Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Skarb oceanu

Opis:
Pewnego dnia na piracki statek trafia syrena.
Co piraci zrobią z nietypowym znaleziskiem?
Czy los dziewczyny jest przesądzony na starcie czy może jakaś nadludzka siła ją uratuje?..

Paring:
Hidan x Utau

3610 słów

-Hidan pomóż mi! -Usłyszałem krzyk Kisame. Oprócz niego na pokładzie byłem tylko ja bo wszyscy inny jeszcze spali pod pokładem. Puściłem ster i podszedłem do niego łapiąc za sieci rybackie, których nie mógł utrzymać i zaczęliśmy razem wciągać je na pokład.

-Coś ty tam nałapał chłopie? -Zapytałem gdy poczułem jak sieć wyślizguje mi się z palców. Chwyciłem ją mocniej i z całych sił ciągnąłem do góry.

-Niech to szlag nie mam pojęcia co tam jest, ale nie damy rady sami! -Powiedział próbując wyciągnąć sieć.

-Co się dzieje? -Usłyszałem głos Nagato który właśnie wyszedł ze swojej kajuty.

-Kapitanie mamy problem z sieciami! -Powiedział szybko Kisame ocierając z czoła pot.

Nagato podszedł szybko do nas i we trójkę, po dość długiej szarpaninie udało nam się wyciągnąć sieć, jednak to co w niej zobaczyliśmy, wprawiło nas w totalne osłupienie. W sieci była szarpiąca się ze sznurami pół kobieta pół ryba. Jej długie błękitne włosy zaplątały się w siatkę a zielony ogon zaczął zmieniać kolor na szaro brązowy. Po chwili szamotaniny opadła z sił zamykając oczy.

-Umarła? -Zapytałem w totalnym osłupieniu gdy Kisame się nad nią pochylił przykładając palec do krtani.

-Żyje, ale jej puls jest ledwo wyczuwalny. Trzeba szybko wrzucić ją z powrotem do morza. -Powiedział Kisame patrząc na Nagato.

-Nie ma mowy. Dostaniemy za nią fortunę. Pod pokładem jest skrzynia wywalcie z niej wszystko i napełnijcie wodą. -Powiedział Nagato dotykając jej ogona.

Razem z Kisame szybko ruszyliśmy pod pokład a już po chwili wielka skrzynia napełniona po brzegi wodą, stała obok syreny. Gdy udało nam się wyplątać ją z sieci otworzyła oczy spoglądając na nas smutnym wzrokiem a po jej policzkach pociekły łzy.

Nie wiem czemu, ale poczułem dziwny skurcz w żołądku. Miałem ochotę nie przejmować się słowami kapitana i wypuścić ją do wody gdzie było jej miejsce. Kisame szturchnął mnie w ramie przypominając o naszym zadaniu. Niepewnie przysunąłem się do dziewczyny chcąc złapać ją pod ręce, ale ona się skuliła przestraszona uniemożliwiając mi to.

-Dobra odsuń się sam to zrobię. -Odezwałem się do Kisame który trzymał ją w miejscu gdzie normalna kobieta miałaby biodra.

Położyłem jedną rękę pod ogon a drugą objąłem jej plecy i delikatnie podniosłem nie chcąc zrobić jej krzywdy. Pomału położyłem ją w skrzyni a gdy tylko jej ciało dotknęło wody ogon zaczął znów nabierać pięknego zielonego koloru.

-Zwiążcie ją i pilnujcie żeby nie uciekła. -Powiedział Nagato po czym ruszył do steru.

-Zostanę z nią. Ty idź po liny. -Powiedziałem do Kisame obserwując morską istotę. Gdy tylko mężczyzna zniknął pod pokładem syrena spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.

-Potrafisz mówić? Jak masz na imię? -Zapytałem nie mogąc się powstrzymać.

-Wypuść mnie proszę. -Powiedziała melodyjnym głosem hipnotyzując mnie szaro niebieskimi oczami.

-Jestem Hidan a ty? -Zapytałem nie zważając na jej słowa.

-Hidanie wypuść mnie. -Powtórzyła pięknym melodyjnym głosem a w jej oczach zebrały się łzy.

-Nie mogę. Kapitan by mnie zabił.

-Wolisz żeby zabili mnie? -Zapytała smutnym głosem.

-Nie zabiją cię obiecuję, że będę cię bronił. -Nie wiedziałem dlaczego to powiedziałem.

-Jestem Utau. -Powiedziała cichutko po czym zanurzyła się głębiej przestraszona, bo na pokład wszedł Kisame z rękami pełnymi lin a zaraz za nim szła cała reszta zgrai którą widocznie obudził.

Zaczęli się przypatrywać krzycząc jeden przez drugiego jakieś durnoty, że to potwór, że zatopi statek i tym podobne. Kisame z pomocą Deidary związali wyrywającą się syrenę wylewając przy tym sporą część wody a gdy ta była związana znudziło im się patrzenie i każdy zajął się sobą. Przybliżyłem się do niej i usiadłem na deskach przyglądając się jej.

Była piękna. Długie, grube rzęsy otaczały jej szaro niebieskie w tej chwili zamknięte oczy. Pełne, delikatnie niebieskie wargi pokazywały, że na prawdę jest istotą z innego świata. Długie do pasa, błękitne włosy delikatnie unosiły się w wodzie zasłaniając jej prawie nagie ciało. Otworzyła oczy spoglądając na mnie a ja zobaczyłem jak spod jej powiek wypływają łzy.

To było dość dziwne. Przecież była pod wodą więc łzy od razu powinny się z nią wymieszać i w ogóle nie powinienem ich zobaczyć jednak zobaczyłem jak spływają jej po policzkach.

-Nie płacz. -Powiedziałem patrząc na nią a ona energicznie poruszała głową przez co łzy zmieszały się z wodą. Odwróciła głowę kuląc się i mimo moich prób nakłonienia jej do rozmowy nie odezwała się cały dzień.

Przenieśliśmy syrenę obok steru i teraz ten kto trzymał ster musiał pilnować też syreny. Gdy Nagato przypisał wszystkim nocne warty przy syrenie i sterze wszyscy, oprócz mnie, który dostałem pierwszą warte, ruszyli do swoich kajut a gdy zniknęli z pokładu usiadłem naprzeciwko niej jedną rękę trzymając na sterze.

-Utau proszę spójrz na mnie. -Poprosiłem, ale ta ani drgnęła.

Leżała skulona z zamkniętymi oczami jak przez cały dzisiejszy dzień. Westchnąłem cicho i niepewnie włożyłem rękę do wody dotykając jej policzka. Podniosła powieki patrząc na mnie zdziwiona.

-Na pewno jesteś głodna. Powiedz mi co jesz to ci przyniosę. -Powiedziałem odgarniając jej błękitny kosmyk włosów z twarzy.

Nie do końca wiedziałem co robię, pierwszy raz czułem chęć pomocy komuś. Zwykle nie interesował mnie los innych. Często brałem zakładniczki uciekając przed ludźmi którzy na mnie polowali. W końcu byłem piratem i moja głowa była dość dobrze ceniona, więc uciekając zdarzało mi się czasem poderżnąć komuś gardło.

-Dlaczego chcesz mi pomóc? -Zapytała po czym jęknęła kuląc się bardziej.

-Sam chciałbym wiedzieć. Boli cię coś? -Zapytałem gładząc jej mokry i zimny policzek.

-Brzuch. Nie jestem przyzwyczajona do tak długiego nie jedzenia. Gdy pływam w morzu co chwilę coś łapię. -Powiedziała słabym głosem.

-Przyniosę ci coś jeść, tylko powiedz co.

-Jakąś rybę. Obojętnie jaką. -Powiedziała a ja od razu wstałem.

-Hidan... -Zatrzymała mnie niepewnie.

-Tak?

-Tylko ja nie jem tak jak wy... -Powiedziała próbując się trochę podnieść.

-Nie rozumiem. -Powiedziałem patrząc na nią.

-Wiesz tam na dole nie mamy ognia. Nie smażymy ich. Ja... Potrzebuję żywej ryby. -Powiedziała niepewnie, przygryzając niebieską wargę.

-Rozumiem. Na pewno coś się znajdzie. Zaraz wracam. -Powiedziałem i zszedłem pod pokład.

W dużym pojemniku przy kuchence pływało kilkanaście żywych ryb. Wziąłem garnek nalałem do niego wody i wyłowiłem z pojemnika cztery ryby i z pełnym garnkiem ruszyłem na górę gdzie moja syrenka siedziała patrząc w gwiazdy.

-Mam ci je wrzucić do środka? -Zapytałem a ona spojrzała na mnie zagryzając wargę.

-Właściwie to chyba będziesz musiał mnie nakarmić bo nie bardzo mam jak jeść. -Powiedziała pokazując związane za plecami ręce. Zauważyłem na jej policzkach czerwone plamy co mnie trochę rozbawiło, ale nic na to nie powiedziałem.

-Rozwiąże cię, ale mam nadzieję, że nie wykorzystasz mojej dobroci żeby uciec bo choćbym miał oddać duszę diabłu znajdę cię i wtedy tego pożałujesz. -Powiedziałem patrząc jej w oczy a ona skuliła się przestraszona.

-To jak? Będziesz grzeczna? -Zapytałem nie spuszczając z niej wzroku a ona skinęła głową. Uśmiechnąłem się do siebie zadowolony z efektów.

-Odwróć się. -Powiedziałem a dziewczyna z trudem obróciła swoje ciało. Odgarnąłem delikatnie jej długie włosy na bok i rozwiązałem węzły.

-Dziękuję. -Powiedziała niepewnie, rozmasowywując nadgarstki.

-Smacznego. -Powiedziałem, wlewając do pojemnika, w którym siedziała, całą zawartość garnka.

Zwinnym ruchem złapała jedną z ryb i szybko zatopiła w niej zęby które nagle się wyostrzyły. Ze zwierzątka wypłynęła krew a przejrzysta woda w pojemniku zrobiła się czerwona. Gdy jadła wyglądała już zupełnie inaczej. Jej wcześniej przestraszone oczy teraz błyszczały a cieknąca po brodzie krew przyprawiała mnie o gęsią skórkę. Gdy zjadła wszystkie ryby, jej oczy znowu zgasły.

-Dziękuję. -Powiedziała niepewnie spuszczając głowę.

-Nie ma za co. -Wzruszyłem ramionami.

-Jest. Gdybym nie zjadła mogłabym nie dożyć do rana. -Powiedziała spoglądając mi w oczy.

-Dlaczego? -Zdziwiłem się.

-Wiesz jesteśmy trochę inne od ludzi. Musimy często jeść żeby przeżyć. Nasze ciało jest tak skonstruowane, że wystarczy doba bez jedzenia i umieramy. -Wzruszyła ramionami a ja nie wiedziałem co powiedzieć.

-Hidanie... Proszę wypuść mnie. Po co wam taki ciężar jak ja. -Odezwała się wyciągając dłoń w moją stronę a ja się zerwałem z desek i spojrzałem na nią gniewnie z góry.

-Przepraszam. -Powiedziała przestraszona cofając rękę i kuląc się a mi o dziwo zrobiło się głupio. Westchnąłem zrezygnowany i kucnąłem patrząc w jej przestraszone oczy.

-Nie przepraszaj. Po prostu nie mogę cię wypuścić. Nie jestem kapitanem, nie ja decyduje na tym statku. -Powiedziałem a ona pokiwała głową, że rozumie.

-Ale obiecuje ci, że dopóki tu jesteś zajmę się tobą, nie musisz się na razie o nic martwić. -Powiedziałem gładząc jej policzek. Utau uśmiechnęła się delikatnie przymykając powieki.

-Na razie... -Mruknęła smutno a ja tylko westchnąłem nie odpowiadając.

Moja warta minęła jak pstryknięcie palcami. Niechętnie związałem Utau chwilę przed przyjściem Kisame. Bałem się zostawiać syrene z innymi członkami załogi, ale nie miałem innego wyjścia i gdy na pokład wszedł Hoshigaki spojżałem tylko przepraszająco na syrenę i zeszłem pod pokład do swojej kajuty.

Leżałem na swojej pryczy już dobre trzy godziny nie mogąc zasnąć. Myślami błądziłem cały czas myśląc o syrenie. Widziałem oczami wyobraźni jej błyszczące łuski na ogonie, jej długie unoszące się w wodzie błękitne włosy. Jej smutne błagające o ratunek spojrzenie nie dawało mi zasnąć. Wściekły sam na siebie siadłem na pryczy.

-Czemu nie mogę zasnąć? Czemu cały czas o niej myślę? -Warknąłem do siebie łapiąc się za głowę.

-Rzuciła na mnie jakiś urok. Tak nie ma innego wyjaśnienia. -Powiedziałem wstając. Wyszłem z kajuty a parę kroków dalej ze swojej, wyszedł Deidara.

-Co jest? Teraz chyba moja warta. -Zapytał zdziwiony blondyn.

-Ta, nie mogę spać wiec jak chcesz to mogę postać za ciebie przy sterze. -Powiedziałem wzdychając bezradnie.

-Suuuper. Totalnie nie chciało mi się wstawać. -Powiedział nie próbując nawet powstrzymać wielkiego ziewnięcia i bez żadnego więcej słowa odwrócił się i wrócił do swojej kajuty.

Prychnąłem cicho i ruszyłem na pokład gdzie zostawiłem moją syrenkę z Kisame. ~Co? Moją syrenkę?~ Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego co pomyślałem. ~Przeklente stworzenie. Na pewno rzuciła na mnie czar.~ Byłem zły sam na siebie, że dałem się omamić. Podeszłem do Kisame.

-Co jest? Gdzie blondyneczka? -Zdziwił się Hoshigaki widząc mnie.

-Nie mogę spać wiec stane za niego. -Powiedziałem zerkając ukratkiem na skuloną w skrzyni syrenę.

-Jak sobie tam chcesz. -Wzruszył ramionami i ruszył pod pokład. Siadłem naprzeciwko skrzyni wpatrując się w nią. Była tak skulona, że w ogóle nie było widać jej twarzy.

-Co mi zrobiłaś przeklęta kreaturo? -Warknąłem do niej zły. Ta spojżała na mnie niepewnie.

-Nie rozumiem. -Powiedziała cicho jakby przestraszona.

-Nie udawaj głupiej. Żuciłaś na mnie jakieś zaklęcie tak? Przyznaj się. -Byłem wściekły, ale próbowałem się jakoś opanować.

-Co? Zaklęcie? Niby jakie? -Teraz i ona wyglądała na złą.

-Ja nie wiem, ty mi powiedz. Przez ciebie nie mogę zasnąć bo ciągle o tobie myślę. -Warknąłem patrząc na nią groźnie. Jej policzki zrobiły się różowe.

-C..co?

-Nie udawaj głupiej. Wiem, że to twoja sprawka. -Powiedziałem wściekły przybliżając się do niej i łapiąc ją za gardło.

-Proszę przestań... To nie moja wina... Syreny nie potrafią czarować. -Wydukała przez zaciśnięte gardło a po jej policzku pociekła łza. Puściłem ją wściekły na nią, na siebie. Czułem jak jakieś nie znane mi emocje buzują we mnie.

-Nie wierze ci.

-Hidan przysięgam. Syreny nie potrafią czarować inaczej od razu bym rzuciła zaklęcie na waszego kapitana żeby mnie wypuścił. -Powiedziała patrząc na mnie przestraszona. Delikatnie rozmasowała swoją drobną szyję dłonią.

-To co mi się kurwa dzieje!? -Podniosłem głos. Patrzyłem na nią groźnie. Widziałem jak z sekundy na sekundę jej ciało kuli się i wciska w najbardziej oddalony ode mnie kawałek skrzyni.

Po chwili ciszy gdy patrzyłem na wystraszone stworzenie poczułem ukłucie w piersi. Zrobiło mi się głupio przez to jak na nią naskoczyłem. Westchnąłem cicho a moja napięta wściekłością twarz rozluźniła się. Położyłem się na pokładzie i wpatrzyłem w gwiazdy.

-Na prawdę nie potrafię czarować. -Powtórzyła cichutko a ja się uśmiechnąłem delikatnie, słysząc jej aksamitny głos. Nie odezwałem się dalej patrząc w gwiazdy.

-H..Hidan proszę powiedz coś. -Odezwała się ledwo słyszalnie. Siadłem i spojżałem na nią.

-Wybacz, po prostu nie rozumiem dlaczego nie mogę przestać o tobie myśleć. -Westchnąłem. Jej policzki zarużowiły się a ona przygryzła delikatnie wargę.

-Nie rób tak. -Wychrypiałem cicho sam nie wiedząc kiedy.

-Jak? -Zapytała zdziwiona nie wiedząc o co mi chodzi.

-Nie ważne. -Warknąłem zły na siebie, że nawet nie panuję nad własnymi słowami.

Wstałem i złapałem za ster sprawdzając kierunek na kompasie. Trochę zboczyliśmy z kursu wiec obróciłem trochę ster wracając na odpowiedni kurs. Przez chwile stałem w ciszy. Usilnie próbowałem nie zwracać uwagi na Syrenę, ale mój wzrok nieubłaganie ciągnął w jej stronę. Po dość długiej krępującej ciszy znów usłyszałem jej delikatny głos.

-Hidan przepraszam...

-Za co. -Zapytałem zdziwiony i popatrzyłem na nią.

-Nie chciałam cię zezłościć, na prawdę. Gdyby nie ty umarłabym już z głodu.

-Nie przepraszaj. To nie twoja wina. Po prostu dzieje się ze mną coś dziwnego i nie wiem co. -Westchnąłem cicho patrząc w gwiazdy.

-Ja... Ja chyba wiem... -Powiedziała tak cicho, że ledwo usłyszałem. Spojżałem na nią zaskoczony.

-Hidan... Czy ty byłeś... -Zaczęła zacinając się. Przygryzła znów wargę a ja poczułem mrowienie w żołądku. Spuściła wzrok a ja zniecierpliwiony ją ponagliłem.

-Czy byłem co?

-Czy kiedykolwiek byłeś zakochany? -Zapytała podnosząc na mnie wzrok. Prychnąłem zażenowany.

-Jestem piratem. My się nie zakochujemy. -Warknąłem przenosząc swój wzrok przed siebie na taflę wody.

-Och... -Usłyszałem tylko cichy dźwięk zawiedzenia.

Przez jakiś czas stałem cicho, patrząc na wodę przede mną. Niestety mój wzrok po chwili mimowolnie padł na syrenę. Leżała w skrzyni skulona a po jej policzkach ciekły łzy. Poczułem ukłucie w piersi. Usiadłem znów obok niej a ona spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.

-Dlaczego płaczesz? -Zapytałem patrząc jej głęboko w oczy.

-Nie ważne. To nic takiego. -Powiedziała speszona, ocierając szybko łzy dłonią. Złapałem za jej związane ze sobą nadgarstki przerywając jej.

-Powiedz mi. -Szepnąłem cicho nie odrywając od niej spojrzenia. Westchnęła cicho i niepewnie na mnie spojżała.

-Ja... Heh... Zawsze śmiałam się z innych syren gdy mówiły o miłości od pierwszego wejrzenia. Uwarzałam, że to idiotyczne, że nie można się zakochać po jednym spojrzeniu na kogoś... Teraz wiem, że ja też jestem głupia. -Patrzyłem na nią zszokowany nie wiedząc jak zareagować.

-Zakochałam się w tobie Hidan w momencie gdy nasze spojrzenie spotkało się po raz pierwszy... -Czułem jak mój żołądek się kurczy nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego słowa. Moja dłoń sama z siebie wylądowała na policzku Utau. Moja twarz była coraz bliżej niej. Chciałem poczuć smak jej warg jednak ona odwróciła speszona głowę.

-Przepraszam. -Powiedziała cichutko.

-Co się stało?

-Ja... Nie mogę... -Spuściła głowę wzdychając smutno.

-Dlaczego? Przecież przed chwilą powiedziałaś... -Zacząłem, ale mi przerwała.

-Hidan jestem syreną... Nie mogę się całować z człowiekiem.

-Ale dlaczego?

-Jeśli pocałuję cię tu na statku zostanę człowiekiem już na zawsze... -Powiedziała a po jej policzkach spłynęły łzy.

-Co? Jak? -Byłem w totalnym szoku. Utau westchnęła.

-Syreny są nadprzyrodzonymi istotami. Jeśli pocałujemy człowieka na lądzie, nasze ogony dzielą się na pół i na zawsze zostają nogami. A jeżeli pocałujemy człowieka gdy będziemy w oceanie on zamieni się na zawsze w syrenę. Takie już nasze przekleństwo.

-Nie wiedziałem. -Powiedziałem w totalnym szoku a ona uśmiechnęła się smutno.

Nie zdając sobie do końca sprawy z tego co robię wyjąłem z kieszeni nóż i rozciąłem wszystkie liny którymi była związana.

-Hidan co robisz? -Zapytała trochę przestraszona.

Położyłem nogę na brzeg skrzyni i pchnąłem ją z całych sił. Woda wylała się a Syrena razem z wodą przeleciała pod brzeg burty. Zdjąłem buty uśmiechając się do niej zadziornie.

-Hidan? -Na jej twarzy malował się szok i przerażenie.

-Pośpiesz się bo niezbyt dobrze pływam słonko. -Powiedziałem po czym rozpędziłem się i wyskoczyłem za burtę. Usłyszałem jej przerażony pisk po czym poczułem jak ląduje w lodowatej wodzie.

-O Kurwa. -Sapnąłem gdy udało mi się po chwili wynużyć z wody. Spojżałem na górę gdzie Utau próbowała podciągnąc się na burtę a po chwili usłyszałem plusk wody i poczułem jak obejmuje mnie ramionami żeby pomóc utrzymać mi się na wodzie.

-Coś ty narobił? Jak chcesz teraz wrócić na pokład -Zapytała przerażona.

-Nie chce tam wracać. -Powiedziałem i wpiłem się w jej usta. W pierwszej chwili czułem jak się opiera, ale po paru sekundach poddała się i oddała pocałunek.

Zamknąłem oczy wplątując palce w jej włosy. Delikatnie muskałem językiem jej język czując jakbym się rozpływał. Jej wargi były miękkie niczym chmurka, słodkie jak najlepsze truskawki świata, chciałem tak trwać do końca świata jednak to cudowne uczucie zostało przerwane...

Przerwane przez ogromny ból który przeszył całe moje ciało. Krzyknąłem z bólu a Utau odsunęła się ode mnie przestraszona. Nie byłem w stanie utrzymać się na powierzchni więc gdy tylko mnie puściła zanurzyłem się w wodzie.

-Hidan, co się dzieje? -Zapytała wyciągając mnie znów na powierzchnię. Nie byłem w stanie jej odpowiedzieć. Wszystko mnie potwornie bolało. Czułem jak moje ciało się zmienia, jak narządy w moim ciele się przesówają i zmieniają. Moje nogi się zaczęły przyklejać do siebie i porastać łuskami.

-O matko przemieniasz się. -Powiedziała przerażona zauwarzając co się dzieje.

-Spokojnie wszystko będzie dobrze to zaraz minie. -Usłyszałem jej uspokajający, jednak zdenerwowany głos. Czułem jak delikatnie gładzi mnie po policzku próbując złagodzić ból jednak nie dużo to pomogło.

-Jak... d..długo t..to trwa... -Wysapałem próbując znieść ból.

-Ja... Nie mam pojęcia. -Powiedziała a po jej policzkach pociekły łzy.

-Nikt nigdy nie ośmielił się tego zrobić... -Powiedziała przez łzy a ja zaśmiałem się głupio.

-Mówisz że jestem pierwszym idiotą który pocałował syraaaa... -Moją wypowiedź przerwała kolejna fala potwornego bólu.

-Cii spokojnie zabiorę cię do Trytona. On musi wiedzieć co robić. -Powiedziała i poczułem jak ciągnie mnie w przeciwną stronę w którą płynął mój statek. Pilnowała by moja głowa była na powierzchni, jednak od czasu do czasu trochę wody wlatywało mi do ust.

Nie wiem jak długo płyneliśmy, ale niebo pomału zaczynało jaśnieć więc noc się musiała już kończyć. Miałem wrażenie, że ból był trochę słabszy gdy woda przepływała przez moje ciało, ale sam już nie byłem pewny.

-Już niedaleko jeszcze tylko trochę. -Usłyszałem jej zmartwiony głos. A gdy słońce całkiem zawitało na błękitne niebo zatrzymała się na środku oceanu zagryzając wargę a mój ból wzmógł się. Jęknąłem cicho.

-Ja... Ja nie wiem co dalej robić nie mam jak cię zabrać na dół. -Jęknęła przerażona.

-Fakt trochę słabo. -Sapnąłem pod nosem czując narastający ból.

Widziałem jak Utau zaczyna panikować. Rozglądała się przestraszona a mnie znów przeszył potworny ból. Czułem jak bym w środku w ciele miał stertę rozgrzanych do czerwoności kamieni, albo stado kąsających mnie od środka szerszeni. To było najgorsze uczucie jakiego doświadczyłem przez całe moje życie. Z mojego gardła wyrwał się krzyk bólu którego nie potrafiłem opanować.

-Płyń. -Warknąłem przez zęby.

-Ale Hidan... -Zaczęła, ale jej przerwałem.

-Płyń gdziekolwiek. -Warknąłem a ona bez słowa więcej ruszyła. Po chwili ból trochę zelżał.

-Przepraszam, że byłem niemiły. Gdy jesteśmy w róchu boli trochę mniej. -Wysapałem cicho gdy zobaczyłem łzy na jej policzkach.

-Rozumiem. -Powiedziała niepewnie. Położyłem dłoń na jej policzku a ona na mnie spojżała jednak moją uwagę tym razem nie przykuły jej oczy a moja dłoń spoczywająca na jej policzku. Oderwałem od niej rękę oglądając z wszystkich stron.

-Mam błonę miedzy palcami. -Powiedziałem zszokowany.

-Może niedługo wszystko minie, błona to raczej jeden z ostatnich etapów przemiany. -Powiedziała z nadzieją.

Spuściłem głowę w dół patrząc na moje nogi i z przerażeniem zorientowałem się że ich nie mam. Zamiast nich miałem za to srebrny, długi ogon. Brzegi srebrnych łusek były muśnięte cieniutkimi fioletowymi zakończeniami. To było przerażające i niesamowite zarazem.

-Mam ogon. -Powiedziałem w szoku.

-Tak, i to najpiękniejszy jaki dotąd widziałam. -Odparła Utau przyglądając mu się uwarznie z fascynacją.

Nagle zdałem sobie sprawę, że mój oddech nie jest taki jak zwykle, dużo ciężej było mi złapać powietrze. Zacząłem się dusić.

-Spokojnie, oddychaj powoli. Wdech... i wydech. -Uspokajała mnie Utau pokazując jak nabierać powietrza.

-Nie jest łatwo oddychać nam na powierzchni musisz się tego nauczyć. -Powiedziała łagodnym głosem a ja sprobowałem zrobić jak poleciła a po chwili byłem w stanie oddychać w miarę spokojnie. Uśmiechnąłem się do niej delikatnie.

-Spróbujemy teraz pod wodą? -Zapytała a ja niepewnie skinąłem głową.

-Nie próbuj oddychać nosem czy ustami. -Powiedziała po czym delikatnie przejechała dłonią po mojej szyi.

-Spróbuj użyć tego. -Położyłem palce w miejscu gdzie przed chwilą dotknęła mnie dziewczyna i zamarłem na chwilę. Na szyi miałem trzy dziury. Jakby ktoś trzy razy wbił mi nóż w szyję. Nie miałem pojęcia jak tego urzywać a dziewczyna jakby wyczuła moje obawy.

-Spokojnie to samo przyjdzie po prostu z tym nie walcz. -Powiedziała a ja skinąłem głową.

-Na trzy... Raz... Dwa... Trzy... -Powiedziała i pomału zanużyliśmy się. Zasłoniłem usta i nos dłonią by z automatu nie próbować oddychać normalnie, ale nie do końca wychodziło. Czułem jak zaczyna brakować mi powietrza.

Utau spojrzała na mnie niepewnie po czym złapała moją dłoń odsuwając ją od twarzy.

~Spokojnie. Potrafisz to zrobić. Rozluźnij się tylko. -Usłyszałem jej głos mimo, że jej usta się nie otworzyły.

~Jak ty... -Zapytałem a w usta naleciało mi wody.

~Gdy jesteśmy pod wodą porozumiewamy się za pomocą myśli.

~Siedzisz mi w głowie? -Pomyślałem, ale nie byłem w stanie nie poruszyć wargami.

~Nie do końca. Masz swoje prywatne myśli do których nie mam wstępu. Usłyszę tylko to co chcesz bym usłyszała. To tak jak rozmowa tylko w głowie. Do tego też musisz przywyknąć. Jeżeli będziesz rozmawiać z kilkoma syrenami naraz możesz na początku mieć problem.

~Dlaczego? -Zdziwiłem się.

~Bo na początku może cię słyszeć tylko jedna osoba, ale to też szybko opanujesz. -Uśmiechnęła się do mnie a ja odwzajemniłem uśmiech zdając sobie sprawę, że już się nie duszę.

~Czy ja oddycham?... -Spojżałem na nią zszokowany a ona się zaśmiała delikatnie kiwając głową.

~Chodź przedstawię cię mojej rodzinie. -Usłyszałem w głowie ale nim Utau zdążyła się ruszyć złapałem ją za dłoń i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.

~Nigdy nie pomyślałem, że mógłbym się zakochać. A już na pewno nie w syrenie. -Pomyślałem, poczułem jak dziewczyna się uśmiecha i delikatnie odrywa ode mnie usta.

~Ja też nigdy nie myślałam, że zakocham się w człowieku. -Usłyszałem w głowie głos Utau.

~Ups chyba faktycznie muszę nad tym popracować... Nie mogę już na samym początku związku wyjawić ci wszystkich moich sekretów. -Pomyślałem uśmiechając się zadziornie.

~Oj musisz, musisz. -Uśmiechnęła się i pociągnęła delikatnie w głąb bezkresnego morza.

~ * ~ * ~

Ze sto lat mnie tu nie było, ale
wena to kapryśna przyjaciółka...
A nie, czekajcie to chyba trochę inaczej szło XD
nie ważne!

Oczywiście pisać tego shota zaczęłam
wieki temu a dopiero dziś naszło mnie
by go skończyć... brawo ja.

Co o nim myślicie?
Straszna tragedia czy da się czytać?

Życzę miłego dnia/wieczora/nocy
W zależności kiedy to czytasz
i do zobaczenia następnym razem 💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro