Kuzuryuu Kyouma ♦
Otworzyłam z rozmachem drzwi i podeszłam do blondyna, pokazując mu sprawdzian z matematyki z pozytywną oceną, chłopak westchnął ociężale, patrząc na mnie z rezygnacją.
-Gratulacje.
Powiedział i wrócił do tępego wgapiania się w płótno. Nie byłam zadowolona jego reakcją, liczyłam na nagrodę... Spojrzałam w stronę otwierających się drzwi i od razu do nich podleciałam, widząc kto w nich jest. Tym razem dostałam moją nagrodę, a duża dłoń Shigure zaczęła gładzić moje włosy, zadowolona z jego poczynań, specjalnie bardziej przyciskałam głowę do jego ręki, co skutkowało jego śmiechem.
-Naprawdę przypominasz kota Arisu-san. Wybacz, ale nie mam czasu na mizianie.
Biało włosy wręczył jakieś papiery artyście i wyszedł.
-I po co ja się tak starałam? Trzeba było olać sprawę...
-Arisu. - Spojrzałam na chłopaka znad ramienia, nie patrzył na mnie, wystawiał jedynie rękę w moją stronę- Chodź tu.
Posłusznie znalazłam się przy chłopaku i stanęłam centralnie pod jego dłonią, uśmiechając się przy tym jak dziecko. Z mojego gardła wydobywały się ciche mruknięcia, zmieniły się one jednak w skowyt, gdy ciepła ręka zniknęła w kieszeni.
-Senpai... Jeszcze chwilę.
Błagałam, ocierając głową o jego ramię, zapewne mam całe potargane włosy, ale walić to. Mam ważniejsze sprawy na głowie. Tym razem zostałam dociśnięta do klatki piersiowej przyjaciela.
-Za bardzo łasisz się do innych osób. Przed chwilą ci nie wystarczyłem, a teraz prosisz bym nie przestawał? Bezczelna małolata.
Wystawił język w moją stronę, ale nie przeszkadzało mi to. Wiem że często tak reaguje na moje zachowanie i wiem, że po sytuacji z poprzedniej szkoły nie chce stracić jeszcze mnie. Dalego mu na to pozwalam... Ponownie zaczęłam się do niego przymilać by po chwili spojrzeć na niego słodko.
-Przepraszam, wybaczysz mi?
Chłopak uśmiechnął się lekko, wplatając palce w moje włosy.
-Tak, ale nie nadużywaj mojej cierpliwości. -Blondyn spojrzał na zegarek i ponownie przeniósł wzrok na mnie- Nie masz dwóch matematyk pod rząd?
Westchnęłam, kiwając ociężale głową. Ponownie spojrzałam na blondyna, czekałam na to co zaraz zrobi, a przynajmniej co powinien zrobić.
-Kyouma... -Mruknęłam, bardziej wtulając się w jego tors i eksponując piersi, dobrze wiem jak wykorzystać moje kształty, by zapunktować- Buzi...
Poprosiłam, wydymając wargi. Blondyn pociągnął delikatnie moje włosy, by odchylić moją głowę i wbić się w moje wargi. Tak... Właśnie to lubię. Ja, on i nic poza tym...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro