Jude x Caleb [lemon]
Dla AkikkoChan
Caleb
Kolejny dzień jak co dzień. Siedziałem sobie w ławce przy oknie w akademii Królewskiej i czekałem na następną denną lekcję. Ehhh tu nic się nie zmieniło...no oprócz tego że Jude postanowił wrócić do Królewskich i jest teraz przynajmniej na kogo popatrzeć. W szczególności że siedzi na skos do mnie.
Dobra zaczęło się... patrzyłem jak zwykle na niego a on skupiał się na lekcji jak tylko mógł aż nadeszła końcówka lekcji...i zaczęło się
-Dobrze moi drodzy w związku że muszę wam niedługo wystawić oceny postawiłam każdemu z was dać szansę. Albowiem w parach macie zrobić mi wielką prezentację na poniedziałek więc macie cały weekend i ma to być na temat ostatnich lekcji. Wybierzcie sobie. A teraz przydziele pary... David z...
Matko i zaczęła gadać... nienawidzę pracować z innymi. Ta stara baba pewnie wybierze mi jakiegoś...
-Caleb z Judem. Dziękuję bardzo za dzisiejszą lekcję. Dowodzenia!
C-co kurwa?! Spojrzałem zszkowany na Juda który patrzył z tym samym wyrazem twarzy na mnie. Tch no tego brakowało...
Przerwa
Tch stałem przy ścianie jedząc sobie jabłko...aż nagle podszedł... Podniosłem głowę widząc Juda... uśmiechałem się ironicznie
-chcesz zrobić to sam~? Pani Jude~
-Tch w sobotę masz przyjść do mnie o 12 i ty też masz coś zrobić. Wyśle ci później adres. Cześć
Huh szybki jest...heh ciekawe czy w innych sprawach też. Oblizałem się patrząc na niego jak odchodzi. Ahh Jude Jude... popełniasz wielki błąd~
Sobota
Mhm więc taką chałupę ma... całkiem całkiem. Zadzwoniłem dzwonkiem i w sekundę drzwi otworzyły mi dredy
-No witam~ chyba nie spodziewałeś się że przyjdę
-Częściowo liczyłem że przyjdziesz. Chodź do środka... coś do picia chcesz?
-Ehhh nie po prostu zrób to szybko
-ty też masz to zrobić!
-Tak tak ehhh więc robimy?
-Tch tak
Heh słodki. Wkurzony zaprowadził mnie na górę do swojego... wielkiego pokoju...kur ale się urządził. Tch po prostu niezła rodzinka go adoptowała
-Dobrze zacznijmy. Wybrałem już temat i znazłem parę informacji... wiedziałem że dobrze znasz się na komputerach więc połączysz to w slajdy a ja ułoże notatki okej?
Spojrzałem zdziwiony na niego siadając przy biurku...to dość dziwne
-skąd wiesz że dobrze znam się na informatyce?
-Pfff to nie istotne zacznijmy
... wstałem łapiąc go za rękę i popchnąłem go na kanapę zwisając nad nim...jest już słodko zarumieniony
-Panie Jude powiedz mi~
-Tch złaź ze mnie!
-Mów~
-Ugh bo dostałeś nawet dyplom kiedyś za najlepszego ucznia w tym przedmiocie
He? Łoł fajnie że pamiętać... sam zapomniałem. Puściłem go dumny z siebie i usiadłem przy komputerze.
-Kurwa ile tego jest?!
-Dość sporo. Więc bierz się do pracy
-Tch zemszczę się
Wyszeptałem i zacząłem pracować tak ja i on....
Po godzinie tak na prawdę mieliśmy połowę zrobioną. On dalej robić notatki a ja wszystko wrzucałem do komputera układając i dodając efekty. Wcześniej mieliśmy przerwę ale tylko na sok i mało rozmawialiśmy. Cóż takie nasze życie. Ehh nigdy nic się nie zmieni...
Odwróciłem się w jego stronę patrząc na jego plecy
-Aaaa masz tą następna część?!
-Poczekaj pisze
-Kurwa mówiłem ci żebyś nie pisał na dwie strony bo jej wejdzie to!
Warknąłem i wstałem. Pochwaliłem się nad nim i to dość blisko jego twarz i zabrałem mu kartkę. Lecz kiedy byłem tak pochylony to oboje odwróciliśmy wzrok w nasze strony...to chyba pierwszy raz kiedy z bliska widzę jego oczu
-F-Fudo...
Zapałem go za ramię i pożyłem na ziemi nie odrywając wzroku od niego i zawisnąłem nad nim... złapałem za jego gogle i zaczęłem je zdejmować przez co zrobił Jude zrobił się czerwony.
-Czekaj! Nie możesz!
Chciał mnie powstrzymać ale... cóż było już za późno... zdjąłem je i ukazały mi się jego piękne czerwone oczy... rzuciłem w bok gogle i położyłem rękę na jego policzku zbliżając się bardziej do jego twarzy.
-Te oczy...tak hipnotyzują...kurwa Jude ostatni raz je złożyłem
-Co?! Złaź ze mnie! Ja muszę je nosić
-będziesz je zakładał tylko na mecz...ale nie zakrywając tych pięknych oczu
-... c-co? Podobają ci się?
-cholernie
Mówiłem bez przemyślenia ale... chciałem aby to wiedział...heh jego odpowiedź była bezcenna. Ten dred złapał mnie za policzki i przyciągnął moje usta do jego. Tak kurwa on mnie pocałował....co?! Em powinno być na odwrót! Ugh... objąłem go w pasie i pogłębiłem przez co on zamknął oczy z zadowolenia. Bez przerwy łączyłem się z jego ustami kurwa nieźle...bez kontroli wsunąłem rękę w pod jego bluzkę jadąc ręką coraz wyżej. Nagle Jude złapał mnie za ramiona i odsunął się tylko od moich ust. Był cholernie ładnie czerwony a ja nie przestawałem jeździć dłonią
-C-Caleb nie wygłupiaj się
-Pfff ale ja robię wszystko na poważnie
-S-Słucham?
-Oj dobrze słyszysz i teraz daj mi kontynuować bo też nie możesz się doczekać
Powiedziałem z chytrym uśmiechem i pożyłem rękę na jego wypukłym kroczu. Jude pisknął cicho jak na dziewczynę przystało i zasłonił swoje usta dłońmi czym nie byłem zadowolony.
-Ej! Jak mam niby teraz cię całować?
-Tch
Po chwili zabrał je i od razu wbiłem się w jego usta... miał na prawdę fajne ale pora przejść do rzeczy~
Jedym ruchem zdjąłem mu bluzkę odsuwając na chwilę od jego ust i włożyłem rękę po jego bokserki oraz spodnie... zarumieniłem się kiedy poczułem jego penisa. Myślałem że będzie mniejszy heh a to miła niespodzianka. Zacząłem go masować i zamiast całować go w usta zacząłem całować jego szyję i obojczyk.
-Nhh! F-fudo~
Zarumieniłem się mocniej... cholera jęczy moje imię... zerknąłem w dół... stanął mi! Ehhh nie mogę się przy nim pochamować... więc~ uśmiechnąłem się Zadziornie i wyjąłem jego członka ze spodni a następnie swoje
-Większy~ wygrałem
-Tch baka
Uśmiechnąłem się cwaniacko i położyłem rękę na jego biodrze stukając się sowim członkiem o jego. Oboje jękneliśmy speszeni ale cholernie nam się podobało. Zaczynałem mocniej ocierać o niego aż wziąłem razem nasze penisy w dłoń i równo miernie zacząłem nimi ruszać przez co mocniej ocieraliśmy się o siebie
-Ahh! Caleb czekaj!
Cholernie słodki i bardziej podniecający. Zacząłem masować szybciej jęcząc jego imię tak jak on moje. Tch zacząłem już dochodzić ale przed tym...z penisa Juda wyleciała masa białej mazi. Nieźle uwaliła go i a tym momencie ja też samo wytrysnąłem na niego... zmordowany położyłem się obok niego i patrzyłem w sufit.
Teraz za bardzo nie wiem co powiedzieć... zacząłem się ubierać zerkając na niego
-wstajesz?
-ah..mhm
Speszony wstał i poprawił swoje ubranie pomimo tego że był w spermie swojej i mojej jak ja... uśmiechnąłem się cwaniacko i wbiłem się w jego usta na chwilę... objąłem jego policzki patrząc znowu w te oczy
-Dokończmy jutro projekt u mnie...i coś jeszcze dokończymy~
Oblizałem jego wargi zaczynają wychodzić z jego pokoju zostawiając go w osłupieniu... ale usłyszałem jeszcze za drzwiami...
-Bardzo chętnie
Zaśmiałem się cicho szczęśliwy i poszedłem do domu z rękoma w kieszeni...heh gdzie miałem jego gogle~
Dzk 💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro