Minaho x Manabe (lemon)
Dla....
Mówiłam, że z galaxy nie przyjmuje bo nie oglądałam i nie zamierzam oglądać.... Ale okej zrobię wyjątek. Mam nadzieję, że będzie okej. Kierowałam się stroną wiki bo nawet nie wiedziałam kto to jest Minaho lub Manabe XD
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Minaho leżał na łóżku w swoim pokoju i rozmyślał nad nową strategią. Nie musiał tego robić, nie został o to poproszony, ale chciał coś ciekawego wymyślić i pokazać innym, że się do czegoś nadaje. Ostatnio nie szło mu na treningach, dawał sobie odebrać piłkę, wpadał na kolegów z drużyny, Tsurugi się ciągle na niego darł, w sumie nic dziwnego. Działo się z nim coś dziwnego co nie uszło uwadze Manabe. Chłopak dobrze znał Kazuto gdyż razem rozwiązywali zagadkę Hayato, postanowił z nim pogadać i dowiedzieć się co go dręczy. Był za mądry, by uznać, że jego kolega po prostu jest do niczego.
Stanął pod drzwiami jego pokoju i delikatnie zapukał w drzwi, które od razu się otworzyły. Pomarańczowowłosy bez pytania po co przyszedł, wpuścił Manabe do środka.
- Spałeś? Obudziłem cię? - spytał okularnik
- Nie, czemu pytasz?
- Wyglądasz na zmęczonego.... - usiadł na łóżku - Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać...
- Okej - usiadł obok niego- Słucham
- Czy coś cię dręczy? Ostatnio się dziwnie zachowujesz, w sensie na treningach ci nie idzie, ale tylko dlatego, że jesteś rozkojarzony - położył mu rękę na ramieniu - Jeśli coś się dzieje to możesz mi powiedzieć, możesz mi zaufać.
Minaho od razu się zaczerwienił na ten gest, na szczęście czarnooki niczego nie zauważył. Ma racje, coś, a raczej ktoś go rozprasza. Tak na prawdę od dłuższego czasu się podkochiwał się w nim, ale wstyd mu było się do tego przyznać, bał się odtrącenia z jego strony. I co teraz ma zrobić? Wyjawić prawdę, czy lepiej może skłamać i powiedzieć, że wszystko jest okej. Manabe raczej w to nie uwierzy, przecież dobrze widzi, że coś jest nie tak.
- Minaho, słuchasz mnie?
- Co? E, tak, tak...
- No chyba nie bardzo... Znów się zamyśliłeś, więc jak będzie? Powiesz mi?
- No bo.... Ja się zakochałem...- Jednak zdecydował się powiedzieć prawdę przyjacielowi. Spuścił głowę i popatrzył na podłogę
Dla Manabe było już wszystko jasne, doskonale wiedział co miłość robi z ludźmi i wcale już go nie dziwiło jego zachowanie. Uśmiechnął się i przybliżył się do niego wywołując przy tym jeszcze większe rumieńce na twarzy zielonookiego.
- Kto to jest? Powiesz mi coś więcej?
- Nie....
- No proszę! Chce ci tylko pomóc - szturchnął go delikatnie - Jak powiesz to od razu ci ulży
Minaho spojrzał mu w oczy i bez zastanowienia się na niego rzucił przygniatając go do łóżka swoim ciałem. Manabe wystraszył się i zaczął się wić pod nim, chciał go z siebie zrzucić, lecz było to na marne, pomarańczowowłosy był od niego silniejszy.
- Co ty wyprawiasz?!
Nagle napastnik złączył ich usta w długim i namiętnym pocałunku. Teraz to czarnooki naprawdę był zszokowany , przestał się rzucać i pozwolił mu kontynuować. Minaho wsunął rękę pod jego bluzę i jeździł nią po jego brzuchu, Manabe wzdrygnął się na ten dotyk. Pomarańczowo włosy podniósł się, zrobił to także jego ukochany. Siedzieli przez chwilę w ciszy, zielonooki był pewien, że go znienawidzi, przecież to co zrobił było straszne. Na pewno zaraz go uderzy w twarz, powie kilka bolesnych słów, wyjdzie i już nigdy się do niego nie odezwie. Jednak nic z tych rzeczy. Tym razem to Manabe go pocałował, Minaho odwzajemnił i pogłębił pocałunek.
Nawet nie zauważyli kiedy byli już całkiem nadzy. Minaho znów położył się na nim i zaczął pieścić jego gładką skórę, a Manabe odwzajemniał się mu cichymi jęknięciami. Pomarańczowowłosy był już całkiem na dole, złapał za jego człona i zaczął go drażnić językiem, oczywiście uke na to zareagował i jęknął głośniej co go ucieszyło. Robił na nim kułeczka językiem, po czym wziął go do buzi i zaczął ssać. Manabe zasłonił usta ręką by swoimi jękami jeszcze bardziej go nie podniecać, ale mu to nie wyszło, Minaho, aż kipiał z podniecenia i bawił się jego członiem tak długo do póki ten nie doszedł. Ucieszony Minaho od razu bez wahania w niego wszedł, jego ukochany, az jęknął z bólu przeszywającego jego ciało z dołu do góry.
Na początku ruszał się powoli, by ten się przyzwyczaił. Gdy widział już na jego twarzy wyraz przyjemności zaczął stopniowo przyśpieszać. Z każdym pchnięciem Manabe jęczał coraz głośniej i głośniej. Przyciągnął Minaho do siebie i pocałował. Zielonooki przyśpieszył jeszcze bardziej,a jego kochanek jęczał mu w ustach.
W końcu Minaho doszedł z krzykiem, który rozniósł się po pokoju. Wyszedł z niego i położył się ono wyczerpany. Manabe wtulił się w niego i ta oboje zasnęli.
Następnego dnia wyrwało ich ze snu pikanie do drzwi, szybo się ubrali i ogarnęli, żeby nit się nie dowiedział co tu zaszło. Zielonooki otworzył drzwi i ukazał się mu uśmiechnięty Tsurugi.
- O, hej...
- Hej, Minaho.
- Coś się stało?
- Tak
- Co?
Bawiliście się bez ze mnie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro