Ronald X Reader
One shot dla Shinigami_Nat
Przepraszam, że długo czekałaś ale miałam ostatnio mało czasu na Wattpada.
Jesienny wieczór jedna z imprez robionych przez Ronalda w klubie jest tłum obcych osób, które bawią się wręcz wyśmienicie. Znalezienie go nie jest takie proste jak się wydaje przepchanie się przez tych ludzi zajmie długo. Jednak nie mam co się poddawać kiedy poczułam czyjąś rękę na ramieniu od razu się odwróciłam mając nadzieję, że to Ronie ale to był tylko William, który szukał resztę Shinigami. Pracoholik jak zwykle chciał zagonic resztę do pracy tak jakby nie mieli życia poza pracą.
— Eh im szybciej ich znajdziesz tym lepiej. — odparł patrząc na cały ten tłum.
— A to niby dlaczego ja mam ich szukać? — zapytałam zirytowana, że powierza mi to zadanie — Ja nie jestem ich przełożoną, to nie moja działka, poza tym nie płacisz mi za to i nie jesteś moim szefem, także wybacz ale idę szukać mojego chłopaka. — rzekłam odchodząc usatysfakcjonowana.
— Skoro idziesz go szukac to chyba możesz przekazać mu, że ma przyjść do pracy a nie imprezować. — burknął patrząc jak się do niego odwracam.
— Oczywiście jak go znajdę powiem mu żeby uważał, bo się tu pałętasz. — z uśmiechem zniknęłam w tłumie ludzi.
Po drodze spotkałam Alana Humphries i Eric Slingby, pierwszy z nich nie wyglądał na zadowolonego, że tu jest jednak Eric się cieszył z imprezy. Podeszłam do nich z uśmiechem chcąc zająć im chwilkę.
— Hej chłopaki! — przywitałam się z nimi — Wiecie może gdzie jest Ron? Szukam go już jakiś czas i dalej nie mogę go znaleźć. — odparłam przyglądając im się ale nic nie powiedzieli — A i William szukał wszystkich chce was zaciągnąć do pracy więc uważajcie i dobrze się bawcie. — mruknęłam.
— Był z Grellem na zewnątrz nie wiem czy dalej tam są ale możesz sprawdzić i dzięki za ostrzeżenie. — powiedział Alan popijając drinka.
Czym prędzej wyszłam na zewnątrz szukałam Grella, bo jeżeli znajdę go to i Ronalda. Faktycznie znalazłam Grella na podwórku ale nie było z nim Rona tylko Phantomhive z lokajem. Westchnęłam podchodząc do nich z lekka już poirytowana nie miałam ochoty stać przy tym demonie za długo nie wiem jak Grell z nim wytrzymuje.
— Grell podobno byłeś z Ronaldem nie dawno wiesz gdzie teraz jest? — zapytałam totalnie olewając Ciela i Sebastiana.
— Nie słoneczko! — skłamał jak nic wiem kiedy kłamie i właśnie to robi.
— Ten twój chłopak zostawił nam Grella i pobiegł na samą górę. — Ciel wskazał ręką na dach budowli, w której odbywała się impreza.
— Wszystkim kazał Cię jakoś zatrzymać jak najdłużej się da. — dodał Michaelis.
Nie słuchając już nikogo podziękowała za informację i pobiegłam już miałam wejść po drabinie na górę ale powstrzymał mnie Undertaker. Zaczął mi opowiadać nowe żarty, które usłyszał od Sebastiana kulturalnie starałam się mu przekazać, że mnie one nie interesują. Niestety nie dawał za wygraną po około 20 minutach dał mi spokój i pozwolił w końcu wejść na górę, usłyszałam jeszcze od niego "miłej zabawy". Kiedy byłam już na miejscu wszystko było poozdabiane mnóstwo świec czerwony koc a na nim lampki wina i koszyk jak mniemam z jedzeniem. Nigdzie nie widziałam jednak Ronalda trochę zmartwiona zaczęłam się dalej rozglądać do głowy przyszły mi czarne scenariusze, że to jakiś podstęp czy coś. Przed moją twarzą pojawił się bukiet róż od osoby stojącej za mną odwróciłam się powoli mając nadzieję, że to Ronald moje serce biło szybko i głośno. Stojąc twarzą w twarz z osobą odpowiedzialną za to odetchnąłem z ulgą to był mój Ronnie! Momentalnie go przytuliłam biorąc kwiaty z szerokim uśmiechem.
— Kochanie mam nadzieję, że nie jesteś zła za to zniknięcie z imprezy i zostawienie Cię na chwilę samej. — Powiedział patrząc mi w oczy — Musiałem wszystko przygotować ta randka, chce żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie najważniejsza i zasługujesz na więcej niż Ci daje. — dodał z lekkim rumieńcem.
— Ronald..ty wiesz.. przestraszyłaś mnie ale jest ty tak pięknie, że chyba mogę Ci wybaczyć. — przytuliłam się do niego.
— Więc najdroższa widzę, że opłacało się trochę popracować żebyś była zadowolona.
— Racja nie mogę jeszcze uwierzyć jak udało Ci wszystkich przekonać do krycia Cię. No prawie wszystkich. — Powiedziałam z uśmiechem.
— Sam się dziwię, że namowilem nawet Williama na pomoc. — odparł wyglądają na zadowolonego z siebie.
— Gratuluję Ci kochanie. — po chwili pocałowałam go co szybko odwzajemnił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro