Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

bratnie dusze

Ryan

Od zawsze wiadomo, że bratnie dusze istnieją, że jesteś połączony czerwoną nicią z osobą, która jest Ci przeznaczona, że jeśli się z nią spotkasz to występuje pomiędzy wami więź, której nie da się opisać i każdy rodzaj ma inne możliwości.

Niektóre nici wyglądały jak tatuaż na palcu czy nadgarstku, niektóre były autentycznymi nićmi, przez które dało się przejść. Kiedy odnajdywałeś bratnią duszę, twoja nić zaczynała pięknie błyszczeć, podobno czułeś się wtedy spełniony, przeszczęśliwy.

A co z tymi, których bratnia dusza umiera?

Takich nić zostaje przerwana, staje się wyblakła, czujesz że zabrano ci coś czego nigdy nie miałeś. Chyba, że poznałeś swoją bratnią duszę. Wtedy najczęściej umierasz razem z nią, bo ból rozłąki jest nie do przeżycia.

Patrzyłem na swoją dłoń. Swoją małą dłoń z pomalowanymi na czarny i różowy kolor paznokciami, na moją dłoń na której nici nie było. Ani na lewej, ani na prawej. Po prostu jej nie było, od kiedy pamiętam.

Lekarze byli przekonani, że ta nić u mnie jest, ale niewidzialna, co najwyraźniej było niespotykanym przypadkiem. Moi rodzice starali się mnie przekonywać, że to nic takiego, że moja bratnia dusza musi być najwyraźniej bardzo specjalna.

To nie tak, że całe moje życie skupiało się na braku nici. Owszem, byłoby łatwiej z wiedzą, że na pewno ta bratnia dusza jest, ale nie mogę narzekać na coś co po prostu dla mnie nie istnieje, prawda?

Więc nie, nie przejmowałem się. Jak byłem mały? Może trochę, wtedy byłem w stanie nawet sobie dorysować markerem linię na małym palcu u dłoni, aby dzieci się ze mnie nie śmiały.

Zacisnąłem dłonie, patrząc na otwarty podręcznik od chemii na podłodze. Leżałem na łóżku, starając się zrozumieć cokolwiek z napisanych tam archaicznym językiem słów o czymś czego i tak nigdy nie ogarnę. Mmm tak, tak, hybrydyzacja, mhmmm totalnie ogarniam co to bromowanie i chlorowanie.

- Ryanek? - zapytała mama, wchodząc do mojego pokoju po zapukaniu - Jesteś gotowy? Zaraz wychodzimy.

- Już mamo - powiedziałem, łapiąc za podręcznik i wstając szybko z łóżka. Poprawiłem swoje ubrania i wziąłem torbę z przypinkami, aby włożyć w nią podręcznik, zeszyt i długopis, który na pewno pisze.

Kiedy tylko się ogarnąłem, pojechaliśmy na osiedle blokowisk, gdzie w jednym z mieszkań miałem mieć korepetycje z chemii ze studentem starszym ode mnie o niecałe dwa lata. A przynajmniej podobno. Modlę się, aby nie był pedofilem.

Stanąłem z mamą przed drzwiami, jej dłonie poprawiały moją koszulkę, jakbym miał co najmniej pięć lat, a na jej nadgarstku błyszczała na śliczny czerwony kolor nić bratnich dusz, którą dzieliła z tatą. Spojrzałem w jej brązowe oczy i uśmiech z dołeczkiem tylko po jednej stronie.

- Dasz sobie radę?

- Mamo, mam już osiemnaście lat, dam radę - zapewniłem mamę, uśmiechając się do niej na co ta kiwnęła głową i zapukała do drzwi. Poczochrała moje włosy, prostując się przodem do... Mężczyzny, który stanął we framudze drzwi.

Otworzyłem szerzej oczy na widok mężczyzny.

Czułem jak serce mi szybciej bije.

Jak barwy wokoło zyskują... barw.

Jak cały świat staje się dziwnie piękniejszy.

Bo stoi przede mną wysoki, rudowłosy okularnik, który jest podejrzanie bardzo przystojny. Przyglądałem się mu dłuższą chwilę, nie słyszałem co mówiła moja mama, byłem absolutnie skupiony na błękitnych oczach, które tętniły życiem i pragnąłem aby spojrzały na mnie.

- Zobaczymy się za dwie godziny Ryan - powiedziała mama, odchodząc z mojego boku i zostawiając mnie sam na sam z dwudziestolatkiem.

No tak, świetny moment aby ktoś Ci się aż tak mocno spodobał, prawda?

- Ryan, prawda? Jestem Nick, wejdź do środka - powiedział rudowłosy, sprawiając wrażenie równie zmieszanego i oczarowanego co ja, tylko że skubaniec był lepszy w ukrywaniu tego.

Wszedłem posłusznie do mieszkania mężczyzny, drzwi się za mną zamknęły, a moje myśli szalały. W głowie praktycznie krzyczałem "niech mnie chociaż raz dotknie!" "Niech spojrzy jeszcze raz na mnie!" "Niech patrzy na mnie i tylko na mnie!" "Błagam, niech powie jeszcze raz moje imię!".

Z trudnością przełknąłem ślinę, zdejmując buty i idąc za mężczyzna do pokoju przeznaczonego do korepetycji. Z plecaka wyjąłem podręcznik, zeszyt i długopis, kładąc schludnie na przygotowanym biurku.

Nick przyglądał się mi z uwagą, widocznie samemu starając się dojść do czegoś w swojej głowie. O stary, nawet nie wiesz jak ja próbuje coś w swojej głowie ułożyć, ale przy tobie się tego nie da, bo zamiast skupić się na tym, że muszę nauczyć się chemii, myślę o tym jak piękne masz oczy i jak miękkie muszą być w dotyku twoje włosy.

Stop.

- Dobra, powiedz mi jaki masz temat i spróbuję ci go wyjaśnić - zaproponował w końcu mężczyzna, siadając ze mną przy biurku. Nasze łokcie były bardzo blisko siebie, naprawdę brakowało jedynie milimetrów, abyśmy się dotknęli. Brzmię jak psychopata, dlaczego tak strasznie zależy mi na tym, aby mnie dotknął? Dlaczego jego spojrzenie sprawia, że czuję jakby serce mi się roztapiało? Co się ze mną dzieje?

- Więc mam do ogarnięcia cały dział i coś trochę próbowałem zrozumieć sam, ale nic z tego nie robi sensu - wyjaśniłem, otwierając podręcznik na zaznaczonej zieloną karteczką z żabką stronie. Okularnik uśmiechnął się na jej widok, a moje serce zrobiło na taki widok siedem salt w obie strony.

- Dobra, zacznijmy więc od początku - powiedział, podsuwając się do mnie i wskazując palcem na dane linijki tekstu, wyjaśniał mi wszystko. Wszystko nabierało jakiegoś głębszego sensu, kiedy Nick o tym mówił. Wszystko stawało się tak pięknie jasne z każdym słowem jakie kierował w moją stronę.

Zadawałem pytania, odpowiadał na nie, wyjaśniał mi każde słowo, każdy przykład, a nasze ciała instynktownie się do siebie zbliżały.

Robiłem pierwsze zadanie sam.

Nick przyglądał się mi, opierając głowę o swoją dłoń. Nasze dłonie leżały blisko siebie, ile milimetry od siebie? Starałem się skupić na pisaniu, ale Boże jego dłoń jest tak blisko, przechodzi z niej na moją takie przyjemne ciepło, taki uzależniający prąd, coś co sprawia, że chcę aby nasze dłonie się dotknęły, chociaż przez sekundę.

Korepetytor bardzo delikatnie musnął swoim palcem o mój, splatając je w bardzo delikatny i niepewny sposób o siebie. Moje serce podskoczyło do gardła, cały świat przysięgam zrobił się bardziej kolorowy, bardziej spełniony, wokół naszych splecionych palców błyszczało coś na złoto...

Oboje spojrzeliśmy na nasze dłonie, na przyjemne ciepło jakie stawało się materialną nicią, na to jak idealnie do siebie pasowały nasze splecione palce. Jestem prawie pewien, że pokój wypełnił się nieopisanym uczuciem, a nasze myśli połączyły się silniejszą nicią niż ta, która łączyła nasze małe palce.

Czułem jak szybko i mocno bije moje serce. Jak moje myśli zapełniają się wcześniej nie spotykanymi myślami w niższym, przyjemniejszym głosie, jak moje ciało otaczają tysiące emocji, które nie były przedtem moje.

*Ocholeraznalazłembratniaduszę! Ja posiadam bratnią duszę? On jest moją bratnią duszą?* **[szok][niedowierzanie][radość]**

Zamrugałem kilka razy, patrząc w końcu na rudowłosego, którego byłem prawie pewien, że słyszałem myśli w tej dosłownie chwili.

- Ty... - zacząłem mówić, chociaż trudno mi było ubrać to w słowa. Czy w ogóle dało się ubrać teraz cokolwiek w słowa? Znalazłem swoją bratnią duszę i słyszę jego myśli, matko jedyna, ale faza.

Nick uśmiechnął się do mnie, czułem się jak w niebie czując i widząc jego uśmiech, czując jego szczęście, chemia poszła dawno w niepamięć, moje myśli wypełniały się niesamowitą ilością mojej bratniej duszy, która czułem jakbym znał przez całe swoje życie.

- Chyba tak - odpowiedział student, przyglądając się mi swoimi pięknymi błękitnymi oczami - Nie spodziewałem się, że... Że w ogóle..?

- Bo ta nić nie istniała!

- Dokładnie! Nigdy jej nie było, dlaczego teraz się pojawiła?

- I dlaczego jest złota, a nie czerwona? - zadawaliśmy sobie nawzajem pytania, nie zyskując żadnych odpowiedzi. Byliśmy oboje w ciężkim szoku, trudno było powiedzieć co czuliśmy, co się działo, przez chwilę zapomniałem gdzie jesteśmy. Nasze dłonie splecione były dalej ze sobą małymi palcami, z jakiegoś powodu z Nickiem rozmawiało mi się tak... Dobrze. Tak jakby wiedział od razu co chcę powiedzieć, już pomijając tę komunikację myślami, przez którą o wiele łatwiej się rozmawiało. Nick rozumiał? To było naprawdę dziwne.

Ta cała sytuacja jest naprawdę dziwna...

Nick jest naprawdę dziwny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro