4
Suga
Dedykacja dla SGviki
Pogrubione - po angielsku
Pochyłe - wspomnienia
Dziś był ten dzień! Dzisiaj miałam dostać premię! Jechałam wesoła do pracy, dokładnie tak jak pierwszego dnia.
- Cześć Yujin! - przywitałam się z recepcjonistką, a za razem moją przyjaciółką.
- Co ty masz dzisiaj taki dobry humor? - zapytała zdziwiona.
- Mam wspaniały dzień. Przecież Łódź to takie piękne miasto. - zachowywałam się jak jakąś najarana.
- Tydzień temu mówiłaś, że go nienawidzisz. - przypomniała.
- Nieprawda. Dobra idę się przebrać i zaraz wracam. Kogo dziś gościmy? - zapytałam ściągając płaszcz.
- Jakichś koreańczyków. I jest tak że 2 dwuosobowe pokoje VIP i 4 trzyosobowe VIP. - przeczytała z listy z komputera. Zdziwiłam się. Kto był taki bogaty, że rezerwował aż tyle pokojów VIP. Byly dosyć drogie. - I dostałam informację, że zjawią się za godzinę. - dodala po chwili.
- Godzine?! Gdzie są wszyscy?! - w godzinę zdecydowanie nie zdążę sama posprzątać wszystkich pokoi.
- W pokoju, czekają na cie... - zanim zdążyła skończyć popedzilam do nich.
- Wstajemy! Każdy dostaje pokój i macie się wyrobić w 40 minut! - powiedziałam wchodząc. Rozdałam każdemu pokój i sama ruszyłam do tego, w którym miałam ogarnąć. Wszyscy już skończyli. Ja też już kończyłam i miałam wychodzić gdy zadzwonił mój telefon.
- Halo?
- Chodź na dół szybko, przyjechali.
- Co?! Już?! Dobra idę. - po tych słowach się rozłączyłam. Wzięłam ze sobą wszystkie manaty, wrzuciłam do kantorka i pobiegałam schodami na dół.
- Już idzie. To ona. Zaprowadzi was do pokoi. - Powiedziała Yujin.
- Dzień dobry. Zapraszam za mną. - podeszliśmy do wind i stanęliśmy. - Rozdzielcie się na windy, ja pójdę schodami. Piętro 6. - Powiedziałam klikając przyciski przywołujące windę.
- Niech Pani jedzie z nami. Zmieścimy się. - powiedział jeden z nich.
- To bardzo miłe z Pana strony, ale poradzę sobie. Proszę jechać. - weszli do windy I ruszyli. Szybko wbiegłam po schodach. Nie byłam szybsza ale nie musieli długo czekać. - Okej, są 2 pokoje dwuosobowe. Kto do nich idzie? - zgłosiło się 4 mężczyzn. Podałam im klucze, a resztę rozdałam pozostałym. Ruszyłam w stronę pokoi. Pokazałam każdemu gdzie co jest. - To chyba wszystko. W razie pytań, tu jest telefon do recepcji, możecie zadzwonić. - Uśmiechnęłam się do nich.
- Czy mogę o coś zapytać? - zapytał jeden z chłopaków. Przytaknęłam. - Jak się robi łabędzie z ręczników? - zaśmiałam się.
- To bardzo proste. Mogę cię nauczyć jeśli będziesz chciał. Można też robic małpy, króliki, koty i nawet koale się da, ale jeszcze nie do końca umiem. Spokojnie, wszystko jest banalnie proste. - zaczelam gadać. Chłopak był zafascynowany i wpatrywał się we mnie jak w obrazek. - Przepraszam, znowu się rozgadałam. Nie będę już przeszkadzać. - chciałam wyjść jednak zatrzymał mnie przyjemny głos mężczyzny.
- Nie przeszkadzasz. Moglibyśmy cię słuchać cały dzień. - powiedział uśmiechając się.
- Oh dziękuję. Bardzo mi miło, ale muszę wracać do pracy. - uklonilam się lekko i wszyłam.
- Zaczekaj. - wyszedł za mną chłopak, który przed chwilą się odezwał. - Napisz albo zadzwoń do mnie później. Yoongi jestem. - uśmiechnął się I podał mi karteczkę, a później wrócił do pokoju. Zdziwilam się, ale było to miłe. Schowałam ją do kieszeni i zjechałam windą na dół.
- I jak? Oprowadziłaś ich? - zapytała Yujin jak tylko się obok niej pojawiłam.
- Tak. Jeden się pytał jak się robi łabędzie z ręczników. - wolałam pominąć, że Yoongi dał mi numer.
- Banał. Ja napierdalałam łabędzie z ręczników jak ty w pieluchach popierdalaś. - powiedziala śmiejąc się.
- Yujin. Jestem od ciebie starsza. - przypomniałam.
- Wiem. Widzisz jakim byłam utalentowanym zarodkiem? - Yujin była mlodsza o 2 lata, a czułam jakby była w moim wieku. - Wgl wiesz, że oni są w najpopularniejszym koreańskim zespole? - dodala po chwili.
- Oni? Jakim? - zdziwiłam się.
- BTS. Nie wierze, że gościmy tu takie gwiazdy. - powiedziała rozmarzonym głosem. BTS? Coś mi to mówiło. Wyszukałam w internecie i zaczęłam przeglądać członków. Min Yoongi, pseudonim Suga. Nie wierze, że ktoś taki jak on dał mi swój numer.
Była 18. Moja praca skończona. Byłam bardzo zadowolona z tego dnia, a premia zgarnięta. Wyszłam z budynku, jednak przypomniałam sobie o karteczce. Przepisałam numer i zadzwoniłam. Usiadłam na ławce przed hotelem i czekałam aż odbierze.
- Halo? - usłyszałam głos w słuchawce.
- Hej Yoongi. Dzwonie, tak jak kazałeś.
- Ah No tak, wybacz. Gdzie jesteś? Możemy się spotkać?
- Jestem przed hotelem, bo właśnie skończyłam pracę.
- Zaraz do ciebie zejdę.
- Okej, czekam. - powiedziałam I się rozłączyłam. Po chwili zauważyłam chłopaka wychodzącego z budynku. Był w maseczce, więc nie byłam pewna czy to Yoongi. Zdołałam jednak po oczach poznać, że musi to być on. Już chciałam krzyczeć, jednak ktoś przyłożył mi rękę do ust i zaczął ciągnąc do jednej z uliczek. Dałam radę zepchnąć rękę mężczyzny.
- Pomocy! - krzyknęłam, jednak on znowu zakrył mi usta. Byłam cała zestresowana, a mój oddech był coraz płytszy.
- Zamknij się. - syknął, jednak ja już nie kontaktowałam. Nogi nie mogly utrzymać ciężaru ciała. Wszystko przed oczami miałam rozmazane. Zdołałam zobaczyć tylko jak ktoś go odciąga, po tym straciłam przytomność.
Obudziłam się w szpitalu. Gdy zemdlałam musiałam uderzyć głową o ścianę bądź ziemię, bo ból był straszny. Otworzyłam oczy. Oślepiła mnie biel pokoju. Gdy mój wzrok się przyzwyczaił, rozejrzałam się dookoła. Zobaczyłam, że Yoongi siedzi obok mojego łóżka. Był wyraźnie zestresowany. Dopiero po chwili zorientował się, że na niego patrze.
- Jesu Obudziłaś się. Tak się martwiłem. - powiedział biorąc mnie za rękę. Ścisnął ją lekko I uśmiechnął się. - Przepraszam, że przeze mnie musiałaś przez coś takiego przejść. - przez niego? Czym niby zawinił? Sama do niego zadzwoniłam.
- To nie twoja wina. Z resztą wszystko dobrze się skończyło więc czym się martwić? - powiedziałam próbując go pocieszyć.
- Jak ty w nawet takich sytuacjach, możesz być taka wesoła? - zapytał z niedowierzaniem.
- Taka już jestem. - wzruszyłam ramionami.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ...
Właśnie wypisali mnie ze szpitala. Wróciłam do domu i rzuciłam się na łóżko. Przeanalizowałam wszystkie wydarzenia z ostatniego tygodnia. Zaczełam się śmiać.
- Ale to był pojebany tydzień. - stwierdziłam po chwili. Suga wrócił już do kraju, ale obiecał, że dalej będziemy utrzymywać kontakt.
- Czemu miałbym urwać z tobą kontakt? Do tego po tym co się stało? Chyba cię coś boli. - powiedział dzień przed wyjazdem. - Będę pisać codziennie.
- Codziennie nie musisz. - zaśmiałam się.
- Kiedyś załatwię Ci lot do Korei i do mnie przylecisz. - znowu zaczęłam się śmiać. - Ale ty się nie śmiej, bo tak będzie.
- Powiedzmy, że ci wierze. - oczywiście, że mu wierzyłam. Mimo, że znałam go zaledwie 5 dnia, czułam do niego cos niewytłumaczalnego. Zawsze gdy się odzywał albo mnie dotykał czułam ścisk w żołądku.
A może to nie żadne uczucie?
Może to dlatego, że jest popularny?
♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤
1032 SŁOWA
♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤♤
Z tego rozdziału aż tak bardzo zadowolona nie jestem, ale chyba nie jest zły. Ogólnie z tego by mogła być fajna kontynuacja. Ja nic nie sugeruje ALE MOZESZ WYKORZYSTAĆ PRAWO DO KONTYNUACJI ;)
\___/
Koszyczek na zamówienia
Miłego dnia/nocy♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro