Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

hey there Ryan

Hey there Ryan
What it's like in your hometown Smołdzino?

Włączyłem laptopa, szukając ikonki discorda. Miałem na sobie luźne ubrania, ciepły koc, a w domu było ciemno. Wszędzie było już ciemno, za oknem zima, więc dni są o wiele krótsze. Nie znaczy to, że cokolwiek się zmieniło. Dalej pracuję w tym samym sklepie, dalej jestem z Ryanem.

Jaka jest wielka różnica?

Ryan jest na drugim krańcu polski, starając się odzyskać stare znajomości, starając się pogodzić do końca z brakiem rodziców w jego rodzinnym domu. Prosił, abym z nim nie jechał, bo potrzebuje zrobić to sam. Potrzebował sam dojść do kilku rzeczy, więc puściłem go.

I'm a thousand miles away

Na otworzonej aplikacji, wybrałem kontakt do swojego narzeczonego i otworzyłem z nim rozmowę. Patrząc jak na ekranie pojawia się ikonka z naszym zdjęciem i dźwięk łączenia się, przytuliłem kolana do siebie i otoczyłem się bardziej kocem. Na ekranie po chwili pojawiła się najcudowniejsza buźka jaką mogły ujrzeć moje oczy. Czarne włosy opadające na prawe oko w tej chwili spięte były trzema różowymi spinkami, a nawet uczesane w niewygodny i nie za piękny kucyk. Chłopak miał pomalowaną szminką twarz i niebieskie cienie na powiekach, wydawał się z początku być na granicy cierpliwości, ale nie minęły dwie minuty od połączenia, a jego twarz zapełniła się radosnym uśmiechem.

But, boy, tonight you look so pretty
Yes, you do

- Okazuje się, że Connor i Viktor mają córkę - zaczął mówić Ryan, siegając po coś za kamerą i siadając z powrotem na miejscu z lusterkiem i mokrą chusteczką - Uznała, że na rozmowę z tobą muszę dobrze wyglądać.

- Postarała się - zaśmiałem się, patrząc jak mój emos zmywa makijaż z twarzy - Wie co dobre, niebieski ci pasuje.

Ryan spojrzał na mnie z niedowierzaniem unosząc jedną brew i pokazał mi środkowy palec, wracając szybko do pozbywania się masakry na twarzy. Niesamowite, że tyle lat razem, a ja dalej nie mogę się na niego napatrzeć nawet przy takich zwykłych czynnościach.

- Ja wiem, że jestem atrakcyjny Nick, ale gapisz się jakbyś anioła co najmniej zobaczył.

- Bo widzę i zastanawiam się dlaczego w ciele anioła siedzi szatan - odpowiedziałem z łatwością, słuchając jak przez głośnik laptopa rozbrzmiewa słodki chichot Ryana. Ten chichot po którym myślisz sobie, że jeśli spadająca gwiazda mogła mieć piękny dźwięk, miałaby ona przypisany chichot Ryana Froscha. Mojego narzeczonego.

Time square can't shine as bright as you
I swear, it's true

- To jest bardzo poważna rozkmina - kontynuowałem, zbliżając się do laptopa - Skoro już masz się za kogoś przebierać to nie wiem, nie za swojego rywala? Chyba już się zresztą o tym przekonałeś, po pomyleniu mundurka do pracy.

- Nie przypominaj mi nawet - śmiał się pod nosem mężczyzna po drugiej stronie ekranu - Nie wierzę, że tego nie zauważyłem.

- Nie wierzyłem, że usłyszę aż z Biedronki jak Linda się śmieje z ciebie. A tu proszę, sprawiłeś że nawet to się udało - uśmiechnąłem się rozmarzony, patrząc w o wiele lepszym humorze na moją miłość.

Hey there, Ryan
Don't you worry about the distance
I'm right there if you get lonely

- Dobra tam, też najlepszy nie byłeś jak wracaliśmy - uśmiechnął się głupio do mnie Ryan, pozbywając się brudnej chusteczki. Część makijażu była rozmazana, części się już pozbył, ale dalej wyglądał komicznie z cudną fryzurą. Nawet się nie powstrzymywałem  od śmiechu - Jeśli nasze dzieci będą używać mnie za modela, to uwierz, że ciebie też w to wciągnę.

- Dzieci? - zapytałem, uspokajając się w jednej chwili, aby spojrzeć na ekran gdzie mój narzeczony sięgał po drugą chusteczkę - A co z twoim "jeśli wylecimy w kosmos"?

Give this song another listen
Close your eyes
Listen to my voice, it's my disguise
I'm by your side

- Widziałem jak kupujesz bilety na spektakl "w kosmos" - spojrzał na mnie Ryan, uśmiechając się z pewnością siebie. Wrócił wzrokiem do lusterka, aby zmyć resztę masakry - Więc można powiedzieć, że lecimy w kosmos, a coś jednak obiecałem.

- Czekaj - zamrugałem kilka razy, zbliżając się do laptopa - Czy ty chcesz mi powiedzieć...

oh it's what you do to me

- Że...

oh it's what you do to me

- Będziemy rodzicami? - zapytałem z niedowierzaniem, patrząc na chłopaka, który po drugiej stronie ekranu delikatnie się uśmiechnął. Jego granatowe oczy skupiły się na mnie, a moje serce szybciej zabiło.

oh it's what you do to me

- Tak - powiedział ciszej Ryan, odwracając wzrok z powrotem na lusterko.

oh it's what you do to me
What you do to me

- Chcę powiedzieć, że chcę abyśmy byli rodzicami - wyznał, a ja słyszałem swoje własne serce, czułem jak na twarz włazi mi szeroki uśmiech, jak głowa wypełnia się scenariuszami, które niedługo mogą stać się prawdziwe.

- Boże Ryan, kocham cię! - palnąłem w jego stronę, nie mogąc usiedzieć ze szczęścia - Będziemy rodzicami!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro