... I jakoś tak się utarło.

- To był cios poniżej pasa! - krzyknął, mrużąc oczy na dziewczynę.

- Cios poniżej pasa to zaraz będzie, jak nie skończysz gadać - powiedziała słodko dziewczyna, mimo że w jej oczach było widać irytację.

A więc resztę popołudnia spędzili na dogryzaniu sobie nawzajem oraz rysowaniu. Efekt był... Ciekawy. Rysunek Larry'ego przedstawiający Sala były perfekcyjny w każdym calu. Nawet włosy były pięknie wycieniowane oraz spięte w te dwa urocze kucyki. Natomiast dzieło Harumi przedstawiało szatyna palącego papierosa. Dłoń trzymająca kawałek bibułki wypełniony tytoniem nie wyszła zbyt dobrze - była bardziej okrągła niż ukazująca stawy w palcach. Długie włosy nie były tak ładnie wycieniowane i był bardziej kreskami niż ładnie roztartymi liniami. Ale było coś, co wyszło jej perfekcyjnie. Jego długi, szpiczasty nos.

Dziewczyna spojrzała na rysunek przyjaciela. Nieco się skrzywiła, jednak nie przez to, że wyszedł lepiej. Raczej dlatego, że to nie ją chłopak narysował, a tego niebieskiego kurdupla.

- Nie krzyw się, bo Ci tak zostanie, laska - zaśmiał się Larry, widząc minę dziewczyny. - Spoko, kiedyś na pewno też się nauczysz - tak właśnie odebrał jej kwaśny wyraz twarzy.

- Ta... - westchnęła. Musiała zagrać w tę grę, inaczej Johnson by się domyślił, że chodzi o coś kompletnie innego. - Szkoda tylko, że Twój rysunek można by wywiesić w galerii sztuki, a mój najwyżej pokazać dzieciom w przedszkolu.

Larry parsknął śmiechem... I pomyślał, że lepszego momentu na rozmowę z przyjaciółką nie znajdzie.

- Haru, jest coś, o czym chciałbym z Tobą pogadać - zaczął. - I to dotyczy Sala.

Dziewczyna spięła się nieco. O co może chodzić? Przecież nigdy go nie uderzyła ani nie zrobiła mu krzywdy. Czyżby chłopak poskarżył się Larry'emu, że ona go obraziła w jakiś sposób? A może Larry jest gejem? O Boże, i zakochał się w Salu? Nie, to niemożliwe, wiedziałaby o tym, no i widziałaby, że patrzą na siebie w ten szczególny sposób. To raczej nie to...

- No dobra... Co się dzieje? - spytała. Odłożyła kartkę na bok, a następnie usiadła po turecku, patrząc na przyjaciela.

Larry usiadł w tej samej pozycji, po czym westchnął cicho. Jak ma zacząć tę rozmowę? Nie miał pojęcia. Po chwili ciszy wreszcie zaczął mówić. Musi wreszcie to zrobić.

- Słuchaj... Jakiś czas temu rozmawiałem z Salem o życiu... I powiedział mi coś, o czym chciał, abym z Tobą pogadał. Tylko nie chciałbym, abyś przez to była na niego zła albo żebyś się potem na nim wyżywała. Nie o to chodzi. Chcę, żeby między nami wszystkimi było dobrze.

- Przestań owijać w bawełnę i powiedz mi wreszcie, o co Ci chodzi - dziewczyna wywróciła oczami.

- Jak chcesz - westchnął. - Sally powiedział mi, że bolą go Twoje żarty na temat jego protezy. Jakby, każdy lubi czarny humor. Ale, laska, on naprawdę nie ma pod spodem twarzy. Zatem żartowanie, że wygląda jak przybysz z innej planety lub że pewnie się chowa, bo nie lubi swojej twarzy.

- Ale to chyba nie było coś bardzo bolesnego... - powiedziała niepewnie. Tak, nie dogadywała się z Salem. Nie przepadała za nim, ponieważ spędzał z Larrym więcej czasu niż ona. Czuła się zazdrosna, i to bardzo.

- Może dla Ciebie nie - oczy Johnsona były pełne powagi. Było widać, że nie żartuje i że dla niego nie jest to śmieszne. - Ale dla niego tak. Jest bardzo wrażliwy na temat swojej twarzy. Mimo że czuje się pewien siebie, gdy ma protezę na sobie, nie lubi, gdy się z niego żartuje. A przynajmniej w ten sposób. Oczywiście, że się śmieje z wielu rzeczy. Każdy to lubi. Ale nie, kiedy śmieje się na temat jego wyglądu, protezy lub twarzy.

Harumi westchnęła cicho. Nie wiedziała, że Sal aż tak źle się czuje z tym, że ona z niego żartuje. Zawsze wydawał z siebie cichy śmiech, więc była pewna, że ma do siebie spory dystans. Najwidoczniej tak nie jest...

- Dobrze... - powiedziała. - Zaraz pójdę do niego i z nim porozmawiam. Co prawda za sobą zbytnio nie przepadamy, ale jest szansa, że mnie wpuści do domu - dziewczyna mieszkała w pokoju numer czterysta cztery, a więc na tym samym piętrze, co Sally.

- Na pewno wpuści. Travisowi pozwoliłby wejść do środka, a co dopiero Tobie - Larry wzruszył ramionami. - Ale wiesz... Cieszę się, że chcesz z nim pogadać, laska - uśmiechnął się, ukazując uroczą diastemę. - Cool, że się nie obraziłaś. Doceniam to.

***

Po parunastu minutach dziewczyna opuściła mieszkanie Larry'ego i pojechała na czwarte piętro, ażeby pójść do mieszkania Sala i porozmawiać z nim na temat wszystkich żartów skierowanych w jego stronę. Może uda jej się nawet z nim zaprzyjaźnić...

Zapukała delikatnie do drzwi i westchnęła. Naprawdę liczyła, że wszystko się uda.

Otworzył jej wysoki, niebieskowłosy mężczyzna. Ojciec Sala.

- Och, to Ty, Harumi - uśmiechnął się, widząc sąsiadkę. - Przyszłaś do Sally'ego?

- Tak. Mogę wejść? - spytała, na co Henry kiwnął głową.

Przepuścił dziewczynę w drzwiach. Białowłosa zdjęła buty, a następnie udała się do pokoju Sala. Gdy weszła do środka, zobaczyła młodszego Fishera, grającego na gitarze elektrycznej... Oraz nienoszącego protezy . Chłopak, myśląc, że jest to jego ojciec, spojrzał w stronę drzwi. Jednak widząc znajomą ze szkoły, krzyknął, sięgnął po maskę i założył ją szybko. Bał się, że dziewczyna znów zacznie z niego nieprzyjemnie żartować. Lecz ona jedynie uśmiechnęła się lekko i usiadła obok na łóżku.

- Wreszcie widzę Twoją twarz - powiedziała spokojnie, nie posyłając w jego stronę jakiegokolwiek niemiłego słowa.

- Po co tu przyszłaś? - spytał Sal. - Znów się ze mnie śmiać? Proszę bardzo, poużywaj sobie - powiedział. Domyślał się, co zaraz się stanie. Ale mylił się.

- Nie, nie o to chodzi. Widzisz, rozmawiałam z Larrym o tym, co mu powiedziałeś i... Przepraszam - szepnęła, widocznie skruszona. - Nie wiedziałam, że aż tak źle się czujesz ani że nie masz tutaj twarzy - delikatnie poklepała palcem policzek protezy. - Dopiero Larry mi o tym powiedział. Wiesz... Jeśli chcesz być na mnie zły, zrozumiem. Ale naprawdę żałuję...

Przez chwilę między nastolatkami była cisza. Harumi bała się pogorszyć sprawę, a Sal rozważał jej słowa. Naprawdę wyglądała, jakby żałowała swoich słów. A zatem...

Przysunął się bliżej i objął dziewczynę z czułością.

- Cieszę się, że to zrozumiałaś - uśmiechnął się. Co prawda nie dało się tego zobaczyć, ale zdradziło go zdrowe oko. - Nie chciałem nic mówić, bo masz trudny charakter i myślałem, że się zezłościsz.

- Że ja mam trudny charakter? W którym miejscu? - uniosła brwi i skrzyżowała ręce na piersiach. Wyglądała na zirytowaną.

- No właśnie w tym - Sally się zaśmiał, powodując tym samym ciche warknięcie Harumi. Jednak nie była zła. Jedynie delikatnie zdenerwowana. - A teraz przyznaj się. Podoba Ci się Larry?

Białowłosa zamarła. Aż tak to po niej widać? Zarumieniła się porządnie, patrząc na Sala.

- Noo... Może trochę... Nie no, dobra, porządnie. Tak, bujam się w Johnsonie - wywróciła oczami. - I co? Co w tym złego?

- A czy ja Ci bronię? - Sal podparł się rękoma z tyłu. W tej samej pozycji wcześniej ułożył się jej wybranek, przez co dziewczyna westchnęła. - Czemu mu po prostu nie powiesz? To Larry. Jedyna osoba, na jaką się wkurwia, to Travis - zaśmiał się.

- On robi Ci gorsze rzeczy niż zwykłe żarty. Powinieneś komuś o tym powiedzieć. Jak nie Larry'emu, to przynajmniej tej Twojej Ashley. Widać, że się w niej bujasz - Sally na te słowa się zarumienił.

- Nie przesadzaj. Nie robi tego często - powiedział. - Poza tym, nie gwałci mnie ani nic z tych rzeczy. I nie jestem jedyny, któremu dokucza.

- Tym bardziej powinieneś zareagować. Ale to Twoja decyzja - westchnęła. - Aha, jeszcze jedno. Nawet nie próbuj powiedzieć Johnsonowi, że mi się podoba. Rozumiemy się, Blue?

Blue to ksywka, którą dla Sala wymyślił właśnie Larry. Od tej pory cała paczka, oprócz Harumi, tak go nazywała. To był pierwszy raz, gdy zwróciła się do niego w ten sposób, jednak Sally się nie zdenerwował. Wręcz przeciwnie - zaśmiał się.

- Dobra, dobra, jak chcesz - odpowiedział i znów położył sobie gitarę elektryczną na kolanach. - I jak będziesz chciała wpaść pogadać, to wbijaj. Ja chętnie pomogę.

- Jasne - uśmiechnęła się. - Na razie.

- Trzymaj się, Haru.

***

Następnego dnia w szkole dzień mijał normalnie. Sal, Larry, Todd z Neilem, Ashley oraz Harumi spędzali razem praktycznie cały czas, gdy nie mieli rozdzielonych lekcji, a na lunchu ciągle się śmiali. Dzięki temu, że sprawa mortadeli dostarczanej przez panią Packerton się rozwiązała, kanapki były "nadziewane" zwykłą szynką ze sklepu. Jednak tylko ta szóstka znała prawdziwy powód.

Po drugim śniadaniu, Larry złapał Harumi za rękę i zaprowadził na tył szkoły. Stanęli razem pod drzewem, po czym szatyn chwycił dłonie przyjaciółki. Jej serce zabiło szybciej...

- Słuchaj, laska, chciałbym Ci coś powiedzieć. Po pierwsze, doceniam to, że pogadałaś z Salem o tym wszystkim. Cool, że relacje między nami wszystkim są normalne - uśmiechnął się, przez co po raz kolejny dało się widzieć jego diastemę. - A po drugie...

Puścił jej dłonie i objął jej twarz rękoma, po czym nachylił się w jej stronę i musnął wargami jej usta. Dziewczynę zamurowało i nie oddała pocałunku, przez co Larry się speszył.

- Sory, mała... Nie chciałem Cię wystraszyć, wolałem jedynie, żeby przynajmniej o tym wiedz...

Jednak białowłosa przerwała mu, znów łącząc ich usta w pocałunku. Tym razem był on pełen pasji oraz wszystkich uczuć, jakie względem siebie czuli. Ona zarzuciła mu ręce na szyję, a on chwycił ją za tyłek i nieco uniósł. Dziewczyna zacisnęła kolana na biodrach wyższego, a on złapał ją w pasie, żeby zapewnić jej asekurację.

Rosnący za szkołą dąb stał się świadkiem ich pierwszego pocałunku... Oraz niezbyt udanego początku striptizu. Bowiem Harumi wsunęła dłoń pod koszulkę chłopaka. Ten już miał ją zdjąć, kiedy nagle usłyszeli głośny pisk Phillipa. Spojrzeli w stronę drzwi, a chłopak natychmiast wbiegł z powrotem do szkoły. Para skierowała wzrok na siebie nawzajem... I wybuchnęła śmiechem.

- Czyli... Od teraz jesteśmy razem? - spytał Larry, poprawiając koszulkę.

- Najwidoczniej - uśmiechnęła się, stając normalnie i przytulając się do chłopaka. - Kocham Cię, Lar-bear.

- Ja Ciebie też, wkurzający krasnalu.

**********

Hejka kochani!

To ten... @NIEMIECKI_PADALEC jak podobał Ci się one-shot? Ja jestem z niego zadowolona, ale tu chodzi o Twoją opinię ^^

Oczywiście wciąż czekam na Wasze zamówienia. Póki co dostałam tylko tę jedną prośbę o jednorazówkę, co mnie nieco zniechęciło :/

Pozdrawiam, wera9737.

Enjoy! =^.^=

PS: W mediach: Nickelback - "Million Miles An Hour"

("Insanity is setting in, reality is getting thin. The universe just started slowing down. Yet suddenly we're travelling a million miles an hour")


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro