Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Księżyc cz.3" / Koniec

"Mieszkam" u Shina od prawie miesiąca. Już po kilku dniach spędzonych w jego mieszkanii chciałam wrócić do mojego życia, jednak Shin dał mi do zrozumienia, że wypuści mnie dopiero kiedy będzie pewny, iż z plecami wszystko dobrze. Teraz siedzę na łóżku, a blondyn obserwuje moje plecy.

-Jest dobrze-mówi po chwili.

-Mogę zobaczyć?- Pytam jak zwykle, a on tylko kiwa głową.

Staję przed lustrem, obracam się do niego plecami i odwracam głowę by spojrzeć na krystaliczną taflę. Wzdrygam się widząc głębokie, jeszcze lekko zaczerwienione blizny. Odwracam wzrok i biorę głębszy wdech, a potem wracam na łóżko. Staram się nie płakać, ale nie wychodzi mi to najlepiej i po moich spływają słone krople. Shin bez słowa owija mnie bandażem i wychodzi z pokoju. Wchodzę do łazienki przyległej do pokoju i opłukuję twarz wodą. Biorę głęboki wdech żeby znów się nie rozpłakać. Przez te blizny moje marzenia nie mają sensu. Zawsze chciałam pracować jako modelka, ale kto weźmie na modelkę dziewczynę z plecami całymi w bliznach? Na ślubie chciałam mieć suknię z odkrytymi plecami, ale teraz jestem w stanie założyć topu, ponieważ nie chcę pokazywać tych blizn. Wychodzę z łazienki i otwieram szafę. Po jakimś tygodniu mojego pobytu tutaj pojechał do mojego domu by zabrać z niego jakieś ubrania i teraz mam pełną szafę. Szybko ubieram jakąś bluzkę i Jeansy. Potem szczotkuję moje [długość twoich włosów] włosy.

-[Twoje imię]!

Szybko wychodzę z pokoju i idę do kuchni, w której profesjonalny kucharz Shin kończy smażyć naleśniki. Już po chwili dostaję porcję tych smakowitych placków z masłem, sosem czekoladowym i truskawkami, które znikają z talerza równie szybko jak się pojawiły.

******************************

Budzi mnie koszmar, jednak tym razem nie krzyczę. Tym razem przyśnił mi się inny koszmar. Jako niepoprawna romantyczka i osoba marząca o prawdziwej miłości najbardziej boję się samotności. Dlatego kiedy tylko budzę się ze snu o odrzuceniu przez wszystkich ze względu na blizny szpecące moje plecy, zaczynam płakać zwijając się w kłębek. Przez okna znów wpada światło księżyca w pełni. Przez chwilę patrzę w srebrną tarczę i gwiazdy błyszczące w okół. Po moich policzkach nadal płynął łzy. Otrząsam się z zamyślenia i wychodzę z łóżka. Przez czas mojego pobytu tutaj dowiedziałam się, że zajęłam pokój domownika, który śpi na kanapie. Mimo moich prób przekonania go żebym to ja spała w salonie, on uparcie kazał mi spędzać noce na łóżku. Cicho idę korytarzem, ale kiedy wychlam głowę przez próg żeby sprawdzić czy śpi, nie widzę nikogo na kanapie. Dlatego szybko przechodzę przez salon, by dostać się do przeszklonych drzwi prowadzących na taras i do ogrodu. Cicho otwieram je i wyślizguję się na zewnątrz. Jest ciepła, lipcowa noc więc w samej koszuli nocnej schodzę z podwyższonego tarasu i przechodzę kilka kroków by usiąść na zielonej trawie i móc obserwować bezchmurne niebo. Jednak kiedy wychodzę za róg domu widzę blondyna. Cicho stawiam kroki w tył chcąc wrócić do mieszkania jednak Shin obraca głowę w moją stronę.

-Co tu robisz?- Pyta cicho znów spoglądając w niebo.

-Chciałam popatrzeć na księżyc, ale nie przez okno.

-To siadaj- klepie miejsce koło siebie.

Zaskoczona szybko przebywam tą odległość i siadam na wskazanym miejscu. Przez jakiś czas tylko wpatrujemy się w niebo.

-Płakałaś- słyszę po chwili i zaskoczona odwracam twarz w jego stronę, jednak on nadal obserwuje ciała niebieskie.- Znów miałaś koszmar prawda?

Przez chwilę tylko zaskoczona wpatruję się w niego.

-Nie jesteś pierwszą dziewczyną, którą Carla porwał. Nie wiem do czego są mu potrzebne. Niektóre były w gorszym stanie niż ty, a niektóre miały tyle szczęścia, że nie zdążył im nic zrobić. Myślę, że i tak część zdążył wykończyć- zrezygnowany kiwa głową.- Nie daje mi to spokoju. Nie mam pojęcia dlaczego to robi i wstydzę się za niego. Pamiętam, że kilka dziewczyn zabiło się zaraz po tym jak dobrały się do noża kuchennego. On chyba nie zdaje sobie sprawy, że takie coś poza ranami fizycznymi zostawia te na psychice. Kiedyś mieszkaliśmy razem, ale nie mogłem tego znieść i się wyniosłem- przerywa i opuszcza wzrok.

-Hej- szturcham go po chwili.- Robisz co możesz. Nie możesz się zamartwiać- Nic nie odpowiada więc mówię dalej.- Grałam kiedyś z przyjaciółkami w ciekawą grę. Polegała na tym, że przez określony czas mówiłyśmy tylko rzeczy, o których nigdy sobie nie mówiłyśmy. Nazywałyśmy to chwilą szczerości.

-Chodzi ci o to, że moim monologiem zacząłem grę?

-Dokładnie. Więc teraz jest moja kolej. Zawsze marzyłam o białym ślubie pod księżycem w pełni i najlepiej na plaży. Od maleńkości chciałam długą, białą suknię z wycięciem na plecach, bukiet białych róż i włosy spięte w kok. Wyobrażałam sobie jak idę po ścieżce z kamieni w białych szpilkach w stronę białego łuku weselnego i narzeczonego wyglądającego jak książę z bajki w białym garniturze. Jak mój tata prowadzi mnie pośród białych krzeseł, na których siedzą ubrani na biało goście, a to wszystko oświetlone jest srebrnym światłem księżyca. Ale kiedy tata kładzie moją dłoń na dłoni mojego przyszłego męża i kiwa mu kłową, pianista nie przestaje grać mojego ulubionego utworu mimo iż tak zazwyczaj się robi. I kiedy kończymy mówić słowa przysięgi małżeńskiej on wsuwa obrączkę ze srebra lub białego złota, na mój serdeczny palec, a ja patrzę jak ona i srebrny pierścionek zaręczynowy z diamentem błyszczą się niczym gwiazdy- kiwam z uśmiechem głową i przestaję pogrążać się w marzeniach.

-Co to za utwór?-Pyta kiedy tylko milknę.

-Everything's Alright- odpowiadam

Siedzimy tak i rozmawiamy dość długo. Nie liczę czasu tylko patrzę w niebo zdradzając kolejne sekrety.

-Boję się twojego brata- mówię kiedy przychodzi moja kolej.

-Nie musisz. Nic więcej ci nie zrobi- odpowiada patrząc na mnie, a ja czekam aż wyjawi jeden z sekretów.- Tylko się nie przestrasz ok?- Kiwam głową.- Jestem wampirem.

Zaczynam się śmiać i kładę na trawie. Kiedy po jakimś czasie głupawka trochę i mija patrzę na niego.

-Takim co się błyszczy w słońcu i stalkuje biedne dziewczyny w nocy?

-Nie- mówi śmiertelnie poważnie.- Prawdziwym wampirem, a nie tanią hollywoodzką podróbką.

-No jakoś ci nie wierzę- mówiąc to popełniam błąd.

Nim zdążę się zorientować o co chodzi jestem przyciśnięta do ziemi, a Shin opiera się nade mną na ramionach.

-Chcesz się przekonać na własnej skórze?- Pyta, a ja zaprzeczam ruchem głowy, gdyż wystarczająco mu wierzę.- Ale chcesz uciec prawda?- Znów zaprzeczam, a on zaskoczony odsuwa się ode mnie.

-Może gdybyś się mną nie opiekował przez ten cały czas, to tak by było, ale wiem, że nie mam się czego bać- mówię cicho patrząc na niego i delikatnie się uśmiecham.-'Poza tym zawsze lubiłam historie o paranormalnych stworzeniach typu wampiry czy wilkołaki. Nie przeszkadza mi to kim jesteś.

Nadal tylko patrzy na mnie zaskoczony więc próbuję się podnieść. Jednak niestety trącam jego rękę tak mocno, że traci równowagę i kiedy znów się podpiera nasze twarze dzielą centymetry. Pod wpływem impulsu unoszę lekko głowę i nasze wargi się łączą. Kiedy chłopak otrząsa się z zaskoczenia pogłębia pocałunek rozchylając moje wargi językiem. Mimo zaskoczenia oddaję pocałunek. Kiedy zaczyna mi braknąć powietrza odsuwam się od niego ze śmiechem. Biorę głęboki oddech i zaczynam się śmiać.

-Wiesz, że teraz nie pozwolę ci odejść?- Pyta, a ja zaczynam śmiać się bardziej.

-Wiesz, że byłabym zawiedziona gdyby było inaczej?- Odpowiadam, a on znów mnie całuje.



*Trzy części, po około 1000 słów. Długie to w cholerę, ale jestem z tego dumna. Do przeczytania*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro