Sleepy Ash♦
[T.I] nie była do końca normalną dziewczyną, nie wiedziała czym jest to spowodowane, ale nie przeszkadzała jej kilkuset letnia młodość, towarzyszył jej w niej pewien leniwy kocur. Mimo ich długotrwałego związku, nie wiedzieli o sobie za wiele. Nigdy nie przeszkadzało to ani jednej, ani drugiej stronie. Mieszkali w średnich rozmiarów domu, w samym środku lasu, sposób w jaki zarabiali pieniądze nie był zbyt szlachetny... [T.I] była hazardzistką. Oboje byli za leniwi na ciężką pracę, ale z dwójki to właśnie dziewczyna była bardziej skora do ruchu, jednak nie na tyle by pójść do normalnej pracy. Hazard był prostą formą szybkiego zarobku, a resztę życia mogła spędzać na opieprzaniu się i częstym wybywaniu do pobliskich miast. Ash nie rozumiał co widzi w godzinnych spacerach po miastach, zawsze uważał, że jego dziewczyna jest zupełnie inna od reszty, czasami próbował dowiedzieć się o co konkretnie jej chodzi, ale [T.I] nigdy mu nie odpowiedziała. W rzeczywistości interesował ją tak ludzki żywot. Nie mogła liczyć na przesadę czułości ze strony swojego chłopaka i z czasem zaczęła zastępować je obserwacją ludzi. Byli oni dziwni... Pamięć dziewczyny zawsze była bardzo dobra i dlatego mimo upływu lat potrafiła rozpoznać w staruszce, o siwych włosach i okrągłych okularach na nosie, małą dziewczynkę z radosnym uśmiechem.
Kilka razy zdarzało się, że była tak pochłonięta swoimi zajęciami, że nie wracała do domu na noc lub dwie, dlatego Ash zdążył się do tego przyzwyczaić, nigdy nie robił jej z tego powodu awantur. Jednym z argumentów były same kłopoty ciągnące się za męczącą kłótnią, chodzi tu głównie o zmęczenie... Ale obawiał się również, że dziewczyna w napływie złości opuści dom na dłużej niż ma to w zwyczaju, wampir nigdy się do tego nie przyznał, ale naprawdę martwił się o swoją drugą połówkę, dlatego mimo że zauważył jak bardzo się od siebie oddalili, wolał nie pogarszać sytuacji. Pamiętał dni, w których dziewczyna na siłę wpychała się między jego nogi i potrafiła godzinami obserwować jego gry w ciszy i skupieniu, od czasu do czasu podpowiadając co mógłby zrobić. Zawsze po wygranej rudzie całowała go w szyje albo policzek. Później z dnia na dzień przerwała. Tęsknił za ich wspólnym milczeniem, ale tego również wolał nie rozdrapywać.
To było jego postanowienie. Po prostu nie mieszać się w życie [T.I] i spokojnie trwać przy jej boku, ale gdy minął tydzień, a dziewczyna nie wróciła, nie odbierała telefonu i kilka jej rzeczy zniknęło z szafy, zaczął się martwić i odczuwać poważny lęk. Właśnie wtedy pierwszy raz od bardzo dawna, ruszył się z domu. Perspektywa życia bez [T.I] napawała go lękiem, nie wiedział jak ma sobie bez niej poradzić, mimo wszystko kochał ją. Martwił się, że czuły typ jakim była dziewczyna wolał towarzystwo osób podobnych. Ash nigdy do niej nie pasował, kilka razy wyszli gdzieś razem, ale wyróżniająca się z tłumu [T.I], zwykle była otaczana przez facetów, nigdy nie dała mu powodu do podejrzeń o zdradę, ale wiedział co mówili. Wszyscy uważali, że taka dziewczyna jak [T.I] się przy nim marnuje. Może w końcu i ona w to uwierzyła?
Każdy trop dziewczyny prowadził go w ślepy zaułek. Sam nie wiedział jak długo jej nie było i jak długo jej szukał, ale ślady skończyły się szybciej, niżby tego chciał, a [T.I] dalej nie było. Frustracja, żal, rozpacz i gniew... Wszystko maskował obojętnością, wrócił do domu, miał ślepą nadzieję, że otworzy drzwi, a jego druga połówka będzie siedzieć na kanapie z książką w ręku, bądź będzie wylegiwać się przy włączonym telewizorze, tak jednak się nie stało. Leniwym krokiem udał się na górę, wszystko uderzyło go teraz ze zdwojoną siłą, odczuwał pustkę, nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Przez to wszystko potknął się na ostatnim schodku i spadł na sam dół, nie miał ochoty wstawać, nie zwracał uwagi na ból nosa i cieknącą z niego krew.
-Ash!? Co się stało!?
Pierwszą reakcją chłopaka, na widok zmartwionej dziewczyny był szok, dopiero później pojawiła się ulga. [T.I] chciała wstać i przynieś jakiś papier, ale szybko został przyciągnięta do swojego chłopaka, który zamknął ją w szczelnym uścisku. Nie była przyzwyczajona do takich rzeczy, dlatego od razu poczerwieniała, ale szybko wtuliła się w niego z uśmiechem. Ash wzmocnił uścisk, nie mógł uwierzyć, że tu jest, znowu czuł tak wyraźnie jej zapach, ale tym razem nie mógł odpuścić rozmowy.
-Bałem się... Że odeszłaś.
[T.I] w rzeczywistości była na turnieju poza krajem, zostawiła swojemu chłopakowi karteczkę, na której wszystko wyjaśniła, ale nie mogła powstrzymać łez szczęścia, dopiero później wszystko mu wyjaśniła.
-Przepraszam Ash, mogłam pomyśleć... Domyślić się, że nie przeczytasz kartki. Naprawdę przepraszam.
-Upierdliwe... -Powiedział, chowając czerwoną twarz pod kapturem- Martwiłem się. -Usta dziewczyny delikatnie musnęły policzek wampira, naprawdę długo rozmawiali o zaistniałej sytuacji, ale [T.I] po długiej podróży była wykończona i marzyła już tylko o ciepłym łóżku. Nie oczekiwała, że Ash pójdzie z nią, on zawsze wolał odespać wszystko w dzień i jej to nie przeszkadzało. Jednak tym razem skończyło się to trochę inaczej, chłopak nie chciał odstąpić jej na krok, a gdy wygodnie położyła się na swoje połowie łóżka i zamknęła oczy, zaskoczyła ją męska ręka, obejmująca ją w talii, spojrzała na Asha, który przypatrywał się jej w skupieniu, nie był przyzwyczajony do spania w nocy. [T.I] z uśmiechem położyła dłoń na jego policzku i odchylając głowę, cmoknęła go w przeciwny policzek. Odwróciła się całkowicie w jego stronę, wtulając nos w jego szarą koszulkę- Nie tu.
Zaskoczona dziewczyna, spojrzała pytająco na partnera, nie rozumiała o czym mówi, czerwonooki wskazał palcem na swoje usta i odwrócił wzrok z zawstydzeniem, dopiero wtedy [T.I] zrozumiała o czym mówi, ujęła jego twarz w oboje dłonie i obdarowała go długim pocałunkiem. Ta noc była przełomem w ich związku, Ash przekonał się, że czasami wysiłek jest przyjemny, a widok jego bluzki luźno zwisającej na dziewczynie, był nagroda za poranne zasłonięcie żaluzji, kocia forma wcale mu w tym nie pomogła i koniec końców to [T.I] to zrobiła, ale będzie to bez wątpienia jeden z jego ulubionych widoków.
~~~~~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro