Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

BillDip

Ostrzeżenie:

Sceny +18, bla, bla, bla...

 - Czy ty, Pacyfiko Northwest, bierzesz sobie obecnego tu Dippera Pines'a za męża? - spytał ksiądz.

 - Oczywiście. O niczym innym nie marzę - odpowiedziała z uśmiechem, a kapłan zwrócił się do mnie.

 - Czy ty, Dipperze Pines, bierzesz sobie obecną tu Pacyfikę Northwest za żonę? - spytał, a ja spojrzałem na blondynkę, która wpatrywała się we mnie wyczekująco. Kochała mnie, a ja... ja byłem tylko zwykłym egoistą. Żeniąc się z nią chciałem dopiec temu dupkowi za to, że mnie zostawił. Swoją drogą... Ten dupek właśnie wbiegł do kościoła. Zaraz... CO?!

 - Nie zgadzam się! - krzyczał tymczasem blondyn biegnąc w stronę ołtarza. - Nie pozwolę Ci zmarnować sobie życia, Pine Tree! Słyszysz?! Nie pozwolę!

 - Trza było wcześniej myśleć! - krzyknęła Mabel, ale Bill nie słuchał. Podbiegł do mnie i agresywnie pocałował, ale ja go odepchnąłem.

 - Odbiło Ci Cipher?! - wrzasnąłem, a on... Złapał mnie w objęcia i się teleportował. Miejscem docelowym okazała się... Sypialnia tego dupka.

 - Usiądź, Pine Tree, i pozwól mi wyjaśnić - powiedział, a ja spełniłem jego prośbę.

 - Słucham, więc... - powiedziałem krzyżując ręce na piersi, a on westchnął i uklęknął przede mną.

 - Byłem kretynem, wiem, ale... - zaczął.

 - Kretynem? Raczej dupkiem - prychnąłem.

 - Pine Tree...

 - Nie, Bill. Żadne "Pine Tree". Zostawiłeś mnie i to w chwili kiedy najbardziej Cię potrzebowałem. Porzuciłeś mnie jak niechcianą rzecz!

 - Pozwól mi dokończyć. Dobrze... Byłem dupkiem... Niech Ci będzie... Przez te lata starałem się o Tobie zapomnieć, ale nie potrafiłem! Gdy Will powiedział mi, że żenisz się z Pacyfiką... Wtedy zrozumiałem, że nie mogę bez Ciebie żyć. Proszę Cię, Pine Tree... Jesteś całym, moim światem. Moim tlenem do oddychania; światłem, które rozświetla mrok w moim życiu. Kocham Cię i nie wiem co zrobię jeśli mi nie wybaczysz. To dla Ciebie żyję, Pine Tree - powiedział, a ja przez kilka chwil nie wiedziałem co zrobić. Normalnie dostałem laga mózgu! Bill Cipher powiedział, że mnie kocha i prosi o wybaczenie?! Panie i panowie... Świat się kończy!

 - B-bill... - wydusiłem w końcu, a on złożył na moich ustach namiętny pocałunek.

 - Nic nie mów - szepnął, a ja zainicjowałem kolejny pocałunek i przylgnąłem do blondyna. Z moich oczu popłynęły łzy szczęścia. Tak bardzo mi tego brakowało! Nawet nie zauważyłem kiedy znaleźliśmy się na łóżku, bez górnej części garderoby, a Bill zszedł z pocałunkami na moją szyję i obojczyki, gdzie zaczął robić mi malinki. Wszystkie jego ruchy były takie... delikatne. Myślałem, że oszaleję! W moich spodniach robiło się coraz ciaśniej...

 - Bill... ja... - wyszeptałem i jęknąłem, gdy potarł dłonią moje krocze.

 - Czyżbyśmy mieli problem? - Zachichotał głaszcząc wypukłość w moich spodniach i wyrywając z mego gardła głośne jęki. W końcu dręczenie mnie mu się znudziło, więc pstryknął palcami, a moje spodnie i bielizna zniknęły uwalniając moją erekcję. Cipher bez komentarzy pochylił się i wziął mnie do ust. Lizał i ssał tak długo, aż doszedłem w jego usta głośnym jękiem, oznajmiając światu spełnienie. Chciałem mu się odwdzięczyć, ale nie pozwolił mi na to wyciągając ze mnie palce i zastępując je czymś innym.

 - Ugh! - jęknąłem prosto w jego usta i zacisnąłem powieki starając się nie myśleć o bólu, który szybko zaczął ustępować miejsca przyjemności. Pokiwałem głową, a Bill zaczął się poruszać. Z początku powoli, a później coraz szybciej i szybciej... Kochaliśmy się mocno i namiętnie; obaj to lubiliśmy. Ciszę panującą w pomieszczeniu przerywały nasze jęki i imiona, a w ciemności świeciły oczy Billa wpatrzone we mnie z taką żądzą, że aż się wstydziłem. Obaj doszliśmy w tym samym momencie i zasnęliśmy w tuleni w siebie.

Rano obudziłem się z bólem w dolnych partiach ciała.

 - Wybaczysz mi, Pine Tree? - wymruczał Bill w moją szyję.

 - Hm... No, nie wiem... - Udałem, że się zastanawiam, a on zaczął mnie łaskotać. Po kilku sekundach umierałem ze śmiechu, ale zdołałem wykrztusić, że mu wybaczam i znowu się kochaliśmy. Heh! Łazienka i wspólny prysznic to (według Billa) odpowiednie miejsce na dziki seks. Rozpierdzieliliśmy kabinę prysznicową, a później przez dwa dni nie wychodziliśmy z łóżka. Ale najlepsze było to, że rok później powiedziałem Billowi sakramentalne "tak" i rozpocząłem życie z osobą, którą kocham.        

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro