Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Osamu Miya♦️

-Mógłbyś przestać. -warknęła, odwracając się do szarowłosego chłopaka, który cały czas ją szturchał- Masz kurczę ADHD?

Od początku dnia, czyli już dobre dwie godziny, notorycznie ją szturcha, kopie w krzesło lub nieznacznie ciągnie ją za włosy. [T.I] może uznałabym to za normalne, gdyby nie fakt, że ona i bliźniacy Miya nie mają przyjaznej relacji. Nie są zawziętymi wrogami, bo nigdy ze sobą nie rozmawiali, ale tak się złożyło, że od kilku lat trafiają do tych samych klas. Osamu uśmiechnął się niewinnie, z premedytacją zaplatając na palcu kosmyk jej [kolor] włosów, by po chwili go pociągnąć.

-Umówmy się.

Wypalił, podpierając brodę na dłoni. Nie był zakochany w dziewczynie, raczej intrygował go jej charakter i podejście do życia. Było tak już od czasów podstawówki, a dla jego bliskich było to na tyle zauważalne, że jego własny brat stwierdził, że jeśli w liceum będą razem w klasie, powinien zaprosić ją na randkę, a swoją opinię argumentował przeznaczeniem, bo przecież jak można przez tyle lat być w jednej klasie? Osamu uznał, że skoro i tak byliby razem w klasie, równie dobrze mogliby zacząć się umawiać. Nigdy nie widział przy szkolnej koleżance żadnych adoratorów, więc uznał, że nie jest popularna. On natomiast przez żeńskie grono był postrzegany jako ktoś atrakcyjny, więc [np.brunetka] nie miała powody, by się z nim nie spotkać, ponieważ wiele dziewczyn chciało być na jej miejscu. Równolegle w głowie samej [T.I] pojawiły cię dwa pytanie jakim cudem ten typ zaprasza właśnie ją i dlaczego miałaby z nim pójść? Po krótkiej kalkulacji, doszła do wniosku, że stała się obiektem nieprzyjemnego żartu i postanowiła stanowczo mu odmówić.

-Umówić to ty się możesz na wizytę u specjalisty, a kopnij mnie jeszcze raz to złamie ci nogę w kolanie, śmieciu.

Osamu nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Był pewny, że zgodzi się na jego propozycję, liczył nawet na nieśmiały uśmiech, który gościł tak rzadko na jej twarzy. Tymczasem nie został zaakceptowany, a na grymas zadowolenie nie miał do liczyć. Ta sytuacja wprawiła go w tak duże zaskoczenie, że do końca dnia wpatrywał się w dziewczynę nieobecnym wzrokiem, zastanawiając się co zrobił nie tak.

***

Drzwi do sali sportowej otworzyły się z hukiem, a stojąca w nich drobna postać, trzymająca za rękę ogromnego przy niej blondyna, zdziwiła głównie Osamu. Nie rozumiał dlaczego jego brat jest eskortowany przez [T.I] na samą salę. [kolor] oczy przeleciały po kilku osobach, zanim namierzyła swój cel. Posłała mu znaczące spojrzenie, wskazując ruchem dłoni, by podszedł. Po zaledwie minucie obaj bliźniacy stali przed nią z zakłopotanymi minami. Szarowłosy oprzytomniał, gdy niewielką rączka wylądowała na środku jego twarzy.

-Dostałeś kosza, ale twój strategiczny umysł nie chciał odpuścić? W myśleniu jesteś taką bestią, że postanowiłeś nasłać na mnie tego pizdokleszcza? -syczała, wpatrując się w niego wściekłe. Chłopak nie wiedział o czym mówi, ale domyślał się co zrobił jego brat, który swoją drogą zamierzał naprostować sytuację, ale on również został uderzony- Zamknij się pizdokleszczu, nie masz prawa głosu. -zagroziła mu palcem, wracając wzrokiem do Osamu- Powtórzę to ostatni raz gościu... Nie umówię się z tobą.

I tym akcentem miała zamiar zakończyć rozmowę, ale intencje siatkarza były inne. Postanowił pójść za dziewczyną i wyjaśnić jej, że nie miał nic wspólnego z planem brata. Liczył na to, że uda mu się ją przekonać.

-[T.I]! -zagrodził nastolatce drogę, zmuszając ją tym samym do postoju- Nie wiem co zrobił Atsumu, ale nie miałem z tym nic wspólnego. -zapewnił, patrząc na nią znacząco- Prawdą jest, że nie rozumiem dlaczego nie chcesz się ze mną umówić i na pewno będę dalej próbował, ale przysięgam, że nie wysłałabym brata, by... -przerwał gwałtownie, zdając sobie sprawę, że naprawdę nie wie co mógłby zrobić. Ma swoje domysły, ale mogą okazać się one błędny- Co właściwie zrobił?

Dziewczyna spoglądała chwilę nieufnie w zaciekawione oczy kolegi. Nie mogła uwierzyć, że nie miał nic wspólnego z tymi wszystkimi rzeczami, które dzisiaj ją spotkały, ale jego spojrzenie sprawiało, że traciła tą pewność. Dlatego po krótkiej, ale krępującej chwili westchnęła, otwierając swoją torbę, która wypełniona była różnymi prezentami.

-Przynosił mi to od samego rana, mówiąc, że jesteś zbyt wstydliwy, by zrobić to samemu. -mruknęła, czerwieniąc się nieznacznie. Była zażenowana tym, że teraz wszyscy wiedzieli, że została zaproszona przez Osamu. Poza tym niekoniecznie podobała jej się uwaga ze strony jego fanek, głównie chodziło o jedną dziewczynę, której imienia nie mogła sobie za nic przypomnieć, w każdym razie nie wyglądała zbyt sympatycznie, gdy tak jak Atsumu podążała za nią cały dzień- Ujął to w taki sposób, że cała szkoły myśli, że się tobą zabawiałam, a ty jako "dobry chłopak" i tak postanowiłeś mi wybaczyć. -powiedziała zniesmaczony głosem, krzyżując dłonie pod piersiami- Ludzie i tak niezbyt mnie lubili, a teraz zyskałam wyższą rangę i to dzięki waszej dwójce. Poza tym jesteś pewien, że nie masz dziewczyny?

Dłoń siatkarza wsunęła się do torby dziewczyny i pochwyciło opakowanie z mochi. Osamu zrozumiał, że jego brat zrobił coś, co tylko oddaliło go od spełnienia swojego celu, ale nie mógł powstrzymać krótkiego śmiechu.

-Po prostu stałaś się królową demonów. Szybciej czy później by do tego doszło, on tylko przyspieszył koronację. -powiedział, wzruszając ramionami. [np.brunetka] zmarszczyła brwi i pacnęła go w ramię- Poza tym nie mam dziewczyny. Gdyby było inaczej nie zapraszałbym ciebie na randkę. -zapewnił, wpatrując się w jej oczy- Umów się ze mną.

-Wal się. -odparła błyskawicznie, co rozbawiło chłopaka- To jest takie zabawne?

Siatkarz pokiwał przecząco głową, siadając pod pobliską ścianą. Poklepał miejsce obok siebie, ale jego towarzyszka nie miała zamiaru się pobrudzić, więc jedynie stanęła obok.

-Dlaczego nie? Mogłoby być fajnie.

Nastolatka doskonale o tym wiedziała. Chłopak, który się do niej zalecał był całkiem popularny, a to nie mogło wziąć się z nikąd. Miał w sobie coś z romantyka i na pewno byłoby miło z nim porozmawiać, ale obawiała się, że to jedynie podły żart.

-Tak, tak. Pośmiałbyś się z kolegami. To byłoby bardzo fajne, szczególnie dla mnie.

Przewróciła oczami, grzebiąc w torebce za paczką gum. Nie było to jednak łatwe przez ilość rzeczy, które się w niej znajdowały, więc ostatecznie pochwyciła paczkę żelek.

-To nie dlatego cię zaprosiłem. -powiedział, zaciskając palce na jej nodze- To przeznaczenie.

-Ugh... Jesteś szalony. -burknęła, robiąc kilka kroków do przodu- Wracam do domu.

Miya patrzył chwilę na odchodzącą dziewczynę.

-Hej! -[T.I] spojrzała na niego pytająco, czekając na to co powie- Jutro też cię zaproszę!

[np.ciemnowłosa] spojrzała na niego pytająco, ale po krótkiej chwili zaśmiała się cicho.

-Znowu się nie zgodzę!

***

-Dzień dobry. -dziewczyna skwasiła się nieznacznie, gdy do jej stolika przysiadł się znajomy siatkarz- Więc lubisz takie miejsca, co? -spytał rozglądając się po bardzo jasnym lokalu. Trafił tu przypadkiem, dostrzegając [np.brunetke] przez okno, ale od razu postanowił do niej dołączyć- Myślałem, że preferujesz mroczniejsze klimaty.

[T.I] uniosła pytająco brew, mierząc go sceptycznym wzrokiem. Na początku roku całkiem sporo rozmawiali, doszło nawet do tego, że wymienili się numerami, ale ostatni tydzień milczał. Nastolatka nie chciała wyjść na zainteresowaną, więc postanowiła nie reagować, ale było trochę zła, że po tych wszystkich zaproszeniach z dnia na dzień, przestał z nią gadać. Dlatego gdy w ten piękny niedzielny wieczór dosiadł się do niej w kawiarni, która swoją drogą jest zamknięta, poczuła niezadowolenie i chciała okazać mu je obojętnością, ale z drugiej strony nie chciała by zdał sobie sprawę przez co jest zła. Po krótkim namyśle, postanowiła przeprowadzić z nim zwyczajną rozmowę, by pod koniec oświecić go o godzinach otwarcia i wyprosić z lokalu.

-To kawiarnia mojej siostry. -wypaliła, wlepiając wzrok w swoją gorącą czekoladę- Czemu miałabym płacić komuś innemu, skoro tu zjem za darmo?

Osamu skinął głową, zatrzymując wzrok na jej nadgarstku. Widniała na nim ładna bransoletka, której wcześniej nie widział.

-Od chłopaka? -spytał, przejeżdżając palcem wskazującym po ozdobie- Ma gust.

[T.I] korciło, by przyznać mu rację i wywołać u niego zazdrość, ale po krótkiej chwili zrozumiała, że nie ma to sensu, bo chłopak nic do niej nie czuje. Dlatego właśnie zrezygnowała z tego planu.

-Dostałam ją od babci. To mój prezent urodzinowy.

Jego oczy otworzyły się szerzej. Właśnie zrozumiał, że nie wiedząc o jej urodzinach, zmarnował najlepszą szansę na umówienie się z nią.

-Wszystkiego najlepszego... -mruknął, siląc się na uśmiech. Nie mógł sobie wybaczyć takiego błędu. Już nie chodziło mu o zwykłe zaciekawienie czy "przeznaczenie", po prostu polubił [T.I]- Gdybym wiedział wcześniej też coś bym ci dał.

-Skończyłam! -oboje spojrzeli na zgrabną kobietę w słodkim, różowym uniformie. Blondynka zmarszczyła brwi, posyłając pytające spojrzenie siostrze- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że twój chłopka przyjdzie? Teraz muszę robić drugą porcję!

Pisnęła, kładąc przed nią lodowy pucharek i ze złością wróciła do kuchni.

-Nawet nie próbuj tego komentować.

Warknęła dziewczyna, posyłając mu zawstydzone spojrzenie.

-Dla mnie to nie problem. -powiedział pewnie- Moja propozycja dalej jest aktualna. -[kolor]oka jedynie skinęła głową, nie wiedząc jak na to odpowiedzieć- Nie rozmawialiśmy zbyt wiele w tym tygodniu, ale to nie znaczy, że odpuściłem, dalej mam zam... 

Przerwał, gdy [np.brunetka] włożyła do jego ust łyżeczkę z sorbetem. 

-Ucisz się... To żenujące. 

Siatkarz zaśmiał się, podpierając brodę na dłoni. Jego natarczywe spojrzenie w pewien sposób zawstydzało dziewczynę, ale z drugiej strony czuła się dobrze w jego towarzystwie i schlebiało jej zainteresowanie, którym ją darzył, dlatego po zaledwie kilku sekundach na jej ustach wykwitł niewielki uśmiech. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro