Sugawara Koshi x OC (Moon Alex Morningstar) ♦️
OC użytkowniczki _Wyjebie_ci_z_kopa_
- Imię i nazwisko: Moon Alex Morningstar
- Wygląd: Białe włosy do ramion, prawe oko ma koloru morskiego, a lewe ciemno niebieskiego, na twarzy ma piegi, zadbana sylwetka
- Charakter: Dla swoich przyjaciół jest przyjazną osobą, z którą można porozmawiać o najróżniejszych tematach, ale dla osób niedawno co poznanych może być nieśmiała i mało rozmowna, jest energiczną i miłą osobą, czasami może żyć w swoim świecie, ale szybko zbiera się co kupy
- Zainteresowania: siatkówka, rysowanie, taniec
- Ciekawostki: Dziewczyna na zajęcia nosi stabilizator na lewą kostkę i lewe kolano
Więcej informacji o OC:
Dziewczyna stanęła jak wryta, wpatrując się w szkolną bramę. Dokładniej mówiąc jej wzrok, skupiał pewien student, który w niej stał. Z pewnego rodzaju niepewnością podeszła do niego, już z daleka wyczuwając karcące spojrzenie chłopaka.
-Hej...
Mruknęła cicho, siląc się na uśmiech. Wiedziała, że plaster na jej policzku jest doskonale widoczny i nawet gdyby chciała, nie mogłaby go ukryć, ale jednak po cichu liczyła na to, że w jakiś magiczny sposób wyparował. Tak jednak nie było, a Sugawara był nie tyle co zły, a bardziej zmartwiony tym opatrunkiem. Wiedział, że jego dziewczyna czasami robi głupie rzeczy, do których zaliczały się również bójki i powinien być już do nich przyzwyczajony, bo nawet ich pierwsze spotkanie wyniknęło z tego, że odciągał Moon od jakiejś dziewczyny, która obrażała jej siostrę, ale tak nie było. Za każdym razem, gdy widział nowy plaster, siniaka czy zadrapanie na jej ciele, czuł, że zawiódł jako chłopak. Miał wrażenie, że nie mógł jej obronić, a to najzwyczajniej w świecie go dobijało.
-To poważne? -szepnął, przykładając ostrożnie palce do opatrunku- Co się stało?
Zadał kolejne pytanie, tym razem jednak było ono wyraźniejsze. Licealistka westchnęła, zawieszając wzrok na różowych policzkach chłopaka. Był środek zimy, więc naturalnie temperatura była niska, a ona nie wiedziała ile Koshi stał przed jej szkołą.
-Zwykłe zadrapanie. Pielęgniarka powiedziała, że zniknie do końca tygodnia. -wyjaśniła, łapiąc dużą dłoń- Masz lodowate ręce... Nie powinieneś tu przychodzić, jest naprawdę zimno. Jeszcze się przeziębisz...
Okazała swoje niezadowolenie. Splatając swoje palce z jego, by chodź trochę je ogrzać.
-Po prostu chciałem cię zobaczyć.
Wyjaśnił, uśmiechając się nieznacznie. Chciał wiedzieć co zrobiła i dlaczego skończyła w tym stanie, najchętniej przeprowadziłby dokładne przesłuchanie z Moon w roli głównej, ale wiedział, że to jedynie zniszczy jej humor. Nie chciał psuć im obojgu popołudnia dlatego postanowił odroczyć rozmowę do wieczoru. Licealistka wiedziała co planuje jej partner, ale musiała mogła to zrozumieć. Doskonale rozumiała, że się martwi i doceniała to, że mimo tego nie chce rozmawiać o tym teraz. Koshi jak każdy student jest bardzo zajęty. Przeprowadził się do Tokio co sprawiło, że ich kontakt stał się lepszy niż wcześniej, ale mimo wszystko nie mieli możliwości, by widzieć się codziennie. Dalej miał sporo nauki, treningi i pomagał swojej ciotce w kawiarni, by trochę dorobić.
-Nie masz dzisiaj treningu?
Spytała, idąc za nim, gdy Koshi ruszył w stronę swojego samochodu. Chłopak spojrzał na nią z uśmiechem, kiwając przecząco głową.
-Coś stało się w sali chemicznej. Ktoś zrobił sobie głupi żart i pozamieniał etykiety substancji chemicznych. -wyjaśnił, zerkając kątem oka na reakcje dziewczyny. Nie była ona zbyt przesadna, ale wydała mu się zamyślona i zaciekawiona, więc postanowił kontynuować- Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale z racji tego, że nie byli pewni co jest czym i co powstało w wyniku przeprowadzonej reakcji, postanowili odwołać wykłady.
Moon pokiwała głową, pokazując, że rozumie. Wiedziała, że nie powinna, ale jednak cieszył ją ten incydent. Tylko dzięki niemu mogła spotkać się dzisiaj z Koshim.
-Skoro nikomu nic się nie stało... Chyba mogę powiedzieć, że macie szczęście?
Student zaśmiał się cicho, kiwając głową.
-Racja! -otworzył drzwi od strony kierowcy, zasiadając na swoim miejscu, co zrobiła również licealistka, zajmując siedzenie obok- Ciotka zostaje na noc u swojego chłopaka. -powiedział nagle. Sam nie wiedział dlaczego zrobił to akurat teraz i dlaczego z jego ust wyleciały te słowa. Przez tą niewiedzę porządnie się zawstydził, ale starał się tego nie okazać, skupiając wzrok na puszystym psie przechodzącym przez pasy. Mimo jego starań białowłosa widziała zaróżowione policzki i nawet jeśli chciała zwalić to na zimno, nie mogła się przekonać... Jedyne czego była pewna to fakt, że gdy on jest zawstydzony, ona też. Więc siedzieli tak przez kilka minut w niezręcznej ciszy, nie wiedząc co powiedzieć- Nie miałem na myśli nic sprośnego... Po prostu... -zaczął niepewnie, bawiąc się nerwowo rąbkiem swojego rękawa- Po prostu pomyślałem, że chciałabyś zostać na noc. Obejrzeć jakiś filmy czy coś...
Licealistka skinęła głową, odgarniając niesforny kosmyk za ucho. Już kilka razy zostawali u siebie na noc, ale nigdy nie byli jeszcze sami w domu, co sprawiało, że nie była tak pewna siebie jak zazwyczaj. Nie chciała jednak sprawiać mu przykrości, więc się zgodziła.
-Jasne... -odkaszlnęła, by jej głos wrócił do normy- Możemy dokończyć ten serial, który oglądaliśmy ostatni! Jestem ciekawa co zrobi Satori! -próbowała brzmieć normalnie, ale cały czas miała wrażenie, że jej głos drży- Możemy najpierw pojechać do mnie? Chce zabrać kilka rze...
-Jasne! Powinniśmy pojechać też do sklepu i kupić coś dobrego! O! Albo do maka! Gdzie wolisz pójść!? Może jednak pizzeria!? -po kolejnej chwili ciszy, spowodowanej tym nagłym słowotokiem, Moon wybuchła śmiechem, a Sugawara miał ochotę zapaść się ze wstydu- Przepraszam... Chyba chciałem zmienić temat...
Dziewczyna próbowała się uspokoić, by nie sprawić jeszcze większej przykrości swojemu wrażliwemu partnerowi. Po dwóch głębszych wdechach ułożyła swoje dłonie na jego przedramieniu, uśmiechając się promiennie.
-Na początku zdziwiła mnie twoje propozycja, nie czuję się jeszcze gotowa na kolejny krok w naszym związku, ale... -spuściła wzrok, próbując dobrać odpowiednie słowa- Wydaje mi się, że ty też nie jesteś. Nie jesteś też osobą, która zrobiła, by coś wbrew mnie, więc naprawdę nie masz czym się martwić. Już nie czuję się niezręcznie, więc też wyluzuj.
Głównym zmartwieniem Koshiego było właśnie to, że Moon mogła poczuć się źle, więc jej słowa bardzo go uspokoiły. Odłamki zawstydzenia dalej tkwiły gdzieś w jego sercu, ale postanowił nie zwracać na nie uwagi i skupić się na wspaniałej kobiecie, która mimo jego niezdarności, postanowiła wybrać właśnie jego. Wychylił się w stronę licealistki, składając kilka ciepłych pocałunków na jej policzku.
-Dzięki skarbie... Ale dalej nie odpowiedziałaś mi co chcesz zjeść na naszym wieczorze filmowym.
-Pizza z marketu i chipsy brzmią dobrze...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro