Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Dajmy sobie szansę, zacznijmy wspólną przyszłość"

Ten poranek był naprawdę piękny. Słońce dopiero co przedzierało się przez góry barwiąc niebo najpierw na żółty a potem pomarańczowy kolor. Delikatny wiatr poruszał gałęziami wiśniowych drzew. Płatki różowych kwiatów tańczył przez pewien czas w powietrzu po czym bezwładnie opadały na ziemię.

Aishi oparła głowę o kolumnę pałacu Kintaro, pod którą siedziała. Jej włosy splecione w warkocz razem z fioletową chustą nie chciał być jak płatki wiśni. Leżał nie wykazując chęci aby się unieść. Jedynie grzywka i wystające niesforne kosmyki ruszały się. Białe kimono także dawało znak, że poddaje się sile wiatru.

Aishi jednak była jak jej warkocz. Przybita, bez chęci do czegokolwiek. Nie potrafiła funkcjonować tak jak kiedyś. Nie budziła się z myślą by cieszyć się życiem i chwytać dzień.
Teraz myślała tylko o tym, by jakkolwiek go przeżyć.

To, co stało się w jej wymiarze doprowadziło ją do nieustającej rozpaczy w sercu.

Jej rodzice... Straciła ich obu. Pozostali jej jedynie bracia, którzy również byli razem z nią tutaj, w tym świecie.

I na szczęście jeszcze spali.

Nagle dziewczyna usłyszała kroki. Nie odwróciła się bo właściwie nie obchodziło ją kto do niej podchodzi.

-Aishi- rzucił znajomy jej głos.

Kunoichi wahała się nieco z odpowiedzią. Nie miała siły na rozmowy.

-Usagi- odrzekła w końcu.

-Dlaczego wstałaś tak wczesną porą?- spytał kucając przy niej.

Wzruszyła ramionami.

-Nie wiem- powiedziała.- Nie mogę spać. Mam koszmary, wiec wolę patrzeć na coś, co daje nadzieję. Wiesz, żebym ja też jej nie straciła.

-Czego się obawiasz?- dociekał rōnin.

-Że nie dam rady się z tego wszystkiego pozbierać- westchnęła.

Usagi zamknął na chwilę oczy po czym usiadł obok niej ponownie je otwierając.

-Nie mam już pojęcia co robić-ciągnęła. -Moim braciom to jakoś łatwiej przychodzi, ale ja nie umiem się tu odnaleźć. Nie potrafię się przystosować.

-Musisz dać sobie czas. Anata... Aishi, tego nie da się pogodzić w pięć miesięcy. Opiekujesz się braćmi, starasz się tu przystosować i uporać się z tym, co was dotknęło.

Kunoichi odwróciła głowę w przeciwną do niego.

-Usagi... A ty jak poradziłeś sobie po stracie swego przywódcy?

-Zostałem rōninem. Pomagając innym utrzymałem nadzieje.

-Może i taki los jest pisany mi. Może ja także muszę coś zrobić by odzyskać nadzieję. Ale rōnin zazwyczaj nie chce czuć niektórych uczuć. Chce się ich wyzbyć.

-O czym ty mówisz?

Aishi odwróciła głowę z powrotem w jego stronę.

-Nie... Nic. Nieważne.

Usagi dalej patrzył na nią zdziwiony.

-Pójdę zajrzeć do chłopców- rzuciła.

Podniosła się po czym szepneła mu do ucha:

-Znam japoński i wiem, co znaczy "anata"

Pocałowała go w policzek. Usagi rozszerzył oczy nie wiedząc co bardziej go zaskoczyło- jej słowa czy gest. Gwałtownie zwrócił głowę w jej stronę.

Weszła do pałacu. Samuraj został na zewnątrz zdezorientowany. Spuścił głowę delikatnie uśmiechając się pod nosem.

-Wow, ale mocne klimaty- rzucił ktoś.

Rōnin spojrzał w prawo. Stał tam młodszy brat Aishi, Minoru.

-Witaj, mały- rzekł z uśmiechem królik.

-Cześć, długouchy- odparł chłopiec.

Poszedł do niego. Wtedy nastąpił na swoje brązowe kimono. Upadłby gdyby nie reakcja Usagiego. Rōnin w ostatniej chwili złapał go sadzając obok siebie.

-Dzięki- rzucił Minoru. -Jeszcze nie przyzwyczaiłem się do tych kiecek.

-To są kimona- poprawił go.

-Ojej, jak zwał tak zwał. Słyszałem waszą rozmowę. Jak gadaliście po japońsku to za nic nie kapowałem o co wam biega.

Miyamoto patrzył na niego z pytającym błyskiem w oku.

-Nie zrozumiałem o co wam chodzi- przetłumaczył Minoru.-Zapomniałem, że nie pojmujecie naszego slangu.

-Akurat zrozumiałem każde słowo. Tyle miesięcy co z wami spędziłem dało mi czas na naukę.

-To co się tak dziwnie patrzyłeś na mnie jak na kosmitę?

-Zastanawiałem się dlaczego podsłuchiwałeś.

-Usłyszałem was przypadkowo. I szczerze denerwuje mnie, że tak niby się zbliżacie do siebie a jednak coś was blokuje. Przecież Aishi lgnie do ciebie jak ćma do ognia... jak pszczoła do miodu albo... jak królik do marchewki.

Usagi uniósł brwi do góry z nieco znużonym wzrokiem.

-Czy ty zawsze jesteś taki bezpośredni?- spytał.

-Chcę was do siebie popchnąć- wyjaśnił chłopiec.- Po śmierci...

Królik musiał zareagować by Minoru nie zasmucił się i nie myślał o tej wielkiej stracie.

-Rozumiem- przerwał mu.- Chodzi ci o to, żebym zrobił jakiś wielki krok w związku między mną a Aishinsui.

-Dokładnie- potwierdził.- Rōnin umie czytać w myślach?

-Nie. Ale za to umie słuchać i wyciągać wnioski.

-Aha... Czyli co zamierzasz zrobić?

Królik zmarszczył czoło patrząc w dół.

-Chyba wiem. Nawet zastanawiałem się nad tym od dawna.

-Mhm... Wiec?

-Nie mogę ci powiedzieć.

-Nie obrażaj mnie. Mam trzynaście lat!

-To niespodzianka.

Minoru zrozumiał kiwając głową. Uniósł ręce w geście obrony. Usagi szybko wstał wracając do pałacu. Młodszy brat Aishi zaczął zastanawiać się nad tym, co samuraj zamierza.

-O kurcze... On chce się jej oświadczyć... Ty idioto! Musiałeś wałkować temat ich związku!

Chłopiec poderwał się na równe nogi. Musiał powstrzymać sami taka zanim ten popełni jakiś błąd.

Dopadł go zaraz za wejściem.

-Usagi, czekaj!- krzyknął.

Rōnin odwrócił się w jego stronę.

-Coś nie tak?- pytał.

-Nie możesz teraz oświadczać się Aishi- wyrwał.

-Przecież nie zamierzam- odrzekł.-Chcę to zrobić gdy poprawi się jej nastrój i kiedy będzie gotowa.

-Ale ty nie wiesz wszystkiego.

Usagi zaskoczony klęknął na jedno kolano przed Minoru.

-O czym ty mówisz?

-Aishi nie jest taka przybita z powodu śmierci rodziców. Pogodziła się z tym dawno.

-A więc dlaczego się smuci?

-Bo wie, że już czas wrócić do naszego wymiaru.

Samuraj rozszerzył oczy gwałtownie prostując plecy.

-Chce stąd odejść?- upewniał się królik.

Minoru kiwnął głową. Usagi wstał szybko rzucając na odchodne:

-Wdzięczny jestem, że mi to powiedziałeś!

Pobiegł przodem kierując się do pokoju dziewczyny.

-Nie za ścisło?- spytała Aishi wiążąc pas na kimonie Jiro.

-Nie, jest dobrze- zapewnił ją.

Kunoichi wstała z kolan ściągając rękawy własnego ubrania.

-Idź na śniadanie- poradziła.

-A ty?

Wojownika chciała już odpowiedzieć gdy nagle usłyszała dźwięk rozsuwanych drzwi. Spojrzała w tamtą stronę.

-Aishi- powiedział Usagi poważnym głosem.- Musimy porozmawiać.

Dziewczyna zwróciła się do brata:

-Niedługo do was przyjdę.

Chłopiec wszedł z pokoju. Aishinsui podeszła do królika.

-Nie tutaj- rzuciła.

Wzięła go za rękę.

Rozmowę zaczęli na moście przed bramą. Nad przepaścią.

-Dlaczego to robisz?- spytał od razu rōnin.- Dlaczego chcesz stąd odejść?

Kunoichi oparta ramionami o barierę od razu zwróciła gwałtownie głowę ku niemu.

-Minoru- syknęła.- Czy on nie potrafi trzymać języka za zębami?

-To nie w porządku, że dowiedziałem się od niego zamiast od ciebie- rzekł z wyrzutem.

-Usagi, nie mogę siedzieć wam na głowie. Poza tym dziwnie się tu czuję. Trójka ludzi w wymiarze humanoidalnych zwierząt.

-To ci przeszkadza? Że żyjesz w świecie innych istot?

-Trochę. Czuję się tu jak... mutant.

-Wszyscy jesteśmy różni. Wygląd czy serce nie musi przeszkadzać.

-Jestem wam wdzięczna, że nam pomogliście. Wrócę z braćmi do naszego wymiaru, do żółwi.

-A ten wymiaru też jest duży. Jest tu miejsce dla was.

-Usagi...

Wojowniczka wtuliła się w niego. Królik objął ją ramionami.

-A gdybym zadał ci pewne pytanie, które może zmienić twoje plany? -rzekł.

-Niby jakie?- zaciekawiła się dziewczyna.

Wojownikowi uwiązł głos w gardle. Jednak jak powiedziało "A" to trzeba powiedzieć i "B".
Gdy tylko otworzył usta, nagle twarz Aishi skamieniała. Osunęła się na nogach.

-Aishinsui!- zawołał przerażony samuraj łapiąc ją w ręce.

Zauważył, że dziewczynie coś wystaje z pleców.
Czarna strzała.

-Nie- rzucił rōnin.

Wtedy kunoichi zaczęła jakoś dziwnie się śmiać. Szyderczo, złośliwie, jak wiedźma.

Usagi wyprostował ukochaną. Jej wzrok był pełen nienawiści a przerażający uśmiech dodawał strachu.

Samuraj już widział to spojrzenie.

-Aishi- szepnął.

-Jej już tu nie ma!- krzyknęła uderzając go w twarz ręką.

Miyamoto upadł na drewniane deski mostu. Zorientował się, że pozbawiono go jednego miecza. To Aida miała tą broń.

-Już wiesz kim jestem?- syknęła.

-Jei!- krzyknął.

Wojowniczka zarechotała.

-Idealnym momentem była wasza rozmowa nad przepaścią- tłumaczyła.- Dziewczyna jest korzystnym ciałem dla mnie, ponieważ nie dasz rady z nią walczyć. Nie umiesz jej zranić.

Rōnin wyciągnął drugą katanę. Wstał przygotowując się do ataku.

-Pokonałem cię raz, zrobię to ponownie- rzekł.

-Czyżby?

Nagle Jei złapał się za głowę. Rozległ się pisk przerażonej dziewczyny. Aishi spojrzała na przyjaciela wystraszonym wzrokiem.

-Aishinsui?- spytał Miyamoto.

-Usagi, zabij mnie, błagam!- krzyknęła.-Zabij i pokonaj go! Ja... Nie potrafię się mu się sprzeciwić!

-Aishi walcz!- wołał królik.

Jei wrócił. Stanęli do walki. Wróg zaczął. Uderzył w katanę samuraja. Usagi z całej siły chciał go zablokować. Zły duch wykorzystał to odkopując Miyamoto. Przytrzymał rōnina na ziemi bronią.

-Dziewczyna jest silna, ale jeżeli będzie się bronić, skręcę jej kark- zarechotał.

Samuraj trzymał ręce na metalowej części miecza.

-Aishi!- krzyknął dzieciecy głos.

Dziewczyna spojrzała w prawo. Jej bracia. Nagle siła Jeia zaczęła słabnąć. Powróciła Aishinsui.

-Zostaw mnie... -mówiła z trudem.-... W SPOKOJU!!!

Wstała szybko z królika wyginając się w łuk. Duch Jeia wyłonił się z jej ciała. Usagi skoczył na wroga, Aida za nim. Oboje przecieli mieczami zmorę. Rozpłynęła się w powietrzu.

Zakochani stanęli ponownie na moście. Dziewczyna zachwiała się na nogach. Usagi w ostatniej chwili ją złapał. Klęknął razem z nią.

-W porządku?- spytał.

-Dziękuję- odparła.

-Nie ma za co. Nikt nigdy nie pokonał Jeia tak szybko.

-Bo są dla mnie rzeczy, które są warte mojego życia.

Samuraj uśmiechnął się.

-A co to było za pytanie?- przypomniała sobie kunoichi.

Miyamoto zapłonęły policzki.

-Ale dynamiczny poranek-skomentował Minoru.-No wal, stary.

Dziewczyna czekała na słowa przyjaciela.

-Aishi, ja... ja cię kocham- wyjawił.

Wojowniczka uśmiechnęła się.

-Ach... Ja ciebie też- odparła.

-I chcę cię zapytać czy... Czy chciałabyś ... spędzić ze mną resztę życia?

Aishinsui rozszerzyła oczy.

-Tak!- zawołał Jiro.

-To nie tobie się oświadcza- skarcił brata Minoru. -Aishi, wyduś to!

Siostra spuściła głowę jednak już po chwili ponownie ją uniosła.

-Tak- zgodziła się.

Rzuciła się ukochanemu w ramiona.

-To już trzecie kimono- powiedziała Karai.-Wytrzymujesz?

-Ciężko- westchnęła.

-Spokojnie, kilka minut ceremonii i cię przebierzemy- podniosła ją na duchu Renet upinają włosy w tradycyjną japońską fryzurę panny młodej.-Tylko rzucaj bukiet w moją stronę, błagam cię.

-Okay- zaśmiała się.-Karai, może niech April cię teraz zastąpi. Nie powinnaś się przemęczać w swoim stanie.

-Nic mi nie jest- zapewniła ją .- O tylko ja wiem, jak zakładać kimona weselne.

Dokończyła wiązać pas. Włosy też były gotowe. Shinihami założyła jej na głowe tsuno kakushi- ślubny czepiec, japoński odpowiednik welonu.

Tymczasem Usagi też został przygotowany w pasiaste a potem czarne kimono. Na lewej piersi Leo przypiął mu znak jego dawnego klanu.

-Trema?- spytał Donnie.

-Odrobinę- przyznał Miyamoto.

-Wiemy, że oddaliśmy Uparciucha w dobre ręce- zaśmiał się Raph.-Ach, zatęsknimy za nią.

Młodzi podeszli do ołtarza, gdzie czekał na nich Sumo Kuma oraz Kintaro.

Ceremonia przebiegała w japońskiej tradycji. Picie niewielkiego ilości sake, podziękowania dla gości a na koniec przysięga.

-Czy ty, Usagi, bierzesz Aishinsui za żonę?- spytał Sumo Kuma.

-Tak- odparł.

-A czy ty, Aishinsui, bierzesz Usagiego za męża?- ponowił pytanie.

-Tak- potwierdziła.

-A zatem na mocy mojej władzy, ja Kintaro, Złote Dziecko, ogłaszam was mężem i żoną!- powiedział uroczyście Puggy.

Młoda para zbliżyła się do siebie łącząc się w pierwszym małżeńskim pocałunku.

Bracia dziewczyny wiwatowali chyba najgłośniej ze wszystkich.

-Kolejna odhaczona- zaśmiała się April trzymając małą Angel na rękach.

-Będzie im ze sobą dobrze- rzucił Mikey.-Są tacy słodziutcy.

Zakochani spojrzeli na siebie.

-Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu- szepnął do Aishi Usagi.

-No tak myślę- zachichotała.

THE END

Nareszcie ich zaobrączkowałam! 😉😉😉😉😍😍😍😍😍

anata -(jap. kochanie)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro