#beznazwy3
Wbiegłam po schodkach do swojego pokoju na zamkowej wieży. Wpadłam do niego i zatrzasnęłam drzwi, prawie wyrywając je z zawiasów. W tempie błyskawicy ściągnęłam wytworną suknię, przebrałam się w stare łachy, na koniec założyłam perukę w stylu Chopina i maskę twarzy dobrotliwego dziadziusia z długą brodą. Spojrzałam w lustro żeby skontrolować ewentualne niedociągnięcia. Odchrząknęłam i powiedziałam kilka zdań wyćwiczonym basem, w razie gdybym napotkała po drodze kogoś ze służby. Przygładziłam perukę i ruszyłam w stronę laboratorium nadwornego czarodzie... Znaczy mojego laboratorium.
Prowadzenie podwójnego życia bywa męczące i uciążliwe. Często myślę, że przydałby mi się dar bilokacji, ale świętym ojciem Pio niestety nie jestem... Choć muszę przyznać, że w masce mi do niego całkiem niedaleko.
Szłam po schodach myśląc o nowym projekcie naukowym i o tym, ile proszku magicznego na niego zużyję. Byłam do tego stopnia nieobecna, że gdy na kogoś wpadłam, z mojego gardła wyrwało się zaskoczone "och!". Gorsze było to, że zapomniałam o użyciu mojego teatralnego basu...
Nieśmiało podniosłam wzrok i zobaczyłam najpiękniejsze pod Słońcem błękitne oczy. Mogłabym w nie patrzeć dniami i nigdy by mi się to nie znudziło. A przynajmniej takie miałam wrażenie.
- Przepraszam... - Ewidentnie coś musi być ze mną nie tak, bo to słowo również wypowiedziałam "moim właściwym" głosem. Swoją drogą dziwię się, że nikt ze służby, albo chociażby mama, oj przepraszam, Jej Wysokość Kunegunda, do tej pory nie zorientował się, że czarodziej jest tak naprawdę księżniczką. Śmiem twierdzić, że nie jestem zbyt dobrą aktorką. Może po prostu każdy był zbyt zajęty swoimi sprawami...
Ups! Zamyśliłam się, patrząc w jego oczy, które teraz cudownie słodko wytrzeszczył. Oj taaak, nieźle musiał go zdziwić kontrast mojego wyglądu z głosem. Stwierdziłam, że skoro i tak mnie usłyszał, to nie ma sensu dłużej się przed nim ukrywać. Może i byłam lekkomyślna, ale te oczy wydawały się tak godne zaufania...
- Wiem, musiało cię to nieźle zdziwić - zaczęłam. - Gwoli wyjaśnień, to - wskazałam na mój outfit czarodzieja - jest tylko przebranie. Przepraszam jeszcze raz! - rzuciłam przez ramię i ruszyłam szybszym krokiem w stronę laboratorium.
- Zaczekaj! - usłyszałam jeszcze, ale nie zwróciłam na niego uwagi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro