Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kojiro Nanjo ♦

-Dobry.

[T.I] przywitała się niemrawo, wchodząc do wciąż pustego lokalu. Dzisiaj jej ostatni dzień praktyk, a z jakiegoś powodu nie napawa jej to tak dużym szczęściem jak myślałam. Teoretycznie tylko te praktyki dzielą ją od oficjalnego tytułu technika gastronomi. 

-Cześć mała! -[T.I] spojrzała na mężczyznę, który właśnie rozpinał guziki żakietu- Możesz zrobić Kaoru coś do jedzenia? Muszę skoczyć szybko na pocztę, wrócę maksymalnie za godzinę!

Mężczyzna wyszedł, a [np.brunetka] zastanawiała się tylko kiedy zda sobie sprawę, że nie ma koszulki. Czasami mu się zdarzało, ale na młodej [T.N.] nie robiło to większego wrażenia. Mieszkała z dwoma braćmi i przyzwyczaiła się do tego, że faceci lubią chodzić bez ubrań. Przyzwyczaiła się też do tego, że jego pasiasta koszula, jest ściągana razem z żakietem. Więc zanim zielonowłosy zawrócił, ona stała już przy drzwiach z jego ubraniem. 

-Och? Dzisiaj zorientowałeś się szybciej, niż zazwyczaj. 

Zauważyła, podnosząc koszulę, którą Kojiro szybko założył.

-Naprawdę tym razem mogłaś mi powiedzieć. 

Dziewczyna zaśmiała się gardłowo, przechylając głowę w bok. 

-Jestem zwykłą praktykantką! 

-Mam wrażenie, że wykorzystujesz to w złym celu...

[Kolor]oka wzruszyła ramionami, nie przykładając większej wagi do tych słów. 

-A co innego mam powiedzieć? To ostatni dzień moich praktyk, więc od jutra nikt nie będzie ci chodź by podawał tej koszuli. 

Zielonowłosy uniósł brwi, zaskoczony tym jak szybko minął ten miesiąc. Fala niezadowolenia uderzyła w niego zaskakująco mocno, gdy zrozumiał, że od jutra ta drobna istota nie będzie spędzać z nim całych dni. Równolegle dziewczyna odczuwała ulgę. Wiedziała, że będzie tęskniła za atmosferą tego lokalu, rozmowami z stałymi klientami i przede wszystkim za swoim zabawnym szefem, ale bała się, że jej uczucia stają się zbyt romantyczne. Nie chciała zadłużyć się w starszym mężczyźnie, u którego miałaby znikome szanse. Szczególnie po tym, gdy dowiedziała się, że zgromadził sobie spore grono fanek i chętnie to wykorzystuję. Jego przyjaciele, głównie Langa i Reki, którzy są w podobnym wieku, mówią, że Joe jest typowym play boyem, a to zdecydowanie nie jest jej typ. 

-Racja... Gdy już cię nie będzie, nikt nie mógłbym przypomnieć mi o takich błahostkach.

Burknął, zawstydzony swoim zapominalstwem. Tymczasem różowowłosy mężczyzna, który od dobrych dwóch minut stał nie zauważony w drzwiach, nie mógł zrozumieć jak jego przyjaciel, w ciągu zaledwie czterech tygodni, mógł stać się tak zależny od tej kruchej istoty, która stała na przeciwko niego, z tym ciepłym uśmiechem, którym podbijała serca klientów. Widząc jak Nanjo patrzy na nią, z tymi iskierkami w oczach, nie mógł się powstrzymać i odkaszlnął, zwracając tym samym na siebie uwagę. 

-Obsługę macie kiepską. -Zakpił, przechodząc obok mężczyzny, którego szturchnął ramieniem- Więc dzisiaj ty mnie obsłużysz [T.N]-chan?

Dziewczyna kiwnęła głową, podążając za żółtookim mężczyzną, który usiadł na swoim regularnym miejscu, przy barze. Kojiro wpatrywał się plecy Kaoru z wrogością, którą ten oczywiście wyczuł, ale z premedytacją ignorował jego niechęć, podtrzymując kontakt wzrokowy z dziewczyną. Którą po chwili przywołał ruchem dłoni. [T.I] uniosła pytająco brew, ale zaciekawiona pochyliła się nad mężczyzną, nastawiając ucho. 

-Hej! Nie zapominaj, że to moja praktykantka! 

Warknął, jeszcze zanik Kaoru cokolwiek powiedział wspomnianej praktykantce. Mężczyzna z różową czupryną prychnął z rozbawieniem, w ogóle nie przejmując się zdenerwowanym gorylem. 

-Zrobisz mi danie, którego nie ma w menu?

[np.brunetka] zaśmiała się cicho, patrząc na konspiranta z niedowierzaniem. 

-Wiesz, że on tego nie lubi, prawda? 

Powiedziała, zerkając na podejrzliwego właściciela, któremu coraz mniej podobała się bliska relacja tej dwójki. Nie mógł jednak sensownie zareagować. Gdyby pokazał jak bardzo przeszkadza mu ich bliskość, byłoby to podejrzane. Więc nie miał innego wyjścia, jak po prostu opuścić lokal. 

-Teraz nie widzi. Poza tym nie będzie go dłużej niż myślisz. Osobiście o to zadbałem. 

[T.I] zaniepokoił jego ton głosu, ale skapitulowała, zgadzając się na przyrządzenie wybranego dania. Już przyzwyczaiła się do próśb mężczyzny i spodziewa się więcej niż jednego dania. 

-Wspaniale. Reszta też wpadnie, więc możesz przyrządzić większe śniadanie.

Dziewczyna westchnęła ciężko. Liczyła na to, że jej ostatni dzień będzie wolny od pracy, miała nadzieję na zaledwie paru klientów, ale niestety zaczyna się w ten sposób, więc zapewne tak samo się skończy. 

***

-[T.I] nee-chan! -Reki spojrzał na starszą koleżankę, która właśnie zanosiła mrożoną herbatę klientce- Zrobisz mi jeszcze jednego szejka? 

-Idź do McDonalda, to włoska restauracja. 

[np.brunetka] spojrzała na stojącego w drzwiach właściciela. Nie wyglądał na zadowolonego i nie był. Nie chciał zostawiać swojej praktykantki na tak długo, wiedział, że reszta wykorzysta ją i miał rację. 

-Nie przejmuj się tym, mogę mu zrobić tego szejka i tak mam chwilę. 

-Dla mnie bubble tea! 

Krzyknął Miya, a to jeszcze bardziej zdenerwowało Kojiro. 

-Szejk z białej czekolady jeśli można prosić. 

Dodał Langa, pochłaniając panini. 

-Matcha latte. 

Dziewczyna skinęła głową, wracając do kuchni, a zielonowłosy poszedł w jej ślady. 

-Nie powinnaś tak im usługiwać... -Zaczął, obserwując ruchy dziewczyny- Później się przyzwyczają i będą wchodzić ci na głowę! 

Ostrzegł. Naprawdę nie miał ochoty patrzeć jak cała jej praca w lokalu, opiera się na usługiwaniu tym durniom. 

-To mój ostatni dzień, więc nie mam nic przeciwko. 

Odparła, odgarniając luźne pasmo włosów za ucho. Mówiąc to poczuła żal, naprawdę chciałby spędzić więcej czasu z tą grupką, ale jej obawy zwyciężają z tą chęcią. Ciężko byłoby jej pracować z osobą, która potencjalnie może stać się jej nieszczęśliwą miłością. 

-Co do tego... -Mężczyzna stanął za [T.I], zamykając ją w klatce z ramion- Myślę, że przydałby mi się jakiś pracownik. 

[kolor]oka z początku chciała to przemilczeć, ale gdy mimo mijającego czasu, Kojiro nie ruszył się ani o krok, zrozumiała, że oczekuję jakiejś odpowiedzi. 

-Ej... Czy to napieranie na mnie ma być groźbą? Zmiażdżysz mnie jeśli się nie zgodzę czy jak? Nie musisz mi tego demonstrować, doskonale zdaję sobie sprawę, że masz do tego predyspozycję. 

Zażartowała, licząc na to, że w ten sposób odwlecze tą rozmowę. Joe doskonale zdawał sobie sprawę z tej małej sztuczki, zrozumiał też w jakim niekomfortowym położeniu postawił dziewczynę. Położył dłoń na jej głowie, czochrając jej [kolor] kosmyki.

-Przemyśl to mała.  

***

[T.I] wracała do zakładu wściekłym krokiem, nie miała zamiaru pojawiać się tu dzisiejszego wieczoru, ale niestety została do tego zmuszona. Zapomniała portfela, a bez niego nie jest w stanie wrócić do domu, więc zaledwie pół godziny od jej wyjścia, wraca tam ponownie. Przed samymi drzwiami wzięła głęboki wdech, otwierając je powoli. 

-Wróci... 

Urwała, gdy usłyszała głośny huk. Przez chwilę próbowała zlokalizować źródło hałasu, którym okazał się jej były już szef. Joe w tym czasie dał się ponieść emocją i nie mogąc słuchać już wywodów przyjaciela o tym, że [T.I] jest dla niego za młoda i zbyt delikatna, po prostu wyładował w ten sposób frustrację. 

-Możesz się zamknąć!? Wiem, że jest młoda! Nic nie poradzę na to, że to właśnie ją polubiłem! -Syknął, marszcząc brwi do granic możliwości. Był wściekły i jego mina idealnie to odzwierciedlała. Sam nie mógł pojąć jak mógł zakochać się w takim dzieciaku, ale właśnie tak się stało i nie miał zamiaru usprawiedliwiać tych uczuć. Postanowił, że jeśli [T.N] okaże mu chociaż cień zainteresowania, zaprosi ją na randkę- Jeśli nie będzie chciała ze mną być, nie będę naciskał! Ale nie mów mi do diabła, że mam zrezygnować tak szybko! Ona jeszcze o niczym nie wie! -Wiedziała. [kolor]oka doskonale wiedziała, że Joe mówi właśnie o niej, a to sprawiało, że czuła się jak zaczarowana. Z jednej strony była niezmiernie szczęśliwa, że ma szansę, z drugiej jednak przerażała ją wizja związku z starszym mężczyzną. Co jeśli jej rodzice tego nie zaakceptują? Co gorsze... Co jeśli zacznie ją zdradzać? W końcu jest playboyem... Podczas, gdy [T.I] próbowała zdecydować co ma zrobić, a Kojiro starał się uspokoić, Kaoru dostrzegł stojącą w drzwiach uczennicę i nawet próbował powiadomić o jej obecności starego przyjaciela- Nawet nie waż się mówić, że mam ją sobie odpuścić! Jeśli powiesz to jeszcze raz... 

-Ona tu jest durniu... -Burknął, wchodząc mu w pół zdania. Zielonowłosy zamarł, odwracając się powoli. Ich oczy niemal od razu się spotkały, oboje byli niepewni, a dla siedzącego z boku okularnika była to jasny sygnał do ingerencji- Zapomniałaś czegoś? 

[np.brunetka] przez chwilę próbowała sklecić jakieś zdanie, co ostatecznie wychodziło jej mizernie. Sama wiedziała, jak żałośnie musi teraz wyglądać, więc w końcu wzięła się w garść. 

-Ta... Zapomniałam portfela, więc... No wiesz. Jakby musiałam po niego wrócić, bo niezbyt widzi mi się długi spacer o tej godzinie. -[kolor]oka stała chwilę w miejscu, czekając, aż ktoś coś powie, ale nic na to nie wskazywało- Sprawdzę w kuchni.

Dziewczyna powolnym krokiem udała się do pomieszczenia, powstrzymywała się przed spojrzeniem na Kojiro, ale było to trudne, cały czas czuła na sobie jego wzrok i kusiło ją, by to odwzajemnić. Dopiero, gdy znalazła się w innym pomieszczeniu, poczuła swoistą ulgę. W myślach sprzedała sobie mentalnego kopniaka w twarz za to, że akurat dzisiaj musiała zapomnieć o portfelu. Gdyby tylko go wzięła... Nie musiałaby tego słuchać. Plus jest taki, że zaginiona rzecz leżała na widoku, więc znalezienie jej nie zabrało młodej kobiecie wiele czasu. W momencie, gdy złapała swoją zgubę, do kuchnie wszedł Joe. Nie chciał, by dziewczyna dowiedziała się w ten sposób. Planował powiedzieć jej o swoich uczuciach, gdy będzie stał na pewniejszym gruncie, ale szanse na to, że nie zorientowała się o kim mowa, są niewielkie.

-Więc... -Zaczął niepewnie, oblizując swoje suche usta, jednocześnie wytarł spocone dłonie o spodnie- Ile słyszałaś?

Policzki dziewczyny pokryły się soczystym rumieńcem, który ją zdradził. Kojiro już wszystko wiedział, więc nie musiała nic mówić. Problem polegał na tym, że żadne z nich nie wiedziało co teraz zrobić. On nie chciał, by dowiedziała się tak szybko, a ona nie była pewna czego chciała.

-Uh... Niewiele. Tylko tyle, że podoba ci się jakaś młoda dziewczyna. Zresztą to i tak nie moja sprawa, więc... 

[T.I] chciała jedynie jak najszybciej wyjść. Nie miała najmniejszej ochoty odpowiadać na ciężkie  pytania pod wpływem chwili. Bycie z rówieśnikiem to jedno, taką decyzję można podjąć nagle, bo i tak nie ma większego wpływu, jeśli nie wyjdzie trudno, nie ten to następny! Związek z osobą starszą wymaga jednak trochę więcej... Kojiro jest już w takim wieku, że związki są dla niego poważniejsze. Szybciej będzie myślał o ślubie, dzieciach i przyszłości... [T.N] nie jest pewna czy chce rzucić się na głęboką wodę tak szybko. Uczucie nie wystarczy, tym bardziej, że z jej strony jest to jedynie zauroczenie, nie są to jeszcze szczere i mocne emocje.

-Doskonale wiesz, że mówiłem o tobie. -Wtrącił, patrząc na młodą kobietę z determinacją- Po prostu powiedz czy zaakceptujesz moje uczucia. -Właśnie tego się obawiała... Nie chciałaby powiedział coś takiego. On też nie chciał tego zrobić. Słowa wyleciały z jego ust bezwiednie, po prostu niepewność była dla niego zabójcza. Szybko jednak zorientował się, że postawił swoją wybrankę w bardzo niekomfortowym położeniu- Ach przepraszam! To było lekkomyślne, zapewne musisz to przemyśleć. Niepotrzebnie naciskałem... -[kolor]oka odetchnęła z ulgą. Naprawdę nie chciała odpowiadać na to pytanie. Chociaż może lepiej powiedzieć, że nie wiedziała jak odpowiedzieć. Gdyby była do do tego zmuszona... Prawdopodobnie uciekłaby przez natłok myśli. Teraz jednak dostała szanse, by przemyśleć wszystkie swoje uczucia i obawy. Ma czas, by dowiedzieć się czego tak naprawdę chcę. Kojiro obserwował jej niewzruszoną minę, jedyne co ją zdradzało to te czerwone policzki, nie było to pocieszające. Czuł, że jest na przegranej pozycji. Miał również wrażenie, że dzisiaj widzi ją ostatni raz, a bardzo tego nie chciał. Co mógł jednak zrobić, by zapewnić sobie przynajmniej jedno spotkanie? W jego głowie pojawiał się tylko jeden pomysł- Wiesz... Nawet jeśli ostatecznie mnie odrzucisz, chciałbym byś powiedziała mi to prosto w twarz. Mogę prosić przynajmniej o tyle? Nieważne jaka będzie twoja decyzja, spotkaj się ze mną, by mi ją przekazać. 

[T.I] od razu kiwnęła głową. I tak miała zamiar to zrobić, chociaż może to być trochę stresujące. Joe uśmiechnął się delikatnie. Doskonale zdaje sobie sprawę, że dziewczyna mogła zwyczajnie kłamać, ale na tą chwilę takie zapewnienie mu wystarczy. 

-W takim razie już pójdę. 

***

Mały dzwoneczek wydał z siebie, przyjemny dla ucha dźwięk, oznajmiając, że ktoś wszedł do lokalu. Kojiro zmarszczył brwi, patrząc na zegarek. Lokal jest zamknięty od paru minut, a tabliczka jasno o tym informuję. Mężczyzna wytarł dłonie w białą szmatkę, wychodząc powoli z kuchni. 

-Przepraszam, ale jesteśmy już zamk... 

Przerwała, widząc kto wszedł do lokalu, nie spodziewał się, że będzie miał okazję jeszcze ją ugościć. Od ich ostatniej rozmowy minęły prawie dwa miesiące i myślał, że najzwyczajniej w świecie został odrzucony. Upewniło go w tym wydarzenie sprzed paru dni, gdy podczas S zauważył swoją wybrankę z innym chłopakiem. Kojarzył go i jego brata. Ten konkretny chłopak nosi pseudonim "Nemezis". Wspólny wróg większych grup skaterów. Jego jazda jest szalona, agresywna i pozbawiona jakiejkolwiek logiki, ale jest dobry i zaledwie dzień wcześniej pokonał Lange. Drugi z braci nosi mniej sensowny pseudonim "Vodka"... Powód? Rysunek na deskorolce. 

-Powinnam przyjść innym razem? 

Spytała, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Kojiro od kilku sekund przypatrywał się jej z nieodgadnioną minę, a dziewczynie dłużyło się to jak godziny. Dopiero, gdy przerwała tą ciszę, mężczyzna zareagował. 

-Nie... -Mruknął niepewnie, co nie dodało ani trochę pewności dziewczynie- Siadaj mała! -Powtórzył bardziej entuzjastycznie- Kawa? Herbata? 

[T.I] uśmiechnęła się delikatnie, podchodząc do baru. Właśnie takiego Kojiro chciała zobaczyć. Uśmiechniętego i energicznego. Kątem oka zauważyła tablicę z dodatkowymi pozycjami, które wywołały jej gardłowy śmiech. 

-Więc na szejki nie chodzi się już do maka? 

Nie mogła sobie odpuścić tego sarkastycznego komentarza, ale właśnie dzięki temu oboje się rozluźnili. Joe prychnął cicho, siadając obok [kolor]okiej dziewczyny. 

-Sporo osób o nie pytało. -Powiedział zgodnie z prawdą, zerkając na nią kątem oka. Ciężko mu uwierzyć, że [T.I] ubiera się w ten sposób... Do pracy przychodziła w stroju, który nie wyróżniał się z tłumu, wyglądała jak wzorowa uczennica, a teraz? Siedziała przed nim seksowna, młoda kobieta. Na każdym z jej palców, gościł pierścionek, a jej uszu zdobiły kolczyki z motywem krzyża, w lewym uchu miała dwa dodatkowe kolczyki w postaci czarnych pajączków. Zauważył tą zmianę już podczas S i nie był w stanie określić czy ta jej sprzyja, czy wręcz przeciwnie- Wiesz jak to bywa w branży... Klient nasz pan. -Dokończył w końcu, odwracając wzrok od jej biustu. Miała spory dekolt i nie dało się, nie zauważyć, że ma czym oddychać- Myślałem, że już nie przyjdziesz. Trochę minęło od naszej ostatniej rozmowy... 

Zauważył, odgarniając włosy z czoła. Uważał, że skoro przyszła tu po tak długim czasie, nie chciała z nim być. Potwierdzeniem miała być znajomość z innym skaterem. [T.I] zauważyła jego zły humor i podejrzewała, że postawił się na przegranej pozycji. 

-Tak naprawdę przychodziłam tu już kilka razy, ale pechowo trafiałam na momenty, w których cię nie było. -Wyjaśniła, bawiąc się cienkim pierścionkiem, wysadzanym kryształkami we wszystkich kolorach tęczy. Zielonowłosy skupił wzrok na błyskotce, nie miał w tym konkretnego celu, po prostu zainteresował się jej ruchem. Było widać, że stresuję się tą rozmową... Jej wyjaśnienia i zachowanie dawały mu cień nadziei. [kolor]włosa westchnęła przeciągle, pocierając swój obolały kark. Spodziewała się, że po takim czasie Kojiro nabierze więcej dystansu, nie wini go za to, ale sprawia to, że rozmowa jest jeszcze trudniejsza. Dziewczyna otworzyła swoją torebkę, wyciągając z niej złożoną na pół kartkę, którą podsunęła mężczyźnie- Szczerze nie mam pojęcia jak to będzie... 

Mruknęła, obserwując mimikę rozmówcy, który rozwinął kartkę. Nanjo uśmiechnął się pod nosem, widząc podpisaną umowę o pracę. 

-To najbardziej subtelne "tak", w całym moim życiu. -Prychnął, przenosząc wzrok na [T.I]- Bo to oznacza "tak", prawda? 

[np.brunetka] zaśmiał się, rozbawiona jego niepewnym tonem. Objęła jego ramię, opierając głowę na szerokim barku mężczyzny. 

-Tak... 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro