"Wysokie regały" Kagami x Reader
"Cholera jasna czemu oni zawsze chcą czegoś ode mnie? No ja rozumiem, że jestem starsza i w ogóle no ale... kurwa no! Ona wcale nie ma 4 latek! 12 lat to chyba dobry wiek na wypuszczenie jej samej po zakupy..." - przechodziłaś już obok kolejnego regału w sklepie, a w myślach wyzywałaś swoich rodziców za to, że już czwarty raz wysłali cię dzisiaj po coś do sklepu. Nagle, na najwyższej z półek, zauważyłaś swój cel - groszek w puszce. Rozejrzałaś się po sklepie. "Dobra, na trzy... Raz, dwa... TRZY!" - podskakiwałaś, próbowałaś wdrapać się na półkę, szukałaś jakichkolwiek sposobów, aby ściągnąć puszkę, ale nie mogłaś dosięgnąć tego cholernego groszku. Stanęłaś w końcu w miejscu i próbowałaś zabić puszkę wzrokiem. Nagle usłyszałaś za sobą śmiech.
- Hahah, odsuń się kochanie. Do tego są nie są stworzone takie maluchy jak ty. - usłyszałaś lekko ochrypnięty, męski głos i zwróciłaś swój wzrok na sporo wyższego od siebie chłopaka. Czerwonowłosy chłopak podszedł, zdjął z regału twoją zdobycz i wrzucił ci do koszyka, po czym nachylił się i pocałował cię w policzek - Nie dziękuj
Tak. Wiedziałaś kto to, od chwili gdy usłyszałaś za sobą jego głos.
- Kagami? Co ty tu robisz? - spytałaś zdziwiona, po czym uświadomiłaś sobie, że twoja twarz przybiera pofoybny kolor, co włosy chłopaka.
- Od jakichś 4 minut stałem sobie za tobą i obserwowałem, jak próbujesz ściągnąć stąd ten nieszczęsny groszek - zaśmiał się, po czym przytulił cię do siebie - I liczyłem na milsze przywitanie... - wyszeptał ci do ucha po czym przygryzł delikatnie jego płatek.
- Mrhm... Po prostu mnie zdziwiłeś... - Pocałowałaś go delikatnie w usta i odsunęłaś się od niego - Dobrze, a teraz jeśli pan pozwoli pójdę już do kasy - mrugnęłaś do niego zaczepnie po czym odwróciłaś się i ruszyłaś w stronę kolejki.
- Ej! [Twoje imię]-chan! Zaczekaj! - w ciągu paru sekund chłopak był przy tobie obejmując cię jedną ręką. Kiedy wyszliście ze sklepu, czerwonowłosy odprowadził cię aż pod same drzwi.
- Więc... - zaczął, opierając się jedną ręką o ścianę a drugą gładząc cię po szyi - Może... Odłożysz ten groszek do domu... A ja... Cię gdzieś porwę... Hmm? - spojrzał na ciebie, po czym przykleił się do twojej szyi.
- Skoro nalegasz - delikatnie go od siebie odsunęłaś i spojrzałaś mu w oczy - W takim razie poczekaj tu chwilkę - pocałowałaś go w nos, po czym weszłaś do domu. Kiedy wyszłaś, chłopak wziął cię na ręce i zniósł po schodach. Na dole oparł cię plecami o ścianę i zaczął cię delikatnie całować - Kocie... - na swoich ustach poczułaś jego język. Delikatnie je rozchyliłaś, co chłopak od razu wykorzystał. Wsunął swój język w twoje usta, po czym zaczął powoli badać ich każdy kawałek. Wasze języki toczyły zawziętą walkę o dominacje, ale i tak wygrał wyższy chłopak. Połaskotał cię po podniebieniu po czym odkleił się od ciebie, aby zaczerpnąć powietrza.
- No... - cicho mruknął ci do ucha - I teraz to ja mogę iść... - powiedział, po czym postawił cię na ziemię. Szczęśliwa ruszyłaś z nim w stronę parku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro