Sny (Leo x OC)
(teraz miałam pisać Nico x Oc ale pewna osoba mnie zmusiła bym pisała Leo x OC)
Jestem Liv. Córka Hypnosa i najdziwniejsza osoba w domku.
Każdy spał (niektórzy nawet na podłodze), ja jak zawsze wstałam o 7:00. Poszłam do lasu, był tam Leo.
- Co robisz tutaj tak wcześnie?- zapytałam.
- Mam koszmary od miesiąca a dziś stwierdziłem że i tak nie zasnę.- powrócił do skręcania...czegoś.
- Nie powinneś tego robić w warsztacie czy czymś?- zapytałam.
- Powinienem ale wygonili mnie bo robiłem zbyt durzo wybuchów- zaśmiał się pod nosem a ja podeszłam bliżej.
- Co budujesz?
- Mechanicznego psa na życzenie Alis
- To ta dziewczyna zmojego domku po co jej mechaniczny pies?
- Podobno psy dobrze budzą ludzi a Alis nigdy nie może obudzić Clovisa- zaśmiałam się.
- Uważaj!- krzyknął i rzucił się na mnie przyszpilając mnie do podłogi. Silnik eksplodował wyrzucając w powietrze kilka odłamków metalu. Leo przez chwile leżał na mnie a ja ogarniałam co się dzieje. Nasze oczy przez chwilę się spotkały. Potem oboje zaczeliśmy się głupowato śmiać i wstawać.
Usiedliśmy pod jednym z drzew.
- Chyba mechaniczny pies jest nie zbyt dobrym pomysłem.- stwierdził.
- Nie jest na pewno zły, jednak za pewne Clovis będzie tak samo załamany wielkim budzikiem- zaśmiałam się razem z nim. Po jakiejś chwili zdecydowałam się zadać pytanie.
- Czy jeśli władasz ogniem to nie jest to zbyt...niebezpieczne?- czekałam na odpowiedź, jednak jej nie otrzymałam. Spojrzałam na Leo. Chłopak zasnął. Jego głowa spoczęła na moim ramieniu a ja nie wiedziałam co mam robić. Nie chcąc go budzić wyciągnęłam telefon i zaczęłam słuchać muzyki na słuchawkach.
Za kilka dobrych godzin poczułam jak chłopak leniwie wstaje. Przeciągnął się
- Dawno tak dobrze nie spałem- po tych słowach spojrzał na mnie.
- Gdzie jestem?
- Nie pamiętasz, budowy psa?
- No tak! Dzięki za towarzystwo- zwinął swoje rzeczy i póścił mi oczko potem skierował się do domku. Moja twarz wyglądała zapewne jak burak. Suuuper.
Śniadanie!
Skierowałam się biegiem do stołówki.
Time Skip
Od wydarzenia z psem minął miesiąc czasami pomagałam Leo w budowie budzika. Pewnego dnia podszedł do mnie Will Solance.
- Cześć!- przywitał się.
- Hej coś się stało?
- Leo niedawno zemdlał- zmartwiłam się, to dlatego nie było go na obiedzie!
- Mogę mu jakoś pomóc?- zapytałam.
- Właściwie to tylko ty możesz- stwierdził drapiąc się po karku.
- Jak to?
- Ostatnio zauważyliśmy że...no wiesz kiedy Leo obok ciebie spał to była jedyna noc kiedy no wiesz...spał. Potem postanowiłem troche to zagłębić i ty po prostu sprawiasz że sny są miłe i fajne no wiesz jesteś córką Hypnosa- zastanawiałam się nad tym chwilę.
- Zgoda a...jak by to wyglądało?
- Nie mam pojęcia ale możesz go odwiedzić- jak zaproponował blondyn tak zrobiłam.
- Cześć- powiedziałam wchodząc.
- Hej- nie poznawałam jego głosu był taki...słaby bez tej jego energi.
- Mówili ci?- zapytałam. Kiwnął głową.
- Możesz spać- usiadłam tuż obok niego na krześle.
- Dzięki że mi pozwoliłaś- uśmiechnął się do mnie a ja się zaśmiałam. Po kilku chwilach gdy Leo zasnął upewniłam się że tak jest po czym delikatnie dotknęłam jego brązowych kosmyków. Był słodki...
Time Skip
Minął już miesiąc od kąd zaczęłam przychodzić do Leo. Że ja nie potrzebowałam zbyt dużo snu to od 24 do 2 spał on potem od 3 do 7 ja i potem znów on. Zaczęłam teź częściej spędzać z nim czas a jego twarz nabierała energi i koloru. Pewnego razu Leo zapytał czy chciała bym zobaczyć bunkier. Odpowiedziałam że chętnie.
Byłam ubrana w czarne spodnie i żółtą bluzę moje blond włosy opadały na ramiona. Usłyszałam pukanie do domku. Clovis tylko coś mruknął gdy niechcący się przez niego wywaliłam (trzeba mnie nauczyć chodzić). Otworzyłam drzwi i zobaczyłem Leo. Poszliśmy zieloną trawą do bunkru. Gdy tam weszliśmy wydałam tylko jeden dziwięk.
- Wow
- Robi wrażenie nie?
- Ogromne- zaczęłam chodzić po całym pomieszczeniu. Na jednej ścianie wysiał piękne projek. Leo szedł ze mną śledząc każdy mój ruch. Nagle nie zauważyłam jakiejś metalowej części na ziemi i runęłam jak długa. Jednak przed upadkiem uratowały mnie miłe ramiona. Leo pomógł mi wstać. Jednak nie póścił mojej ręki.
- Liv...ja...od zawsze chciałem ci to powiedzieć...- zaczął a ja czekałam.
- Kocham cię- w tej chwili przed oczami widziałam wszystkie nasz wspólne wspomnienia.
- Ja ciebie też!- rzuciłam mu się w ramiona
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro