Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niema więź

Do tej pory moje życie było normalne. Można nawet powiedzieć, że niżej przeciętne. Do dnia, kiedy idąc na uczelnię zetknąłem się twarzą twarz (a nawet nosem w nos) z pewną dziewczyną. Od tego czasu nasze drogi często się przeplatały, a po czasie mieliśmy wielu wspólnych znajomych.

W tamte wakacje zorganizowaliśmy ze znajomymi wyjazd nad morze. Przypominało to bardziej kolonię bez opiekunów, bo choć wszyscy byliśmy pełnoletni, mentalnie byliśmy dziećmi. No i nie wszyscy się znali; znajomość niektórych osób można określić jako znajomi znajomych znajomych. Mimo to większość czasu spędzaliśmy razem i nie było ani trochę niezręcznie.

Tego wieczoru siedzieliśmy na plaży. Część z nas grała w karty, inni zwyczajnie rozmawiali. Po jakimś czasie ona zabrała telefon i słuchawki, zawołała psa i ruszyła wzdłuż brzegu. Szczerze mówiąc, totalnie nie wyglądała mi na osobę, którą kręcą spacery brzegiem morza o zachodzie Słońca. Przypisałbym ją raczej do tych, co preferują przechadzki po falochronie (z zaliczeniem przy okazji upadku do wody, co, biorąc pod uwagę jej niezdarność, było bardziej niż prawdopodobne). Cóż, najwyraźniej się myliłem.

Coś mnie pchnęło, żeby wstać i iść za nią. Po kilku chwilach dzieliły nas niecałe dwa metry. Wiedziałem, że się nie odwróci, a nawet jeśli zauważyłaby moją obecność, to nie da tego po sobie poznać. W takich momentach była zbyt skupiona, a teraz obiektem jej myśli była tafla morza, w którą wpatrywała się rozanielonym wzrokiem.

W pewnym momencie jeden z nielicznych dzieciaków, które zostały jeszcze na plaży, podniósł garść piasku i z tym typowym uśmieszkiem rzucił nim w dziewczynę. Ta zgromiła go wzrokiem tak ostrym, że zdołałby pewnie spalić żywcem przelatującą obok muchę. Maluch uciekł spłoszony, a ona ruszyła dalej z tym samym zauroczonym wyrazem twarzy. Ktoś mądry powiedział kiedyś, że zrozumienie kobiet jest praktycznie niemożliwe. Zgadzam się w stu procentach.

Po czasie zauważyłem, że wszyscy mijani przez nas ludzie dziwnie nam się przyglądają. Fakt, stanowiliśmy raczej niecodzienny widok; ona - wysoka i umięśniona i ja - skrajnie niski, składający się niemal z samej skóry i kości. W dodatku idący niezauważony
półtora metra za nią.

Wpatrywałem się w jej sylwetkę. Jednocześnie nieidealną, ale i idealną w swej nieidealności. Gdzieś z tyłu głowy przelatywały mi po kolei, jak klatki w filmie, wszystkie sytuacje, gdy nasze spojrzenia krzyżowały się. Nietypowe kolory oczu i tak samo nietypowe emocje malujące się w nich. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że łączyła nas specyficzna i jedyna w swoim rodzaju niema więź. Bo, choć nie zamieniliśmy ze sobą słowa, rozumiałem ją.

Mój wzrok przeniósł się na jej szpica. Dreptał posłusznie przy jej nodze, nie zatrzymując się, czując jej tempo, nie odwracając się, choć z pewnością wyczuł nosem, że za nimi idę. Ta dwójka nie potrzebowała smyczy żeby żyć w swego rodzaju nieidealno idealnej harmonii. Podobnie jak ja i ona, nie potrzebowaliśmy do tego słów.

W pewnym momencie gwałtownie się zatrzymała i odwróciła. Patrzyliśmy sobie w oczy przez długą chwilę, po czym usłyszałem jej aksamitny głos:

Hej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro