Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LIST W BUTELCE

Hejka! Tym razem z GrupaNOS miałyśmy wyzwanie na romans, w którym trzeba będzie użyć słów: rondel, dług i dzienniczek. Zapraszam do mojego opowiadania i pozostałych one shotów dziewczyn: 

kuczynskaola , JWrotters , MagdaLewiska , satner- , Mahakali_ , Queenie_132 , Bookowa , Jo___anna , MiriaMaddie , Lovvska , Natalia_E_Fox , thegirlfromstarsxox , izostworek , trohical

»»————  ✉︎  ————««

– Jesteś prostackim, chamskim, zapyziałym gnojem! – wykrzyczała Yasmine. W jej głosie można było usłyszeć nagromadzony latami żal, przemieszany z wyrzutami. Była to iście wybuchowa mieszanka z przepotężną siłą, o której na własne oczy przekonał się Richard Wright – prezes firmy Nexus Logistic.

Twarz pięśdziesięciotrzyletniego, posiwiałego mężczyzny przybrała kolor purpury. Wpatrywał się w swoją podwładną z szokiem i wściekłością, choć usilnie starał się nie zdradzać emocji. Niestety bezskutecznie.

– Yasmine Hall! Zapominasz się!

– To pan się zapomina, patentowany palancie!

Gdyby ta scena działa się w kreskówce to zapewne nad ich głowami deszczowe chmury właśnie strzelałyby piorunami. W rzeczywistości jednak jedyne błyskawice, jakie można było zobaczyć, znajdowały się w ich rozgniewanych spojrzeniach.

– Zwalniam cię, Yasmine!

– Zwolniłam się sama, kretynie, jakieś dziesięć minut temu!

– Teraz już nie masz odwrotu!

– Bardzo się z tego powodu cieszę! Prędzej mnie glebogryzarka przeora niż pójdę z tobą do łóżka, ty wstrętna, łysa pało!

Dwójka kłócących się ludzi przebywała w zamkniętym gabinecie dyrektora, nieświadoma tego, że osiemnaście osób stało za ścianą, chłonąc z wypiekami na twarzy każde słowo padające z ich ust. W końcu posądzanie poważnego, szanowanego dyrektora o takie rzeczy, jakie zarzuciła mu sekretarka, było czymś niezwykłym. Ale nie o tym jest ta historia.

Ta historia jest o dwudziestosześcioletniej kobiecie, która właśnie postanowiła zmienić swoje życie na lepsze. A przynajmniej próbowała.

– Wyjdź stąd, Yasmine! I żebym cię tu więcej nie widział!

– Nie bój się, moja noga więcej tu nie postanie! Wychodzę! – oznajmiła i właśnie tak zrobiła.

Prezes zacisnął usta w cienką linię. Obserwował z politowaniem, jak jego była sekretarka z impetem otworzyła jedne z dwóch znajdujących się obok siebie drzwi i weszła do prywatnej łazienki. Minęły zaledwie dwie sekundy, gdy zorientowała się, że wybrała złą drogę. Wyszła z pomieszczenia z dumnie uniesionym podbródkiem, wygładziła przód śnieżnobiałej koszuli, po czym złapała za drugą klamkę.

– Teraz wychodzę!

Koczujący pod ścianą słuchacze rozbiegli się pośpiesznie, gdy kobieta wyszła z gabinetu. Od razu zorientowała się, że ich rozmowa była rejestrowana przez wszystkich pracowników. Nie przeszkadzało jej to, a wręcz przeciwnie – chciała żeby każdy dowiedział się o tym, że prezes Nexus Logistic natrętnie próbował dobrać się do jej majtek. Jego starania były namolne, upokarzające i trwały długo, mimo jej wyraźnej odmowy. Pracownica mogłaby nawet założyć dzienniczek z opisami tychże prób, a potem wydać go jako komediodramat, ale szkoda było jej czasu na cokolwiek, co było związane z tym fajfusem.

Właśnie dlatego Yasmine szybkim krokiem wyszła z siedziby firmy, w której pracowała przez ostatnie kilka lat. Mijając bramki kontrolne błagała w myślach, żeby los zesłał jej jakiś znak, świadczący o tym, że podjęła dobrą decyzję.

I może gdyby nie była tak bardzo pochłonięta manifestowaniem swojej prośby, to zauważyłaby, że los odpowiedział jej, gdy zamyślona przeszła przez czerwone światło, a rozpędzone auto przemknęło tuż za jej plecami. Albo w momencie, kiedy obcas szpilki znalazł się zaledwie o milimetry od dziury w studzience kanalizacyjnej. Nie zwróciła również uwagi na stado gołębi, które poderwało się do lotu tuż przed jej nogami, tworząc iście filmową scenę. Może gdyby jeszcze podbiegł do niej zespół taneczny, wspólnie wykonaliby choreografię w deszczu z piosenką idealnie oddającą bajkowy klimat, a potem narrator oświadczyłby wszem i wobec, że to przeznaczenie, to wtedy kobieta by to dostrzegła.

Odpowiedzią losu na jej wołanie nie potraktowała także chwili, w której jej uwagę przykuł błysk promieni słonecznych, odbijających się od szklanej tafli. Przezroczysta butelka umieszczona w skale wręcz wołała – ,,tutaj jestem!", ale Yasmine potraktowała to jako zbieg okoliczności. Bardzo dziwny, wyjątkowy, niespotykany i oryginalny zbieg okoliczności.

Uwierzcie mi lub nie, drodzy czytelnicy, ale pojawienie się Yasmine na dzikiej plaży chwilę po tym, jak właściciel butelki umieścił ją w skale, a potem nie minąwszy się z naszą bohaterką skierował w tylko sobie znanym kierunku, zdecydowanie było znakiem zesłanym przez los.

Kobieta podeszła do skalnej ściany i ze złością wyjęła z niej szklany przedmiot. Zdążyła na milion sposobów zwyzywać w myślach osobę, która zostawiła ten śmieć, zanim uświadomiła sobie, że to wcale nie była pamiątka po pijackiej imprezie, a ładna, zgrabna, zakorkowana butelka. Najbardziej jednak zdziwiło ją to, że w przezroczystej klatce znajdował się zwitek papieru. Przez chwilę poczuła się jak archeolog, który właśnie odnalazł nieznany okaz dinozaura, albo starożytny rondel. Potem jednak uświadomiła sobie, że nie było to historyczne zjawisko, bo po otwarciu butelki i wyjęciu zawartości pierwszym, co przeczytała, była bieżąca data nakreślona w prawym, górnym rogu.

Yasmine z westchnieniem usiadła na sporym kamieniu, tuż przy linii morza. Chciałoby się nawet wspomnieć słynny wierszyk: ,,W słonecznym cieniu na miękkim kamieniu siedziała młoda staruszka" i może nawet by o nim pomyślała, gdyby nie była tak zaintrygowana znaleziskiem.

W końcu nie codziennie znajduje się list w butelce.

Zdjęła sandałki, zanurzyła bose stopy w nagrzanym piasku i zabrała się za lekturę.

Yasmine przeczytała list kilka razy, a potem włożyła go razem z butelką do torby. Potem jeszcze długo wpatrywała się w horyzont, podziwiając błyszczącą, nieskończoną wodę.

Wróciła do domu dwie godziny później. Zdjęła buty, wzięła szybki, zimny prysznic, zmywając z siebie wspomnienia minionego dnia, po czym usiadła przy zabałaganionym biurku. Chwyciła długopis w dłoń, wyjęła białą kartkę z drukarki, a następnie naskrobała na niej tylko jedno, jedyne zdanie. Ono jednak wyrażało więcej, niż tysiąc słów. Bowiem było to zdanie, którego wiele osób nie usłyszało nigdy, choć modlili się o to każdego dnia. Mam nadzieję, drogi czytelniku, że ty słyszysz je często i mówisz innym z taką samą częstotliwością, bo może ono odmienić czyjeś życie tak samo, jak odmieniło je u Yasmine i L. Ta dwójka poznała się dzięki listom w butelce, a następnie spotkała i pokochała szczerą, piękną, choć smutną miłością. Bo nasz L, jak się potem okazało – Levi, odszedł z tego świata niecały rok później, otoczony miłością najbliższych i Yasmine.

Los zetknął ich ze sobą, gdy tylko nasza bohaterka postanowiła rzucić pracę, a następnie zdecydowała się odpowiedzieć na list Leviego tym jednym, jakże pięknym zdaniem:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro