BillDip
Ostrzeżenie:
Sceny +18, bla, bla, bla...
- Czy ty, Pacyfiko Northwest, bierzesz sobie obecnego tu Dippera Pines'a za męża? - spytał ksiądz.
- Oczywiście. O niczym innym nie marzę - odpowiedziała z uśmiechem, a kapłan zwrócił się do mnie.
- Czy ty, Dipperze Pines, bierzesz sobie obecną tu Pacyfikę Northwest za żonę? - spytał, a ja spojrzałem na blondynkę, która wpatrywała się we mnie wyczekująco. Kochała mnie, a ja... ja byłem tylko zwykłym egoistą. Żeniąc się z nią chciałem dopiec temu dupkowi za to, że mnie zostawił. Swoją drogą... Ten dupek właśnie wbiegł do kościoła. Zaraz... CO?!
- Nie zgadzam się! - krzyczał tymczasem blondyn biegnąc w stronę ołtarza. - Nie pozwolę Ci zmarnować sobie życia, Pine Tree! Słyszysz?! Nie pozwolę!
- Trza było wcześniej myśleć! - krzyknęła Mabel, ale Bill nie słuchał. Podbiegł do mnie i agresywnie pocałował, ale ja go odepchnąłem.
- Odbiło Ci Cipher?! - wrzasnąłem, a on... Złapał mnie w objęcia i się teleportował. Miejscem docelowym okazała się... Sypialnia tego dupka.
- Usiądź, Pine Tree, i pozwól mi wyjaśnić - powiedział, a ja spełniłem jego prośbę.
- Słucham, więc... - powiedziałem krzyżując ręce na piersi, a on westchnął i uklęknął przede mną.
- Byłem kretynem, wiem, ale... - zaczął.
- Kretynem? Raczej dupkiem - prychnąłem.
- Pine Tree...
- Nie, Bill. Żadne "Pine Tree". Zostawiłeś mnie i to w chwili kiedy najbardziej Cię potrzebowałem. Porzuciłeś mnie jak niechcianą rzecz!
- Pozwól mi dokończyć. Dobrze... Byłem dupkiem... Niech Ci będzie... Przez te lata starałem się o Tobie zapomnieć, ale nie potrafiłem! Gdy Will powiedział mi, że żenisz się z Pacyfiką... Wtedy zrozumiałem, że nie mogę bez Ciebie żyć. Proszę Cię, Pine Tree... Jesteś całym, moim światem. Moim tlenem do oddychania; światłem, które rozświetla mrok w moim życiu. Kocham Cię i nie wiem co zrobię jeśli mi nie wybaczysz. To dla Ciebie żyję, Pine Tree - powiedział, a ja przez kilka chwil nie wiedziałem co zrobić. Normalnie dostałem laga mózgu! Bill Cipher powiedział, że mnie kocha i prosi o wybaczenie?! Panie i panowie... Świat się kończy!
- B-bill... - wydusiłem w końcu, a on złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
- Nic nie mów - szepnął, a ja zainicjowałem kolejny pocałunek i przylgnąłem do blondyna. Z moich oczu popłynęły łzy szczęścia. Tak bardzo mi tego brakowało! Nawet nie zauważyłem kiedy znaleźliśmy się na łóżku, bez górnej części garderoby, a Bill zszedł z pocałunkami na moją szyję i obojczyki, gdzie zaczął robić mi malinki. Wszystkie jego ruchy były takie... delikatne. Myślałem, że oszaleję! W moich spodniach robiło się coraz ciaśniej...
- Bill... ja... - wyszeptałem i jęknąłem, gdy potarł dłonią moje krocze.
- Czyżbyśmy mieli problem? - Zachichotał głaszcząc wypukłość w moich spodniach i wyrywając z mego gardła głośne jęki. W końcu dręczenie mnie mu się znudziło, więc pstryknął palcami, a moje spodnie i bielizna zniknęły uwalniając moją erekcję. Cipher bez komentarzy pochylił się i wziął mnie do ust. Lizał i ssał tak długo, aż doszedłem w jego usta głośnym jękiem, oznajmiając światu spełnienie. Chciałem mu się odwdzięczyć, ale nie pozwolił mi na to wyciągając ze mnie palce i zastępując je czymś innym.
- Ugh! - jęknąłem prosto w jego usta i zacisnąłem powieki starając się nie myśleć o bólu, który szybko zaczął ustępować miejsca przyjemności. Pokiwałem głową, a Bill zaczął się poruszać. Z początku powoli, a później coraz szybciej i szybciej... Kochaliśmy się mocno i namiętnie; obaj to lubiliśmy. Ciszę panującą w pomieszczeniu przerywały nasze jęki i imiona, a w ciemności świeciły oczy Billa wpatrzone we mnie z taką żądzą, że aż się wstydziłem. Obaj doszliśmy w tym samym momencie i zasnęliśmy w tuleni w siebie.
Rano obudziłem się z bólem w dolnych partiach ciała.
- Wybaczysz mi, Pine Tree? - wymruczał Bill w moją szyję.
- Hm... No, nie wiem... - Udałem, że się zastanawiam, a on zaczął mnie łaskotać. Po kilku sekundach umierałem ze śmiechu, ale zdołałem wykrztusić, że mu wybaczam i znowu się kochaliśmy. Heh! Łazienka i wspólny prysznic to (według Billa) odpowiednie miejsce na dziki seks. Rozpierdzieliliśmy kabinę prysznicową, a później przez dwa dni nie wychodziliśmy z łóżka. Ale najlepsze było to, że rok później powiedziałem Billowi sakramentalne "tak" i rozpocząłem życie z osobą, którą kocham.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro