Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

vonnor i rolena

Robin

- W życiu bym nie pomyślała, że nadejdzie czas kiedy pójdę na podwójna randkę - przyznałam, patrząc jak Milena poprawia na mojej szyi czarną muszkę, która wpasowywała się idealnie w garniak, którego nie miałam. Bo szok, miałam na sobie różową sukienkę i do tego muchę na szyi. Elegancko? Elegancko.

- Kiedyś to bym nawet nie pomyślała, że na więcej niż jedną randkę z kimś pójdziesz - zaśmiała się rudowłosa, kładąc dłonie na moich ramionach i całując mnie czule w policzek.

- To w takim razie nie pomyślałabyś też, że mam żonę - odpowiedziałam, pokazując dumnie czarną obrączkę na swoim serdecznym palcu prawej dłoni - I co powiesz na to, Riggs?

Milena wybuchła śmiechem, sprawiając że moje serce mocniej zabiło, a na ustach pokazał się niechętnie mój własny uśmiech, do którego naprawdę nie byłam przyzwyczajona. No chyba, że przy Milenie. Wtedy nagle to była jakaś codzienność.

- Niewiarygodne, Robin wpakowała się w długoterminowy związek z zaangażowaniem? A gdzie to jej postanowienie z całowaniem nieznajomych na imprezach i zostaniem samotną prawniczką?

- Więc pojawiła się w moim życiu taka dziewczyna - zaczęłam wyjaśniać swojej żonie, która złapała mnie za łokieć, patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami - Zmieniła cały mój światopogląd i przez nią na przykład idę dzisiaj na randkę z takimi dwoma zjebami, z czego jeden z nich to mój ex. To dopiero coś niesamowitego, nie?

- Musisz naprawdę kochać tę dziewczynę, skoro dajesz się zabrać na takie spotkanie - przyznała Milena, kiedy znalazłyśmy się pod restauracją w której umówiliśmy się na podwójna randkę z Viktorem i Connorem. Tak dawno ich nie widziałam, to będzie miła odmiana.

- Kocham ją ponad życie - odpowiedziałam szczerze, otwierając drzwi do restauracji przed ukochaną. Dziewczyna weszła ze mną do środka. Pierwsze co zobaczyłam w eleganckiej restauracji to stolik przy którym siedział Viktor, rozmawiający na spokojnie z Connorem o czymś. Brunet trzymał w dłoniach kartę menu, co jakiś czas zakrywając nią swoje usta, aby szepnąć coś do swojego męża.

- Mam ochotę ich przestraszyć.

- Już myślałam, że jestem z taką chęcią jedyna - szepnęłam do rudowłosej, rozglądając się za miejscem z którego mogłybyśmy przestraszyć rozgadaną parkę - Zagadaj ich, pójdę na około.

- Tak jest szefowo - uśmiechnęła się do mnie okularnica, puszczając mój łokieć i odchodząc do stolika. Obrałam drogę na bardzo około, chowając się za ludźmi i stolikami. W trakcie zabrałam z lady tacę i serwetę dla kelnerów, a nawet udało mi się zapierdolić kawałek czarnego makaronu, który użyłam jako wąsy.

Białą serwetę przełożyłam przez ramię, a tacę położyłam na swojej prawej dłoni, zbliżając się okrężną drogą do stolika, przy którym Milena zagadywała Connora i Viktora. Moja partnerka w zbrodni, niesamowita w odwracaniu uwagi ludzi od tego co miałam zamiar zrobić.

Stanęłam po lewej stronie Connora, poprawiając makaronowy wąs i tacę w dłoni.

- Mogę przyjąć zamówienie? - zapytałam, zniżając swój głos w komiczny sposób. Chłopcy zwrócili wzrok na kartę menu, tylko Milena ledwo stała przy stoliku ze śmiechu.

- Jeszcze się zastanawiamy - mruknął Viktor, spoglądając na mnie. Niebieskowłosemu chwilę zajęło ogarnięcie kim jestem - Jezus Maria Robin.

- Co? Gdzie? - zapytał zdezorientowany Connor, rozglądając się bardziej przy drzwiach wejściowych. Viktor złapał bruneta za brodę i zmusił go do patrzenia w moją stronę. Uniosłem tacę i delikatnie dotknęłam nią czoła Klanfauda - Robin! Wystraszyłaś mnie, gdzieś ty była?

- Hodowałam wąsy, nie zrozumiecie bo jeszcze do takiego stopnia dorastania nie doszliście - zaśmiałam się, kładąc tacę I serwetę na stoliku obok nas. Razem z Mileną usiadłyśmy po jednej stronie stolika.

- Seksowne wąsy - skomentował Vik, starając się powstrzymać głupi uśmiech wchodzący na jego twarz.

- Sama zapuszczałam z pomocą mąki, wody i jajek. Przerażająco przyciągają kobiety, patrzcie jaką foczkę na nie wyrwałam - puściłam oczko w stronę Mileny, która wybuchła głośnym śmiechem.

- Czyli brak wąsa gwarantuje ci branie u hot boyów? - zapytał Connor, spoglądając to na mnie to na swoje męża - Hej mały, widziałeś mój niedobór włosów na górnej wardze?

- Mały to jest Twój chu-

- Ale nie w restauracji! - przerwała im Milena, na co Connor zaczął się śmiać - Powiedzcie lepiej co u was. Jak u Diane? Jak u was?

- Diane jak na razie zszokuje cię, ale je, śpi i płacze, jak na pięciomiesięczne dziecko przystało - uśmiechnął się pełen dumy Connor, kładąc na stole swoją dłoń - Ostatnio pokazała nam niesamowitą sztuczkę.

- Bobasy potrafią pokazywać sztuczki? - zdziwiłam się, patrząc jak Connor otwiera swoją dłoń i zdejmuje ją ze stołu, zostawiając na nim małe... Nie chwila, to było po prostu nic.

- Widzisz? - zapytał mężczyzna, powstrzymując śmiech - Przyglądałaś się czy coś zostawiłeś, a tu nic nie ma. Diane jest genialna, nabrałem się na to dziesięć razy pod rząd.

- To raczej nie jest powód do dumy Con - zaśmiał się Viktor, obrywając łokciem pomiędzy żebra.

- Też się na to nabrałeś - uparł się brunet, mierząc wzrokiem mężczyznę obok siebie - Ale wracając - spojrzał z powrotem na nas - U nas po staremu. Dom, dziecko, sklep, dziecko, dom, dziecko, dziecko, dziecko. Miło jest w końcu znaleźć wieczór dla siebie.

- Takie... Dość głupie pytanie - zaczęłam mówić, spoglądając na Milenę kątem oka - Ale dosyć ważne. Na temat dzieci, bo...

- Błagam powiedz, że chcecie też adoptować - trzymał kciuki Connor, patrząc to na mnie to na moją żonę.

- Myślimy nad invitro - powiedziała Milena, na co mężczyźni przed nami od razu skupili na niej wzrok - O nie, nie na mnie. Robin.

- Czekaj CO - krzyknęli oboje, otwierając szeroko oczy ze zdziwienia.

- Że ty?

- Robin?

- Kiedy?

- Co?

- Dlaczego?

- Pojebało cię?

- Od kiedy TY chcesz zajść w ciążę?

- Robin kiedy cię podmieniono?

Zasypali mnie pytaniami, a ja czułam jak moja twarz robi się gorąca ze wstydu. Dłoń Mileny znalazła się na mojej, z czułością głaszcząc mnie po niej kciukiem. To trochę pomagało.

- Jej mama naciska na genetycznie połączone z nią wnuki - wyjaśniła rudowłosa, ratując mnie od wyjaśniania czegoś... Tak strasznie głupiego - I Robin...

- Boję się, że jeśli adoptujemy to nie poczuję więzi z tym dzieckiem, dlatego chcę urodzić - palnęłam bez zastanowienia - I chciałam zapytać czy wychowywanie dziecka jest naprawdę tak trudne jak o tym się mówi i pisze, bo szczerze się tego boję.

- Nadszedł dzień kiedy Robin Riggs przyznała, że się czegoś boi - mruknął zszokowany Viktor, jednak po chwili uśmiechnął się ciepło - Wychowywanie dziecka to najcudowniejsze co mogło nas w życiu spotkać.

- Owszem, jest mało snu, dużo płaczu, ale ta świadomość że ten mały dzidziuś będzie nazywać cię swoim rodzicem, że tworzysz pierwsze zachowania tego małego człowieka i jak słyszysz jej śmiech... Wszystko nagle nabiera sensu, jakbyś się zakochiwała w kimś od nowa i cały wysiłek miał taki niesamowity sens - wyjaśniał Connor, szczerząc się rozmarzony.

- Plus zaczynają cię śmieszyć w trakcie odcinki Boba Budowniczego - dodał Viktor, otulając ręką w ramionach Connora.

- A sąsiedzi mają nagle humor, przez który płaczesz ze śmiechu, siedząc z córką na kolanach. Tak samo z Barbie. Nagle zaczyna gadać z sensem - kontynuował Connor, na co moje troski po części uciekły.

- Diane będzie was używać jako modeli, a ja jej w tym absolutnie pomogę - zażartowałam, otrzymując środkowy palec od Viktora - Specjalnie będę jej kupować lakiery i powiem jej, że to szminki.

- Żebym ja waszego dziecka nie nauczył czegoś - pogroził mi palcem Viktor.

- Jak pić przed osiemnastką? To dziecko będzie przed osiemnastką wiedzieć jak mieszać, aby się nie porzygać, zobaczysz - zapewniłam swojego ex, spekulując przyszłość swojego dziecka, które jeszcze nawet nie istnieje jako płód w moim brzuchu.

- A przy okazji dowie się jak być na przekór z prawem, ale jednocześnie nie trafić za kratki - zaśmiała się Milena, przyglądając mi ze skrywaną dumą w swoich zielonych oczach - Albo pierwsze słowa tego dziecka to będzie "studiuję prawo".

- Wtedy to dziecko będzie hitem internetu - skomentował Connor, a w tym czasie przyszedł autentyczny kelner, który zebrał nasze zamówienia.

Reszta wieczoru przeszła naprawdę przyjemnie. Rozmawialiśmy o dzieciach, o imionach dla naszego dziecka, o tym że mogłoby się przyjaźnić z Diane, potem jakimś cudem przeszliśmy na Ryana i Nicka.

- Dostaliśmy zaproszenie na ślub Ryana - zaczął mówić Viktor, zatapiając widelec w swoim ukrojonym kawałku steka - Ale trochę się zdziwiliśmy. Nie znam żadnego Ryana Froscha, a tym bardziej Nicolasa Coccinele. Skąd mieli nasz adres czy cokolwiek też pozostanie tajemnicą.

- Nie pierdol, Ryan cię zaprosił na ślub? - zdziwiłam się mocno, zakrywając usta dłonią - A więc dlatego pytał o twój adres. Boże, on naprawdę...

- Znasz go? - zapytał Connor, unosząc brew w pytaniu. No tak. Oni znają Ryana tylko pod nazwiskiem Versagen.

- To Ryan Versagen - wyjaśniłam, na co oboje spojrzeli na mnie w szoku - Po całej akcji z Kendallem zmienił nazwisko na Frosch, a teraz wychodzi za mąż z typem z Biedronki co wam opowiadałam kiedyś jak byliśmy młodsi.

- Ryan żyje? - zdziwił się Viktor, odstawiając na talerz widelec - Nic mu nie jest? Jak to przeżył? Kim jest ten typ z Biedronki?

- O stary - zaśmiałam się, wskazując widelcem na moich rozmówców - Nie uwierzysz jaka historia was ominęła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro