Marcin x Jarek
ten ship jeszcze nie ma nazwy, jeśli masz jakiś pomysł - pisz w komentarzach/na priv
POV Marcin
Jarek nie zjawił się dziś w szkole-pomyślałem. Pewnie jest chory. Zajrzę do niego po szkole- uspokoiłem się w myślach i wróciłem do lekcji.
Time skip po szkole
No jaa! Babka od matmy znowu zadała na weekend trzy strony zadań-Jęknąłem w myślach. W drodze do Jarka, zastanawiałem się co mu jest. Na pewno ma żółtaczkę-podpowiadał mi umysł-Nie, spokojnie, pewnie to tylko przeziębienie-próbowałem się uspokoić. A co jeśli ma zapalenie płuc?-myśli ciągle uciekały w swoją stronę. To tylko grypa-próbowałem się nie martwić... -Może ma różyczkę?-...ale to nie bardzo mi wychodziło. Przystanąłem, zamknąłem oczy i wziąłem dwa głębokie wdechy dla uspokojenia. Otworzyłem oczy i uświadomiłem sobie, że stoję pod domem Jarka. Podszedłem do drzwi. Chwilę wahałem się czy zapukać, czy uciec z tamtąd i udawać, że mnie tam nie było, ale finalnie zdecydowałem się, na tę pierwszą wersję. Otworzyła mi jego mama. Poinformowała mnie, o tym, że Jarek ma grypę i spytała, czy to do niego przyszedłem. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że tak, owszem, przychodzę do niego, ponieważ nie było go w szkole i trochę się martwiłem. Wpuściła mnie do środka i powiedziała gdzie powinien być jej syn. Podziękowałem i wspiąłem się po schodach. Trochę się pogubiłem, ale w końcu udało mi się trafić we wskazane miejsce. Zapukałem do drzwi jego pokoju, ale odpowiedziała mi tylko cisza. Zapukałem ponownie i nadal nic. Uprzedziłem, że wchodzę, otworzyłem drzwi i moim oczom ukazał się najpiękniejszy, najsłodszy widok, jaki w życiu widziałem. Otóż Jarek spał sobie spokojnie, rozwalony na całe łóżko, przykryty kołdrą tylko od pasa w dół, w dodatku bez koszulki. Momentalnie poczułem rumieńce na twarzy i krew spływającą z nosa. O nie, nie, NIeNiE, NIE! Stop! Anuluj! Cofnij! Gdzie tu jest ctrl+z?! Nie wiedziałem za bardzo, co z tym wszystkim zrobić, więc po prostu stałem w drzwiach jak debil, czerwony jak burak na całej twarzy (nie licząc krwi z nosa, która już zaczęła kapać na koszulkę). Cyknąłem szybko fotkę (sam nie wiem po co) i szybko ewakuowałem się z miejsca zdarzenia. Wybiegając z jego domu, rzuciłem tylko szybkie, nie do końca wyraźne "do widzenia" jego mamie.
siema kitełki. Mam nadzieję, że się podobało. Piszcie swoje opinie w komentarzach. Bayo ^-^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro