Ichinose Guren (bad ending) ♦
Zaczął, patrząc na mnie z dziwnym wyrazem twarzy... Coś jak niepewność, zmieszana z podekscytowaniem. Dzisiaj ja zabawię się tobą. Uśmiechnęłam się promiennie i biegiem ruszyłam w stronę mężczyzny. Widziałam ulgę na twarzy Gurena, ale to nie on był powodem mojego szczęścia, dla mnie był już nieistotną postacią, nić która nas łączyła została zerwana w bardzo brutalny sposób dwa lata temu. Powoli i niepewnie wyciągnął dłonie w moją stronę, ale szybko go minęłam.
-Shinya!
Białowłosy rozłożył ramiona, obejmując mnie w tali i okręcając się kilka razy wokół własnej osi. Po paru sekundach trwania w swoich szczelnych uściskach, w końcu mogłam na niego spojrzeć. Właściwie nie zmienił się, wyglądał dokładnie tak samo jak w dniu naszego pożegnania, ale po jego minie widziałam, że jest zaskoczony moim nowym wizerunkiem. Przez te dwa lata podrosłam jeszcze kilka centymetrów, zmieniłam również uczesanie. Kiedyś pozwalałam włosom sterczeć we wszystkie strony, ale kiedy wyjechałam, zaczęłam bardziej o nie dbać. Teraz sięgają za pośladki, więc nie należą do krótkich. Warkocz idący od zakończenia karku jest zwieńczony wysokim kucykiem. Oprócz tego nie zauważyłam żadnej różnicy... Chociaż może nabrałam bardziej kobiecych kształtów.
-Cycki ci urosły.
Stwierdził z uśmiechem, a ja pacnęłam go w klatkę piersiową. Nie zaczerwieniłam się, przez te kilka miesięcy dojrzałam do tego stopnia, że takie rzeczy nie są w stanie mnie zawstydzić. Nie zmieniało to jednak faktu, że uwaga chłopaka była nie na miejscu...
-No wiesz ty co? To pierwsza rzecz, którą masz mi do powiedzenia? Dzięki Shinya! Naprawdę wielkie dzięki!
-Nie ma za co! A tak poza tym tęskniłem...
Szepnął składając na moim czole krótki pocałunek. Uśmiechnęłam się na ten gest i jeszcze raz wtuliłam się w jego tors.
-Mamy sporo do nadrobienia.
-Oj mamy! Chodź pokażę ci moją nową ofiarę!
Zaśmiałam się, łapiąc chłopaka za ramię i ruszając z nim. Cały czas pamiętam o czarnowłosym, który przypatrywał się nam z miną, której do tej pory u niego nie widziałam. Jednak nie ma sensu rozmyślać nad tym co czuł, ponieważ on również nie interesował się moimi uczuciami, gdy byliśmy po tej samej stronie. Nie chce wracać do tego co już raz mnie wyniszczało. Teraz jestem inną osobą i naprawdę długo pozbywałam się uczuć, którymi go darzyłam i chociaż szczerzę wątpię w to, że zakończyłam ten rozdział w pełni, nie chce przekonywać się o tym na własnej skórze. Lepiej jest tak jak teraz.
***
Zaciągnęłam się papierosem, wpatrując się w słońce, które zachodziło na tle zniszczonego miasta. Tęskniłam za tym widokiem. Wiązał się z dobrymi wspomnieniami... Chciałam to zobaczyć od dnia, w którym wróciłam, ale nie chciałam wpaść na Ichinose i dlatego unikałam jakiegokolwiek wychodzenia z pokoju. Nie chodziłam nawet do swojego biura, bo podobno przesiadywał tam jeszcze częściej, gdy dowiedział się, że wracam. Całą pracę wykonywałam w pokoju, aż do momentu, w którym Mika zrozumiał o co chodzi i postanowił pełnić dyżury na korytarzu. Wpuszczał tylko osoby, które sama zapraszałam lub miały u mnie wyjątkowe względy. Mimo wszystko dzisiaj nie mogłam sobie odpuścić. Po prostu czułam, że muszę wyjść. W ten sposób znalazłam się tutaj. Całkowicie bezbronna... Dodatkowo obserwowana. Przychodząc tu, wiedziałam, że mogę go spotkać, ale dalej liczę na to, że po prostu się zdystansuje i będzie siedział cicho.
-Nie wiedziałem, że palisz. -życie byłoby zbyt piękne, gdyby mi się nie naprzykrzał... Mogłam się tego spodziewać. W końcu Guren to dupek, który jest zainteresowany tylko sobą, oczywistym jest, że nie uszanuje woli nikogo innego. No chyba, że jest to Mahiru. Nie ważne jaką ma formę, ta nawiedzona laska owinęła go sobie wokół palca. Nawet, gdy została demonem on słuchał tylko jej- Więc... Gdzie byłaś? -zmierzyłam go chłodnym wzrokiem, pokazując jednocześnie moje niezadowolenie. Jak przystało na Gurena. Dalej myśli, że ma kwalifikacje do żądania ode mnie wyjaśnień- Nie zachowuj się jak dziecko. Nie będziesz ze mną w ogóle rozmawiała?
-Gdyby było to możliwe, chętnie bym skorzystała. -prychnęłam, strzepując popiół z papierosa. Zastanawiam się co siedzi w jego głowie. Jak wyobrażał sobie nasze spotkanie po tym wszystkim? Myślał, że zachowam się jakby nic się nie stało? Liczył na to, że dalej będę biegać za nim jak zakochana gówniara? Przeliczył się- Niestety, ale nie mogę uniknąć rozmowy. Chociażby przez fakt, że mamy wspólną misję.
Burknęłam, gasząc papierosa o poręcz. Zwykle wypalam cały tytoń, ale tym razem zostawiłam trochę. Po prostu nie mam najmniejszej ochoty na rozmowę z tym zapatrzonym w siebie dupkiem. Chce tylko zalec na kanapie i ewentualnie wypić kubek owocowej herbaty...
-Naprawdę chcesz tak to skończyć!? -szłam dalej, udając, że jego słowa mnie nie ruszają- Wyjechałaś bez słowa, nie dałaś mi nawet wyjaśnić! Przeprosić! Czy to nie jest dla mnie wystarczająca kara!? -kara? To nie on został potraktowany jak śmieć w tym pokoju. Co niby było dla niego karą? Zrobiłam dokładnie to czego chciał, odeszłam- [T.I]!?
Trzasnęłam drzwiami, nie odwracając się w jego stronę ani raz. On... Jest irytujący... Nie rozumie, że nie mam ochoty rozmawiać? Dlaczego powinnam chcieć cokolwiek z nim wyjaśniać? Ja wszystko sobie ułożyłam i nie mam ochoty niszczyć tego porządku dla jakiegoś młodzieżowego zauroczenia. Robiłam wszystko, by go unikać, a on i tak znalazł sposób, by uprzykrzyć mi życie. Mam nadzieję, że po wspólnej misji nie będziemy wchodzić sobie w drogę.
***
-...na tym zakończymy odprawę. -sapnęłam, przecierając twarz dłonią, ale właśnie wtedy przypomniałam sobie coś jeszcze- Jun, podejdź jeszcze na chwilę.
Wampirzyca pokonała dzielący nas dystans szybko i bezszelestnie, co wywołało ledwo zauważalne drgnięcie w wykonaniu Gurena. Prychnęłam jednocześnie niezadowolona i zaskoczona tym jak słaby się stał. Najwyraźniej Mahiru poczuła się urażona jego domniemaną "tęsknotą" za inną kobietą i nie miał łatwo, teraz tym bardziej musi przechodzić katuszę, ale co zrobić? Taką sobie wybrał.
-[T.I]? -odwróciłam wzrok od czarnowłosego, wręczając dziewczynie kartkę ze zdjęciami- To ich porwano? Dlaczego pokazujesz te zdjęcia tylko mi?
Pytała, ale jej wzrok był skupiony jedynie na zapamiętywaniu twarzy tych dzieciaków. Westchnęłam z ulgą, cieszy mnie to, że jest tak zdeterminowana. Misja opiera się na odbiciu ludzi, za którymi ona nie przepada, ale i tak chce być dla mnie przydatna. Dobre dziecko... Moja dłoń wylądowała na jej błękitnych kosmykach, a uśmiech rozpromienił moje wargi.
-Określ ich położenie, jesteś najszybsza i jestem pewna, że jesteś najodpowiedniejszą osobą do tego zadania... -szepnęłam, opierając swoje czoło o jej. Wampirzyca, ułożyła dłonie na moim karku, oddając się tej chwili, dla niej było to nawiązywanie emocjonalnej więzi, a może umacnianie tej która już istnieje? W każdym razie buduję to między nami nić porozumienia, którego ona tak rozpaczliwie pragnie- Wyrusz, gdy będziesz gotowa.
Dodałam, składając matczyny pocałunek na jej policzku.
-Właściwie jestem już gotowa. Pójdę przodem.
Skinęłam głową, wpatrując się za nią jeszcze długo po tym, gdy jej sylwetka zniknęła z mojego zasięgu. To jej pierwsza misja w tym miejscu, straciła przewagę w terenie i obawiam się, że może wpłynąć to negatywnie na rezultat. Wierzę w jej zdolności, ale może poczuć się zagubiona i zrobić coś głupiego. Wyciągnęłam papierośnicę, sprawdzając jej stan. Pięć, a teraz już cztery...
-Nie powinnaś puszczać jej samej. -odezwał się głos zza moich pleców. Guren nie odpuści absolutnie żadnej okazji, by mi poprzeszkadzać- Nawet teraz będziesz milczeć? To nasza wspólna misja, a ty podejmujesz decyzję i w ogóle nie konsultujesz ich ze mną. Chyba mam prawo głosu, prawda? -wywróciłam oczami, zaciągając się dymem. Słońce wstanie za kilka minut, a wtedy nasza misja oficjalnie się zacznie, pora się zbierać- Przynajmniej wyjaśnij mi dlaczego ją wysłałaś!
Zerknęłam na niego przez ramię, uśmiechając się w wredny sposób. Jest człowiekiem, którego ciężko lubić, więc jak ja mogłam się w nim zakochać? Patrząc na wszystko z perspektywy czasu, nie byłam. Po prostu zauroczyłam się w kimś, kto spędzał ze mną tyle czasu. Guren praktycznie mnie wychował, był mężczyzną, który zwracał na mnie dużo uwagi, a ja jako nastolatka pragnąca miłości, postanowiłam wyimaginować uczucie i ulokować je w nim. Zabawne i żałosne zarazem...
-Jesteś tylko podpułkownikiem, nie masz kwalifikacji, by żądać ode mnie jakichkolwiek wyjaśnień.
Zakpiłam, odwracając się i odchodząc. Był czas, w którym Guren był moim słońcem, ale zrozumiałam jak niezdrowa była to relacja. Teraz chce żyć dla siebie i nie martwić się jego opinią, nie ma sensu wchodzić do tego samego bagna dwa razy, więc nawet jeśli on tęsknił i żałował, nie przebaczę mu. Traktował mnie jak swoją sekretarkę, odwalałam za niego robotę, zawsze go broniłam i co dostałam w zamian? Ból i serię porównań do Mahiru. Wyśmiał moje uczucia i boleśnie uświadomił mi jak żałosna byłam. Chciałam zaprzepaścić dla niego swoją karierę, licząc na to, że w końcu na mnie spojrzy. Nie spojrzał i nie zamierzał. Dlaczego po całym tym poniżeniu powinnam mu wybaczyć? Nie mam ku temu powodu. Dlatego lepiej to skończyć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro