Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

baby {k. stoch}

To nie tak miało wyglądać. Miałam powiedzieć Kamilowi o ciąży,kiedy zdobędzie trzeci Medal Olipmijski. Zaplanowałam,że po prostu do niego zadzwonie. Ale on skończył na czwartym miejscu! Wiem,że nie będzie się tym długo przejmował i skupi się na następnych skokach. Ale ja się boję,że on nie będzie szczęśliwy. Że nie będzie chciał o tym słyszeć.

Dzwonię do Marceliny,mojej przyjaciółki,a jednocześnie żony Huli.

-Halo?- po kilku sygnałach słyszę głos przyjaciółki.

-Marcelina?- pytam,chcąc się upewnić,że to na pewno ona.

-Nie,święty Wincenty.- śmieje się czarnowłosa.

-Marcelina,bo ja...- głos mi się urywa.

-No co znowu odwaliłaś?

-Bo.. ja ... w ciąży jestem no!

-Co?!

-To co słyszałaś,drugi miesiąc.- mruknęłam cicho.

-Jejciu,słonko! Gratulację!

-Ale...-

-Nie cieszysz się?! - przerywa mi gwałtownie.

-Oczywiście,że się cieszę,ale... bo Kamil jeszcze nie wie.

-No i?- pyta przeciągliwie.

-Ja nie wiem jak on zareaguje.

-Nie bój się tego! Po pierwsze : nie mógłby się nie cieszyć,uwierz mi. Po drugie : nie mógłby cię zostawić,przecież nie chciałoby mu się załatwiać tych wszystkich formalności z rozwodem. - w tym momencie się zaśmiała. - A po trzecie : za bardzo cię kocha.-

-Ale jak mam mu to powiedzieć?

-Po prostu,zadzwoń,a jak usłyszysz jego głos,będziesz wiedziała co robić.

-Jesteś pewna?

-Na sto pro.- ponownie się roześmiała.

-W takim razie dzwonię! - uśmiechnęłam się pod nosem.

-Powodzenia!- po tych słowach połączenie zostało przerwane. Ponownie weszłam w kontakty i odszukałam numer Kamila. Nacisnęłam słuchawkę. Nie odebrał. Dzwoniłam jeszcze kilka razy. Wreszcie się dodzwoniłam.

-Cześć kochanie.- przywitał mnie jego ciepły głos.

-Cześć,Kamil. Jak tam nastrój?

-Cóż,cieszę się,to prawda,ale jest pewien niedosyt,też prawda.- powiedział,a ja byłam pewna,że w tym momencie przechylił głowę.

-Rozumiem. A jak tam Stefan?

-To samo co u mnie.

-Mhm,pogratuluj ode mnie Stefanowi i chłopakom z podium.

-Przecież ty ich nie znasz.- roześmiał się.

-No i? To nie istotne.- również się zaśmiałam.

-No,dobrze,przekażę im gratulację. A jak tam u ciebie?- powiedział,a ja poczułam,że to jest ten moment.

-No,trzymamy się jakoś.- powiedziałam uśmiechnięta.

-Trzymamy? Chodzi ci o Marcelinę? Czy może twoja mama lub siostra przyjechały?

-Nie,nie o to mi chodzi. Chodzi mi o naszego dzidziusia. - po moich słowach zapadła cisza. Zaczęłam się niepokoić.

-Nie śmieszne te twoje żarty. To co,mama czy siostra przyjechały?- spytał z powątpiewaniem.

-Ale to nie są żarty.- powiedziałam całkowicie poważnie.

-Czy.. czy ty chcesz powiedzieć,że... będę miał dziecko? - spytał nie pewnie.

-Mhm.- potwierdziłam mruknięciem. Znowu zapadła cisza,która została przerwana przez przeciągły okrzyk radości.

-Jeju kochanie!! Tak bardzo się cieszę!! Kocham cię,rozumiesz?! Kocham cię tak bardzo mocno! I kocham też nasze dziecko! Nasze baby!

-Czyli się cieszysz?

-Oczywiście! Też mi pytanie! Który miesiąc?

-Drugi.

-O ja nie mogę.

-Ja też.- zaśmiałam się.

-Wrócę do domu najszybciej jak się da.

-Ej! Ale ty pamiętaj,że masz Igrzyska!

-Pamiętam. I będę pamiętał. Wszystko z tych Igrzysk.

-Uroczo. Za ile masz trening?

-Za godzinę.

-No to na co czekasz? Śmigaj mi trenować! - zaśmiałam się.

-No dobrze,zadzwonię później. Do usłyszenia,kocham was!

-My ciebie też,Kamilku! Na razie!- usłyszałam pikanie,sygnalizujące,że połączenie zostało przerwane.

Cieszę się,że mam już to za sobą. A Kamil chyba się cieszy,że zostanie tatą.

451 słów




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro