,,You and me? Over my dead body!" p. 1 [Jace x Mira]
One-Shot na zamówienie: inka_11
— I pamiętajcie, żeby nie słuchać tych plotek.
Honorata pokiwała szybko głową, złapała za swój kufer i klatkę z sową i ruszyła do pociągu. Mira patrzyła za nią, aż nie zniknęła w pociągu. Wzięła głęboki wdech. To był jej pierwszy wyjazd do Hogwartu. Honorata była na piątym roku i non stop wywyższała się, bo wraz z listem przyszła do niej odznaka prefekta. Elegancja, która w tym roku miała zdawać Owutemy, już jakiś czas temu znikła w lokomotywie, tłumacząc się, że Prefekci Naczelni muszą wyjaśnić tym nowym czym zajmują się prefekcji. Tessa stała obok mamy, która patrzyła na Mirę i Konstancje, które jako jedyne nie były jeszcze w pociągu. Kobieta uśmiechnęła się do nich ciepło.
— Miłego roku.
Konstancja skinęła głową, złapała za swój kufer i klatkę z kotem i ruszyła do pociągu.
Mira pochyliła się i przytuliła Destyneę. Dziewczynka oddała uścisk i spojrzała na nią.
— Wrócisz na święta, prawda?
Mira uśmiechnęła się ciepło.
— Pewnie, że tak. — Cmoknęła ją w czoło. — Pa. — Wzięła swój kufer i udała się do pociągu.
Kufer był ciężki, więc poruszała się dość wolno. Przy najbliższym wejściu do pociągu zastała Konstancję, która pomogła jej wpakować kufer do pociągu.
— Jeśli chcesz, to możesz jechać ze mną — powiedziała trzynastolatka, kiedy już znalazły się na korytarzu.
Mira zawahała się. Nie znała żadnych dzieciaków w swoim wieku, ale nie chciała też przeszkadzać swojej siostrze i jej przyjaciołom.
— Wiesz... — zaczęła. Przerwał jej jednak ciemnowłosy chłopak, który ni z gruszki, ni z pietruszki, pojawił się obok Konstancji.
— Kosta! — krzyknął i objął dziewczynę ramieniem. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Chłopak spojrzał na Mirę. — To twoja siostra? — zapytał, przekrzywiając lekko głowę.
— Cześć Hunter — mruknęła. — Tak, to Mira.
Hunter wyszczerzył się i wyciągnął do niej rękę.
— Hunter Randolph, Gryffindor.
Mira uścisnęła jego dłoń.
— Miraclea Pemberton. — Spojrzała na Konstancję z uniesioną brwią. Dziewczyna szybko pokręciła głową. Mira wzruszyła ramionami.
— Hej, chcesz z nami usiąść? — zaproponował Hunter. — W przedziale jest już mój młodszy brat, Cole, jedna dziewczyna z naszego rocznika, Jill, i dwójka kolegów Cole'a, Dalton i Jenna.
Mira pokręciła głową.
— Nie, dzięki. Pójdę znaleźć wolny przedział.
— Okej — powiedziała Konstancja. Wzięła ją za ręce i spojrzała na nią twardo. — Ale uważaj na taką jedną dziewczynę z Ravenclawu. Średniego wzrostu, brązowe włosy, szalik nie pasujący do reszty ubrań. Jest dość mocno uprzedzona do naszej rodziny. — Hunter szturchnął ją łokciem i wskazał głową na jeden z przedziałów z tyłu. Konstancja machnęła na niego ręką. — Pa — dorzuciła jeszcze, zanim ruszyła z chłopakiem do przedziału.
— Pa — mruknęła Mira. Złapała swój kufer i ruszyła szukać wolnego przedziału.
Szła korytarzem przez kilka minut, aż wreszcie znalazła pusty przedział. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Na pułkach nie było żadnych kufrów, więc, ze sporym trudem, włożyła na jedną swój. Usiadła przy oknie i podparła brodę na dłoni.
Patrzyła przez okno w zmyśleniu. Jej rodzina od wielu lat trafiała do Slytherinu. Przynajmniej w większości. Od czasu do czasu zdarzały się takie pokolenia, które trafiały do innych domów. Ona urodziła się w właśnie takim pokoleniu. Elegancja co prawda trafiła do Slytherinu, ale Honorata była w Gryffindorze, a Konstancja w Ravenclawie. Może ona trafi do Hufflepuffu? Albo tak jak jej ojciec, siostra i większość przodków do Slytherinu?
W zamyśleniu przyglądała się ścianą przedziału. Zobaczyła naprzeciwko napis, nabazgrany atramentem. ,,Przedział Rogacza, Łapy, Lunatyka i Glizdogona". Słowo ,,Glizdogona" było przekreślone czarnym markerem.
Mira zmarszczyła brwi. Kto to niby był? Przyjrzała się reszcie przedziału. Okazało się, że w kilku innych miejscach były podobne napisy. ,,Pchlarz", ,,Łoś", ,,Lunio", ,,Szczur", ,,Babeczki", ,,Lily Potter"... Zamyśliła się. Kojarzyła jakąś Potter, wokół tej rodziny ciągle były jakieś kłopoty. Jej mama zawsze mówiła, że mimo, że szanuje innych, bez względu na czystość krwi, to od tej rodziny trzeba trzymać się z daleka. Akurat w tym temacie nawet Nori się z nią nie kłóciła.
Kiedy próbowała rozczytać jeden z mniej wyraźnych napisów, na przeciwko niej, do przedziału wszedł ciemnowłosy chłopak. Bez pukania, czy jakiegokolwiek słowa usiadł sobie naprzeciw niej. Mira spojrzała na niego.
— Pukać matka nie nauczyła? — warknęła. Chłopak uśmiechnął się. W oczach pojawiły mu się rozbawione ogniki.
— Co tak ostro, skarbie? — odparł z szerokim uśmiechem. Mira skrzywiła się i spojrzała na niego z irytacją. Zacisnęła usta w wąską linię.
— 'Skarbie'? — powtórzyła, unosząc brew.
— Skarbie — potwierdził chłopak.
Mira prychnęła i zmierzyła go wzrokiem. Musiał być od niej trochę wyższy. Miał kruczoczarne włosy i brązowe oczy. Skórę miał w śniadym odcieniu. Jego uśmiech był aż zbyt biały. Musiał być od niej starszy, może z dwa lata.
— Kim ty właściwie jesteś? — fuknęła.
Chłopak wyciągnął do niej rękę.
— Jace Potter — oznajmił. Mira zamarła. Po chwili skrzywiła się.
— Potter?
— Wiem, super nie?
Dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem.
— Wolę dalej być Pemberton.
Tym razem to Jace zamarł. Zmrużył oczy.
— Jesteś Pemberton? — zapytał.
— A żebyś wiedział — odparła Mira, unosząc dumnie głowę. Jace prychnął.
— Czyli jesteś kolejnym bachorem śmierciożerców — stwierdził z odrazą. Mira zacisnęła pięści.
— 'Bachorem Śmierciożerców'? — powtórzyła, drżącym z wściekłości głosem. — I mówi to dzieciak jakiegoś pajaca z głupią blizną i problemami z autorytetem. Aż dziwne, że Voldemort z nim przegrał.
Chłopak zerwał się na równe nogi. Patrzył na nią jakby chciał ją udusić gołymi rękami.
— Dobrze ci radzę, lepiej się zamknij! — krzyknął wściekły.
Mira uniosła kpiąco brew.
— Bo?
Chłopak już otwierał usta, żeby coś jej odpowiedzieć, ale drzwi przedziału otworzyły się z hukiem. Mira i Jace spojrzeli w tamtą stronę. W drzwiach stali Hunter, zaraz za nim była Kosta. Obok chłopaka stał inny, młodszy. Miał kręcone i sterczące na wszystkie strony, brązowe włosy i zielone oczy, w kształcie migdałów. Mógł mieć z jedenaście lat. Wszyscy patrzyli na nich.
— Co tu się dzieje? — zapytał Hunter patrząc to na Mirę, to na Jace'a.
Mira streściła pokrótce co się wydarzyło.
Jace prychnął patrząc na Huntera i Konstancje.
— A wy co? Kolejne dzieci Śmierciorzerców?
Ku zaskoczeniu wszystkich, Konstancja zacisnęła pięści, przepchnęła się między Hunterem, a brązwłosym chłopcem, podeszła do Jace'a i zasadziła mu prawego sierpowego prosto w twarz. Chłopak zatoczył się zaskoczony. Trzymał się za policzek.
— Chodź Mira — powiedziała.
Dziewczyna, wciąż zaskoczona zachowaniem siostry, pokiwała głową i sięgnęła po swój kufer. Hunter podszedł do niej i pomógł jej go ściągnąć. Cała trójka wyszła z przedziału i ruszyła korytarzem. Ostatnim co Mira usłyszała z przedziału była szybka wymiana zdań, między jedenastolatkiem, a Jacem.
— Tata mówił ci, żebyś przestał wyzywać dzieci Śmierciożerców.
— Zamknij się, Syriusz.
***
Mira co chwilę poprawiała swoją szatę. Co chwilę rozglądała się również po sali. Zdążyła już dawno wypatrzeć Huntera i Honoratę przy stole Gryffindoru, Konstancję z Krukonami i Elegancje u Ślizgonów. W końcu usłyszała z ust nauczyciela, wyczytującego nazwiska:
— Pemberton Miraclea!
Po sali przebiegły szepty. Przepchnęła się między kilkoma dziećmi w jej wieku i usiadła na stołku. Nie minęła sekunda, a pole jej widzenia przesłoniła Tiara Przydziału. Czapka zastanawiała się przez chwilę, aż krzyknęła na całą salę: ,,GRYFFINDOR!". Nauczyciel ściągnął jej z głowy Tiarę. Mira z lekkim uśmiechem na twarzy ruszyła w stronę stołu jej domu, przy którym rozbrzmiały oklaski.
Usiadła obok Nori, która objęła ją ramieniem.
— Moja szkoła! — oznajmiła z szerokim uśmiechem. — Witamy w Gryffindorze, Mira.
Dziewczyna uśmiechnęła się i przebiegła wzrokiem po stole Gryfonów. Jej mina zrzedła, gdy zobaczyła przy stole tego czarnowłosego chłopaka z pociągu. Jace'a Pottera.
Cermonia przydziału nadal trwała. Nauczyciel wyczytujący nazwiska, wypowiedział kolejne imię i nazwisko.
— Potter Syriusz!
Brązwłosy chłopiec z pociągu podszedł do nauczyciela i usiadł na stołku. Psor położył mu na głowę Tiarę Przydziału, która przesłoniła mu oczy. Minęło pół minuty, a czapka krzyknęła na całą salę: ,,Gryffindor!". Nauczyciel zdjął mu z głowy Tiarę, a chłopiec z szerokim uśmiechem usiadł obok swojego brata, który zmierzwił mu włosy. Dziewczyna zacisnęła usta.
— Hej, Mir, wszystko dobrze? — zapytał Hunter z ustami pełnymi kurczaka.
— Nie nazywaj mnie tak — fuknęła, wbijając wzrok w Jace'a.
Hunter i Nori powiedli za jej spojrzeniem. Piętnastolatka gwizdnęła.
— Potter — stwierdziła patrząc na chłopaka. Przeniosła wzrok z powrotem na siostrę. Na jej ustach pojawił się złośliwy uśmiech. — Hej, Mira, tylko nie mów, że się zakochałaś.
Mira przekręciła głowę tak gwałtownie, że uderzyła jakiegoś dzieciaka obok swoimi włosami. Wytrzeszczyła oczy na Honoratę.
— Chyba sobie żartujesz! — parsknęła.
Uśmiech wciąż nie znikał z ust Honoraty.
— Tak, tak. Oczywiście. — Wymieniła znaczące spojrzenie z Hunterem.
Mira przesunęła wzrokiem z powrotem na Jace'a. Ona i on? Nigdy w życiu. Po jej trupie!
___
Okej, napisanie tego chwilę mi zajęło i planuję rozdzielić to na kilka części. Będzie ich maksymalnie trzy. Mam nadzieję, że jak na razie się podoba
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro