Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🏐 just sick Hinata🏐

Kagehina fluff ✌😗

~~~

Pov. Kageyama

Dzisiejszy dzień zapowiadał się spokojnie, jak zawsze rano szykowałem się do szkoły. Miałem już wychodzić, kiedy zatrzymał mnie dźwięk przychodzącego połączenia.

–  Kto się dobija z samego rana? – mruknąłem pod nosem przed sprawdzeniem ekranu.

Dopiero gdy spojrzałem na wyświetlacz, ujrzałem kto do mnie dzwoni. Oczywiście był to Hinata, któż by inny. Wziąłem więc telefon do ręki i przesunąłem zieloną słuchawkę.

– Hej Hinata, coś się stało? – spytałem od razu, normalnie nie dzwoniłby z samego rana.

– Mógłbyś przekazać Daichiemu, że mnie dzisiaj nie będzie? – Spytał, a ja już po głosie wiedziałem o co chodzi.

– Czyżbyś się rozchorował? – pytanie to brzmiało bardziej jak stwierdzenie. Ale właściwie to tak było.

Usłyszawszy w słuchawce ciche potwierdzenie, a potem kaszel zapadła chwilowa cisza, którą jednak postanowiłem przerwać.

– Pewnie siedzisz dziś jeszcze z Natsu, jeśli dobrze myślę. – Odczekałem chwilę i dopiero gdy Hinata znowu potwierdził, kontynuowałem. –  W takim razie wpadnę do ciebie po szkole, myślę, że jeden trening mogę sobie odpuścić. Przyniosę notatki i przy okazji sprawdzę jak się trzymasz.

– Dziękuję! –  Radosny głos rozbrzmiewający w słuchawce przyprawił mnie o lekki uśmiech. – teraz idź już do szkoły, żebyś się nie spóźnił! – W tym momencie spojrzałem na zegar.

– Masz rację, powinien się zbierać. Widzimy się później, kocham cie Shōyō.

– Mhm, ja ciebie też Tobio. – Gdy usłyszałem odpowiedź, rozłączyłem się i wyszedłem z domu.

Rzadko używaliśmy swoich imion względem siebie, więc gdy usłyszałem ostanie zdanie, mój dzień stał się lepszy. Idąc do szkoły, cały czas myślałem o tym, że będę musiał poszukać Daichiego, jednak gdy dotarłem pod bramy budynku, dostrzegłem go stojącego pod ścianą. Podszedłem więc do niego i skinąłem głową w geście przywitania.

– Cześć, Hinata prosił, żebym ci przekazał, że nie będzie dzisiaj uczestniczyć w treningu, bo się pochorował. – Gdy mój rozmówca skinął głową, dodałem. – Mnie też dziś nie będzie, obiecałem mu, że przyniosę mu notatki.

– Nie ma sprawy, niech się kuruje i wraca w pełni zdrowy. dziś możesz iść, ale na kolejnym treningu masz się pojawić – powiedział z uśmiechem, na co ja tylko skinąłem głową i udałem się do szkoły na lekcje.

Zazwyczaj zajęcia mi się przeciągały, lecz dzisiaj czułem jakby trwały wieczność. Najgorsze były jednak ostatnie pięć minut lekcji, które kończyły mój szkolny plan. Spoglądałem w okno na drzewa pokryte zielonymi liśćmi, podrygującymi wraz z podmuchami wiosennego wiatru. Jeszcze chwila i będę mógł w końcu udać się do mojego chłopaka. Tę myśl przerwał cudowny dźwięk dzwonka szkolnego.

Zebrałem szybko swoje rzeczy i ruszyłem ku wyjściu. Przebrałem buty i wyszedłem z budynku. Odetchnąłem mijając mury szkoły. Teraz tylko dotrzeć do jego domu. Droga, którą przebyłem dość szybko, była naprawdę przyjemna. Lubiłem wiosnę, więc spacer nie stanowił dla mnie większego problemu.

Gdy już dotarłem do drzwi domu Hinaty, zadzwoniłem dzwonkiem. Usłyszałem szybkie kroki, a już po chwili w wejściu stanęła mała ruda dziewczynka.

– Hej Natsu, mogę wejść? – spytałem. Mała kiwnęła głową twierdząco i wpuściła mnie do środka.

– Brat jest u siebie w pokoju – powiedziała i zniknęła w pokoju obok korytarza.

Ruszyłem więc dobrze znaną drogą do sypialni Hinaty. Stanąłem przed drzwiami i lekko zapukałem, gdy jednak nie usłyszałem żadnego dźwięku, postanowiłem wejść do pomieszczenia.

Mój wzrok od razu powędrował w stronę rudej burzy włosów, wystających z pod kołdry. Podszedłem bliżej, aby się przekonać, że chłopak śpi. Usiadłem na krawędzi łóżka i lekko pogłaskałem go po głowie uśmiechając się. Krewetka wydał z siebie cichy pomruk i obrócił się w moją stronę. Spojrzał na mnie trochę zamglonym wzorkiem.

– Jak się czujesz? – Spytałem go, zmieniając tym razem położenie mojej dłoni. Teraz dotykałem nią rozpalonego czoła.


– Nie najlepiej – odpowiedział mi po chwili ciszy. -Mógłbyś przynieść mi coś przeciwbólowego? Zaraz pęknie mi głowa – wymamrotał pod nosem, przez co ledwo zrozumiałem.

Kiwnęłam głową i wstałem z łóżka, kierując się w stronę drzwi. Gdy wyszedłem na korytarz, udałem się do kuchni. Przechodząc obok pokoju Natsu, żeby zajrzeć co robi. Ta jednak grzecznie siedziała na łóżku i bawiła się zabawkami. Ruszyłem więc dalej, by w końcu dotrzeć do celu. Zastawiłem wodę w czajniku i wyjąłem koszyczek z lekami, szukając tych odpowiednich. Gdy znalazłem coś przeciwgorączkowego i na odporność, odłożyłem te tabletki na bok.

Wyciągnąłem z szafki torebkę herbaty i włożyłem ją do chwilę wcześniej przygotowanego kubka. Zalałem wrzątkiem i odczekałem chwilę. Po wyjęciu torebki z herbatą i dodania odpowiedniej ilosci cukru, wziąłem ostrożnie kubek oraz leki i ruszyłem w powrotną drogę do Hinaty.

Gdy już dotarłem, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Postawiłem herbatę wraz z lekami na biurku, a potem przykucnąłem przy łóżku. Trąciłem palcem rozgrzany policzek mojego chłopaka. Nie chciałem go budzić, jednak wiedziałem, że powinien wziąć leki. Usłyszałem cichy pomruk krewetki, który spojrzał na mnie niewyraźnie.

– Przyniosłem ci herbatę i leki – powiedziałem i wskazałem wymienione rzeczy kiwnięciem głowy.

Wstałem, żeby mu je podać, a w tym czasie Hinata usiadł na łóżku i okrył się szczelnie kocem. Gdy już dostał do rąk tabletki, wziął je, żeby zaraz potem popić je herbatą. Usiadłem obok niego na łóżku i pogłaskałem go po włosach.

– Dziękuję – wyszeptał ledwie słyszalnie.

– Nie masz za co, wiesz, że możesz na mnie liczyć – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

Po wypowiedzeniu tych słów Hinata lekko się uśmiechnął, powodując u mnie miłe uczucie w sercu. Po chwili oparł swoją głowę na moim ramieniu i przymknął oczy.

Uśmiechnąłem się mimowolnie, wyglądał całkiem uroczo. Miałem nadzieję, że szybko wyzdrowieje, bo zaczynało mi brakować jego szerokiego uśmiechu i tryskania energią. Spoglądając na niego zdążyłem dostrzec, że przysnął i jego głowa lekko opadła.

Położyłem go więc spowrotem w łóżku i nakryłem kocem, którym wcześniej się owinął. Gdy upewniłem się, że nie obudziłem go tym, wyszedłem cicho z pokoju, żeby mógł odpoczywać. Na swojej drodzę jednak spotkałem Natsu.

– Zrobisz mi gorącą czekoladę? – spytała.
Przytaknąłem jej twierdząco.

– Możesz poczekać w salonie. – Dodałem i wróciłem do kuchni.

Przygotowując ciepły napój dla siebie jak i dla niej rozmyślałem nad tym, że pewnie Hinaty nie będzie na kilku kolejnych treningach. Co prawda bez niego nie są one takie same, ale ważniejsze było jego zdrowie i to, żeby do końca się wykurował. Byłem mu wdzięczny za to, że zmienił moje postrzeganie na pewne rzeczy, dzięki niemu stałem się lepszą osobą.

Skończywszy przygotowywanie gorącej czekolady, wziąłem ostrożnie dwa kubki i zaniosłem je do salonu, gdzie Natsu siedziała na kanapie. Przed odebraniem ode mnie kubka, zdążyła włączyć jakąś bajkę, która leciała akurat w telewizji. Nic nie mówiąc usiadłem obok niej i zacząłem cicho pić pasujący napój. Minęło trochę czasu zanim oboje skończyliśmy pić i już tylko przyglądaliśmy się bajce.

Ona w skupieniu obserwowała wydarzenia na ekranie, ja natomiast nie przykładałem do tego jakiejś większej wagi i pozwoliłem sobie znów odpłynąć myślami. Dopiero po upływie jakiegoś czasu usłyszałem kroki na korytarzu, a potem zobaczyłem sylwetkę Hinaty. Najpierw spojrzał na swoją siostrę potem na mnie i zaśmiał się.

– Beze mnie tak oglądacie? – spytał siadając obok mnie.

Ja jednak zignorowałem pytanie i przyłożyłem dłoń do jego czoła. Na szczęście wydawało się jednak, że temperatura spadła.

– Jak się czujesz? – zapytałem go zabierając rękę. Założyłem ją za jego ramię i przyciagnąłem bliżej, żeby go przytulić.

– Trochę lepiej – odparł – a to dzięki tobie!

Jego pogodny uśmiech i przyjemny dla ucha głos pozwoliły mi uwierzyć w jego słowa. kiwnąłem głową w potwierdzeniu jego słów.

– Będziesz oglądać z nami? – spytała Natsu patrząc na brata.

– Mhm! – odpowiedział ochoczo. Oparł się o mnie wygodnie i zwrócił wzrok ku telewizji, a ja w tym czasie złapałem go za rękę i splotłem nasze palce.

Tak więc oglądaliśmy całą trójką w przyjemnej ciszy. Natsu pochłonięta była oglądaniem, mnie wciągnęło bawienie się włosami Hinaty, który fakt faktem wpatrywał się w obraz, aczkolwiek nie byłem pewny czy skupia się na treści. Ciszę między nami czasami przerywało niezbyt głośne  kaszlenie lub kichanie mojej krewetki. Dopiero po jakiejś godzinie oglądania mój chłopak postanowił przerwać nam w naszych czynnościach.

– Pora spać Natsu, późno już jest – powiedział w stronę swojej siostry, która mimo niechęci wyłączyła telewizję i ruszyła do swojego pokoju.

W tej chwili złapało mnie znurzenie i sam miałem ochotę iść spać. To poddało mi pewien pomysł. Mianowicie przechyliłem się plecami w stronę końca kanapy, tak żeby tyłem lekko upaść na poduszki. Oczywiście pociągnąłem za sobą Hinatę, który się niczego nie spodziewał. Teraz leżał na mnie, co jednak mu chyba nie przeszkadzało. Objął mnie rękami i ułożył wygodniej głowę na mojej klatce piersiowej. Sięgnąłem po koc, który jakimś cudem znalazł się na podłodze i przykryłem nas nim. Zaplotłem swoje ręce na jego plecach i przymknąłem oczy. Uwielbiałem takie spokojne chwile, w których mogę po prostu trzymać go w swoich ramionach i nie puszczać. Już miałem powoli zasypiać, kiedy coś, a właściwie ktoś przerwał tę czynność.

– Dobranoc, kocham cię Tobio. – Gdyby nie ciemność panująca w pokoju, prawdopodobnie mógłby ujrzeć moją lekko zarumienioną twarz.

– Ja ciebie też kocham, dobranoc Shōyō – odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.

Pogłaskałem go dłonią po plecach, a po tej czynności pozwoliłem sobie zapaść w przyjemny sen.

Rano obudziłem się jako pierwszy. Kiedy otworzyłem oczy, ujrzałem słodko śpiącego Shōyō. Postanowiłem się nie ruszać, żeby go nie obudzić. Leżałem więc, przyglądając mu się i gładząc kciukiem jego bok. dopiero po dłuższym czasie, kiedy zrobiło mi się trochę niewygodnie, postanowiłem się wydostać spod Hinaty i może zrobić jakieś śniadanie.

Dopiero gdy udało mi się usiąść w rogu kanapy, a Hinatę ułożyć bezpiecznie bez budzenia go, zrozumiałem, że ktoś mnie z robieniem jedzenia wyprzedził.

– Właśnie miałam was budzić, zrobiłam śniadanie. – Kobieta wypowiadająca te słowa uśmiechnęła się ciepło. – Dobudzisz Shōyō?

jeszcze trochę zaspany kiwnęłem głową. Dopiero po chwili zrozumiałem, że była to jego mama. Nie zdziwiłem się, ponieważ wiedziała o nas, a byłem świadomy, że miała dzisiaj wrócić.

– Uhm, dzień dobry – powiedziałem, a kobieta kiwnęła głową w odpowiedzi.

Przeciągnąłem się i zacząłem budzić Hinatę. Na początku mruknął coś niewyraźnie, jednak w końcu udało mi się go rozbudzić. Usiadł obok i ziewnął. Wyglądał znacznie lepiej niż wczoraj co bardzo mnie ucieszyło, być może szybko wróci do pełni sił.

– dobrze się spało? – spytałem chłopaka.

– Bardzo dobrze. Jesteś naprawdę wygodny i ciepły – odpowiedział ze śmiechem. Ja tylko pokiwałem głową z uśmiechem i ruszyłem w stronę kuchni.

– Chodź, twoja mama zrobiła śniadanie – pociągnąłem go za rękę w stronę pomieszczenia.

Takie poranki to ja mógłbym mieć. Tylko gdyby tak budzić się w trochę wygodniejszej pozycji.

– Gdybym wiedziała, że będziesz chory, nie zostawiałabym was samych – powiedziała kobieta kręcąc głową.

– Nie martw się mamo, Tobio dobrze się mną zajął i pomógł mi z Natsu – odpowiedział jej, przez co trochę poczerwieniałem.

– No tak, nie muszę się zamartwiać, bo wiem, że mogę zostawić syna w dobrych rękach. Prawda? – Tu spojrzała na mnie. Kiwnęłem głową na znak, że się zgadzam. Będę chronił moją krewetkę, jak i będę o niego dbał. Taka moja rola jako jego chłopaka.

~~~~~

1737 słów 😳
👁👄➖

~~krwawa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro