Transformers: Prime - moje przemyślenia
Słowem wstępu
Nigdy jakoś specjalnie nie interesowałam się Transformer'sami. Zawsze przewijały się gdzieś obok (filmy, kreskówki), ale nigdy nie wzbudziły specjalnie mojej uwagi. Zmieniło się to, kiedy obejrzałam pierwszy film Bay'a z 2007 kilka lat temu. Sam seans bardzo mnie nie zachwycił, ale pamiętam, że po głowie chodziło mi wtedy zdanie "Ej, to uniwersum ma zajebisty potencjał".
Potem przez dłuższy czas nic, aż do momentu, w którym zobaczyłam pierwszy zwiastun Bumblebee. Patrzę i patrzę: film nie składa się z samych wybuchów i ma fabułę! Kiedy wychodziły nowe teasery, byłam pierwsza do oglądania i naprawdę ostro się wtedy zajarałam. Kiedy w końcu wyszedł, wbiegłam do kina i wybiegłam całkiem zadowolona, choć nie do końca (musicie wiedzieć, że jestem bardzo wymagającym widzem), ale ogólnie to mi się podobało.
Kiedy coś mi się spodoba to wiecie: od razu rozszerzam sobie uniwersum, szukając fanfików, a z racji tego, że się okazało, iż jest w nich sporo postaci, których nie znam, to stwierdziłam, że pora się wdrożyć.
Na początku miałam problem, od czego by tu zacząć. Od najstarszych? Bałam się, że animacja mnie odbije. Od najnowszych? Nie, bo mogą być kontynuacją. Wtedy trafiłam na artykuł na gry-online.pl z najlepszymi animacjami i na jednej ze stron było "Transformers: Prime" pierwszy sezon na Netflixie. Tego samego dnia zaczęłam oglądać (po angielsku oczywiście). Pierwszy odcinek, drugi, trzeci... Skończyłam bodajże na 11, poszłam spać i rano to samo. Wciągnęłam się jak nigdy.
Drugi i trzeci sezon wleciał już z polskim dubbingiem, bo w nie mogłam znaleźć nigdzie w oryginalnym języku (śmieszna sprawa, angielskiego nie znalazłam, ale rosyjski już tak). Na początku trudno było się przyzwyczaić, ale w końcu to przełknęłam.
Kiedy dzieciaki żegnały Autoboty, było mi przykro. Nie chcąc stać się istnym cieniem samej siebie, zwlekałam z obejrzeniem filmu kończącego całą historię przez miesiąc. Do dzisiaj. Zamierzałam go sobie podzielić na 20 minutowe filmy, żeby cieszyć się tym jak najdłużej, ale nie wyszło.
Dlatego tu jestem; żeby podzielić się swoją opinią, wyżalić i oczyścić umysł, przelewając myśli.
Zacznijmy od:
1. Autoboty
Nie mogłam nadziwić się, jak dojrzale są przedstawieni i, co ciekawe, zmieniają się w trakcie trwania kolejnych odcinków. Dla przykładu, Optimus w pewnym momencie orientuje się, że zabawa się skończyła i postanawia nie marnować żadnej szansy, aby skończyć z Megatronem.
Absolutnie zachwyciła mnie Arcee. Silna, zgrabna i powabna postać, ale doświadczona przez los stratą partnera. Zapadło mi w pamięć, gdy Jack miał dość, a ona przyjechała go odwiedzić mówiąc, że nie jest gotowa na pożegnanie.
Bumblebee to faktycznie dowód na to, że czyny mówią więcej niż słowa. Odcinek, w którym ukradli mu tę część, dzięki której nie mógł się przemienić, bolał na wskroś. W 100% uwierzyłam w jego desperację zakrapianą złością, podczas całego trwania odcinka.
Bulkhead to daddy. Dziękuję.
Nie no, to jest naprawdę idealny materiał na ojca. Sposób, w jaki obchodził się z Miko był absolutnie uroczy, kibicowałam im całym sercem, a kiedy się rozstawali i usiadła na jego nodze... Ledwo powstrzymałam łzy.
Mój absolutny ulubieniec - Ratchet. To właśnie do niego przywiązałam się chyba najbardziej. Kiedy dowiedział się, iż zniszczyli klucze Omegi aby ratować ziemię, jego złość była jednocześnie spodziewaną reakcją, ale nie do końca. W ogóle, w tym serialu jest ogrom bardzo logicznych zachowań, których się po prostu po kreskówce nie spodziewasz.
Z nim była również powiązana scena, która jest dla mnie kwintesencją tej postaci. Kiedy Rafael został ranny, a on obwiniał się, że nie może mu pomóc: ,,Dopiero teraz dojrzałem, aby potrzebować jegi" czy jakoś tak. Nacisnęłam wtedy spację, zapauzowałam i chwyciłam się za głowę. Jakie to jest dojrzałe!
Reszta Autobotów: Wheeljack, Ultra Magnus, Smokescreen - cud miód. Wszyscy kapitalnie napisani, przeszli spory progres i aż do końca nie przestawali się rozwijać, choć żałuję, że Ultra Magnus został nam przedstawiony tak późno.
Designy również mi się podobały. Animacja stoi, nawet teraz, na naprawdę wysokim poziomie. Nie są zbyt przerysowane i, jakby, masz świadomość, że gdyby Autoboty istniały, to dokładnie tak by wyglądały (nie jak te blaszaki z filmów).
2. Ludzie
Nie będę ich opisywać osobno. Po prostu powiem, że ich relacja z opiekunami była absolutnie urocza i żałuję, że w trzecim sezonie widzieliśmy ich razem tak rzadko. Jeśli miałabym wybrać fabułę jednego, jedynego odcinka po, kończącym wszystko filmie, to chciałabym zobaczyć ponownie spotkanie Jack'a, Miko i Rafaela z ich Autobotami. Czuję, że wtedy na chusteczkach by się nie skończyło i trzeba by zadzwonić po straż pożarną.
Brakowało mi tylko tego, aby byli bardziej pomocni. Nie jest to typowy zarzut, a jedynie moja własna bolączka, dlatego nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam, widząc Miko w ultra zbroi. Choć faktem jest, że trudno jest walczyć z metalowymi botami, 8 razy większymi od Ciebie.
3. Decepticony
Megatron - postaram się krótko. Genialny lider, trochę egocentryczny, ale to każdy zły. Był naprawdę inteligentny i podobało mi się, że myślał logicznie. Zjednoczyć się z Autobotami, żeby dokopać Unicronowi? Proszę bardzo, ale wiedzcie, że jak tylko się to skończy, to wracamy do regularnych bitek.
Jego backstory pokazuje, że miał powody, aby poczuć się rozgoryczony. Chciał posiąść tytuł Prime, niestety się nie udało. Wydaje mi się, że to nie było jeszcze gwoździem do trumny Cybertronu. Prawdziwą bolączką Megatrona mogło być to, że to Orion stał się Prime'm zamiast niego, zwykły archiwista! Nie mógł zrozumieć, że trzeba mieć do tego czystą iskrę i, wydaje mi się, że to doprowadziło do powstania Decepticonów.
I to, że na końcu się nawrócił. Tego się nie spodziewałam, ale był to jak najbardziej przyjemny zwrot akcji.
Starscream - uwielbiam go. Sprytny, ma fantastycznego aktorka głosowego i zrobiłby wszystko, byle tylko zająć miejsce Megatrona, jednocześnie rozpaczając po jego "śmierci". Bardzo chciałaby, żeby stał się kiedyś tym dobrym, ale z tego co widziałam w kontynuacji (RID), nigdy się to nie stanie, a szkoda! Jego ciągota do władzy jest uzasadniona. Każdy by się wkurzył, gdyby był lekceważony jak on, przez Megatrona.
Soundwave - cichy, silny typ. Jego lojalność to coś, co mnie w nim absolutnie urzekło. Szkoda, że skończył jak skończył, ale lepiej, on aniżeli trójka małych dzieciaków (choć z tego co wiem, to powrócił w kontynuacji, więc nie ma co rozpaczać).
Knockout i Breakdown - brakowało mi, aby trochę wzmocnić ich relację. Jasne, byli partnerami (w komiksach, z tego co wiem, byli Conjux Endura, czyli prawie jak małżeństwo), a jednak po przejęciu ciała Breakdowna przez Sylasa, Knockout bardzo nie rozpaczał, o ile w ogóle.
W ogóle, Knockout. To jest mech, który samym swoim wyglądem wywołuje mi uśmiech na ustach. Miał tyle dobrych, humorystycznych scen, że to się nie dzieje.
Vehicony - brakowało mi również, że byli tylko mięsem armatnim, które służyło do pokazania, że Autoboty są na straconej pozycji i Megatron ma sporo popleczników.
Muzyka
Właśnie słucham soundtracku; wpasowywał się w momenty, w które miał się wpasować i dobrze podkreślał komizm, albo dramatyzm, różnych sytuacji. Bardzo podobała mi się muzyka z intra, a teraz, właśnie włączyła mi się muzyka z momentu, gdy Optimus się poświęcał. Ból w klatce piersiowej i głębokie wdechy. To mi aktualnie towarzyszy.
Animacja
Nie dziwię się, że Hasbro skończyło robić to na 3 sezonach, a potem wydali RID. Na to poszło tyle kasy, że nam się to w głowach nie mieści. I wiecie co? Było warto, bo mech'y mają niesamowite, wspaniałe modele, walki są spektakularne, a Megatron walczący z Instecticonem to mmm. Wychowałam się na bajkach/anime gdzie walki to stały element, dlatego z nieukrywaną przyjemnością śledziłam, często występujące tu, mordobicie.
Podsumowując:
Transformers: Prime to bajka, która podbiła moje serce. Fabuła jest spójna, postacie niezwykle dojrzałe i zmieniające się wraz z kolejny odcinkami. Trzy sezony to wystarczająco, aby domknąć wszystkie wątki i zakorzenić się w umyśle przeciętnego człowieka, jako bardzo dobry serial.
I nic, powtarzam nic, mojego zdania nie zmieni.
P.S. Wybaczcie, jeśli byłam chaotyczna w wielu miejscach. Nadal zmagam się z emocjami po obejrzeniu ostatniego filmu.
I, jeśli ktoś oglądał, polecacie Robots in Disguise? Czy jednak którąś ze starszych serii?
P.S.2. O matko, chyba mam fetysz na większość botów występujących w tym serialu (ang. oczywiście). ASMR z Peterem Cullenem to moje największe marzenie.
P.S.3 Wybaczcie, że nie wspomniałam o Unicronie, Shockwav'ie i Pedakingu ale zaraz wyjeżdżam!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro