(Ninjago) Cole x Reader
Dedykowany: Paulinka987654321
Ehhh. Przepraszam, że minęło jakieś 5 miesięcy. Jakoś nie mogłam się do tego zabrać. Przepraszam jeszcze raz i mimo wszystko życzę miłego czytania ^^
~
Na Perle od niedawna było dosyć tłoczno. Każdy z ninja znalazł sobie dziewczynę i ta przesiadywała dniami i nocami na statku. No każdy oprócz Cole'a. Nikt nie wiedział dlaczego tak trudno mu szło z płcią przeciwną. Próbował parę razy, ale kiedy jego podryw nie był wystarczająco dobry to babki po prostu go olewały. Niestety miało to zły wpływ na niego. Stał się nerwowy i wiecznie poirytowany. Gdzie nie poszedł widział obściskującą się parę.
Niedługo po tym jak Lloyd przywlekł na statek Harumi, która jak wszyscy twierdzili stała się dobra, serce mistrza Ziemi rozpadło się na drobne kawałki. Otóż tamtego zimowego wieczoru na drodze nr 24 przy największym skrzyżowaniu w Ninjago miał miejsce wypadek. Tir jadący z prędkością 260 km/h nie wyhamował i wjechał z całą siłą w auto. Po całym zdarzeniu lekarze nie mogli zidentyfikować czterech ofiar wypadku. Sprawą zajął się wydział kryminalny. Po dokładnym sprawdzeniu samochodu ofiar, znaleźli oni małą metalową, lekko zardzewiałą tabliczkę z logo "KOWALE MELODII".
Cole dowiedział się trzy dni później. Nie płakał, nie żalił się, nawet nic nie mówił. Dopadła go straszna forma depresji. Przyjaciele nie bardzo wiedzieli jak mu pomóc, Wu nie spodziewał się takiej reakcji u mistrza Ziemi. Był pewien, że w końcu nie wytrzyma i powie co myśli, da ujść emocjom skrywanym w sercu. Ale brunet zamknął swe serce grubą, metalową kłódką z łańcuchem. Nikt nie miał do niego wstępu. Nikt nie wiedział, nie spodziewał się co się tam kryje. Pozostało im czekać aż coś się stanie. Był taki jeden dzień. Dokładniej urodziny rudego przyjaciela z ekipy. Wtedy po raz pierwszy od dwóch miesięcy Cole wyszedł na dwór. Lekko, bardzo lekko uśmiechnął się do Jay'a i wyskoczył za burtę.
Miał zamiar stworzyć smoka. Miał poczuć jego tętno, jego ciepło bijące od brązowych jak kora łusek. Miał ujrzeć w jego piwnych oczach współczucie i zrozumienie... Tak miało być, ale się tak nie stało. Brookstone był zbyt wyczerpany fizycznie i emocjonalnie aby wyzwolić smoka.
Uderzył więc plecami o coś dziwnie przyjemnie twardego i zasnął. Obudził się i ujrzał światło. Nie takie światło niebiańskie, a lekarskie. Raziło go niemiłosiernie, przymknął więc oczy i rozglądnął się. Powitało go spotkanie radosnych [kolor-kolor] oczu. Spojrzał na swoje dosyć wychudzone ciało. Zarys mięśni pozostał, liczne rany i blizny oraz mały kilkucentymetrowy blaszany wisiorek z napisem Kowale na szyi. Zorientował się że jest kompletnie nagi. Zakrył to co trzeba, zarumienił się i z powrotem popatrzył na dziewczynę. Siedziała na wprost niego. Miała ładną [kolor] sukienkę do [pasa/stóp]. Upięte [kolor] włosy w wysoki lecz nie staranny kok i słodkie skośne oczy.
- Emmm... Gdzie jestem? Czemu jestem nagi? Co tu się stało? Kim ty jesteś???! - zaczął spokojnie lecz skończył panicznie Cole.
- Niesamowite. Pamiętasz coś? - kompletnie zignorowała jego pytania.
- Nie twoja sprawa - odwarknął
- Jak chcesz się czegoś dowiedzieć to musisz współpracować. A więc?
- Możesz łaskawie dać mi jakieś ubranie?
Mistrz Ziemi nieugięcie spróbował wstać ale to na nic. Utrzymał się na jednym łokciu i patrzył na swoje nogi. Wyglądały jak zwykle - pomyślał - to czemu ja nie czuję, że je mam?!
- Proszę Cię powiedz co się stało - widocznie zaniepokojony Cole dał za wygraną.
- No dobrze a więc. Pojawiłeś się znikąd, spadałeś z kilkuset metrów. Nie mam bladego pojęcia skąd i dlaczego. Razem z ojcem próbowaliśmy coś zrobić, ale trochę za późno się zorientowaliśmy. Uderzyłeś kręgosłupem w ziemię przygotowaną do wysiewu ryżu. Uszkodziłeś sobie lewy bark rdzeń kręgowy, złamałeś sobie rękę oraz doznałeś wstrząśnienia mózgu.Teoretycznie miałeś być martwy. Ale, że mój ojciec to znachor, lekarz i Bóg jeden wie co tam jeszcze plus twoja niesamowicie szybka regeneracja sprawiły, że żyjesz. Jesteś nagi ponieważ jest to sala regabilitacyjna, w której byłeś naświetlany uzdrawiającym laserem.
Co do miejsca twojego pobytu to znajdujesz się w Kanazawie w Japonii. Ja natomiast nazywam się [imię] i zajmuje się tobą od tych trzech tygodni razem z siostrą [imię] i ojcem.
- Trzech tygodni?!!
- Yhm.
Dziewczyna usiadła obok Cole'a na łóżku i wpatrywała się w niego poważnie.
- Masz śliczne oczy, czarno-brązowe. Podobno oczy brązowe życie czadowe... Straciłam zaufanie do tych rymowanek.... - Dotknęła jego ramienia - Teraz twoja kolej. Jak masz na imię?
- Jestem... Jaa... - spojrzał na napis kowale- Ja chyba byłem kowalem... Pamiętam jedno słowo, któro być może było moim imieniem... Rocky
~
Kira
To nie tak się miało skończyć. Myślę, że będę kontynuowała to opowiadanie. No, ale jak na razie dziękuję wszystkim za czytanie moich one shotów oraz za gwiazdki ⭐🌟😘😍
Teraz zabieram się do Robin x Reader
Adios!! 😁
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro