Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Yoonkook

Na zamówienie Satansoo_Biacz

Opis: święta w dormie

Uwagi: Yoonkook,  BTS istnieje,  sceny +18
------------------------

Siedziałem na moim wygodnym łóżku, dziś był mój wolny dzień, a w sumie to i cały tydzień. Święta, każdy się nimi przejmuje.
Zapach ciasteczek i cynamonu rozchodził się po całym dormie. Jin już od około miesiąca szalał, bo przecież choinka, światełka, ciastka, prezenty – trzeba to wszystko przygotować. Ja jednak nienawidzę świąt. Reszta chłopaków i tak za raz wyjedzie, a ja zostanę tu sam. Samiutki jak palec, bo moja rodzina nie chciała mnie widzieć. Życie to chuj.
- Suga! Nie len się tylko chodź z nami na zakupy! Prezenty dajemy sobie dziś, bo jutro jedziemy! - wydarł się Rap Monster, a ja wiedziałem, że Jin go wręcz molestuje, by mu pomagał. Nie odpowiedziałem mu a konsekwencją tego było spotkanie się z nim twarzą w twarz.
- Kiedyś będę mieć klucz do tego walonego pokoju – mruknąłem, przewracając się na łóżku na drugi bok.
- Wstań. Chociaż doceń starania Jina, Jimina, moje czy nawet Tae. Kook się o ciebie martwi, z resztą tak samo jak Hobi – westchnął, siadając na moim łóżku, przez co odsunąłem się. Nie wygram z nim, ale mogę chociaż powalczyć. - Jak pójdziesz z nami, obiecuję, że pogadam z menago, abyś nie miał tylu zajęć. Co ty na to? - Szturchnął mnie w ramię, a ja jak na zawołanie zeskoczyłem z łóżka, naciągając czarne rurki na dupę.
- Juz idę! – wrzasnąłem zbiegając na dół i od razu zakładając buty. Jako pierwszy stałem na dworze w masce, czapce i ciepłej kurtce. Śnieżynki powoli opadały na ziemię, pięknie się mieniąc. Pierwszy przyszedł Kook, który przytulił się do moich pleców.
- Dlaczego jesteś taki wredny, Yoongi? - zapytał a ja westchnąłem kładąc dłonie na tych jego.
- Nie lubię świąt Kookiś... Przepraszam, jeżeli cię zraniłem – szepnąłem. Był jedynym członkiem zespołu, o którego się aż tak martwiłem. Czułem się za niego odpowiedzialny, poza tym jemu rzadko kiedy przeszkadzały moje złe humory.
- Nie zraniłeś... Po prostu się martwię o ciebie... Bardzo cie lubię - szepnął cicho. Już chciałem mu odpowiedzieć, ale reszta chołoty się zebrała, przez co odkleiłem od siebie Kooka. Ruszyłem za Jinem i Namjoonem na sklepy.
//galeria//
- Ok! Każdy idzie sam! Za godzinę widzimy się tutaj, przyjedzie po nas menago - powiedział Jin i ruszył do jakichś sklepów. Każdy zadowolony biegał po galerii. Cała była pełna od wyprzedaży, zapachu potu i świątecznych piosenek. Ciśnienie od razu mi skoczyło, przez co chodziłem poirytowany. Po godzinie czekałem w umówionym miejscu na resztę. Zadbałem o każdego, Jinowi kupiłem pluszaka z Mario, Namjoonowi płytę jego ulubionego zespołu. Znam ich wszystkich bardzo dobrze i wiedziałem, co komu kupić nie licząc Jeona, znam go dobrze, ale... Eh. W końcu kupiłem mu słodkie, czarne królicze uszka wraz z puchatymi rękawiczkami w tym samym kolorze. Często narzekał, że jest mu zimno. Mam nadzieję, że w nich będzie mu ciepło. Nie musiałem na nich długo czekać. Po około godzinie byliśmy w dormie. Każdy zamknął się sam w pokoju zajmując się, tak samo jak ja, pakowaniem prezentów. Kiedy wszystkie już były gotowe, zebraliśmy się w salonie przy choince.
- Suga, ty pierwszy! - powiedział Hobi z uśmiechem i podał mi wszystkie paczuszki z moim imieniem.
- Dlaczego są na nich numery? - zapytałem zdziwiony. - I czemu jest ich tylko 5 a nie 6? – dodałem.
- Otwieraj po kolei, a prezent od Kooka dostaniesz jutro - powiedzieli chórem, patrząc na mnie z uśmiechami na twarzach. Westchnąłem i zacząłem otwierać po kolei każde pudełeczko.
- Prezerwatywy? Co? Eh... Żel rozgrzewający? Jesteście pojebani... Kajdanki? WTF?! Co wy sobie myślicie, że ja i moja ręka uprawiamy sobie orgie?! - ryknąłem a oni zaczęli się śmiać.
- Jeszcze dwa!
- Otwieraj resztę!
- Szybko! - krzyczeli na mnie zadowoleni.
- Wibrator... WTF... Jesteście chorzy. Boję się otwierać ostatni. Eh... Co to jest? Jakaś pompka? - zapytałem zdziwiony, trzymając takie coś, co wyglądało podobnie do urządzenia, którym dolewa się wody do potrawy, którą się piecze w piekarniku.
- Tym się czyści tyłek masywowi zanim zaczniesz jej używać - powiedział Nam klepiąc mnie po ramieniu.
- Ty to się pewnie na tym znasz - zaśmiałem się. W sumie to nawet było śmieszne. Pewnie Kookie zapewnił mi na jutro dziwkę. Podczas moich rozmyślań każdy rzucił się na swoje prezenty. Śmiali się i żartowali, z zamyślenia wyrwał mnie dopiero Kookie, który usiadł mi na nogach, tuląc mnie w tych uszkach.
- Dziękuję hyung! - powiedział znów mnie tuląc. Niemal od razu się uśmiechnąłem, obejmując go ramionami.
Dzisiejszego dnia wszyscy wyjechali a ja zostałem sam. Tylko ja i pusty, ciemny dorm przez następny tydzień. Łzy w moich oczach zbierały się powoli, po czym wyciekły spływając po moich policzkach. Rzuciłem się na łóżko, pod którym były moje prezenty... Nawet sam nie wiem kiedy usnąłem, ale w środku nocy obudził mnie szelest. Podniosłem się i zauważyłem ścieżkę ze świeczek... Przecież byłem tu sam. Jednak ruszyłem idąc w wzdłuż palących się płomyczków. Zaprowadziły mnie do pokoju Kooka. Siedział on patrząc w ziemię. Miał na sobie te królicze uszka i białe bokserki, które, jak się okazało, kiedy zaczął iść w moją stronę, miały czarny ogonek z tyłu.
- M... Mogę być twoim króliczkiem? - Zapytał cały czas patrząc w dół, a ja patrzyłem na niego jak na wariata.
- Ty chcesz, żebym użył tych prezentów na tobie? - zapytałem zdziwiony, kładąc dłoń na jego nagim ramieniu.
- Nie tylko ich - szepnął i w tulił się we mnie. Objąłem go jeżdżąc dłonią po jego umięśnionych plecach.
- Też tego chcę. - Ugryzłem go w ucho zadowolony. Bardzo podobało mi się to, jak wyglądał. Popatrzyłem mu na twarz i delikatnie zacząłem obdarzać jego usta pocałunkiem. Słyszałem, jak sapał powoli się podniecając. Mały zboczeniec planował to od dawna.
Pocałunek stawał się coraz bardziej chaotyczny. Złapałem go za pośladki i podniosłem na tyle, by mógł opleść mnie nogami. Kiedy to zrobił, wziąłem z jego szafki tę pompkę czy czyścik, sam juś nie wiem jak to nazwać, i zabrałem go na rękach do łazienki. Nasze wargi nawet na chwilę się nie odczepiały od siebie na wzajem. Obijaliśmy sie o wszystko co tylko się dało - ściany, szafki, drzwi. W łazience usadziłem go na toalecie.
- Wiesz może jak tego używać? - zapytałem zakłopotany, a on się zaśmiał.
- Weź nabierz tutaj wody, wsadź mi to w cztery litery i wpuść we mnie... I tak przynajmniej trzy razy. Rap monster mnie uczył - powiedział z uśmiechem, a ja zrobiłem co powiedział. Zdjąłem z niego bokserki tak, aby nadal siedział na toalecie.
- Jaki gładziutki - zaśmiałem się i powoli wsunąłem w niego końcówkę naciskając na gumową część, dzięki czemu woda wpłynęła w niego. - Bardzo boli? - zapytałem widząc jak się krzywi.
- Dam radę - uśmiechnął się słabo, ustawiając się tak, aby było mi wygodniej go czyścić. Powtórzyłem czynność jeszcze dwa razy, po czym Kook zasłonił mi oczy a ja usłyszałem plumkanie.
- Już - szepnął wskakując na mnie. Znów połączyliśmy usta. Obejmował mnie wszystkimi kończynami, swoim nagim kroczem ocierając się o moje bokserki. Sapałem i zacząłem zdejmować z siebie niepotrzebne części garderoby, idąc na oślep do jego łóżka. W końcu opadliśmy na nie, ja zawisłem nad nim, ściągając do końca koszulkę.
- Chcesz wypróbować kajdanki? - zapytałem z uśmiechem, ręką sunąc po jego cudownym absie... Trochę mu go zazdrościłem, ale przynajmniej miałem na co patrzeć.
- Tak, chcę - uśmiechnął się i podał mi swoje ręce, na co z uśmiechem przykułem go do łóżka.
- Wibratora używać nie będę. Więcej dla mnie - zaśmiałem się i zacząłem go agresywnie całować po szyi, zostawiając tam ugryzienia oraz malinki. Moje dłonie masowały jego członka, a kiedy się podniecił całkowicie, odsunąłem się od niego sięgając po żel. Rozprowadziłem go na moich dłoniach i jego dziurce, która miarowo się zaciskała i świeciła tak pięknie, że aż nie mogłem się powstrzymać i wsunąłem tam palec. Ruszałem nim w przód i w tył, uginając go raz na jakiś czas. Nie wytrzymałem długo słysząc jego jęki, dołożyłem kolejny palec a potem trzeci. Ruszałem nimi na wszystkie strony patrząc zadowolony, jak Jeon wije się pode mną. Wyjąłem w końcu palce i złączyłem z nim wargi, całowałem go zachłannie, językiem jak mieczem walcząc o dominację. Dłonią nasmarowałem mojego członka i wsunąłem go powoli w chłopaka, sapiąc zadowolony. Oglądałem pornosy to i wiem, co robić, dam radę. Ruszałem się powoli odpinając jego ręce. Chciałem, by mnie obejmował i właśnie to zrobił. Jęczał w moje wargi, a ja ruszałem się w nim coraz szybciej i szybciej, sam co jakiś czas jęcząc. Pokój powoli zaczął się zapełniać zapachem potu oraz naszymi jękami wraz z sapnięciami. Po dłuższym czasie czując, że jestem blisko, złapałem w dłoń jego członka. Ruszałem nią szybko, starając się zgrać w rytm pchnięć. Kiedy doszedłem, moja ręka ruszała się nadal, a ja nie wychodziłem z niego, czekałem aż i on poczuje tę rozkosz. Nie musiałem długo czekać na jego nasienie, które ubrudziło mój brzuch. Opadłem obok niego zmęczony, wtulając rozpalone ciało w siebie.
- Święta chyba nie są takie złe - szepnąłem mu na ucho.
--------------------
Jak się podoba?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro