Kurokawa Izana x OC (Yugi Al) II ♦
OC użytkownika KamiKamiAl
Imię: Yugi Al (Frist name: Al)
Wiek: 18 lat
Płeć: Mężczyzna (Trans)
Zaimki: He/him
Wzrost: 1.60
Urodziny: 27.03
Wygląd: Brązowe włosy, związane w w luźną kitkę, blada cera, ciemne oczy, najczęściej ubrany w bluzy
Osobowość: Boi się przebywania w gronie wielu ludzi, jednak potrzebuje chociaż jednej osoby z którą może porozmawiać, w gronie przyjaciół dziecinny i żartobliwy
Historia: Jako młody dzieciak poznał Shinichiro który pomógł mu kiedy inni się z niego śmiali, ten zapoznał go z Izaną
Izana stanął w drzwiach, które otworzył stanowczo zbyt gwałtownie. Yugi, aż podskoczył na zajmowanym fotelu, odwracając się w stronę chłopaka z mieszanką przerażenia i ciekawości. Chłopak roztrzepał swoje białe włosy, podchodząc dumnym krokiem do partnera. Nachylił się nad fotelem, wciskając dłonie pod uda Ala, by podnieść go i przenieść, aż do łóżka.
-Poczekaj chwilę... -jęknął, próbując odsunąć jasnookiego na wszelkie możliwe sposoby
Był o wiele słabszy od Izany, więc ten prawie nie czuł protestów Ala i w najlepsze podgryzał jego szyję. Było tak do momentu, w którym noga zbłądziła i przywitała się z kroczem Kurokawy.
-Ouch... To przesada Yugi. -sapnął, opadając na bok.
Ciemnooki od razu zrozumiał swój błąd i zacisnął palce na przedramieniu chłopaka.
-Przepraszam! -pisnął, całując go przepraszająco w policzek- Naprawdę nie chciałem, ale to też twoja wina. Przychodzisz tu niezapowiedziany i zaczynasz mnie obmacywać. Nie lubię, gdy tak robisz! -próbował się wybronić.
Gangster nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, ale ból między jego nogami był zbyt denerwujący, by skupiać się na słowach Yugiego i spróbować jakoś sensownie mu odpowiedzieć.
-Te klejnoty mogą ci kiedyś dać dziecko! Chcesz je zabić w jego minusowe urodziny!? -krzyczał, uderzając dłonią o zieloną poduszkę.
-Wal się. -otrzymał natychmiastową odpowiedź.
Izana zmierzył chłopaka chłodnym spojrzeniem, nie rozumiejąc jego niezadowolenia, to przecież on powinien być zły za ten cios poniżej pasa. Yugi nawet nie wie ile ma szczęścia, bo gdyby był to ktokolwiek inny, tarzałby się w własnej krwi od kilku dobrych sekund. Równolegle Al był zły, że Izana znowu nawiązał do tematu jego płci. Co prawda chłopak już dawno zaakceptował, że urodził się w złym ciele i cieszył się, że jego miłość akceptuję tak nietypową okoliczność jak kobieta poczuwająca się mężczyzną. Był mu za to ogromnie wdzięczny, bo Japońskie społeczeństwo nie powitało go z otwartymi ramionami, dla nich był wynaturzeniem, którego najzwyczajniej nie rozumieli i nawet nie chcieli akceptować. Zmian płci, nawet jeśli niepełna, sprawiła sporo problemów jemu i jego rodzinie. Szykany ze strony dzieci z sąsiedztwa i ciągle bycie na ustach starych sąsiadek, zmusiło ostatecznie państwa Yugi do przeprowadzki. W nowym miejscu sytuacja nieco się poprawiła, relację sąsiedzkie były jak najbardziej w porządku, a Al został zarejestrowany jako chłopiec, ale i tak miał problemy ze znalezieniem kolegów. Zawsze był mniejszy, słabszy i "słodszy", niż jego szkolni koledzy. Ostatecznie i tak był nękany, ale to w sumie dzięki temu miał okazję zaprzyjaźnić się z Izaną, w którym ostatecznie ulokował swoje uczucia. Więc czy spotkanie z białowłosym było warte tych wszystkich złych chwil? Yugi nie mógł jednoznacznie odpowiedzieć. Kochał Kurokawę całym sobą, ale czasami wyprowadzał go z równowagi do tego stopnia, że miał ochotę zerwać z nim wszelkie kontakty. Podczas, gdy ciemnooki zagłębiał się coraz bardziej w swoich rozmyślaniach, Izana zdążył się pozbierać i teraz z ciekawością obserwował jak twarz Ala przybiera coraz to nowsze wyrazy twarzy. Fioletowooki zastanawiał się czy nie powinien wyrwać go z krainy rozmyśleń, ale zanim zdążył to zrobić, chłopak wbił się w jego wargi. Pocałunek był krótki, ale przesiąknięty uczuciem i gdy Izana już chciał go pogłębić, został odepchnięty przez Ala.
-Chodź tu... -warknął, próbując go złapać.
Yugi spodziewając się tego, odtrącił dłoń Izany, mierząc go tak groźnym spojrzeniem jak tylko potrafił. Próbował przekazać mu, że z nim nie ma żartów, ale grymas, który powstał na jego buźce, skojarzył się białowłosemu z chomikiem.
-Nie śmiej się. -burknął, marszcząc brwi- Denerwujesz mnie takim naciskaniem na seks, dziecko i tym podobne. Czy ty w ogóle rozumiesz, że ja nie czuję się kobietą? Jestem facetem, a to czyni z ciebie geja, skarbie. -sarknął, odwracając głowę w innym kierunku.
-Jestem panseksualny. -wypalił Izana, obserwując reakcję na twarzy chłopaka.
-Że jaki? -spytał zaskoczony szatyn.
Izana wzruszył ramionami, oplatając szyję partnera i składając kilka pocałunków na jego barkach.
-Będę cię lubił niezależnie od płci. Możesz być kobietą, mężczyzną, mężczyzną, który był kobietą lub odwrotnie. Jak dla mnie możesz identyfikować się jako meteoryt czy marchew. Mam to gdzieś, ale nie zmienia to faktu, że chce się z tobą kochać i denerwuję mnie, gdy tak uporczywie mi tego odmawiasz. Zrozumiałbym gdyby to był pierwszy raz. Wstyd i te sprawy, każdy ma wtedy obawy. Tylko my już to robiliśmy. Przespaliśmy się, mówiłeś, że było ci dobrze, a później nie pozwalasz mi...
-Dalej się wstydzę, okej? -przerwał mu Al.
Jego policzki stały się rumiane nie tyle co ze złości, ale również ze wstydu. Izanie rzadko zdarza się powiedzieć coś tak słodkiego i romantycznego, więc naturalnie poczuł zażenowanie.
-Czemu? Przecież ja już wszystko widziałem. Mam zilustrować twoje ciało od pasa w dół, byś w końcu się przemógł i ściągnął spodnie? -spytał zupełnie poważnie.
Nastolatek spojrzał na gangstera, ciskając w niego piorunami. Gdyby spojrzenie mogło zabić, po Izanie nie byłoby czego zbierać, ale skoro nie może, ten w najlepsze śmiał się z niezadowolenie partnera.
-Gdybyś nie powiedział tego ostatniego, najprawdopodobniej bym je ściągnął, ale teraz sobie przejebałeś kolego. Celibat. -z tymi słowami zamknął się w łazience.
Kwadrans później Al spokojnie delektował się kąpielą i jękami Kurokawy, który drapał w drzwi niczym pies, proszący o otwarcie. Tak... Al z pewnością był zadowolony z takiego obrotu sprawy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro