Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

pizza {a. fannemel}

Wszedłem do pizzerii i ze złością podszedłem do lady. Mam zamiar tak się wydrzeć na tą blondynkę przy ladzie, no bo na Boga, ile można czekać na jedną durną pizzę?!

-Przepraszam, zamówiłem u państwa pizzę, i czekam na nią już dwie godziny! Czy może mi pani wyjaśnić, dlaczego tak się stało?!- krzyknąłem.

-Po pierwsze, to niech się pan opanuje i nie krzyczy, bo jak pan widzi, są tutaj też ludzie, którzy chcą zjeść nie wysłuchując pana lamentów,a po drugie, czy ja wyglądam panu na faceta dowożącego pizze?- spytała lekceważącym tonem.

-Nie, ale to chyba pani przyjmuje zamówienia, tak?! Więc pani powinna wiedzieć, co się z tą pizzą dzieje!- znów krzyknąłem, osiągając chyba maksimum złości.

-Panie, nie krzycz pan, bo normalni ludzie chcą w spokoju zjeść obiad! - usłyszałem z tyłu głos jakiegoś gościa, a blondynka spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami.

-No to zrobi pani coś z tą sprawą?- wysyczałem przez zęby.

-No dobrze, skoro pan nalega.- parsknęła drwiąco. Ja nie wiem, jakim cudem ona tu jeszcze pracuje. - Imię i nazwisko?

-Anders Fannemel.

-Pan zamawiał małą Margharitę?- spojrzała na mnie oczekując potwierdzenia, więc kiwnąłem twierdząco głową. -I płatność była z góry przez kartę? - spytała, na co ponownie kiwnąłem głową. - Okej, i zamówienie było na adres Lillehamer ulica Rooselveta 35/1*?-

-Nie proszę pani, Rooselveta 53/1.- zmarszczyłem brwi.

-No to więc wychodzi na to, że pańską pizzę zgarnął jakiś wyjątkowo miły sąsiad.-

-I nic z tym nie zrobicie? Powinienem dostać zwrot pieniędzy za waszą pomyłkę.-

-Naszą pomyłkę? To pan podał zły adres i nie przysługuje panu zwrot pieniędzy.-

-Niemożliwe, ja wyraźnie powiedziałem Rooselveta 53/1, to pani musiała się przesłyszeć albo specjalnie coś przekręcić.-

-Proszę pana, mogę panu udowodnić, że to pan popełnił błąd, nie ja.- powiedziała zirytowana.

-Proszę bardzo, niech pani udowadnia.- zadrwiłem, na co posłała mi chłodne spojrzenie.

-Zaraz wracam.- powiedziała cicho, i zniknęła za drzwiami umieszczonymi za barem nie domykając ich, przez co mogłem usłyszeć głos jej samej i jakiegoś faceta. Chwilę później wyszła zza drzwi i poprosiła mnie ze sobą.

Przeszliśmy przez malutki hol i weszliśmy do pomieszczenia, w którym na obrotowym krześle siedział potężny, czarnoskóry mężczyzna, który musiał być ochroniarzem. Kiwnął jedynie głową do mnie i puścił nagranie z naszej rozmowy. I rzeczywiście, to ja byłem sprawcą pomyłki.

Wyszliśmy z pomieszczeń służbowych i ponownie stając przed barem uśmiechnąłem się przepraszająco do dziewczyny, i dopiero teraz zauważyłem, że była naprawdę śliczna.

-Więc, może mogłaby pani wyskoczyć dzisiaj po południu na jakąś kawkę na przeprosiny?-

-Może bym mogła, ale raczej bym nie chciała.- uśmiechnęła się wrednie.

-No cóż, nie to nie.- również uśmiechnąłem się w wredny sposób i wyszedłem z pizzerii.

Jeszcze po ciebie tu wrócę, mała wredna blondyneczko.

412 słów

*adres całkowicie wymyślony przeze mnie

A tych, którym to opowiadanie się spodobało, ładnie proszę o gwiazdeczkę i komentarz :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro