Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Neymar x Ronaldo

Rozpoczęcie roku szkolnego - przez wielu uczniów najbardziej znienawidzony moment w roku. Jednak nie wszyscy traktowali zakończenie wakacji jako zło konieczne, Cristiano napewno należał do tej drugiej grupy. Nieśmiali pierwszacy i nowi uczniowie w szkole zawsze byli łatwymi zdobyczami. Dla Ronaldo nie był to żaden problem, był wysokim, dobrze zbudowanym i przystojnym brunetem, dlatego też nigdy nie miał problemu, aby znaleźć kogoś na nocną przygodę. Portugalczyk znał każdą osobę w tej szkole, także jakie było jego zdziwienie gdy przez drzwi szkoły przeszedł niewysoki brunet, a razem z nim wysoki chłopak, którego bardzo dobrze znał. I zanim odwrócił się w stronę nowoprzybyłego został popchnięty przez Sergio, który rzucił się na Gerarda szczelnie go przytulając. Młody chłopak wyglądał na niezbyt zadowolonego z faktu, że Hiszpan zostawił go samego w tak wielkiej szkole. Chłopak był przystojny i Cristiano mógł się założyć, że jest młodszy od niego. Mimo, że nigdy nie zniżał się do tego, żeby podchodzić do osób, które chce zaciągnąć do łóżka jednak w tym chłopaku było coś co go i intrygowało, ale zamiast ruszyć w jego kierunku został pociągnięty przez Garetha na siłę, gdzie dyrektor przygotowywał swoją przemowę. Walijczyk szarpnął go za łokieć przez co Cristiano zdał sobie sprawę, że nie wiedział o czym przed chwilą mówił jego przyjaciel.

- Może powtórzę. Nie rozbieraj go wzrokiem, Cris! Wyglądasz jakbyś się miał na niego zaraz rzucić.

Portugalczyk przewrócił oczami i posłusznie skierował się za przyjacielem do rzędu krzeseł. Tradycyjnie usiedli z samego tyłu, w takim miejscu, że gdy młody brunet, na którego Cris się wcześniej o mało nie rzucił, szedł obok Gerarda lekko kręcąc biodrami to miał na co popatrzeć. Zdający sobie sprawę z tego faktu Gareth prawie wybuchł śmiechem, zamiast tego z jego ust wydobył się cichy chichot, na który dyrektor zareagował karcącym spojrzeniem.

***

Nazajutrz Cristiano mimowolnie przewrócił oczami, gdy o godzinie szóstej rano budzik wydał z siebie strasznie irytujący dźwięk. Wstał z łóżka, a następnie wraz z kupką ubrań skierował się do łazienki i spędził tam prawie godzinę, biorąc prysznic i ogarniając fryzurę. Za swoje zachowanie dostał tylko komentarz brata pod tytułem "dłużej niż baba" i "dla kogo ty się robisz, aż tak na bóstwo" wieńczone charakterystycznym poruszaniem brwi.

Odkąd tylko wszedł do szatni wychowania fizycznego towarzyszyły mu krzyki, przepychanki i inne okrzyki bojowe. Niestety podczas tych wrzasków było trzeba się przebrać i czekać później na nauczyciela narażając swoje uszy na ich uszkodzenie. Równo o godzinie ósmej zero zero drzwi gwałtownie zostają otworzone, a w nich stał trener, który aż z nienaturalnie szerokim uśmiechem poinformował ich, że dzisiejsze zajęcia będę łączone z jedną z drugich klas. Sam zaś Ronaldo rozpoczął w tym roku ostania klasę tego piekiełka, jak zwykli nazywać swoje liceum. Odkąd pamięta, a pamięć mu jeszcze nie szwankuje, nauczyciel wychowania fizycznego zawsze był upierdliwy i albo kogoś nie lubił albo traktował jak złote dziecko. Tak w tajemnicy tych drugich jest zdecydowanie mniej. Na sali gimnastycznej młodsza klasa zaczynała już rozgrzewkę, nauczyciel kazał im się dołączyć z krótką informacją, że później zrobią sobie testy sprawnościowe, bo był ciekawy kto zapuścił się w wakacje. Na szczęście Crisowi to nie groziło od kilku lat jego sylwetka była nienaganna, a z czasem zaczął ją coraz bardziej rozbudowywać.

I jeśli na wczorajszym rozpoczęciu roku był zdziwiony tak teraz jego szczęka dotykała prawie podłogi, gdy zobaczył tego słodkiego bruneta z auli biegającego obok tego dryblasa z jego klasy, Gerarda. I to nie tak, że nie lubił Hiszpana, lubił go i to nawet bardzo, ale jednego nie mógł przeboleć, a mianowicie wzrostu Piqué, był wyższy o ponad pół głowy czego Ronaldo niesamowicie mocno mu zazdrościł.
Będąc już po rozgrzewce jako pierwszego, który zgłosił się do stanięcia na tor był ten młody chłopak, którego imienia dalej Portugalczyk nie poznał. Były dwa tory składające się z różnych przeszkód w tym stojących i wiszących. Test polegał również na rywalizacji w wyścigach, więc z powodu, że Cristiano chciał się popisać sam również podniósł rękę zgłaszając się do wyścigu. Nauczyciel popatrzył na nich znudzonym wzrokiem po czym przewrócił ostentacyjnie markę w notesie i odchrzątnął.

- Imię i klasa.

To by pierwsze słowa mężczyzny jakie wypowiedział podczas tych piętnastu minut lekcji. Na ich szczęście lub nie, mieli przewidziane dzisiaj trzy godziny wychowania fizycznego przez to, że pani z polskiego złamała nogę w ostatnim tygodniu wakacji. Cris patrzył z ogromną nadzieją na niższego chcąc poznać jego imię. Postanowił jednak zacząć pierwszy.

- Cristiano Ronaldo, klasa 3d.

- Neymar da Silva Santos Jr, 2b.

Zaraz po "przedstawieniu się" po sali przeszedł chichot niektórych uczniów, którzy na szczęście po tym jak wuefista posłał im jedno spojrzenie, ucichli.
Żwawo podeszli do torów, gdzie trener wyjaśnił jeszcze niektóre kwestie i dmuchnął w gwizdek. Dobra, w tym momencie Cris śmiało może przyznać, że się przecenił - niższy, szczuplejszy i lżejszy chłopak poruszał się z ogromną lekkością po torze. Był bardzo szybki i zwrotny i... No dobra Cris musi przyznać się również do tego, że w pewnym momencie zapatrzył się na Neymara i zaliczył taką glebę, że sam zaczął się z siebie śmiać. Ponownie zdziwiło go zachowanie chłopaka, ten po ukończeniu toru podszedł do niego i podał mu rękę tak, aby pomóc mu wstać. I gdy chwycił za dłoń młodszego rękaw jego koszulki dość mocno się podwinął pokazując siną skórę z licznymi małymi rankami, jakby po wkłuciach, w miejscu zginania się łokcia. Zanim zdążył to przetrawić w szatni rozdzwonił się telefon. Obie klasy zaczęły spoglądać na siebie, ponieważ w ich szkole było jasno powiedziane, że telefony muszą być wyciszone. Jakie było jego zdziwienie, gdy Neymar upewnił się, że stoi stabilnie po czym kiwając głową do trenera ruszył biegiem do szatni. Nauczyciel pogonił ich do dalszego kontynuowania zajęć, ale Crisowi nie dało spokoju zachowanie młodszego, a gdy ten wybiegł z szatni i na korytarzu czekał na niego Lewy, co do kurwy? Polak od początku tej szkoły był crushem Ronaldo, ale zawsze ignorował jego zaloty. Ba! Potrafił mu wprost powiedzieć, że ma za nim nie chodzić, bo w końcu dostanie w mordę. Za to Neymar bez większego problemu podbiegł do niego, przytulił go i dostał do ręki coś małego, coś jak kluczyki do motycykla Lewandowskiego. To było za wiele dla Cristiano i może zachował się jak niedojrzały gówniarz, ale... Nie ma ale po prostu spierdolił. Wyszedł na moment z sali tylko po to, żeby przekazać młodszemu, że ten jest pierdolonym ćpunem i, że myślał, że nie widział tych śladów na rękach. Neymar spojrzał przelotnie na niego załzawionymi zielono-brązowymi oczami po czym szybko wyszedł ze szkoły, wsiadł na cacko od Roberta i odjechał z piskiem opon spod szkoły. Wkurzony Ronaldo chciał wrócić do sali, uniemożliwił mu to Lewandowski, chwytając go za fraki i przyciskając do ściany. Niebieskie oczy Polaka robiły mu dziurę w głowie i pierwszy raz może przyznać, że kogoś się bał.

- Ty myślisz, że z takimi tekstami coś zdziałasz? Te ślady są po igłach, ale nie po prochach czy innym gównie, tylko po kroplówkach, bo jego organizm często nie wyrośnie, gdy biega między szkołą, a dzieckiem.

- Co? Jakim dzieckiem?

- Neymar z Brazylii przyleciał tu z kilku miesięcznym synem, dlaczego? Dlatego, że śmierć matki dziecka i oskarżające spojrzenie jego ojca nie dawało mu żyć. Dzięki pomocy dziadka Gerarda mógł tu przylecieć i kontynuować szkołę. Sam mówię ci to ku przestrodze.

Ronaldo nie zdawał sobie sprawy z intencji  działań Polaka i w konsekwencji dostał prawym sierpowym w twarz po czy jak gdyby nigdy nic Robert otrzepała się z niewidzialnego kurzy i wrócili na swoją lekcję. Cris podniósł się z ziemi i nie zwracając uwagi, że lekcja się jeszcze nie skończyła poszedł do szatni, a później do łazienki, żeby umyć obitą twarz.

***

Dzień później Cristiano biegał po całej szkole chcąc przeprosić Neymara za swoje słowa. W końcu, z lekką pomocą Ramosa, trafił po salę, gdzie klasa 2b miała zacząć angielski. Gdy wyszukał Brazylijczyka pośród innych uczniów podszedł do niego i prawie padł na kolana.

- Neymar! Ja..ja przepraszam. Wiem, że to musiało być cholernie bolesne. Obraziłem cię nie wiedząc nic o tobie. Byłem poprostu zazdrosny może o to, że ten pieprzony Lewandowski cię polubił, a może o to, że jesteś taki uroczy i sam nie mogłem wytrzymać, żeby nie gapić się na ciebie. I zrozumiem jeśli nie będziesz chciał mieć ze mną kontaktu jednak zaryzykuję pytaniem. Chciałbyś umówić się na kawę? Albo coś innego jak chcesz.

Młody Brazylijczyk patrzył na niego najpierw ze złością, później że zdziwieniem, a teraz z rozbawieniem.

- Dostałeś w mordę od Roberta?

- Taak...

To to już wybuchną śmiechem podchodząc do niego i delikatnie całując w policzek szepnął do ucha, że wybacza mu. Po czym razem ze swoją klasą zaczął wchodzić do klasy. Mimo wszystko Cris miał zasmuconą twarz, bo młodszy nie odpowiedział na najważniejsze pytanie.

- A i Cristiano, zgadzam się. Możemy iść na jakąś kawę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro