Zuko ♦
-O czym tak myślisz?
Ognisty książę otworzył oczy, wpatrując się dłuższą chwilę w dziewczynę, zanim w końcu usiadł.
-Myślę o rodzinie.
Rzucił, mrużąc oczy. [kolor]oka była zafascynowana chłopakiem i pragnęła dowiedzieć się o nim jeszcze więcej. Szczególnie interesował ją temat jego krewnych.
-Jesteś naprawdę niesamowitą osobą! Po tym wszystkim dalej nazywasz ich rodziną! Godne podziwu!
-Nie zrozumiesz tego... Ty nie odczuwasz żalu, nie zostałaś też wygnania. Muszę odzyskać honor, dlatego znajdę avatara i pokonam Azule! Zasiądę na tronie!
[T.I] uśmiechnęła się pod nosem. Rozumiała to lepiej niż mu się wydawało... Nie pochodziła z tego "świata". Jej rodzina stworzyła barierę między ich państwem, a resztą planety. Wiedział o tym od zawsze, ale nigdy nie sądziła, że zostanie zmuszona do zwiedzenia tej strony barykady.
-W pewnym sensie zostałam.
-Naprawdę? -Zuko był zaskoczony, a jednocześnie zaciekawiony. Nie miał jednak wielkich nadziei na wyjaśnienia. Jego stalkerka pojawiła się któregoś dnia z nikąd i od tamtej pory pokazuję się raz na jakiś, toczy z nim normalną rozmowę, doradza lub tak jak w tym przypadku napomina o czymś co sprawia, że interesuję się nią jeszcze bardziej. Nigdy jednak nie dostaje odpowiedzi. Dziewczyna bagatelizuję każde jego pytanie, a w skutek tego nie poznał nawet jej imienia- Nigdy o sobie nie opowiadałaś i wątpię byś chciała to zrobić, więc po prostu znikaj.
Prychnął, ponownie opadając na trawę. Zwykle w takich momentach znikała bez śladu. Zuko czasami zastanawiał się jak to robi i czy obserwuję go nawet, gdy jego oczy jej nie widzą, ale pozostaje mu po tym jedynie irytacja i jeszcze więcej pytań, więc stara się unikać myślenia na ten temat. [T.I] zaśmiała cicho, siadając obok niego. Nigdy nie brała pod uwagę uczuć chłopaka. Uznała nawet, że jej pochodzenie nie jest dla niego niczym ważnym, bo mu pomaga. Dlatego tak nietypowa reakcja księcia, troszkę ją rozbawiła. Postanowiła więc uchylić przed nim rąbka tajemnicy.
-Wiem o tobie tak wiele, a ty o mnie nic. Nie uważasz, że to niesprawiedliwe?
Zuko był zaskoczony, że ciągnęła temat. Nie sądził również, że zada mu takie pytanie.
-Czy niesprawiedliwość ma jakiekolwiek znaczenie na tym świecie?
Dziewczyna przyciągnęła kolana do klatki piersiowej, opierając na nich brodę.
-Powiedz mi słodki książę, czym jest sprawiedliwość?
Tym pytaniem znowu zbiłam go z tropu.
-Sprawiedliwość następuje, gdy wszystkie strony mają jednakowe szansę.
-Innymi słowy, gdy wszyscy mają jednakową moc?
-Tak... -czarnowłosy dopiero teraz zdał sobie sprawę z sensu pytania- Rozumiem do czego zmierzasz, ale nie wiem co chcesz osiągnąć?
[T.I] wzruszyła ramionami, wyciągając dłoń w stronę jego głowy. Ostatecznie jednak zrezygnowała z pomysłu poczochrania jego włosów i cofnęła rękę.
-Kto by to wiedział?
Zuko westchnął, zerkając na towarzyszkę kontem oka.
-Powiedz mi więcej... Nieważne co to będzie, chce tylko wiedzieć o tobie więcej.
Burknął, ponownie obracając się plecami w jej stronę.
-Miałam zasiąść na tronie, ale strażnik mojej rodziny w noc przed koronacją, oświadczył mi, że nie jestem gotowa, wtedy powiedział mi, że nie pasuje do reszty rodziny, postanowiłam opuścić dom i nabrać doświadczenia, którego mi brakuje. Zostawiłam wszystko, a teraz z jakiegoś powodu łażę za tobą i cię niańczę. -zmarszczyła brwi, patrząc wściekle w dal. To wszystko było niesprawiedliwe jej zdaniem i nie mogła objąć tego rozumem- Do diabła z tym wszystkim!
Syknęła, opadając na trawę obok chłopaka. Pierwszy raz usłyszała szczery śmiech Zuko, a to trochę złagodziło jej złość. Książę odwrócił się w jej stronę, przez co znaleźli się niebezpiecznie blisko.
-Jak to kiedyś powiedziałaś? "Skoro masz czas na jęczenie, zrób coś pożytecznego"?
Zakpił, co wywołało jedynie krótki śmiech dziewczyny.
-Wyszczekany jak na kogoś kto nie jest w stanie złapać jednego chłopca, mając do dyspozycji całą armię. Ups! Już takowej nie masz!
Uśmiechnęła się chamsko, ale przestała to robić, gdy na jej twarzy znalazł się kawałek szaty chłopaka.
-Ciebie wywalili bez wyraźnego powodu, więc nie chce byś wypominała mi moje błędy!
Powiedział przez śmiech, cały czas dociskając ubranie do ciała, szamotającej się dziewczyny.
-Zuko!
Pisnęła, ale sama też czerpała pewną satysfakcję z tego wydarzenia. Brakowało jej takich wygłupów...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro