Akabane Karma ♦
[T.N] [T.I] nie była kimś szczególnym, nauka przychodziła jej z ogromnym trudem. Zawsze miała tysiąc wymówek by się nie uczyć, ale nie była również głupia. Po prostu leniwa. Jeśli już wzięła się za naukę wystarczyło jej kilka minut, aby zapamiętać cały temat. Jej rodzina nie należała do wyższych sfer. Młodej [T.I] to nie przeszkadzało. Na przerwał wolała mieć święty spokój i zająć się jakąś grą. Całe jej życie zmieniło się pierwszego dnia liceum. Poznała wtedy osobnika imieniem Akabane Karma, było w nim coś co pociągało licealistkę. Wyglądał na miłą osobę, pierwszego dnia zabłysnął jako ten inteligentny i przystojny. Tak... Był przystojny. Jednak szybko okazało się, że Akabane nie jest przyjemnym typkiem, był wyjątkowo perfidną osobą. Cieszyła go czyjaś krzywda do tego stopnia, że nie powstrzymywał się nawet na terenie szkoły. Jego charakter odstraszał wszystkich oprócz [Kolor]okiej dziewczyny, no i natarczywych fanek, które jarały się każdym ruchem chłopaka. Ich znajomość rozpoczęła się pewnego wyjątkowo paskudnego dnia... Mianowicie lało jak cholera! Wszyscy tego dnia irytowali [T.I]. Nie miała nastroju na głupie plotki, a chłopcy jak i kilka dziewczyn z klasy ciągle ją oblegali. Nie znała powodu tego zachowania, ale nie podobało się jej to... Chciała tylko odrobiny spokoju, a zamiast tego słuchała głupich śmiechów. Ten dzień nie mógł być dla niej gorszy.
-[T.N]-san!? Chcesz iść z nami po szkole do kawiarni!?
Czarnowłosa dziewczyna z krótkimi warkoczami i kilkoma pryszczami na twarzy zadała to pytanie z takim podekscytowaniem, że żołądek [T.I] prosił o pozwolenie na zwrócenie ostatniego posiłku. Dziewczyna o [kolor]włosach zamiast posłać im obrzydzone spojrzenie, uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Nie, dzięki!
-Cooo? Dlaczego!?
-A dlaczego ciągle się przy mnie kręcicie?
Spytała, ale grupa nie wzięła tego na poważnie, już kilka razy próbowała ich zniechęcić. Ci idioci wszystko brali za żart. Dodatkowo znalazła rano w swojej szafce liścik miłosny. Na jej nieszczęście przy jej szafce zawsze ktoś czeka... Zawsze! I tym razem dziewczyny stwierdziły, że ma iść na miejsce opisane w liście. Nie podobało się jej to, ale postanowiła sprawdzić kto jest takim idiotą i masochistą. Gdy zabrzmiał ostatni dzwonek udała się w wskazane miejsce. Czekał tam niski chłopak, piegowaty z okularami, trochę otyły... Przez twarz dziewczyny przeszedł grymas niezadowolenia. Spodziewała się właśnie kogoś takiego. Brzydki jak poniedziałkowy poranek...
-To ty chciałeś się spotkać?
Wypaliła obojętnie stając jakieś pół metra od chłopak. Prawie każdy facet w szkole był brzydki, spodziewała się, że żaden nie miał dziewczyny i nie miała ochoty zbliżać się zbytnio do tak niewyżytych idiotów. Jeszcze uda mu się pocałować... Nie dość, że musiałaby dezynfekować usta, to jeszcze poszłaby siedzieć za morderstwo...
-Tak! Nazywam się Sasome Kotaro! Jestem przewodniczącym klasy 2-5! I chce byś została moją dziewczyną!
Oznajmił dumnym tonem, [T.I] po raz kolejny tego dnia miała ochotę zwrócić zawartość swojego żołądka, ale nie dała tego po sobie poznać.
-Podziękuję. Nie jesteś w moim typie. Pa!
Odwróciła się napięcie i myślała już tylko o tym co zje na obiad. Starszy kolega nie miał zamiaru zrezygnować. Szybkim ruchem przyciągnął dziewczynę do siebie.
-Wiesz kim jestem!? Masz zostać moją dziewczyną!
-Bo?
Na dziewczynie nie zrobiły wrażenia krzyki senpaia, nie bała się... Była po prostu zirytowana.
-Zrujnuję cię jeśli się nie zgodzisz!
Sasome znacznie zmniejszył odległość ich ciał. Szybko ułożyła sobie w głowie plan jak znokautować senpaia, później powie, że zrobiła to w samoobronie, ale zanim zdążyła wykonać chodźby jeden ruch, ktoś odciągnął Sasome. Oszołomiona dziewczyna obserwowała jak przestraszony okularnik, opiera się o ścianę i patrzy z przerażeniem na Karme przyciskającego do jego szyi nóż. Czerwonowłosy uśmiechał się upiornie, nagle całe jago straszna mimika prysła jak bańka mydlana. Przybrał przyjazny wyraz twarzy i schował nóż do kieszeni, opierając prawą dłoń na barku starszaka.
-Wybacz senpai! Myślałem, że narzucasz się mojej znajomej, ale -Tu przerwał patrząc na niego z wyraźną kpiną- ty przecież tego nie robisz, prawda? Wtedy musiałbym nauczyć cię dobrych manier, a tego raczej nie chcemy.
-M-my... Tylko rozmawialiśmy! Zresztą już raczej się nie spotkamy!
Okularnik szybko ewakuował się z korytarza, na którym została już tylko ta dwójka. Akabane był dumny z swojego kolejnego wyczynu! Dodatkowo cieszyła go myśl, że dziewczyna, która wydawała mu się ciekawym towarzystwem mogła zobaczyć jak niesamowity jest! Teraz gdy będzie mu coś winna, może poznać ją trochę bliżej! Szkoła była dla niego niewyobrażalnie nudnym miejscem, nie miał co robić, a wszyscy byli strasznie sztywni... Jednak [T.N] [T.I] wydawała się inna, bardziej wyluzowana. Wszystko było jej obojętne, a towarzystwo osób z klasy wcale jej się nie podobało, wiecznie próbowała ich spławić, ale ci idioci myśleli, że żartuję. Każda przerwa była dla niego wyjątkowo zabawna dzięki tej [np.brunetce].
-Co ty byś beze mnie zrobiła [T.N]-san!?
Zanim chłopak dokończył, książka z twardą okładką uderzyła prosto w jego twarz. Zdezorientowany złapał się za krwawiący nos, dopiero po chwili zrozumiał kto rzucił podręcznikiem. [T.I] natomiast kipiała ze złości, sama świetnie dałaby sobie radę, a przez tego idiotę wyszła na ofiarę losu!
-Prosił cię ktoś o pomoc!?
Wysyczała i odeszła parę kroków, jednak głupio byłoby zostawić książkę... Szybko zawróciła i cały czas mierząc chłopaka nienawistnym wzrokiem, wyrwała książkę, którą trzymał. Karma mimo schnącej na rękach czerwonej cieczy i bólu, który odczuwał był zachwycony. [T.N] [T.I] była znacznie ciekawsza niż na początku się mu wydawało.
***
-Dobry [Z.I (Zdrobnienie twojego imienia)]! Jak się spało!?
Dziewczyna stanęła jak wryta, widząc przed swoją szafką osobnika, którego zaledwie dzień wcześniej potraktowała sporym podręcznikiem.
-Idź się zgub.
Wysyczała, ale na Karmie nie zrobiło to żadnego wrażenia, cieszył się, że znalazł kogoś kto się go nie boi. Pierwszy raz od początku roku, szedł do szkoły z radością i liczył, że szybko się to nie zakończy.
-Jesteś taka oschła [T.N]-san! Jak mogłaś tak podle potraktować swojego wybawcę!? W końcu gdyby mnie tam nie było, pocałowałabyś taką świnię!
Na samo wspomnienie o tej opcji ciałem dziewczyny zawładnął dreszcz, nie umknęło to uwadze chłopaka, który zadowolony z reakcji dziewczyny, objął ją ramieniem, [T.I] czując, że to nie skończy się dobrze, odsunęła się od Karmy i jak najszybciej przeszła do klasy. Dziewczyna od razu zauważyła siedzącego pod ścianą przewodniczącego. Zdziwiło ją to bo, A-Było to miejsce Karmy! B-Przewodniczący siedział obok niej, a to może oznaczać tylko jedno...
-Od kiedy siedzisz obok mnie Akabane?
Wysyczała, wyciągając przybory potrzebne do lekcji japońskiego.
-Od dzisiaj [Z.I]-san! A co? Cieszysz się?
[kolor]oczy dziewczyny posłały mu kpiące spojrzenie.
-Z czego niby? Jeszcze nie ogarniasz jak wkurzający jesteś?
-Nienawidzisz mnie [T.N]-san?
Karma zadał to pytanie, bardzo ciekawy odpowiedzi koleżanki, z minuty na minutę coraz bardziej lubił tą dziewczynę. Był zły na siebie, że dopiero teraz do niej zagadał. [T.I] natomiast zastanawiała się dlaczego chłopak, który jeszcze kilka tygodni wcześniej bardzo się jej podobał, zaczął z nią rozmawiać. Rozważała czy ma w tym jakiś konkretny cel, ale nie wiedziała czy miała coś czego mu brakowało. Słyszała, że pochodzi z bogatej rodziny, ale nie wiedziała jak bardzo, pieniędzy jednak nie potrzebował... Mimo głębokich rozmyśleń nic nie wpadło jej do głowy. Rozwiązanie jest jedno... Nie dawać mu pełnych odpowiedzi, im więcej myśli, tym miej mówi i miej o niej wie.
-Jesteś mi obojętny Akabane.
Oboje zdawali sobie sprawę, że obojętność to najgorsze czym można obdarzyć drugiego człowieka. Tym razem dziewczynie się udało, a chłopak postanowił nic więcej nie mówić i skupić się na znienawidzonej lekcji.
***
Tak mijały następne tygodnie, Karma próbował zbliżyć się do dziewczyny, a ta skutecznie go odtrącała. Jednak trochę ją poznał. Czasami zdarzały się im normalne rozmowy, ale rzadko i zwykle nie trwały dłużej niż dziesięć minut. Przełom w ich znajomości nadszedł dwa miesiące od pamiętnego dnia. Tego dnia [T.N] była wyjątkowo przygnębiona. Powodem tego był jej chłopak. Tak, dziewczyna była w związku od kilku miesięcy. Koleżanka z gimnazjum wysłała jej zdjęcie jej chłopak całującego się z inną dziewczyną. Od razu do niego poszła, nie chciała słuchać jego wyjaśnień, ale to zrobiła. Przepraszał, ale [T.I] szanowała się, już raz ją zawiódł. Tym razem miarka się przebrała. Zerwała z nim, a po przepłakaniu całej nocy, wyglądała okropnie. Po pierwszej lekcji miała dość, poszła do wychowawczyni, a ta zwolniła ją do domu. Jednak to nie było miejsce, w które zmierzała. Wolała usiąść na ławce w cichym parku. Jej spokój nie trwał za długo.
-Wyglądasz okropnie [T.N]-san !
Chłopak usiadł na drugim końcu ławki i obserwował reakcję dziewczyna. Nic nie odpowiedziała, wyglądała jakby w ogóle nie zdawała sobie sprawy z jego obecności. Karma był zawiedziony, że nie usłyszał żadnego wrednego komentarza, ale wykwitło w nim pewne uczucie, którego wcześniej nie znał. Martwił się o kogoś z kim chętnie spędzał przerwy, zdał sobie sprawę już kilka dni temu, że przy dziewczynie wszystko wydaje się lepsze. Nie chciał przyznać, że się zakochał, a na samą myśl o tym wyznaniu czerwienił się ja burak. Już kilka razy czerwienił się przy [T.I] i nie wspominał tych chwil zbyt szczęśliwie.
-Nie mam ochoty na kłótnie...
Powiedziała nagle, patrząc w to samo miejsce co kilka minut temu. Chłopaka to zaskoczyło. Wcześniej nie ważne jak wypalona była, wymieniała z nim chodź by kilka uszczypliwych komentarzy, ale nie dzisiaj.
-Dobra, rozumiem. Nie jestem za dobrym słuchaczem, ale możesz się wygadać! -Dziewczyna spojrzała na Karmę z małym rumieńcem i nikłym uśmiechem, serce chłopaka zabiło szybciej przez ten widok, ale nie dał tego po sobie poznać- Więc? Co jest?
[T.I] patrzyła na niego przez dłuższą chwilę z uśmiechem i gdy już miała coś powiedzieć, zadzwonił jej telefon, dziewczyna niepewnie wyciągnęła urządzenie, spojrzała na wyświetlacz i rozkleiła się zupełnie, łzy cienkimi stróżkami spływały po jej policzkach. Akabane nie wiedział co powinien zrobić, pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji. Zwykle płacz innych sprawiał mu radość. W tym przypadku nie czuł ani grama przyjemności, jedynie żal i złość. Złościł się na osobę, która tak zraniła dziewczynę. Niepewnie przyciągnął [T.I] do swojego torsu i delikatnie otoczył jej ciało ramionami. Podobało mu się to uczucie, była ciepła. Przeniósł jedną rękę na jej włosy głaszcząc ją delikatnie. Miała miękkie włosy. Przeszło mu przez myśl, że mógłby dotykać jej częściej gdyby byli parą. Chciałby, aby tak było.
-Chłopak mnie zdradził... -Wybełkotała w jego koszulę- Zdradzał od dłuższego czasu.
Karma wściekł się jeszcze bardziej. Nie mógł pojąć jak ktoś mógł zdradzić [T.N] [T.I]! Dla niego była niemal idealna, trzeba być idiotą by marnować taki związek.
-Nie był ciebie wart. Jeśli chcesz załatwię palanta!
Zaproponował, naprawdę chciał zrobić coś temu chłopakowi, a po jego głowie chodziło już kilka pomysłów.
-Nie trzeba. Nie chce byś pakował się w kłopoty przez coś tak głupiego.
-Głupiego? Myślisz, że siedziałbym tu, gdybym uważał twoje problemy za głupie?
Dziewczyna zadrżała co ucieszyło Karmę, bo miał pretekst, by objąć ją jeszcze bardziej.
-Powinnam już wracać...
Jęknęła i próbowała wydostać się z jego objęć, ale z marnym skutkiem.
-Nie wiedziałem, że kogoś miałaś, ale skoro koleś okazał się dupkiem i dzieciakiem może pora postawić na kogoś dojrzalszego? Na kogoś kto traktowałby cię jak księżniczkę.
Oczy dziewczyny wpatrywały się w uśmiechniętego chłopaka. [T.I] nie była pewna czy właśnie zaproponował jej związek. Może nie chodziło mu o to? Jednak musiała przyznać, że była szczęśliwa. Cieszyła się, że chłopak się o nią martwi. Uśmiechnęła się kpiąco, ścierając resztki łez z twarzy.
-Dojrzałego? Chyba nie mówisz o sobie?
Akabane również się uśmiechnął, cieszyło go, że tak szybko wróciła do siebie i nie uciekła po jego wyznaniu.
-A niby o kim? Kto inny chciałby z tobą siedzieć księżniczko?
-Pff! Pełno osób!
-Ale ja najbardziej...
Czerwonowłosy chciał pocałować dziewczynę, ale widząc jej czerwoną twarz i oczy przepełnione niepokojem, wycofał się, a jedyny pocałunek jaki złożył, to ten na czole [T.I].
~~~~
2166 słów
Uwielbiam te przepełnione słodyczą rozdziały :) Jeśli chcielibyście rozdział z jakąś konkretną postacią przyjmuje zamówienia!
Co do zamówień można je składać pod ostatnim opublikowanym rozdziałem lub priv (te z OC tylko na priv). I proszę sprawdzać jakie postaci już są, bo nie chce dostawać trzech zamówień na tą samą postać (mogę najwyżej zrobić drugą część z jednego rozdziału na prośbę, większej grupy). Jeśli ktoś mimo wszystko będzie pisał o one-shota z personą, która już jest, prawdopodobnie nie będę odpowiadać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro